Następnego dnia musiałam już iść do szkoły. We wtorek, oddałam już kule i
zaczełam lekki trening, biegowy, żeby rozgrzać staw skokowy. W środę już
grałam, ale nie skakałam do bloku, w czwartek już robiłam wszystko. W piątek
był już mecz. Nie zaczynałam w podstawowym składzie. Andrzeja ani nikogo ode
mnie nie było, bo mieli trening, jutro grają pierwszy mecz półfinałowy
Mistrzostw Polski. My dzisiaj gramy o Mistrzostwo. Bardzo, bardzo, bardzo ważny
mecz, a ja nie mogę wspomóc mojej drużyny w pierwszej szóstce, z powodu tej
głupiej kostki. Rozgrzewka, przywitanie i zaczynamy. Pierwszy set w dupe 25-10.
Serio do 10? I to tyle błędów własnych… Rozgrywająca czuje się widać bardzo nie
pewnie… W drugim secie jest już 6-0 i trener bierze czas. Tłumaczy im, macha
rękoma. Gdy już wchodzą na boisko, podchodzi do niego Aśka, mówi coś i wchodzi.
Pierwszy punkt jest! Potem zagrywa Aśka i as! Nareszcie coś się ruszyło! Trener
przywołał mnie ręką do siebie.
- Masz – powiedział i dał mi tabliczkę z numerem 11, z którym gra rozgrywająca. – Widać, bez Ciebie nie damy rady, ale czy Ty dasz rade? – zapytał.
- Dam radę – powiedziałam i zdjęłam bluzę. Stanęłam przed linią3 metra i weszłam na
boisko, zmieniając tym samym Marlenę. Aśka nadal serwowała i doprowadziła do
wyniku 5:6 dla naszych przeciwniczek. Dobra zaczyna się granie! Przyjęcie i
druga linia, Aśka zdobywa punkt. Na zagrywkę środkowa, bije flota, przyjmują na
drugą stronę, wchodzę pod siatę, dostaję dokładnie piłkę od Libero i gram
przesuniętą krótką. Ola bije w 4
metr . Przybijam z nią piątkę i gramy dalej. Po 15
minutach Jest wynik 16:10 dla nas. Dostaję piłkę i leje z drugiej, zacisnęłam
pięść i głośno krzyknęłam gdy piłka wleciała w boisko. Po chwili było już 24:14
i weszłam na zagrywkę, posyłając asa. Kolejny set poszedł również gładko
zaledwie do 18. W trzecim secie gramy już na przewagi jest po 28. Wchodzę pod
siatkę, a na zagrywkę idzie atakująca. Zagrywa mocno, tak, że piłka przechodzi
na naszą stronę w około 3
metr . Dogrywa idealnie Libero i leje z drugiej piłki, po
raz drugi w dzisiejszym meczu i punkt!!! Mówiłam już kiedyś, że jestem
leworęczna? Nie? No to, jestem leworęczna, więc łatwiej mi kiwać i lać z
drugiej piłki. Znów zacisnęłam pięść i zbiegłam się do środka. Kolejna zagrywka
naszej atakującej, idealne przyjęcie, rozgrywająca gubi naszą środkową
posyłając piłkę na swój lewy atak, czyli nasz prawy, gdzie jestem ja, zastawiam
prostą i w ostatnim momencie przekręcam ręce do skosu. Czuje, że zablokowałam,
ale nie wiem czy było pole czy był aut. Stoję patrząc na sędziego, który
pokazuje pole. Klękam i zakrywając ręką buzię daje upust emocją i po moich policzkach lecą łzy. Łzy
szczęścia. Dziewczyny podają mi rękę, chwytam ją i chwilę później stoję już na
nogach przytulając się do Aśki. Podnosi mnie do góry, a ja zawieszam się na
niej ciągle płacząc. Idziemy podziękować za grę. Idę na końcu. Każda dziewczyna
z przeciwnej drużyny podając mi rękę uśmiecha się do mnie, niektóre nawet przez
łzy ale uśmiechają się. Gdy już z każdą dziewczyną sobie podziękowałam,
zaczęłam przybijać sobie piątki z dziewczynami, jak to bywa po meczach. Potem
sędziowie kazali nam ustawić się na 9 metrze , by wywołali mvp meczu. Stanęliśmy i
usłyszałam swoje nazwisko. Nadal zalana łzami szczęścia wyszłam, odebrałam
nagrodę, zrobiłam zdjęcie z prezydentem Sosnowca, który mi to wręczał i
podeszłam do dziewczyn przybić piątkę. Moja fryzura (czytaj mój ład artystyczny,
który znajdował się po tym meczu na mojej głowie) została jeszcze bardziej
potargana i zniszczona przez dziewczyny. Potem siadłyśmy na podłodze i śmiejąc
się i wygłupiając zaczęłyśmy prowadzić rozgrzewkę końcową. Na dekorację
musiałyśmy czekać jeszcze na o 3 miejsce. Odruchowo spojrzałam na trybuny,
chociaż nie wiem po co. Błądzę wzrokiem po trybunach i naglę widzę Andrzeja,
patrzę widzę Ziomka, patrzę widzę całą Skrę razem z trenerem! Ale jak to?
Podeszłam do nich.
- Gratulacje – powiedział Andrzej i mnie pocałował.
- Dziękuję, ale co Wy tu robicie? – zapytałam.
- To była nasza połowa treningu – uśmiechnął się trener Nawrocki.
- Masz – powiedział i dał mi tabliczkę z numerem 11, z którym gra rozgrywająca. – Widać, bez Ciebie nie damy rady, ale czy Ty dasz rade? – zapytał.
- Dam radę – powiedziałam i zdjęłam bluzę. Stanęłam przed linią
- Gratulacje – powiedział Andrzej i mnie pocałował.
- Dziękuję, ale co Wy tu robicie? – zapytałam.
- To była nasza połowa treningu – uśmiechnął się trener Nawrocki.
- Przecież Wy macie jutro mecz!
Półfinałowy! – krzyknęłam.
- Ależ wiemy, trening był, ale tutaj był drugi trening – uśmiechnął się a ja pokręciłam głową. – Można się już rozejść! – krzyknął.
- Ok. – powiedzieli wszyscy i siedzieli. Przekręciłam oczami.
- Tak Was to zachwyca? – zapytałam.
- Ależ wiemy, trening był, ale tutaj był drugi trening – uśmiechnął się a ja pokręciłam głową. – Można się już rozejść! – krzyknął.
- Ok. – powiedzieli wszyscy i siedzieli. Przekręciłam oczami.
- Tak Was to zachwyca? – zapytałam.
- Wiesz jak Ty zajebiście grałaś?
– zapytał Ziomek.
- Nagraliśmy wszystko – dodał Fabian.
- Te dwie gały co z drugiej piepsznęłaś były genialne – dopowiedział Karol.
- Albo ten blok! – powiedział Bartek. Oooo odezwał się!
- Po prostu byłaś genialna – podsumował Andrzej i łapiąc mnie za podbródek, schylił się i namiętnie pocałował mnie w usta. Uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuję wszystkim – powiedziałam i pocałowałam każdego w policzek. – Idę do dziewczyn – powiedziałam – muszę z nimi poświetować – puściłam im oczko i odeszłam. Tzn chciałam odejść, ale zawołał mnie Ziomek. – No co tam? – zapytałam.
- Boli Cię noga – zmrużył oczy.
- Nieee – przeciągnęłam końcówkę.
- Paulina, kulejesz – powiedział poważnie.
- Dobra, okej, boli, wezmę lód przyłożę i będzie ok. – wywróciłam oczami i odeszłam. Poszłam do szatni i kazałam komuś przynieść mi łód. Siadłam na podłodze i zdjęłam buta. Zdjęłam skarpetkę i stabilizator i nagle patrze a tam taaaaakaaa bania.
- O kurwa – przeklnęłam i nagle wszystkie się koło mnie zebrali.
Kazały mi tu czekać i poszły po trenera. Po chwili przyszedł trener, trener Skry i przy okazji cała Skra.
- Wynocha mi stąd – powiedział trener Skry.
- Ja zostanę – powiedział Andrzej.
- Nie – powiedział Ziomek – ja zostanę – zmrużył na mnie oczy. Wszedł a reszta wyszła. – Mówiłem – pokręcił głową.
- Oj wujek – powiedziałam wywracając oczami.
- Chcesz się wyleczyć i grać dalej, czy grać teraz z jakieś 2 miesiące i koniec z graniem? – zapytał , nic nie powiedziałam. – Chcesz?
- Dobra, jejku wyleczę się, ile mam nie grać? – zapytałam trenera który razem z Panem Nowrockim zajmowali się moja nogą.
- Teraz, około miesiąc – powiedział.
- Ile? – krzyknęłam.
- Dobrze mówię? – zapytał Nowrockiego.
- Tak – pokiwał głową.
- No to kurde zajebiście – westchnęłam.
- Paulina! – krzyknął Ziomek. Wywróciłam oczami.
- Ziomek, weź Paulinę, nasz fizjoterapeuta jeszcze jest w Energii.Zobaczy co i jak z nogą i da jej kule – powiedział.
- Chodź – powiedział Ziomek i wystawił do mnie rękę.
- Dam sobie rade – powiedziałam i wstałam sama. – Dziękuję za owinięcie nogi, czy co tam panowie mi robili – uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie ma za co – powiedzieli na raz. Uśmiechnęłam się.
- Będę trenerze gdzieś tak za godzinę – powiedziałam.
- Dobrze – kiwnął głową. Uśmiechnęłam się i wyszłam kulejąc.
- Pomogę Ci – powiedział wujek i chciał mnie wziąć na barana.
- Nagraliśmy wszystko – dodał Fabian.
- Te dwie gały co z drugiej piepsznęłaś były genialne – dopowiedział Karol.
- Albo ten blok! – powiedział Bartek. Oooo odezwał się!
- Po prostu byłaś genialna – podsumował Andrzej i łapiąc mnie za podbródek, schylił się i namiętnie pocałował mnie w usta. Uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuję wszystkim – powiedziałam i pocałowałam każdego w policzek. – Idę do dziewczyn – powiedziałam – muszę z nimi poświetować – puściłam im oczko i odeszłam. Tzn chciałam odejść, ale zawołał mnie Ziomek. – No co tam? – zapytałam.
- Boli Cię noga – zmrużył oczy.
- Nieee – przeciągnęłam końcówkę.
- Paulina, kulejesz – powiedział poważnie.
- Dobra, okej, boli, wezmę lód przyłożę i będzie ok. – wywróciłam oczami i odeszłam. Poszłam do szatni i kazałam komuś przynieść mi łód. Siadłam na podłodze i zdjęłam buta. Zdjęłam skarpetkę i stabilizator i nagle patrze a tam taaaaakaaa bania.
- O kurwa – przeklnęłam i nagle wszystkie się koło mnie zebrali.
Kazały mi tu czekać i poszły po trenera. Po chwili przyszedł trener, trener Skry i przy okazji cała Skra.
- Wynocha mi stąd – powiedział trener Skry.
- Ja zostanę – powiedział Andrzej.
- Nie – powiedział Ziomek – ja zostanę – zmrużył na mnie oczy. Wszedł a reszta wyszła. – Mówiłem – pokręcił głową.
- Oj wujek – powiedziałam wywracając oczami.
- Chcesz się wyleczyć i grać dalej, czy grać teraz z jakieś 2 miesiące i koniec z graniem? – zapytał , nic nie powiedziałam. – Chcesz?
- Dobra, jejku wyleczę się, ile mam nie grać? – zapytałam trenera który razem z Panem Nowrockim zajmowali się moja nogą.
- Teraz, około miesiąc – powiedział.
- Ile? – krzyknęłam.
- Dobrze mówię? – zapytał Nowrockiego.
- Tak – pokiwał głową.
- No to kurde zajebiście – westchnęłam.
- Paulina! – krzyknął Ziomek. Wywróciłam oczami.
- Ziomek, weź Paulinę, nasz fizjoterapeuta jeszcze jest w Energii.Zobaczy co i jak z nogą i da jej kule – powiedział.
- Chodź – powiedział Ziomek i wystawił do mnie rękę.
- Dam sobie rade – powiedziałam i wstałam sama. – Dziękuję za owinięcie nogi, czy co tam panowie mi robili – uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie ma za co – powiedzieli na raz. Uśmiechnęłam się.
- Będę trenerze gdzieś tak za godzinę – powiedziałam.
- Dobrze – kiwnął głową. Uśmiechnęłam się i wyszłam kulejąc.
- Pomogę Ci – powiedział wujek i chciał mnie wziąć na barana.
- Poradzę sobie – powiedziałam i
go minęłam.
- Paulina – krzyknął – nie strój fochów!
- Nie mam żadnego focha – powiedziałam i podeszłam do Andrzeja, który stał przed drzwiami. Przytuliłam się do niego. Pokiwaliśmy się chwilę z boku na bok śmiejąc się. Podniosłam głowę, dalej go przytulając i oparłam brodę o jego tors.
- Zawieziesz mnie do fizjoterapeuty waszego? – zapytałam i zrobiłam smutną minkę.
- Jasne – puścił mi oczko – Wskakuj – powiedział i wskazał na swoje plecy. Wykonałam jego polecenie i już mieliśmy wychodzić kiedy zaczepił nas Ziomek.
- Będziesz się na mnie obrażać? – zapytał.
- Nie wujek, nie będę. Za dużo Ci zawdzięczam, żeby się na Ciebie obrażać, wiem że chcesz dobrze – uśmiechnęłam się, odwzajemnił mój gest i wyszliśmy. Andrzej zawiózł mnie do fizjoterapeuty, on kazał mi przychodzić do niego codziennie o 19, kiedy chłopaki mają treningi. Na jakiś masaż stopy? A bo ja wiem.. Powiedział, że tylko skręcona. To chyba dobrze… Dostałam taki świetny stabilizator i powracam do kul na tydzień! Jak ja się cieszeeee… Czujecie tą ironię prawda? Po 40 minutach u fizjoterapeuty Andrzej przywiózł mnie znów na halę, tam już nie było siatkarzy, czekał tylko Ziomek i Fabian.
- I jak? – zapytał Ziomek.
- Kaleka znów wróciła do kuuuul – zaczął się śmiać ze mnie Fabian.
- A weź spadaj – wywróciłam oczami – Nie ładnie tak źle życzyć koleżance
– zmarszczyłam brwi.- Paulina – krzyknął – nie strój fochów!
- Nie mam żadnego focha – powiedziałam i podeszłam do Andrzeja, który stał przed drzwiami. Przytuliłam się do niego. Pokiwaliśmy się chwilę z boku na bok śmiejąc się. Podniosłam głowę, dalej go przytulając i oparłam brodę o jego tors.
- Zawieziesz mnie do fizjoterapeuty waszego? – zapytałam i zrobiłam smutną minkę.
- Jasne – puścił mi oczko – Wskakuj – powiedział i wskazał na swoje plecy. Wykonałam jego polecenie i już mieliśmy wychodzić kiedy zaczepił nas Ziomek.
- Będziesz się na mnie obrażać? – zapytał.
- Nie wujek, nie będę. Za dużo Ci zawdzięczam, żeby się na Ciebie obrażać, wiem że chcesz dobrze – uśmiechnęłam się, odwzajemnił mój gest i wyszliśmy. Andrzej zawiózł mnie do fizjoterapeuty, on kazał mi przychodzić do niego codziennie o 19, kiedy chłopaki mają treningi. Na jakiś masaż stopy? A bo ja wiem.. Powiedział, że tylko skręcona. To chyba dobrze… Dostałam taki świetny stabilizator i powracam do kul na tydzień! Jak ja się cieszeeee… Czujecie tą ironię prawda? Po 40 minutach u fizjoterapeuty Andrzej przywiózł mnie znów na halę, tam już nie było siatkarzy, czekał tylko Ziomek i Fabian.
- I jak? – zapytał Ziomek.
- Kaleka znów wróciła do kuuuul – zaczął się śmiać ze mnie Fabian.
- Oj nie gniewaj się – podszedł do mnie i przytulił.
- Tak, tak, tak – pokiwaliśmy się chwilę w prawo, no i w lewo też, tak na zmianę.
- Idź się przebierać – powiedział Andrzej – na dekorację – uśmiechnął się – Nie zapomnij kul! Ja opowiem Łukaszowi o co chodzi z Twoją nogą – powiedział.
- No dobra – powiedziałam i poszłam do szatni. Przebrałam się w strój i łapiąc za kule wyszłam na dekorację. A że jestem kapitanem, więc stałam za podium jako pierwsza. Ten co mówi przez mikrofon, spiker to się chyba nazywa, nie wiem dokładnie, powiedział kto zajął czwarte miejsce, kto trzecie, kto drugie i przystała kolej na nas.
- A Mistrzem Polski Kadetek zostaje miejscowy zespół z Sosnowca!!! – i wtedy łapiąc się za ręce weszłyśmy na podium ciesząc się jak szalone. Pan prezydent Sosnowca wręczył mi (że kapitan) puchar i podniosłam go do góry. Podałam koleżanką i zostałam udekorowana złotym medalem. Potem przyszedł czas na nagrody indywidualne. Najlepsza Libero została dziewczyna od nas, najlepszą atakującą dziewczyna z miejsca drugiego, najlepszą rozgrywającą również dziewczyna z drugiego, najlepszą atakującą została Aśka, najlepszą przyjmującą została dziewczyna z trzeciego.
- A Mvp zostaje Paulina Wiśniewska!! – krzyknął. Rozległy się brawa. Uśmiechnięta o kulach zeszłam z podium i podeszłam do niego. – Co się stało? – zapytał i wskazał na kule
- Miałam kontuzję i nie do końca ją wyleczyłam – skrzywiłam się lekko.
- Paulina, jak widać jest o kulach, miała kontuzję, a grała cały mecz i to na takim wysokim poziomie, życzymy Ci zdrowia i żebyś wyleczyła się do zgrupowania Kadetek – powiedział przez mikrofon i uśmiechnął się;. Znów rozległy się brawa a ja dostałam statuetkę i jakąś średniej wielkości reklamówkę. Podziękowałam i udałam się na miejsce. Po chwili się wszystko skończyło. Podeszłam do Andrzeja i się do niego przytuliłam.
- Podwójne gratulacje – zaśmiał się i mnie namiętnie pocałował.
<3
OdpowiedzUsuńA cóż to za cudeńko?? Już wiem, kolejny rozdział twojego opowiadanka xD no to Paula ma przerąbane, tyle bez siatkówki, ja to bym chyba zwariowała ;> Ziomek tak trzymaj przypilnuj jej, bo inaczej to się może źle skończyć ;> Paula Ty się tak nie dziw, że Bartek się do Ciebie odezwał bo już niebawem znów będziecie razem xD
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno, buziaczki ;**
zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com
Jejku kochana :*
UsuńHahaha jaka pewna siebie :D
Pozdrawiam gorąco :**
:)
OdpowiedzUsuńZajebisty zapraszam do mnie na nowe rozdziały na 11 na dajszansemilosci.blogspot.com i 2 na naszahistoriamilosci.blogspot.com czekam na opinię :*
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńej no kiedy nowy? :(
OdpowiedzUsuń