- Niech Ci będzie – powiedziałam
obojętnie i obkręcając się trochę plecami do niego popatrzyłam na swoje
paznokcie.
- No nie bądź taka obojętna – przysunął mnie do siebie i przytulił się do moich pleców. Musnął mój policzek.
Pogadaliśmy pół godziny i poszliśmy spacerkiem do domu. Na posesji Żygadło, przed drzwiami stanęliśmy jeszcze na chwilę. Splotłam drugą rękę z jego ręką i stanęłam na palcach. Pocałowałam go a od odwzajemnił gest. Po pocałunku, dał mi buziaka w czoło i weszliśmy do środka. W przedpokoju gdy zdejmowaliśmy buty, kurtki słyszałam czyjąś kłótnie, chyba wiem nawet kogo…
- No nie bądź taka obojętna – przysunął mnie do siebie i przytulił się do moich pleców. Musnął mój policzek.
Pogadaliśmy pół godziny i poszliśmy spacerkiem do domu. Na posesji Żygadło, przed drzwiami stanęliśmy jeszcze na chwilę. Splotłam drugą rękę z jego ręką i stanęłam na palcach. Pocałowałam go a od odwzajemnił gest. Po pocałunku, dał mi buziaka w czoło i weszliśmy do środka. W przedpokoju gdy zdejmowaliśmy buty, kurtki słyszałam czyjąś kłótnie, chyba wiem nawet kogo…
- No i co tu stoisz w oknie i na
nią patrzysz? – powiedziała Aśka.
- Daj spokój – powiedział Kurek.
- Jakie daj spokój! Bartek… Jak widzisz ona już jest znowu szczęśliwa – powiedziała.
- Ale to Tylko przez Ciebie nie ze mną – fuknął.
- Jakie przeze mnie! – krzyknęła – Bartek sorry, ale sama sobie dziecka nie zrobiłam!
- Nie krzycz! – uniósł się – mówiłaś, że bierzesz tabletki – westchnął.
- Bartek! – krzyknęła – Bartek – powtórzyła i jęknęła z bólu.
- Daj spokój – powiedział Kurek.
- Jakie daj spokój! Bartek… Jak widzisz ona już jest znowu szczęśliwa – powiedziała.
- Ale to Tylko przez Ciebie nie ze mną – fuknął.
- Jakie przeze mnie! – krzyknęła – Bartek sorry, ale sama sobie dziecka nie zrobiłam!
- Nie krzycz! – uniósł się – mówiłaś, że bierzesz tabletki – westchnął.
- Bartek! – krzyknęła – Bartek – powtórzyła i jęknęła z bólu.
- Boże! – krzyknął Kurek – Ona
chyba rodzi!! – i nagle wszyscy byli koło nich, w kuchni, a ja z Wroną stałam
na przedpokoju. Wzięli ją na ręce (Bartek), włożyli to samochodu, i pojechali 3
samochodami (normalnie jakby umierała czy coś, a ona przecież TYLKO rodzi) W
jednym Bartek, ona, Ziomek, Aga i Karol, a w drugim jej 3 przyjaciółki, a
prowadził Fabian, a w 3 pojechali Iwona z Krzyśkiem i Piotrek. Spojrzałam na
Andrzeja a on na mnie.
- No to mamy pustą chatę – krzyknęłam i zaczęłam tańczyć i skakać. A po chwili obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem. – Co robimyyy? – zapytałam i oparłam się o ścianę bokiem.
- Dzisiaj grają mecz młodzi Bełchatowianie – chciał mówić dalej ale ja mu przerwałam
- No to na co czekamy? – zaśmiałam się i pociągnęłam go do wyjścia. Założyliśmy buty i kurtki, zamknęłam drzwi i wyszliśmy. – Chyba jestem trochę źle ubrana na mecz – zaśmiałam się.
- E tam – powiedział i oblukał mnie od góry do dołu.
- Dobra poczekaj na mnie – powiedziałam, szybko otworzyłam drzwi i wleciałam do garderoby.Przebrałam się i wyleciałam z domu, zamykając na klucz drzwi. Pojechaliśmy na mecz. Staliśmy sobie przy barierce i bawiliśmy w komentatorów.
- Idę po picie – powiedział, dał mi buziaka w policzek i skierował się do automatu przy którym (tak na marginesie) się zapoznaliśmy. Oglądałam dalej mecz. Nagle gdy patrzyłam na nazwiska na koszulce i popatrzyłam na rezerwowych jeden odwrócił się i spotkałam się z jego wzrokiem.
- Ta jaka śliczna, zaczekaj na mnie po meczu ok.? – powiedział, wyszczerzył się, pokręciłam głową na znak że nie. Oodwrócił się patrząc na grę. Kiedy chwile później odwrócił się jeszcze raz poczułam pocałunek na swoim policzku. Popatrzyłam na Andrzejka i się uśmiechnęłam. Podał mi fante. Spojrzałam na tego z rezerwowych, miał otwartą buzię i patrzył z niedowierzaniem.
- Zamknij buźkę bo Ci ślinka leci – puściłam mu oczko i odwracając się do Andrzeja pocałowałam go.
- Wiesz kto to? – zapytał z uśmiechem.
- Nie mam pojęcia – powiedziałam i napiłam się fanty.
- No to mamy pustą chatę – krzyknęłam i zaczęłam tańczyć i skakać. A po chwili obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem. – Co robimyyy? – zapytałam i oparłam się o ścianę bokiem.
- Dzisiaj grają mecz młodzi Bełchatowianie – chciał mówić dalej ale ja mu przerwałam
- No to na co czekamy? – zaśmiałam się i pociągnęłam go do wyjścia. Założyliśmy buty i kurtki, zamknęłam drzwi i wyszliśmy. – Chyba jestem trochę źle ubrana na mecz – zaśmiałam się.
- E tam – powiedział i oblukał mnie od góry do dołu.
- Dobra poczekaj na mnie – powiedziałam, szybko otworzyłam drzwi i wleciałam do garderoby.Przebrałam się i wyleciałam z domu, zamykając na klucz drzwi. Pojechaliśmy na mecz. Staliśmy sobie przy barierce i bawiliśmy w komentatorów.
- Idę po picie – powiedział, dał mi buziaka w policzek i skierował się do automatu przy którym (tak na marginesie) się zapoznaliśmy. Oglądałam dalej mecz. Nagle gdy patrzyłam na nazwiska na koszulce i popatrzyłam na rezerwowych jeden odwrócił się i spotkałam się z jego wzrokiem.
- Ta jaka śliczna, zaczekaj na mnie po meczu ok.? – powiedział, wyszczerzył się, pokręciłam głową na znak że nie. Oodwrócił się patrząc na grę. Kiedy chwile później odwrócił się jeszcze raz poczułam pocałunek na swoim policzku. Popatrzyłam na Andrzejka i się uśmiechnęłam. Podał mi fante. Spojrzałam na tego z rezerwowych, miał otwartą buzię i patrzył z niedowierzaniem.
- Zamknij buźkę bo Ci ślinka leci – puściłam mu oczko i odwracając się do Andrzeja pocałowałam go.
- Wiesz kto to? – zapytał z uśmiechem.
- Nie mam pojęcia – powiedziałam i napiłam się fanty.
- Mój brat – powiedział a ja mało
co nie wyplułam fanty i zaczęłam się śmiać. Ten jego brat właśnie wszedł na
boisko. No nie powiem, niezły jest.
Usiedliśmy na krzesełkach i nagle
wokół nas zebrało się dużo osób, prosząc Wronę o autograf. Właśnie podpisywał
jakiejś dziewczynie, która była ostatnia, kartkę markerem i nagle skierował go
na moją koszulkę i pod napisem „Boys” złożył swój autograf.
- No co robisz! – krzyknęłam rozbawiona.
- No co robisz! – krzyknęłam rozbawiona.
- Podpis pod właściwym miejscem –
poruszał brwiami.
- Moja ulubiona koszulka! No! –
powiedziałam i siadłam dalej od niego. Mecz się skończył, i już przestałam być
na niego zła. Z uśmiechem na ustach przyszedł do mnie, złapał za rękę i
wyszliśmy z Sali. Rozmawialiśmy i nagle spojrzałam na moją koszulkę.
- Wiesz ładnie wygląda – zaśmiałam się.
- No bo mój autograf tam jest – poruszał brwiami i pocałował mnie w czubek głowy.
- Wiesz ładnie wygląda – zaśmiałam się.
- No bo mój autograf tam jest – poruszał brwiami i pocałował mnie w czubek głowy.
Poczekaliśmy przed salą 20 minut i
wyszedł ten brat Andrzeja.
- Siema młody – przybił sobie
sztamę z bratem.
- Siema Andrzej – uśmiechnął się –
Hej, Kacper jestem – podał mi rękę.
- Paulina – uścisnęłam ją z
uśmiechem – Miło mi.
- Mi też – zaśmiał się – Stary,
nie mówiłeś, że masz dziewczynę – zwrócił się do Wrony.
- Może dlatego, że razem to my
jesteśmy dopiero jakieś 3 godziny – zaśmiał się.
- Dobra, usprawiedliwiam – zaśmiał
się.
- Dobrze grasz – powiedziałam z
uznaniem.
- Dzięki, wzoruję się na bracie –
szturchnął Andrzeja łokciem i wszyscy się roześmiali.
- A Ty? – zapytał – Grasz w coś?
- Siatkareczka – powiedział
Andrzej i objął mnie ramieniem, po czym pocałował w czubek głowy.
- I to jaka ładna – poruszał
brwiami.
- Ejej! Uważaj sobie młody –
pogroził bratu palcem.
- Ej no ale to nie fer, zawsze
masz ładną dziewczynę, a na dodatek jeszcze gra w siatkówkę, co równa się z
tym, że wie wgl co to. – zrobił smutną minkę.
- Cóż, farta mam – wzruszył
ramionami Andrzej.
- Czy nie obrazisz się jak spytam..
- Ile mam lat? – przerwałam mu a
on pokiwał głową – Nie no co Ty, 17 – uśmiechnęłam się.
- Ej no ona jest rok ode mnie
młodsza, mogłaby być moją dziewczyną – roześmiał się Kacper.
- Ale jest moją – odwzajemnił gest
Andrzej i wtedy wyszła reszta drużyny Kacpra.
- To ja się będę zbierał –
powiedział – Siema Andrzej – znów przybili sobie sztamy – Hej Paulina –
pocałował mnie w policzek.
- Papa – zaśmiałam się.
Weszliśmy do samochodu. Jedziemy,
jedziemy, a ja nie wiem gdzie my jedziemy!
- Wrona… - powiedziałam niepewnie.
- Ej! Tylko nie wrona! – powiedział oburzony.
- Andrzej.. Gdzie ty do cholery jasnej mnie wieziesz? – zapytałam uśmiechając się.
- Jedziemy do mnie nie będziesz nocować sama – powiedział, a ja pokręciłam głową z uśmiechem.
- A może już wrócili? – zapytałam.
- Serio miała urodzić w 2 godziny? – zaśmiał się.
- Wrona… - powiedziałam niepewnie.
- Ej! Tylko nie wrona! – powiedział oburzony.
- Andrzej.. Gdzie ty do cholery jasnej mnie wieziesz? – zapytałam uśmiechając się.
- Jedziemy do mnie nie będziesz nocować sama – powiedział, a ja pokręciłam głową z uśmiechem.
- A może już wrócili? – zapytałam.
- Serio miała urodzić w 2 godziny? – zaśmiał się.
- Oj no ale możliwe, że oni
wrócili..
- No jak nie chcesz jechać do mnie
to było tak od razu – powiedział i zaczął zawracać.
- Daj spokój – zaśmiałam się – jedź – popatrzyłam na niego.
Pojechaliśmy do niego. Włączył jakiś film, zrobił popcorn i oglądaliśmy. Po połowie drugiego filmu powiedziałam wtulona w niego:
- Andrzej, jest 1 w nocy…
- O kurde – zaśmiał się – czekaj pójdę Ci naszykować ręcznik, szczoteczkę i jakąś koszulkę do spania – powiedział i poszedł.
Po 2 minutach przyszedł i dał mi to wszystko.
- Ale ja nie chce tej koszulki – powiedziałam i zrobiłam smutną minkę 5-letniej dziewczynki.
- Idź sobie wybierz jakąś, w szafie jest, drugi pokój na prawo na piętrze – powiedział sprzątając. Poleciałam do jego szafy i oglądając koszulki wybrałam jego treningową koszulkę (czystą, wąchałam). Umyłam się, wyszłam z łazienki i szukałam Andrzeja którego nigdzie nie było. Weszłam jeszcze raz do salonu, i zobaczyłam, że drzwi do tarasu są otwarte. Po cichu weszłam i zobaczyłam Andrzeja stojącego i patrzącego na księżyc. Zasłoniłam mu oczy, a on je złapał i odwrócił się do mnie przodem. Zaplątałam ręce wokół jego szyi, a on nachylił się i chciał mnie pocałować. Odchyliłam się do tyłu a on się wyszczerzył i łapiąc kurczowo przyciągnął do siebie, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
- Daj spokój – zaśmiałam się – jedź – popatrzyłam na niego.
Pojechaliśmy do niego. Włączył jakiś film, zrobił popcorn i oglądaliśmy. Po połowie drugiego filmu powiedziałam wtulona w niego:
- Andrzej, jest 1 w nocy…
- O kurde – zaśmiał się – czekaj pójdę Ci naszykować ręcznik, szczoteczkę i jakąś koszulkę do spania – powiedział i poszedł.
Po 2 minutach przyszedł i dał mi to wszystko.
- Ale ja nie chce tej koszulki – powiedziałam i zrobiłam smutną minkę 5-letniej dziewczynki.
- Idź sobie wybierz jakąś, w szafie jest, drugi pokój na prawo na piętrze – powiedział sprzątając. Poleciałam do jego szafy i oglądając koszulki wybrałam jego treningową koszulkę (czystą, wąchałam). Umyłam się, wyszłam z łazienki i szukałam Andrzeja którego nigdzie nie było. Weszłam jeszcze raz do salonu, i zobaczyłam, że drzwi do tarasu są otwarte. Po cichu weszłam i zobaczyłam Andrzeja stojącego i patrzącego na księżyc. Zasłoniłam mu oczy, a on je złapał i odwrócił się do mnie przodem. Zaplątałam ręce wokół jego szyi, a on nachylił się i chciał mnie pocałować. Odchyliłam się do tyłu a on się wyszczerzył i łapiąc kurczowo przyciągnął do siebie, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
So romantic :)
OdpowiedzUsuńKto by pomyślał, że z Andrzejka taki romantyk ;)
Świetny rozdział oraz fajne zestawy ciuchów dodajesz. Bardzo mi się podobają :)
Pozdrawiam <3
Dziękuję bardzo :*
UsuńNo to mamy podobny gust :D
Również pozdrawiam :*
Nieeee..... A Bartek? Pomimo tego, że kierujesz losem Pauli, nie po mokej myśli i tak uwielbiam to opowiadanie ;> ale i tak czekam i mam nadzieję na reaktywację Paula+Bartek!!! Rozdział świetny ;> No i zapraszam na nowy do mnie zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com
OdpowiedzUsuńUf, ulżyło mi, serio :D
UsuńDziękuję bardzo :*
Lecę czytać :*
<3
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń