Takie krótkie streszczenie. :)

Co byś zrobiła gdybyś dostała propozycję zagrania w SMS w Sosnowcu i zamieszkania 400 km od swojego domu, razem z Łukaszem i Agnieszką Żygadło? Zgodziłabyś się opuścić swoją rodzinę, przyjaciółkę, chłopaka? Paulina podejmuje decyzję. Opuszcza swój dom rodzinny, by szkolić się na siatkarkę. Jest rozgrywającą. Praktycznie wszystkie zawodniczki z innych klubów ją lubią. Uwielbia zawierać nowe znajomości. Wydaje się, że przez pewien czas, ma idealne życie tu, w Sosnowcu. Jednak później ono się psuje. Czy Paulina będzie szczęśliwa? A może jej szczęście ograniczy się tylko do postępów w siatkówce? Przekonacie się same!
Serdecznie zapraszam do czytania opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

72. Cieszę się, że będę ciocią!

- No przecież nie masz za co – odsunęłam ją trochę od siebie – Cieszę się, że będę ciocią! A wgl to przed chwilą Andrzej zaproponował mi żebym z nim spróbowała zamieszkać, więc ten – uśmiechnęłam się szeroko.
- Na pewno? – zapytała – A co na to Twoja mama? – zapytała przejęta
- Nic – wzruszyłam ramionami – w następną sobotę, pojedziemy tam do nich – puściłam oczko do Andrzeja.
- No nie wiem czy to dobry pomysł – powiedziała ciocia
- Poradzi sobie, zuch dziewczyna – powiedział wujek i mnie przytulił.
- To ja lecę się pakowaaać! – krzyknęłam i pobiegliśmy z Andrzejem na góre.
Ta jestem nienormalna, jestem z nim coś koło dwóch tygodni, a już z nim będę mieszkać. Z Bartkiem byłam 3 miesiące i byłam u niego tylko coś koło 10 razy. Gdy pakowaliśmy moje ubrania Andrzej stwierdził, że zajmę mu całą garderobę. Jeszcze tego samego dnia o 22 byłam wypakowana, w domu Andrzeja.
- Andrzej – zaczęłam jak leżeliśmy na kanapie i oglądaliśmy film, ale nie dokończyłam, bo przerwał mi dzwonek do drzwi. Poszedł otworzyć i nagle do mieszkania wpadł Karol Kłos.
- Japieprze – krzyknął – Andrzej, chyba muszę Cię poprosić, żebyś też mój dom wyremontował! – zaśmiał się i mnie zobaczył – Ooo Hej, Paulina, tak? – zapytał
- Tak tak, siema – zaśmiałam się i oglądałam dalej. Oni siedli koło mnie i cały czas nadawali, jak katarynki, a ja się śmiałam
- Kupiłem dom obok – powiedział ni z gruchy ni z Pietruchy Karol i się wyszczerzył, a razem z nim Andrzej.
-To super – powiedział Andrzej
- Zgłaszam się do projektowania – krzyknęłam, a oni wybuchli śmiechem
- No wiesz, ten dom, to ona wyprojektowała – dał mi całusa w głowę Andrzej.
- Serio? – zdziwił się
- Tak – uśmiechnęłam się
- To wyrazy uznania – wyszczerzył się
- A dziękuję, dziękuję – powiedziałam z uśmiechem.
- Paula będzie tu mieszkać – powiedział Andrzej, a Karol zagwizdał
- Ulala
Po tam 3 godzinach (czyli koło 1) Karol poszedł do siebie, a my położyliśmy się spać.
- Chciałaś coś powiedzieć, przed tym jak Karol przyszedł – powiedział Andrzej, gdy się do niego przytuliłam.
- Chciałam powiedzieć, że dziękuję Ci, za wszystko, ale też, że nie wiem, czy to nie za wcześnie, gdyby inna dziewczyna w moim wieku powiedziała mamie, że będzie mieszkać z chłopakiem, to ta by ją wyśmiała – uśmiechnęłam się i go pocałowałam.
- Ty nie jesteś taka, jak wszystkie dziewczyny w Twoim wieku – powiedział i mnie pocałował.
- Pojedziemy jutro do Torunia? – zapytałam
- Jasne, ale najpierw Ci coś pokażę – powiedział i mnie pocałował w czoło.
- Oki, dobranoc – powiedziałam i chwilę później byłam w słodkiej krainie snów.
Następnego dnia, wstaliśmy o 11 i wcześniej jedząc śniadanie, które przygotowałam, wybraliśmy się do Torunia, ale wcześniej zatrzymaliśmy się koło miejscowego Domu dziecka.
- Co my tu robimy? – zapytałam
- Chcę Ci coś pokazać – zaśmiał się Andrzej i pociągnął w stronę wejścia. Weszliśmy na górę. Andrzej otworzył drzwi, wszystkie oczy wrzuciły się na nas.
- ANDRZEEEEEJ – pisnęły wszystkie dzieciaczki i zaraz go okrążyli, a ja odsunęłam się trochę w tył, żeby nie przeszkadzać.
- Czemu Cię tak długo nie było? – zapytała jedna dziewczynka, około 9 lat.
- Przepraszam Was – kucnął – ale musiałem zdobyć jej serduszko – wskazał na mnie, a ja na te słowa się szeroko uśmiechnęłam. Wszystkie dzieci skierowały wzrok na mnie.
- Hej – pomachałam im i zaraz były koło mnie. Pobawiliśmy się z nimi około godziny i musieliśmy już iść. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg domu dziecka, szybko stanęłam przed Andrzejem i założyłam mu ręce na ramiona
- To było słodkie, co powiedziałeś dzieciom – zaśmiałam się i dałam mu szybkiego, ale słodkiego buziaka w usta.
- Ejej nie tak szybko – powiedział i kładąc rękę na moim policzku, lekko nachylił się nade mną i zaczął całować. Po chwili oderwałam się od niego i łapiąc za rękę zaprowadziłam do samochodu. Pojechaliśmy do Torunia. Byliśmy tak o 17. Weszliśmy do domu i przedstawiłam Andrzeja mamie.
- Mamusiu to jest Andrzej, Andrzej to jest moja mama – powiedziałam a oni sobie tam podali dłonie. Przedstawiłam też go braciszkowi, siedli i zagrali w fife, a ja pobiegłam na chwilę do Zuzki. Przywitałam się z nią i 10 minut porozmawiałam i pobiegłam do chłopców. Siadłam.
- Ja też chce pograć – powiedziałam a Andrzej zaczął się śmiać. – Co myślisz, że nie umiem? – zapytałam
- Akurat nożna to jest gra dla mężczyzn – powiedział i mnie pocałował w czoło. Dawid dał mi pada i powiedział
- Oj stary grabisz sobie. – i pokręcił głową, a ja zaśmiałam się na zakłopotanie Andrzeja
- O co? – zapytałam pocierając ręce

- Ten kto przegra, gotuje przez tydzień obiady – powiedział

3 komentarze:

  1. Ojej, Andrzej to po prostu miód, ale wczoraj dla Włochów litości nie miał ;)
    Aga w ciąży, no słitasnie. Paulina, no genialnie to wymyśliłas ;)
    Buziunie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne ! Nic dodać,nic.ująć <3

    OdpowiedzUsuń