Takie krótkie streszczenie. :)

Co byś zrobiła gdybyś dostała propozycję zagrania w SMS w Sosnowcu i zamieszkania 400 km od swojego domu, razem z Łukaszem i Agnieszką Żygadło? Zgodziłabyś się opuścić swoją rodzinę, przyjaciółkę, chłopaka? Paulina podejmuje decyzję. Opuszcza swój dom rodzinny, by szkolić się na siatkarkę. Jest rozgrywającą. Praktycznie wszystkie zawodniczki z innych klubów ją lubią. Uwielbia zawierać nowe znajomości. Wydaje się, że przez pewien czas, ma idealne życie tu, w Sosnowcu. Jednak później ono się psuje. Czy Paulina będzie szczęśliwa? A może jej szczęście ograniczy się tylko do postępów w siatkówce? Przekonacie się same!
Serdecznie zapraszam do czytania opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba.

niedziela, 15 czerwca 2014

71. Znowu płakałaś. I znowu przez niego.

- No to co? – pokręciłam głową. – Myślałeś, że rzucę wszystko, łącznie z Andrzejem i zawieszę Ci się na szyi? – zapytałam patrząc na niego. Był zdezorientowany, nie wiedział co powiedzieć – No? – pogoniłam go – To już wszystko? – zapytałam
- Mówiąc, że mnie kochasz, chyba nie wiedziałaś, co to znaczy – powiedział z wyrzutem
- Oj Bartek, Bartek – pokręciłam głową
- No co Bartek? – uniósł się
- Wiem, co to znaczy kochać, a Ty chyba nie wiesz, co to znaczy cierpieć i ile przez Ciebie wycierpiałam – powiedziałam a po moim policzku poleciała pierwsza łza
- Przepraszam – spuścił głowę.
- Pamiętasz, jak powiedziałeś mi, że nie będę przez Ciebie nigdy już płakać? – zapytałam a on kiwnął głową – patrz robię to kolejny raz. – powiedziałam – Dziękuję Ci za te wszystkie dni, za to że byłam szczęśliwa, za to, że po prostu byłeś, ale teraz koło mnie od 3 miesięcy jest ktoś inny – powiedziałam
- Czyli nic z tego? – zapytał
- Nic – powiedziałam i poszłam na dół, a zaraz za mną on. Podeszłam do sofy od tyłu i przeskoczyłam przez nią, tak, że siedziałam właśnie obok Andrzeja
- Już? – zapytał
- Tak – uśmiechnęłam się lekko. Wstaliśmy i swoje kroki zaczęliśmy kierować na górę, by obejrzeć film.
- Znowu płakałaś – szepnął mi do ucha. Po chwili dodał – i znowu przez niego – dał mi buziaka w czoło.
Siedzieliśmy i zaczęliśmy oglądać film. Wzięłam ipada i nagle Andrzej go przejął. Włączył mieszkania do kupienia i gdy zobaczył pierwsze, wykręcił numer do właściciela. Pogadał chwile i stwierdził, że się zbieramy. Rozbawiona tym spontanem zleciałam na dół i oznajmiliśmy, że jedziemy obejrzeć mieszkanie dla Andrzeja. Chwilę później byliśmy już na tamtej posesji. Ujrzeliśmy śliczny domek. Spojrzałam na zafascynowanego Andrzeja, on spojrzał na mnie i powiedział
- BIERZEMY! – (raczej wykrzyknął, ale co tam!)
- Andrzej – zaśmiałam się
- No co? – zapytał
- Przecież – powiedziałam – jeszcze nie widziałeś jak jest w środku – zaśmiałam się
- Chodź! Zobaczysz jak pewnie jest ślicznie – powiedział, złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. Zadzwoniliśmy dzwonkiem i ujrzeliśmy małżeństwo.
- Witamy – uśmiechnęli się
- Dzień dobry – powiedział Wrona – Kiedy można podpisać umowę? – zapytał od razu
- Andrzej zachowuj się – skarciłam go a oni się zaśmiali.
- Chodźcie zobaczycie środek – powiedział pan właściciel.
Weszliśmy. Gdy przeszliśmy mały przedsionek, w którym stała szafka, a nad nią pozawieszane były haczyki na ubrania, otworzyliśmy i weszliśmy w kolejne drzwi. Po prawej stronie był salon. Piękny przestronny salon, z dużym oknem na połowę ściany i dużymi szklanymi drzwi wyjściowymi na ogródek, połączony z kuchnią. Podłogę pokrywały ciemno brązowe panele, a ściany były koloru beżowego. Kuchnię zaś pokrywały białe płytki. Po lewej stronie, była mała kwadratowa wnęka, a w niej, 3 pary drzwi, jakby na każdej ściance kwadratu. Na wprost tej wnęki, znajdowała się łazienka. Bardzo duża łazienka, pokryta biało brązowo beżowymi płytkami. Po lewej stronie we wnęce, za brązowymi drzwiami znajdowała się sypialnia, nie była duża, ale też nie była mała. Ściany były pokolorowane na brązowo, a podłoga pokryta śnieżnobiałymi panelami, jak wszędzie w tym domu. W sypialni znajdowały się drzwi, Andrzej stwierdził, że do garderoby. Całkowicie nie wykończona. Bez paneli, bez pomalowanych ścian.
- To pomieszczenie, nie było używane – powiedziała właścicielka.
Dalej w tej wnęce po prawej stronie był pokój, w którym ściany były pomalowane na lekki pomarańczowy.
- Czyli kiedy można podpisać umowę? – zapytał Andrzej
- Nawet dzisiaj – zaśmiała się pani w średnim wieku.
- Mieszkanie jest nie umeblowane? – zapytałam
- Jak widać – uśmiechnęli się właściciele.
Tak no i właśnie w ten sposób Andrzej kupił swoje mieszkanie, zapłacił zaliczkę w wysokości 10 tysięcy, a resztę ma przelać jutro. Jest godzina 16, a on mi wyskakuje z pytaniem:
- Jedziemy do ikei ? – zapytał
- Andrzej – zaśmiałam się – ogarnij. Dzisiaj chcesz wszystko zrobić? – zapytałam.
Przez następne dwa tygodnie po lekcjach, planowaliśmy, jeździliśmy po meblowych i rysowaliśmy wszystkie pomieszczenia. Pierwszą zaczęliśmy projektować łazienkę. Gdy mieliśmy już szkic, pojechaliśmy do Obi. Poszliśmy na dział z wannami.
- O ta będzie genialna! – powiedział i wskazał na dwuosobową wannę.
- Po co Ci dwuosobowa kotku? – zapytałam
- No bo.. No bo ta!– powiedział
- A nie lepiej ta? – zapytałam i wskazałam na narożną wannę. – Patrz – powiedziałam i otworzyłam swój szkicownik. – Będzie tu w rogu, a tu wybudujemy ściankę i zrobimy na nim haczyk, do powieszenia ręczniku.
- No dobra przekonałaś mnie – powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
Łazienkę urządzaliśmy przed dwa dni. Kiedy już wszystkie rzeczy były zrobione, zadzwoniliśmy po ekipę remontową. Siedzieliśmy z nimi w sobotę w łazience cały dzień i mówiliśmy co gdzie i jak. Około 21 skończyli, a my odkurzyliśmy, umyliśmy podłogi i wszystko co się zakurzyło i zamknęliśmy drzwi.
- Boże – siadłam sobie na podłodze – Padam – westchnęłam
- Odpocznij jutro, ja zacznę garderobę. – objął mnie ramieniem
- No chyba boli – powiedziałam i popukałam się w głowę – Garderobę? Taką przyjemność mi odbierzesz? – zapytałam, a on zaczął się śmiać.
- Jutro skarbie kupię panele i dam ekipie je zamontować – powiedział
- No dobra, to to sobie odpuszczę – powiedziałam – odwieziesz mnie do domu? – zapytałam – Jestem mega zmęczona
- Jasne – powiedział i wstaliśmy.
Odwiózł mnie do domu i po pożegnaniu, weszłam do niego, umyłam się i od razu poszłam spać. Wstałam koło 12. Po zjedzeniu, ubraniu się i pogadaniu z wujkiem i ciocią, stwierdziłam, że przejdę się sprawdzić jak tam idzie Andrzejowi, swoją drogą to dziwię się, że jakaś ekipa remontowa pracuje w niedzielę, on tak się uwziął, że nawet w niedzielę sobie nie odpuści. P 30 minutowym spacerku dotarłam pod jego dom. Akurat wychodził z niego.
- Hej skarbie, co Ty tu robisz? – zapytał gdy byłam już koło niego i mnie pocałował.
- Przyszłam – wzruszyłam ramionami z uśmiechem – Jak idzie? – zapytałam
- Właśnie jadę po farbę i wykładzinę – powiedział
- To jadę z Tobą – powiedziałam i wsiadłam do samochodu
- Miałaś dzisiaj odpocząć – powiedział i spojrzał mi w oczy
- Myślisz, że odpuszczę sobie najlepsze pomieszczenie i dam go skazać na Twój gust?
- Bardzo śmieszne – fuknął i odpalił samochód. Po chwili włączył się w ruch uliczny.
- No nie gniewaj się – powiedziałam i cmoknęłam go w policzek
- Na Ciebie nie umiem się gniewać – stwierdził i się wyszczerzył.
Gdy byliśmy sobie w dziale z farbami ujrzałam taką jedną śliczną szarą. Tylko stała na samej górze. No halo! Moje 183cm i nie dostawałam! Stanęłam sobie na palcach i już prawie sięgnęłam ale nie dałam rady. Westchnęłam. Spróbowałam jeszcze raz i znów to samo. Ktoś zaczął się śmiać. Obróciłam się.
- Takie śmieszne panie Wrona? – zapytałam
- Daj ja to zrobię – powiedział i już podnosił rękę gdy go powstrzymałam.
- Ja dam rade – uśmiechnęłam się szeroko.
Stanęłam na palcach i znów ta sama sytuacja. Próbuje dosięgnąć jeszcze raz i nagle dosięgnęłam. Ale jak to? Czekaj.. Nie czuję gruntu pod nogami.. Ja Latam? Nie.. to nie to.. Czekaj… Ktoś ma ręce na moim brzuchu… To już wszystko wiadomo.
- Dałabym rade sama – powiedziałam
- Tak tak wiem wiem – powiedział i wziął odemnie farbę. Włożył do koszyka i poszliśmy szukać wykładziny. Z tym poszło szybko, gdy zobaczyliśmy jaki mamy wybór od razu obydwoje wskazaliśmy tą samą. Na tej samej zasadzie urządzaliśmy resztę pomieszczeń. Często kłóciliśmy się, np. jakie łóżko, czy to czy tamto, lub jaką sofę, które meble, czy kominek czy nie, było tego dużo i dużo razy poszły za ostre słowa.
- Te meble są chujowe – powiedziałam zrezygnowana kiedy, już 5 razy wracaliśmy do nich i pokazywał mi jakie one są fajne.
- One są ładne – powiedział
- No co w nich takiego ładnego? – zapytałam
- No po prostu, same w sobie są śliczne! – powiedział
- Są chujowe - westchnęłam
- Sama jesteś chujowa – powiedział obrażony. Co? Jak on mógł tak powiedzieć?
- To kurwa spierdalaj – powiedziałam wkurzona na maxa i poszłam w stronę wyjścia.
- Paula! – krzyczał za mną – Paula! – przyspieszył kroku. Ja zaczęłam biec. Wyszłam ze sklepu i już byłam zalana łzami. Czy ja za często płaczę? Możliwe. Ale to raczej nie jest jakaś duperela. Nie. Jak można powiedzieć do swojej dziewczyny, że jest chujowa? To może nie powinnam być jego dziewczyną, skoro jestem CHUJOWA? Złapał mnie z nadgarstek i przekręcił do siebie.
- Paula – powiedział i spojrzał mi w oczy.
- Skoro jestem chujowa, to chyba nie powinnam być Twoją dziewczyną, Ty jesteś taki idealny – wywróciłam oczami.
- Paula – ujął moją twarz w swoje ręce.
- No kurwa co? – zapytałam i spojrzałam w jego oczy, wydawały się przepełnione bólem, ale może tylko się wydawały?
- Nie chciałem, to ze zdenerwowania – powiedział całkiem poważnie patrząc mi ciągle w oczy.
- O głupie meble się tak zdenerwowałeś? – zapytałam
- Ileż można wybierać meble do salonu? – wytarł moje policzki od płaczu swoimi rękoma. Spojrzał na zegarek – Już 5 godzin wybieramy – powiedział i się niepewnie uśmiechnął.
- Weźmy już te meble co Ci się podobają i skończmy ten temat – powiedziałam. Tak uległam. Zaczęłam się śmiać. – Nienawidzę tego w Tobie – powiedziałam i zmarszczyłam oczy
- Czego? – zaśmiał się
- Że Ci tak szybko ulegam – powiedziałam i wyswobodziłam się z jego objęć.
- Też Cię kocham – powiedział, objął mnie ręką i pocałował w czubek głowy.
- Coś nie jestem co do tego przekonana – powiedziałam cicho, ale chyba usłyszał.
- Ejejejje – stanął i zgarbił się, łapiąc mnie za boki. – Jak to? Kocham Cię bardzo mocno i jesteś najważniejszą osobą w moim życiu – powiedział i garbiąc się jeszcze bardziej mnie pocałował.
- No niby tak – uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę.
Gdy skończyliśmy ostatnie pomieszczenia Andrzej wynajął jakąś sprzątaczkę i gdy ona sprzątała my poszliśmy na obiad, którym Andrzej miał podziękować mi za pomoc. Pojechaliśmy do domu. Nie było już nikogo. Weszliśmy i na pierwszy rzut oka ujrzeliśmy piękny salon . Popatrzyliśmy się na siebie z uśmiechem i weszliśmy do łazienki znów popatrzyliśmy się na siebie z uśmiechem i poszliśmy dalej. Weszliśmy do sypialni, pocałował mnie i poszliśmy zwiedzać dalej. Najbardziej mi się podobała garderoba. Sama chciałabym taką mieć.Na koniec został pokój gościnny . Gdy wszystko skończyliśmy oglądać, stanęłam naprzeciwko Andrzeja. 
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję – zaczął tak mówić tyle razy, aż poplątał mu się język. Uśmiechnięci pocałowaliśmy się.
- Proszę, proszę, proszę – zaśmiałam się
- Paula – zaczął niepewnie
- Słucham? – zapytałam
- Może chcesz, ze mną tu zamieszkać? – zapytał i popatrzył mi w oczy.
- Ale jak? – zmieszałam się. No bo jesteśmy razem 2 tygodnie, a on chce żebym z nim mieszkała. Fakt znamy się 4 miesiące, no ale…
- Normalnie – wzruszył rękoma
- Andrzej skarbie – Tak, znów uległam. Stanęłam na palcach i zarzuciłam mu ręce na ramiona – Wiesz, że bym chciała, ale co mam powiedzieć wujkowi i cioci? – zapytałam
- Że chcesz zamieszkać ze Swoim chłopakiem – powiedział i mnie pocałował.
- Chodź, pojedziemy do nich – powiedziałam, chwilę później byliśmy już u mnie. Weszliśmy cicho do domu i usłyszałam rozmowę:
- Ale jak powiemy to Pauli, że będziemy mieć dziecko? – zapytała ciocia – przecież, zaproponowaliśmy jej, żeby mieszkała u nas, teraz co jej powiemy? Że nie ma pokoju, bo będziemy mieć dziecko? – zapytała
- Można podzielić jej pokój na pół – powiedział Ziomek. Cieszyłam się, że będę ciocią (no może nie taką ciocią spokrewnioną, ale ciocią). Chciałam im to przerwać.
- Nie musicie już mówić – zaśmiałam się, a oni podskoczyli i odwrócili się w naszą stronę.
- Słyszałaś? – zapytała ciocia i podbiegła do mnie a ja przytaknęłam – przepraszam – powiedziała i mnie przytuliła a ja zmarszczyłam brwi.
-----------
Nie rozpieszczam Was tym maratonem rozdziałów? :D
Taki dłuższy wyszedł, ale to chyba dobrze nie? Takie podziękowanie za taką ilość komentarzy, po prostu Was kocham :* Dziękuję bardzo!
Dzisiaj o 18:30 studio, a o 19:30 gramy! Zmiażdżymy Włochów w Łodzi! A za jakąś godzinkę w finale grają Polacy w Siatkówce Plażowej. Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel.
Pozdrawiam i do następnego :* 

5 komentarzy:

  1. O jejciu, no wspaniałe, że taki długi :)
    Dom też zajebisty. No wiadmo że Polacy wygrają :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      No i wygrali *-* Należało się, grali świetnie!
      Pozdrawiam również <3

      Usuń
  2. Ja to chyba Cię uduszę!!! Dlaczego Ty mi to robisz?? Ja tak kibicuję Pauli i Bartkowi, a Ty wyjeżdżasz mi tu ze wspólnym zamieszkaniem z Wroną?? Mam tylko nadzieję, że pomimo ciąży Agnieszki, Ziomuś nie pozwoli jej zamieszkać z Wroną, w końcu to on wziął za nią odpowiedzialność ;> domek oczywiście śliczny ;> drażnisz mnie strasznie, ale to w sumie dobrze, zaglądam tu codziennie i niecierpliwie czekam, aż to wszystko ładnie podkręcasz, dzięki temu będzie dużo, dużo rozdziałów jeszcze - wielkie lubię to! ;> rozdział jak zawsze cudowny, wspaniały *_*
    Buziaczki ;**
    zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie możesz mnie teraz udusić :( Chyba, że chcesz by ta historia skończyła się na tym rozdziale :(
      Pożyjemy zobaczymy, obiecuję, że to odkręcę, ale czy teraz to nie wiem :)
      No dużo rozdziałów, dużo jeszcze :*
      Dziękuję bardzo :*
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Tym argumentem obroniłaś swoje życie xD wiesz ja się tylko z Tobą dzielę moją opinią co do kolejnych rozdziałów, wgl nie bierz pod uwagę tych moich wypocin, jeśli masz co do zakończenia inną koncepcję, ja po prostu muszę się tym z Tobą podzielić, taki typ człowieka i tyle ;> no i dziękuję, że jeszcze to znosisz i nie piszesz mi: A daj ty mi w końcu święty spokój, to moje opowiadanie i ja będę kierować losami Pauli, Wrony i Bartka ;> Masz do mnie anielską cierpliwość ;**
      ściskam mocno ;**
      zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com

      Usuń