- A no dobra – zaśmiałam się
nerwowo – no to idź do niej – uśmiechnęłam się – a potem mi o niej opowiesz, bo
nie wspominałeś – puściłam mu oczko i złapałam za piłkę. Stanęłam na 3metrze,
podrzuciłam piłkę, wbiegłam pod siatkę i chciałam odbić, ale kiedy piłka do
mnie leciała, nagle znikła. Odwróciłam się i spojrzałam na Andrzeja.
- Przecież wiesz, że żartowałem –
powiedział i zrobił smutną minkę – Przytulasek? – zapytał i rozłożył ręce.
- Przytulasek – powiedziałam i
również rozłożyłam ręce. Podeszłam do niego i nagle skręciłam i przytuliłam
miśka. – Ale on świetny, taki wielki, jak Ty! – powiedziałam. No dobra taki
wielki jak on to nie był, ale z 180
cm wysokości miał. Dziwie się gdzie on znalazł takiego
Misiaka. Takieeeego wielkiego.
- Miło – powiedział i zrobił
smutną minę – ranisz
- No dobra misiek, idź przytul
Andrzeja! – powiedziałam i dałam Andrzejowi w ręce miśka.
- Bardzo śmieszne – powiedział i
odstawiając gdzieś miśka mnie mocno przytulił.
- Ej bo mnie zgnieciesz! –
wydusiłam z siebie.
Zebraliśmy wszystkie piłki i
ówcześnie odstawiając wózek do kantorka wyszliśmy z Sali.
- Ten misiek to chyba zły pomysł –
powiedział Andrzej drapiąc się w głowę
- Jak to? – zapytałam zdziwiona
- Bo teraz będziesz się zachwycać
nim a nie mną – przeczesał włosy palcami z bezradności. Zaczełam się śmiać.
- Jak mnie odwieziesz do domu,
odłożę go i możemy gdzieś iść – powiedziałam uśmiechając się.
- Przekonałaś mnie – powiedział i
złapał mnie za rękę. Zaprowadził do samochodu. Gdy jechaliśmy zorientowałam
się, że do szyi na wstążeczce dołączone jest Ciutkę większe pudełeczko.
Odpakowałam to i zobaczyłam mój ulubiony zapach dzieciństwa. To znaczy moje
ulubione perfumy gdy miałam jakieś 10 lat.
- O boże skąd wiedziałeś? –
zapytałam ze śmiechem
- Mam swoje źródła – uśmiechnął
się.
- Nie wnikam – powiedziałam i
uniosłam ręce w górę. Zaśmialiśmy się. Odłożyliśmy miśka do domu i pojechaliśmy
do kina na jakiś thriller. Nawet nie wiem jaki tytuł, ale był fajny film! Potem
Andrzej odwiózł mnie do domu, pożegnaliśmy się i poszłam się uczyć, bo jutro
sprawdzian z Historii.
I tak do Kwietnia spędzałam wolny czas, praktycznie cały czas w towarzystwie Andrzeja. Chodziłam na jego mecze, a on na moje, wyjechałam nawet dwa razy na zgrupowania kadry Polski Kadetek, trwały one po 3 dni - piątek, sobota, niedziela. 20 Marca, byłam razem ze Skrą w Zielonej Górze na pucharze Polski, w którym odpadliśmy już w półfinale, po porażce z Zaksą 2-3. Potem w finale zmagała się ona z Jastrzębskim, a że była na fali po podniesieniu się z wyniku 2-0 z nami to wygrali 3-1. Zunia jest w 5 miesiącu ciąży, czuje się bardzo dobrze. W tą sobotę , nie pojechałam do domu, ale Zunia miała przyjechać do mnie w niedziele. Miałam nadzieję sobie pospać, ale się nie udało. O godzinie 10 ktoś wpełzł do mojego pokoju i ściągnął ze mnie kołdrę
- Wrona kurde, daj mi spać – powiedziałam nawet nie patrząc, kto to.
- Chodź, chodź, mam niespodziankę – powiedział
- Andrzejku wiesz, że Cię bardzo kocham i uwielbiam Twoje niespodzianki, ale nie dzisiaj nie o tej porze – powiedziałam i przekręciłam się na drugi bok.
- Choooooooodź!! – zaczął mnie łaskotać
- Dobrze jejku – wstałam i zatrzasnęłam się w łazience. Po 20 minutach wyszłam z niej a on siedział na moim (pościelanym, mmm postarał się) łóżku i oglądał moje zdjęcia na Iphonie. – Nie pozwoliłam Ci Andrzeju – powiedziałam i weszłam do garderoby – JAK MAM SIĘ UBRAĆ? – krzyknęłam zza drzwi.
I tak do Kwietnia spędzałam wolny czas, praktycznie cały czas w towarzystwie Andrzeja. Chodziłam na jego mecze, a on na moje, wyjechałam nawet dwa razy na zgrupowania kadry Polski Kadetek, trwały one po 3 dni - piątek, sobota, niedziela. 20 Marca, byłam razem ze Skrą w Zielonej Górze na pucharze Polski, w którym odpadliśmy już w półfinale, po porażce z Zaksą 2-3. Potem w finale zmagała się ona z Jastrzębskim, a że była na fali po podniesieniu się z wyniku 2-0 z nami to wygrali 3-1. Zunia jest w 5 miesiącu ciąży, czuje się bardzo dobrze. W tą sobotę , nie pojechałam do domu, ale Zunia miała przyjechać do mnie w niedziele. Miałam nadzieję sobie pospać, ale się nie udało. O godzinie 10 ktoś wpełzł do mojego pokoju i ściągnął ze mnie kołdrę
- Wrona kurde, daj mi spać – powiedziałam nawet nie patrząc, kto to.
- Chodź, chodź, mam niespodziankę – powiedział
- Andrzejku wiesz, że Cię bardzo kocham i uwielbiam Twoje niespodzianki, ale nie dzisiaj nie o tej porze – powiedziałam i przekręciłam się na drugi bok.
- Choooooooodź!! – zaczął mnie łaskotać
- Dobrze jejku – wstałam i zatrzasnęłam się w łazience. Po 20 minutach wyszłam z niej a on siedział na moim (pościelanym, mmm postarał się) łóżku i oglądał moje zdjęcia na Iphonie. – Nie pozwoliłam Ci Andrzeju – powiedziałam i weszłam do garderoby – JAK MAM SIĘ UBRAĆ? – krzyknęłam zza drzwi.
- Na luzie – krzyknął. Ubrałam się i wyszłam – O tak jak teraz jest najlepiej – podszedł do mnie i dał całusa w
czoło.
Zjedliśmy jeszcze śniadanie i poszliśmy do jego samochodu. Po chwili byliśmy koło jakiejś rzeki
- Czy ty chcesz mnie zamordować, utapiając mnie w wodzie? – spojrzałam na niego lekko podenerwowana
- Spójrz tam – powiedział i pokazał mi palcem. Ujrzałam jakiegoś pana z dwoma kamizelkami kajakiem i wiosłami.
Zjedliśmy jeszcze śniadanie i poszliśmy do jego samochodu. Po chwili byliśmy koło jakiejś rzeki
- Czy ty chcesz mnie zamordować, utapiając mnie w wodzie? – spojrzałam na niego lekko podenerwowana
- Spójrz tam – powiedział i pokazał mi palcem. Ujrzałam jakiegoś pana z dwoma kamizelkami kajakiem i wiosłami.
-----------------------------
Jakiś taki krótki i nijaki :( Przepraszam :( Od dzisiaj, a tak właściwie od wczoraj zaczynamy maraton rozdziałów hahha :D To znaczy, dodaję rozdział codziennie, lecz nie wiem jak długo, ale myślę, że z tydzień do półtora napewno :D Chciałam Wam bardzo podziękować, jesteście naprawdę genialne, a jak wchodzę i widzę komentarze, to aż chce mi się dodawać nowy rozdział :') Dziękuję, dziękuję, dziękuję :*
O Jezu... Ile ja mam do nadrobienia.... Obiecuję wszystko przeczytać, tylko muszę znaleźć chwilę, bo ostatnio cierpię na deficyt czasowy, pomimo tego, że sypiam po 5 godzin.... Postaram się jutro, ewentualnie czwartek ;>
OdpowiedzUsuńBuziaczki ;**
zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com
Jasne, ja rozumiem :)
UsuńPozdrawiam :*
Genialny :)
OdpowiedzUsuńKochana, mam nadzieję, że ten tydzień rozpieszczania rozdzialami się przedłuży ;)
Pozdro :*
Dziękuję :*
UsuńZobaczymy jak będzie z moim czasem wolnym, bo całe wakacje, to ja jestem praktycznie poza domem, wracając na 3 dni, przepakowywując się i jazda dalej :) Postaram się pociągnąć go do końca roku szkolnego, ale jak wyjdzie, zobaczymy :))
Pozdrawiam również:*
Jezuu... Jak ja kocham to opowiadanie... Piszesz genialnie. Aż chce sie czytac nastepne... Czekam ma kazdy niecierpliwie. To jest najlepsze opowiadanie uwierz mi ;* Sprawiasz mi i chyba nie tylko mi ogromna radosc tym maratonem rozdzialow ;** Mam nadzieje, ze nie masz zamiaru konczyc niebawem tego opowiadania, bo bym ni przezyla ;* Pisz jak najdluzej <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nastepny ;* <3
Dziękuję bardzo :*
UsuńJeszcze nie mam zamiaru kończyć :)
Również pozdrawiam :*
Uwielbiam Twój blog ! Bardzo dziękuję,że piszesz,bo jesteś genialna. Opowiadanie to taka odskocznia od wszystkiego. czekam na kolejny. Oldzia :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńPrzecież nie ma za co dziękować :)
Pozdrawiam :*