Polecieli tam, a ja jakoś
dokuśtykałam na kulach i zobaczyłam Karola zwijającego się z bólu.
- Co się stało? – zapytałam gdy
dałam radę podejść do Andrzeja.
- Boże Paulina, miałaś czekać, tam
w gabinecie – powiedział i spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Co się stało? – zapytałam
ponownie.
- To samo co Tobie – powiedział - Paulina – spojrzał na mnie ze złością.
- No już kurde siadam – powiedziałam i chciałam iść, ale jeszcze dodałam – Ale żebym siadła to musze tam dojść – powiedziałam.
- Już stój – powiedział i mnie objął.
- DOBRA NA DZISIAJ KONIEC! – krzyknął trener i każdy poszedł do szatni. Pokuśtykałam do Karola.
- No to co Karolku? – zapytałam – Witaj w klubie?
- Nie pocieszasz – pokręcił głową i poszedł z fizjoterapeutą do jego gabinetu. Chwilę później fizjoterapeuta wrócił się po mnie i powiedział.
- chodź dokończymy smarować nogę – i razem z nim poszłam do gabinetu. Teraz siedziałam obok Karola. Karol miał nogę w lodzie, ja miałam smarowaną i bandażowaną. Potem dał mi maść i powiedział jak co robić, podziękowałam, a on zajął się Karolem. Wyszłam i wpadłam automatycznie na Andrzeja, zachwiałam się i już prawie mnie bolał ten upadek, gdy zawisłam w powietrzu i zostałam przyciągnięta do góry przez Andrzeja.
- Przepraszam – powiedział i mnie pocałował.
- To teraz wracamy do domu – powiedziałam i jakoś wskoczyłam mu na plecy. A on zaczął się śmiać.
- Taki szofer teraz ze mnie będzie? – zapytał.
- No już kurde siadam – powiedziałam i chciałam iść, ale jeszcze dodałam – Ale żebym siadła to musze tam dojść – powiedziałam.
- Już stój – powiedział i mnie objął.
- DOBRA NA DZISIAJ KONIEC! – krzyknął trener i każdy poszedł do szatni. Pokuśtykałam do Karola.
- No to co Karolku? – zapytałam – Witaj w klubie?
- Nie pocieszasz – pokręcił głową i poszedł z fizjoterapeutą do jego gabinetu. Chwilę później fizjoterapeuta wrócił się po mnie i powiedział.
- chodź dokończymy smarować nogę – i razem z nim poszłam do gabinetu. Teraz siedziałam obok Karola. Karol miał nogę w lodzie, ja miałam smarowaną i bandażowaną. Potem dał mi maść i powiedział jak co robić, podziękowałam, a on zajął się Karolem. Wyszłam i wpadłam automatycznie na Andrzeja, zachwiałam się i już prawie mnie bolał ten upadek, gdy zawisłam w powietrzu i zostałam przyciągnięta do góry przez Andrzeja.
- Przepraszam – powiedział i mnie pocałował.
- To teraz wracamy do domu – powiedziałam i jakoś wskoczyłam mu na plecy. A on zaczął się śmiać.
- Taki szofer teraz ze mnie będzie? – zapytał.
- Nono się wie – powiedziałam i
poszliśmy.
- Wiesz, będę musiał przyjechać po
Karola jak przyjdziemy – powiedział.
- Dobrze – powiedziałam i chwilę
później Andrzej odstawił mnie do domu, a sam pojechał po Karola. Po 20 minutach
przybył z Karolem i ps3.
- Teraz mam dwie kaleki w domu i
ps3. Paulina szykuj się na robienie obiadów przez tydzień – powiedział i
podłączył sprzęt a ja po 5 minutach skojarzyłam, że chodzi o zakład.
- No to uruchamiaj fifę i siadaj – powiedziałam gdy ps3 było podłączone.
- No to uruchamiaj fifę i siadaj – powiedziałam gdy ps3 było podłączone.
- Ok. – powiedział siadł koło mnie
i zaczęliśmy grać. Do pierwszej połowy było 1:1. W drugiej połowie też, a w
ostatniej akcji kto strzelił? No kto? No Paulinka!!
- Bum bum bam! – krzyknęłam i klasnęłam w ręce
- Bum bum bam! – krzyknęłam i klasnęłam w ręce
- Ona Cię ograła! – krzyknął Karol
- Robisz obiadki – wytknęłam mu
język
- I tak bym robił, kaleko –
pokręcił głową
- Wygrałam wygrałam wygrałam oł
yea – zaczęłam machać rękoma i kręcić głową a oni się ze mnie śmiali.
- Przegrywanie z Tobą to sama
przyjemność – powiedział i obejmując ręką, pocałował mnie w czubek głowy.
- Ooooo – powiedział Karol –
Rzygam Tęczą! – zatkał oczy ręką
- To sobie kogoś znajdź –
wzruszyłam ramionami.
- Dawaj mi teraz Andrzej tego
pada, zaraz zobaczysz mistrza w akcji! – wypiął się dumnie i zaczęłam z nim
pojedynek.
Graliśmy tak do późna, Karol
nocował u nas, w pokoju gościnnym. Następnego dnia wstałam około 12. Czyli
Andrzej już godzinę jest na treningu. Ubrałam się wygodnie i poruszając się na kulach poszłam do kuchni.
- O hej Karol – uśmiechnęłam się.
- Siadaj, już śniadanie prawie
zrobione – powiedział i odwzajemnił gest.
- Oki, dzięki – zaśmiałam się i
siadłam. Zjedliśmy razem śniadanie, a pół godziny później przyjechał Andrzej.
- Hej skarbie – powiedział i mnie
pocałował – Siema stary – przybił sztamę z Karolem.
- Siemka – powiedzieliśmy na raz.
Posiedzieliśmy chwilę, a potem
Andrzej odwiózł Karola do domu, bo ten musiał coś zrobić. W tym czasie siadłam
sobie w salonie i wzięłam do ręki Ipada. Napatoczyła mi się strona Nike.com.
Zaczęłam przeglądać buty damskie i wybrałam sobie buty do biegania.
Andrzej wszedł i siadł obok mnie, biorąc laptopa. Zaczął przeglądać buty
męskie. Ja też.
- Szukasz czegoś konkretnego? –
zapytał.
- Chce jakieś nowe buty do siatki
– powiedziałam.
- Kolejne? – popatrzył na mnie.
- Tak – wyszczerzyłam się – A Ty?
- Też – powiedział.
Po 10 minutach zapytał.
- Wybrałaś?
- Tak, a Ty? – zapytałam.
- Też – puścił mi oczko.
- Pokaż – zaśmiałam się.
- Ty Pierwsza – odwzajemnił gest.
- Na Ry – powiedziałam.
- Ok. – zgodził się i odliczyliśmy
trzy czte ry i pokazaliśmy swoje wybrane buty.
- Ej te są moje! – krzyknęłam ze śmiechem.
- Nie! One są męskie! – również krzyknął
ze śmiechem.
- No to co! Są moje, ja zamawiam!.
I zaczęliśmy się kłócić, kto
zamawia te buty. W końcu stwierdziliśmy, że będziemy mieć takie same i
zamówiliśmy dwie pary tych butów, ja rozmiar 42.5, on rozmiar 45.5. I moje buty
do biegania w rozmiarze 42. Potem Andrzej zebrał się na trening. Po treningu
przyjechał z Karolem i znów spędziliśmy razem miły wieczór.
Cały tydzień zrobiłam sobie wolne
od szkoły. Jeździłam z Andrzejem i Karolem na treningi, po to, by pójść do
fizjoterapeuty i by moja noga (i Karola też w sumie) była maltretowana przez
niego. W sobotę pojechaliśmy do Torunia i się tam przenocowaliśmy. W niedzielę,
poszliśmy do kościoła na godzinę 17. Weszliśmy do kościoła. Stanęliśmy sobie
gdzieś na końcu, bo nie było miejsca siedzącego.
- Ustoisz? – zapytał mnie Andrzej
pochylając się i wskazując na kule.
- dam radę te 45 minut –
uśmiechnęłam się szeroko. Stanęłam sobie przed nim, żeby jakby coś to mnie
łapał. W połowie mszy, jedna dziewczyna obejrzała się w tył i zobaczyła
Andrzeja, a z wrażenia, aż zamknęła buzię ręką. Powiedziała kolejnej i tak oto
ta wieść poleciała po kościele, a potem już co chwilę ktoś się odwracał i na
niego patrzył. Andrzej położył ręce na mojej talii i schylił się. Szepnął mi do
ucha.
- Czuje się obserwowany.
A ja na te słowa szeroko się
uśmiechnęłam. Po mszy z racji tego, że staliśmy na końcu, wyszliśmy pierwsi.
Stanęłam przodem do niego i spletliśmy nasze ręce ze sobą. Stanęłam na palcach
zdrowej nogi i byłam już bliżej jego twarzy kiedy powiedziałam:
- Byłeś ciekawszy niż masz – i się uśmiechnęłam, co on też zrobił i tak uśmiechnięci zbliżyliśmy swoje twarze i złączyliśmy w pocałunku. Nagle jedna kula spadła na podłogę. Andrzej ją podniósł i zobaczyliśmy stado młodzieży dookoła nas. Andrzej podrapał się po głowie.
- Byłeś ciekawszy niż masz – i się uśmiechnęłam, co on też zrobił i tak uśmiechnięci zbliżyliśmy swoje twarze i złączyliśmy w pocałunku. Nagle jedna kula spadła na podłogę. Andrzej ją podniósł i zobaczyliśmy stado młodzieży dookoła nas. Andrzej podrapał się po głowie.
- Można autograf? – zapytał jeden
chłopak.
- I zdjęcie? – dodała jedna dziewczyna.
- tu? – spojrzał na nich
poirytowany Andrzej.
- Przed kościołem? – dodałam.
- Ty to się nie odzywaj! –
krzyknął ktoś z końca tego oblężenia. Westchnęliśmy.
--------------------
Przepraszam Was bardzo, że przerwałam ten maraton, ale wczoraj, choć bardzo chciałam, to nie udało mi się wejść na komputer. Nie było mnie w domu praktycznie cały dzień, a jak przyjechałam to nie dość, że była północ to byłam strasznie zmęczona. Ale maraton rozdziałów część 2 zaczynamy! :D
--------------------
Przepraszam Was bardzo, że przerwałam ten maraton, ale wczoraj, choć bardzo chciałam, to nie udało mi się wejść na komputer. Nie było mnie w domu praktycznie cały dzień, a jak przyjechałam to nie dość, że była północ to byłam strasznie zmęczona. Ale maraton rozdziałów część 2 zaczynamy! :D
Ohohoho, czyżby pierwsza? Niemożliwe :)
OdpowiedzUsuńDobrze rozumiem, że musiałaś przerwać maraton. Też tak musiałam wczoraj zrobić, bo wróciłam po dziesiątej do domu... Weny brak, rozdział niedokończony, zmęczona... Ah... Kochamy wycieczki i turnieje xD
Karol taki poszkodowany... Smutno ;c
Autografy pod kościołem ;) Hahahaha
A rozdział świetny, jak zawsze w sumie ;d
Pozdrawiam i do następnego ;33
Dziękuję bardzo za komentarz i miłe słowa :*
UsuńRównież pozdrawiam :*
Jak najbardziej cię rozumiem, nie zawsze możemy dodać rozdział kiedy byśmy chciały ;> jak zawsze wspaniały ;> Karolek biedny... Taka sama z niego niezdara jak z Pauli xD no to teraz Andrzej ma dwoje do opieki, jeśli tylko miałabym takiego opiekuna, sama chętnie mogę nawet się połamać xD ale to nie zmienia faktu, że uważam, że Paula powinna być z Bartkiem ;> autografy pod kościołem? Hahahahahahahahahaha mogłabym chodzić na każdą mszę, każdego dnia xD
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno, buziaczki ;**
Dziękuję za miłe słowa i komentarz :**
UsuńPozdrawiam :*