Takie krótkie streszczenie. :)

Co byś zrobiła gdybyś dostała propozycję zagrania w SMS w Sosnowcu i zamieszkania 400 km od swojego domu, razem z Łukaszem i Agnieszką Żygadło? Zgodziłabyś się opuścić swoją rodzinę, przyjaciółkę, chłopaka? Paulina podejmuje decyzję. Opuszcza swój dom rodzinny, by szkolić się na siatkarkę. Jest rozgrywającą. Praktycznie wszystkie zawodniczki z innych klubów ją lubią. Uwielbia zawierać nowe znajomości. Wydaje się, że przez pewien czas, ma idealne życie tu, w Sosnowcu. Jednak później ono się psuje. Czy Paulina będzie szczęśliwa? A może jej szczęście ograniczy się tylko do postępów w siatkówce? Przekonacie się same!
Serdecznie zapraszam do czytania opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba.

niedziela, 29 czerwca 2014

83. Nie zrobię tego Andrzejowi.

Przyszłam do domu, wykąpałam się, założyłam czarne legginsy, bluzę Adidasa i czarne stopki. Wysuszone włosy związałam w kitkę. Była 20, no kurde co mam teraz robić? Złapałam za książkę i zaczęłam czytać. Nagle dostałam sms. Od Zatiego…
„Mówiłaś, żebym dał znać jakby coś.. Oni się tu bawią, a ja ciągle myślę, mogę przyjechać? :<”
„Czekam! :*”
Chwilę później był już przed drzwiami. Otworzyłam mu i wpuściłam go do środka.
- Chodź do pokoju przygotowałam chipsy, żelki, colę i film – uśmiechnęłam się.
- Wiesz, że dostałaś w Internecie miano mojej dziewczyny? – zapytał.
- Serio? – zaśmiałam się – Jak Ci to poprawi humor to nawet mogę być – zaśmiałam się, a on razem ze mną.
- Nie zrobię tego Andrzejowi – uśmiechnął się.
- Pokaż medal – powiedziałam gdy siedliśmy na kanapie. Wyjął go spod koszulki i mi go dał. Od razu mu się oczy zaszkliły. – Nie płacz łamago – powiedziałam – Paweł, masz już dwa Mistrze polski, masz dopiero 24 lata! Jesteś już w reprze, sorki, ale masz wielką drogę przed sobą, to, że jakiś głupi prezes, wolał swojego syna zamiast Ciebie, to tak naprawdę norma, wiesz dla syneczka wszystko – powiedziałam – Bez Ciebie i Twoich obron nic nie zdobędą – powiedziałam.
- No ale przykro – powiedział.
- Oj Zati Zati – powiedziałam – trener Cię chce dalej, chłopaki to samo, ale prezes może więcej niż oni, trudno, jeszcze wrócisz bo tamten młody zrezygnuje, bo za duża presja – powiedziałam. – Chcesz Kawę, Herbaty, Kakao? – zapytałam.
- Kakao! – krzyknął.
- Już robię, a Ty nastaw film jakiś – powiedziałam i poszłam do kuchni.
- Nie ma sprawy – powiedział. Zrobiłam kakao.
- Ej Zati łap – powiedziałam i rzuciłam w niego takimi plastikowymi półmiskami. – Rozpakuj chipsy i żelki. Przyniosłam kakao i zaczęliśmy oglądać film. Było kupę śmiechu. Fajna ta komedia. „Kołysanka”, polski film a polecam! Jedliśmy żelki, chipsy wszystko! Mieszanka wybuchowa!
- Ej chyba będę się zbierać – powiedział Zati.
- Czemu? – zapytałam.
- Zaraz pewnie Andrzej przyjdzie i nie będzie zadowolony – powiedział.
- No i co? – zapytałam.
- Jak to?
- Normalnie, on może sobie flirtować z jakąś dziewczyną, to dlaczego ja nie mogę siedzieć z Tobą u nas w domu?
- Ale o co chodzi? – zapytał zdziwiony.
- No to co słyszysz – wzruszyłam ramionami.
- Boże, tak byłem zajęty sobą, że nie zobaczyłem, że Cie coś gryzie. Przepraszam, przepraszam, przepraszam – zaczął skakać na siedząco.
- Nie zamulaj, nic mi nie jest – powiedziałam z uśmiechem.
- Wiesz jaki on będzie wkurzony jak zobaczy to, że niby jesteś moją dziewczyną, a potem mnie u was w domu? – zapytał.
- Trudno – popatrzyłam na paznokcie.
- Kobiety – westchnął.
- Chcesz mi pomalować paznokcie? – zapytałam.
- Tak, tak, tak! – ożywił się.
- To zaraz wracam idę po zmywacz, waciki, a no i lakiery – zaśmiałam się i wstałam. Przyniosłam moje wszystkie lakiery.
- Łooo Cie panie, aż tyle ich masz? – zapytał gdy zobaczył moją kolekcję.
- Taka sytuacja – wyszczerzyłam się.
- No to na czerwono – zdecydował.
- To proszę – powiedziałam i położyłam przed nim na stole rękę.
Odkręcił czerwony lakier, wyjął zakrętkę z pędzelkiem i tym wszystkim, nie wycierając o krawęć, ćtapnął mi na palec.
- Zati!! – pisnęłam.
- Boże boże – zaczął wymachiwać rękoma jak dziewczyna, której złamał się paznokieć kurde!
- Spokojnie – zaśmiałam się i wytarłam palca o wacik. No był trochę czerwony, bardziej różowy, bo wiadomo,  czerwony lakier tak szybko nie schodzi, zostaje po nim różowy prześwit.. – Musisz wytrzeć o kant. – pokazałam mu jak.
- Ooo teraz lepiej – powiedział i zaczął malować. Powiem tak… Za ślicznie mu nie wyszło… No ale jakiejś tragedii takiej wieeeelkiej nie było. Pomalował mi wszystkie paznokcie i stwierdził, że teraz musi dokończyć bo widać jeszcze paznokcia. Zaczął malować kontury. Nagle znów mu się klapnęło.
- Zatii!! Znowu! – roześmiałam się.
- No bo to jest głupie, jak chce mało to się robi dużo – krzyknął rozbawiony.
- Co Ty tu robisz? – krzyknął ktoś z tyłu. Zgaduj zgadula kto to?
- Jak to co, maluje mi paznokcie – odwróciłam się i uśmiechnęłam.
- To akurat widzę. Czy możesz mi to Paulina łaskawie wytłumaczyć? – zapytał trochę zdenerwowany.
- Co tu tłumaczyć? – zapytałam.
- Oglądaliśmy wszystkie reportaże z dzisiejszego meczu i śmialiśmy się z różnych rzeczy a tu jakieś: „Nowa dziewczyna Zatiego” wchodzimy w to, a tam kogo widzę? No zgaduj – zironizował – Szukamy Zatiego, a go nie ma. Przyjeżdżam i tu sobie siedzicie kurwa mać razem – zdenerwował się?
- Easy – powiedziałam, ale tak naprawdę to to zabrzmiało „izi”.
- To ja się chyba będę zbierał – Powiedział Paweł, wstał i poszedł na przedpokój. Wyszłam za nim. – Do zobaczenia – powiedział i dał mi buziaka w policzek – Siema Andrzej. – powiedział niepewnie i wyszedł. Zamknęłam za nim drzwi i odwróciłam się.
- Powiesz mi wkońcu co Ty kurwa wyprawiasz? – zapytał.
- Ale kurwa mać nie bluźnij na mnie – krzyknęłam wkurzona.
- Jak mam nie bluźnić, skoro kurwa mnie zdradzasz? – zapytał.
- Ja Cie zdradzam tak? – krzyknęłam – Ja?
- Tak Ty – krzyknął.
- Wiesz, tylko szkoda, że to akurat Ty zaraz po tym jak ja poszłam do Igły, trzymałeś w ramionach inną dziewczynę i patrzyliście sobie w oczy uśmiechając się i rozmawiając.
- Sorki, ale Ty mogłaś wszystkich przytulać, ja nie mogę? – zapytał – Ty mogłaś się przytulać z Zatim, a potem sprowadzać sobie go do domu! – krzyknął.
- Wiesz co.. On potrzebował pocieszenia wiesz? Odchodzi chodź wcale nie chce.. Kurwa mać, Wy się cieszycie, świętujecie, a on nie może, bo wie, że to jego na razie ostatni sezon w Skrze, w drużynie którą kocha i z którą jest związany od dziecka. – powiedziałam spokojnie, ale zalana łzami. -Wiesz co.. Nie ważne, nie będę się Tobie tłumaczyć – powiedziałam ubierając buty , złapałam za torebkę i wyszłam. Usłyszałam jeszcze jak krzyknął moje imię.

I gdzie ja mam teraz iść? Stoję w legginsach i bluzie. Jest mi zimno. Pierwsze co mi przyszło do głowy, to jechać do Ziomka. Złapałam taksówkę i pojechałam tam. Nie mam pewności, czy jest w domu, więc kazałam taksówkarzowi na siebie poczekać. Podeszłam i zadzwoniłam dzwonkiem. Poczekałam 5 minut. Nikt nie otwierał, oznacza to, że nikogo nie ma… Stanęłam bezradnie i nie wiedziałam co robić. Tak naprawdę, gdybym znała adres Pawła, to bym do niego pojechała. Niestety nie znam. Do Karola nie pojadę, bo to najlepszy przyjaciel Andrzeja.. Eh. Została mi tylko jedna osoba, której adres znam. Weszłam do taksówki i podałam adres. Taksówkarz zawiózł mnie na miejsce. Podziękowałam i zapłaciłam. Stanęłam przed drzwiami i zadzwoniłam dzwonkiem.
---------------------
No i jest kolejny :)
Znów Was muszę przeprosić, że nie było wczoraj rozdziału, tak wyszło, że nie miałam czasu dodać, znów nie było mnie cały dzień w domu, a jak wpadałam, to tylko na 10 minut, trzeba korzystać z wakacji, nie? :*
Do następnego, kochane! :* Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i wyświetlenia! :*

piątek, 27 czerwca 2014

82. Mistrz, mistrz Bełchatów!

- Mistrz, mistrz Bełchatów! Mistrz, mistrz Bełchatów! – słyszę na trybunach. Stoję koło band od strony boiska i płaczę z radości. Patrzę jak Skra cieszy się z wygranej. Podbiega do mnie Aruś, łapie mnie za rękę i prowadzi do siatkarzy, którzy teraz przytulają się ze wszystkimi których napotkają. Gdy jestem już w środku, Andrzej łapie mnie w ramiona i całuje. Gdy się od siebie odrywamy uśmiecham się do niego.
- Gratulacje – mówię i wpijam się w jego usta kolejny raz. Nagle zdejmuje koszulkę i zakłada ją na mnie. Podnosi mnie do góry, splatam nogi na jego brzuchu żeby nie spaść i się śmieje.
- Kocham Cię bardzo – powiedziałam i znów go pocałowałam.
- Ja Ciebie też. – uśmiechnął się.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale mogę prosić o krótki wywiad? – zapytał dziennikarz.
- Jasne – uśmiechnął się.
- Czekaj, masz koszulkę – powiedziałam i ją zdjęłam, gdy mu ją dawałam Dawid Konarski zamienił ją ze swoją i założył Andrzeja, a Andrzej założył jego. Zaśmiałam się i poszłam do Igły. Gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się, a gdy byłam już koło niego od razu złapał mnie w ramiona i mocno mnie przytulił.
- Gratulacje drugiego miejsca – powiedziałam mu do ucha.
- Dziękuję – przytaknął nadal mnie przytulając.
- Nie przejmuj się, tak naprawdę to i tak „Mistrz Mistrz Resovia” brzmi lepiej – wyszczerzyłam się. Zaczął się śmiać.
- Najlepsza siatkara na świecie – powiedział – Wie co dobre.
- Prawda – uśmiechnęłam się, spojrzałam na niego, a ten patrzył się za mnie ze skwaszoną miną. Gdy chciałam spojrzeć w tył, zmieszał się i mnie przytulił.
- Igła puść mnie, co tam jest? – zapytałam i się odwróciłam. I kogo zobaczyłam? Andrzeja, ale sorcia nie samego, trzymał w ramionach jakąś blondyne na oko miała z 20 lat. Śmiali się i wyglądali.. jak zakochani. – Aha – wydusiłam z siebie i poczułam łzę na policzku.
- Ej Paula – powiedział Igła - Pokaż mu, że się tym nie przejmujesz, nie płacz mi tu, nie pokazuj mu tego – powiedział. Westchnęłam, wytarłam łzy. Miał rację.
- Czekaj idę pogratulować reszcie – uśmiechnęłam się szeroko i go przytuliłam.
- Zuch dziewczynka – powiedział mi na ucho.
Poszłam do każdego z rzędu i go przytuliłam. Na końcu został Zati i Bartek.
- Zati – krzyknęłam bo stał tyłem. Odwrócił się zalany łzami.
- Zati co się stało? – zapytałam.
- Ja nie chce odchodzić ze Skry – powiedział przez Łzy.
- Zati – westchnęłam i go przytuliłam. – Będzie dobrze zobaczysz – powiedziałam.
- To boli, jestem tu zżyty z chłopakami, gra mi się bardzo dobrze i jeszcze ta wygrana – zaczął płakać jeszcze bardziej.
- Nie płacz – powiedziałam i ścisnęłam go jak najmocniej potrafiłam. Staliśmy w uścisku dobre 5 minut. – Hej Zati – powiedziałam i odchyliłam go od siebie. – Zobaczysz będzie dobrze – powiedziałam. – Najwyraźniej tak musi być – popatrzyłam mu w oczy.
- Mogę jeszcze raz Cię przytulić? – zapytał – Potrzebuję tego teraz – westchnął. Uśmiechnęłam się ciepło.
- Jasne, że tak – powiedziałam i go przytuliłam. – Czekają na Ciebie fani – powiedziałam po chwili. Uśmiechnął się i podszedł do nich. Stałam i patrzyłam. Miał cały czas łzy w oczach, ale się na siłę uśmiechał. Po chwili podszedł do niego dziennikarz.
- Ale ja teraz nic nie powiem – uśmiechnął się blado.
- Paweł Zatorski jedno słowo, zobaczcie łzy w oczach, no chociaż jedno słowo wyduś z siebie. – mówił.
- Odchodzę… i tyle – powiedział i się popłakał. Pokręcił głową i zaczął iść w moją stronę. Uśmiechnęłam się do niego lekko a on spojrzał na mnie i zaraz mnie przytulił. Płakał cały czas, bardzo płakał… Szkoda mi go było. Chciałam jakoś mu pomóc ale nie mogłam..
- Dobrze, że nie masz dziewczyny, bo byłaby lekko zazdrosna, że mnie przytulasz – powiedziałam mu szeptem. Zaśmiał się. - Paweł nie ma co przeżywać, naprawdę – powiedziałam. – Teraz sezon reprezentacyjny i jazda macie mi wygrać Mundial – powiedziałam.
- Dziękuję – powiedział.
- Nie masz za co – odparłam.
- Nie zatrzymuję Cię – powiedział.
- Masz mój numer więc jakby coś to dzwoń – uśmiechnęłam się.
- Dzięki – powiedział.
Podeszłam do Bartka.
- Gratulację – powiedziałam i się uśmiechnęłam
- Dziękuję – powiedział i mnie przytulił. Wtedy po moim ciele przeszedł dreszcz. – Przepraszam, wiem, że nie chcesz, żebym Cię przytulał – wymamrotał.
- Nic się nie stało, naprawdę – uśmiechnęłam się.
- Tak? – zapytał. Pokiwałam głową – To Cię przytulę jeszcze raz – uśmiechnął się i mnie przytulił. Zaśmiałam się. Podszedł do nas Andrzej.
- Skarbie poczekasz na mnie? Bo już idziemy do szatni się przebrać – powiedział i chciał mnie pocałować.
- Ta, poczekam – powiedziałam i podeszłam do Pita. Pogratulowałam mu wicemistrzostwa i wyszłam przed halę.
Już nie wiem co czuję. Wydawało mi się, że przestałam kochać Bartka. Ale po dzisiejszym przytuleniu myślę, że chyba jednak jeszcze do niego coś czuję.. Ale Andrzej, jego, ja przecież jego kocham, ale dzisiaj, zachował się dziwnie.. Kto to ta dziewczyna? Nagle wyszedł. Podszedł do mnie i złapał za rękę z uśmiechem. Czułam się niekomfortowo. Nie wiem czemu, ale pierwszy raz się tak czułam z Andrzejem. Niekomfortowo. Dlatego w połowie drogi do samochodu puściłam jego rękę i złapałam nią telefon, patrząc która godzina, a potem pisząc sms do Zuni.
- Nie chcesz jechać świętować z chłopakami? – zapytałam.
- A mogę? – zapytał – Chciałbym być teraz z Tobą, chcesz iść ze mną?
- Wiesz co, głowa mnie boli – uśmiechnęłam się – poszłabym spać, więc i tak ze mną nie pobędziesz, chyba, że mną która śpi – powiedziałam.
- No dobrze – powiedział. – Odwieźć Cię do domu? – zapytał.
- Dam sobie radę - uśmiechnęłam się.
- To dobranoc – powiedział i mnie pocałował.
- Miłej zabawy – powiedziałam i skierowałam się do domu. 

czwartek, 26 czerwca 2014

81. Widzę to w Twoich oczach.

- Dziękuję – powiedziałam i ciągle obejmując go w pasie i przytulając patrzyłam mu w oczy.
- No pokaż co tu masz – powiedział i sięgnął do reklamówki. Zaczęłam się śmiać. – Mmm kubek z jakimś napisem, mmmm piłka, mmm jakieś kosmetyki – wyjął jakąś paletę cieni jakiś tusz, jakieś kredki, jakiś leyiner, jakiś błyszczyk.
- Boże po co mi to – powiedziałam.
- Zabiorę Ci, może przestaniesz się malować – powiedział – naturalna jesteś najpiękniejsza – pocałował mnie w czoło i zaczął znów przeszukiwać reklamówkę.
- Mmm misio – powiedział.
- Ten dwu metrowy, od Ciebie, jest ładniejszy – powiedziałam.
- Bo ode mnie – powiedział – O a tu masz jeszcze bon na 5000 zł – poruszał brwiami.
- Co? – zapytałam.
- No patrz – przyłożył mi to 5 cm przed oczami.
- Na pewno dużo widzę – powiedziałam zirytowana. Pokazał mi, faktycznie.
- Już widze Twoje zakupy. Pewnie kupisz buty, buty, buty, buty i jeszcze raz buty i żeby nie zapomnieć to jeszcze raz buty – zaśmiał się.
- I tak mnie kochasz – powiedziałam.
- Bardzo – pocałował mnie w czoło – Idź się przebrać.
- Idę – powiedziałam – Zostawiam to pod Twoją opieką – wetknęłam mu reklamówkę i statuetkę i odeszłam. Przebrałam się pożegnałam z dziewczynami i wyszłam przed halę gdzie był Andrzej. Weszliśmy do samochodu i włączyliśmy w ruch uliczny.
- Nie uwolnisz się chyba od tych kul – powiedział i pokręcił głową.
- Narzekasz! Ja już wygrałam ligę, teraz wasza kolej.
Zajechaliśmy jeszcze po zakupy do lidla i pojechaliśmy do domu. Weszliśmy i usiedliśmy na kanapie z lodami w ręku. Oglądaliśmy jakiś film. Leżałam oparta o ramie Andrzeja. Spojrzałam w górę (czyli na niego). Zrobiłam minę zabitego psa. Bolała mnie kostka.
- Boli? – zapytał. Pokiwałam głową. Pochylił się nade mną i zaczął całować.
Obudziłam się wtulona w Andrzeja. Przynajmniej tak mi się wydawało. Spojrzałam w górę i ujrzałam miśka, tego samego którego dał mi Andrzej na walentynki kiedy byliśmy jeszcze przyjaciółmi. Uśmiechnęłam się. Spojrzałam na kartkę która leżała na nim.

Będę po 11 od 9 mamy  trening, miałaś jechać ze mną do fizjoterapeuty, ale za słodko spałaś! :* Pojedziesz na popołudniowy. Kocham bardzo, Andrzej <3

Uśmiechnęłam się i zerknęłam na zegarek. Była 11:05. Wstałam i poszłam wziąć prysznic. Potem poszłam do kuchni i zobaczyłam kanapki na stole. Zjadłam je i poszłam znów do łazienki. Ubrałam się, związałam włosy w kitkę i zaczęłam malować. Trzeba przetestować nowe kosmetyki. Gdy pudrowałam twarz, pudrem w musie do domu wparował Andrzej krzycząc że jest. Odkrzyknęłam mu, że jestem w łazience a on tu wparował.
- Ktoś pozwolił? – zapytałam
- Ja sobie pozwoliłem – powiedział – Odłóż to, ja chce Cię naturalną – powiedział i dosłownie wyrwał mi z ręki puder.
- Ależ spokojnie – powiedziałam – chcesz, żebym była ładna, czy nie? – zapytałam.
- Naturalna jesteś najpiękniejsza – powiedział i przytulił się do moich pleców. Dobrze, że skończyłam się już malować tym pudrem w musie, bo przecież by nie oddał.
- A mogę chociaż przypudrować nosek zwykłym pudrem? – zapytałam i złapałam za małe pudełeczko i pędzelek.
- Leciutko – powiedział i pocałował mnie w policzek. Gdy miałam przypudrować twarz, szybko trafiłam w jego nos.
- Patrz – odwróciłam się do niego i przypudrowałam mu policzki – O wiele lepiej – powiedziałam.
- Ej! – oburzył się – Ja jestem cudowny, już nie może być lepiej z moim wyglądem – powiedział i przeczesał włosy ręką.
- Wiem, wiem – powiedziałam. Wzięłam do ręki tusz i nachyliłam się nad lustrem. Gdy już miałam mazać, złapał mnie za rękę i tym samym włożył mi to do oka. – Andrzej!! – krzyknęłam i złapałam się za oko. Dobra nie bolało, ale można go raz na jakiś czas wkręcić nie?
- O mój boże nic Ci nie jest? – zapytał, odwrócił mnie i zaczął patrzeć na moje oko.
- Andrzej boli – powiedziałam prawie płacząc.
- Idziemy do lekarza! – powiedział i złapał mnie za rękę. Zaczął się szybko ubierać, nawet nie zauważył, że stoję w miejscu i nic nie robię. Gdy spojrzał na mnie ubrany, wybuchnęłam śmiechem. – Nic Ci nie jest, prawda? – zapytał.
- Tyle razy ile sobie już to do oka włożyłam, bo akurat zadzwonił telefon, że głowa mała – uśmiechnęłam się do niego – mogę się pomalować? – zapytałam.
- Idź – westchnął zrezygnowany z uśmiechem i zdjął buty. Poszłam, umalowałam oczy tuszem. Cały czas stał w futrynie i się mi przyglądał. Gdy skończyłam, odłożyłam kosmetyki na swoje miejsce i podeszłam do niego.
- Nigdy Was nie zrozumie – powiedział i mnie przytulił.
- Że nas, to znaczy kogo? – zapytałam.
- Kobiet – westchnął.
- E tam – powiedziałam. Poszliśmy do kuchni i ugotowaliśmy razem obiad. Potem siedliśmy na kanapie. Tzn Andrzej sobie siadł, a jego nogi służyły jako moja poduszka i rozmawialiśmy. W pewnej chwili przypomniała mu się moja kostka
- Czemu Ty w ogóle nie chodzisz o kulach? – zapytał.
- Tak jakoś zapomniałam – powiedziałam.
- Paula – westchnął.
- No po prostu, po domu nie chce się toczyć na kulach – powiedziałam.
- Boli? – zapytał. Podniosłam wzrok na jego twarz. – Czyli boli.
- Jeszcze nic nie zdążyłam powiedzieć! – powiedziałam.
- Widzę to w Twoich oczach – nachylił się i pocałował mnie w czoło.
- Kocham Cię Bardzo – powiedziałam i złapałam go za rękę.
- To też widzę w Twoich oczach – powiedział i znów się nade mną pochylił, tym razem całując w usta. Objęłam go wokół szyi, podniosłam się do pozycji siedzącej i usiadłam mu na kolanach. Przytulił mnie mocno. – Ja Ciebie też bardzo kocham – powiedział całując mnie w czoło.

środa, 25 czerwca 2014

80. Dam radę.

Następnego dnia musiałam już iść do szkoły. We wtorek, oddałam już kule i zaczełam lekki trening, biegowy, żeby rozgrzać staw skokowy. W środę już grałam, ale nie skakałam do bloku, w czwartek już robiłam wszystko. W piątek był już mecz. Nie zaczynałam w podstawowym składzie. Andrzeja ani nikogo ode mnie nie było, bo mieli trening, jutro grają pierwszy mecz półfinałowy Mistrzostw Polski. My dzisiaj gramy o Mistrzostwo. Bardzo, bardzo, bardzo ważny mecz, a ja nie mogę wspomóc mojej drużyny w pierwszej szóstce, z powodu tej głupiej kostki. Rozgrzewka, przywitanie i zaczynamy. Pierwszy set w dupe 25-10. Serio do 10? I to tyle błędów własnych… Rozgrywająca czuje się widać bardzo nie pewnie… W drugim secie jest już 6-0 i trener bierze czas. Tłumaczy im, macha rękoma. Gdy już wchodzą na boisko, podchodzi do niego Aśka, mówi coś i wchodzi. Pierwszy punkt jest! Potem zagrywa Aśka i as! Nareszcie coś się ruszyło! Trener przywołał mnie ręką do siebie.
- Masz – powiedział i dał mi tabliczkę z numerem 11, z którym gra rozgrywająca. – Widać, bez Ciebie nie damy rady, ale czy Ty dasz rade? – zapytał.
- Dam radę – powiedziałam i zdjęłam bluzę. Stanęłam przed linią 3 metra i weszłam na boisko, zmieniając tym samym Marlenę. Aśka nadal serwowała i doprowadziła do wyniku 5:6 dla naszych przeciwniczek. Dobra zaczyna się granie! Przyjęcie i druga linia, Aśka zdobywa punkt. Na zagrywkę środkowa, bije flota, przyjmują na drugą stronę, wchodzę pod siatę, dostaję dokładnie piłkę od Libero i gram przesuniętą krótką. Ola bije w 4 metr. Przybijam z nią piątkę i gramy dalej. Po 15 minutach Jest wynik 16:10 dla nas. Dostaję piłkę i leje z drugiej, zacisnęłam pięść i głośno krzyknęłam gdy piłka wleciała w boisko. Po chwili było już 24:14 i weszłam na zagrywkę, posyłając asa. Kolejny set poszedł również gładko zaledwie do 18. W trzecim secie gramy już na przewagi jest po 28. Wchodzę pod siatkę, a na zagrywkę idzie atakująca. Zagrywa mocno, tak, że piłka przechodzi na naszą stronę w około 3 metr. Dogrywa idealnie Libero i leje z drugiej piłki, po raz drugi w dzisiejszym meczu i punkt!!! Mówiłam już kiedyś, że jestem leworęczna? Nie? No to, jestem leworęczna, więc łatwiej mi kiwać i lać z drugiej piłki. Znów zacisnęłam pięść i zbiegłam się do środka. Kolejna zagrywka naszej atakującej, idealne przyjęcie, rozgrywająca gubi naszą środkową posyłając piłkę na swój lewy atak, czyli nasz prawy, gdzie jestem ja, zastawiam prostą i w ostatnim momencie przekręcam ręce do skosu. Czuje, że zablokowałam, ale nie wiem czy było pole czy był aut. Stoję patrząc na sędziego, który pokazuje pole. Klękam i zakrywając ręką buzię daje upust  emocją i po moich policzkach lecą łzy. Łzy szczęścia. Dziewczyny podają mi rękę, chwytam ją i chwilę później stoję już na nogach przytulając się do Aśki. Podnosi mnie do góry, a ja zawieszam się na niej ciągle płacząc. Idziemy podziękować za grę. Idę na końcu. Każda dziewczyna z przeciwnej drużyny podając mi rękę uśmiecha się do mnie, niektóre nawet przez łzy ale uśmiechają się. Gdy już z każdą dziewczyną sobie podziękowałam, zaczęłam przybijać sobie piątki z dziewczynami, jak to bywa po meczach. Potem sędziowie kazali nam ustawić się na 9 metrze, by wywołali mvp meczu. Stanęliśmy i usłyszałam swoje nazwisko. Nadal zalana łzami szczęścia wyszłam, odebrałam nagrodę, zrobiłam zdjęcie z prezydentem Sosnowca, który mi to wręczał i podeszłam do dziewczyn przybić piątkę. Moja fryzura (czytaj mój ład artystyczny, który znajdował się po tym meczu na mojej głowie) została jeszcze bardziej potargana i zniszczona przez dziewczyny. Potem siadłyśmy na podłodze i śmiejąc się i wygłupiając zaczęłyśmy prowadzić rozgrzewkę końcową. Na dekorację musiałyśmy czekać jeszcze na o 3 miejsce. Odruchowo spojrzałam na trybuny, chociaż nie wiem po co. Błądzę wzrokiem po trybunach i naglę widzę Andrzeja, patrzę widzę Ziomka, patrzę widzę całą Skrę razem z trenerem! Ale jak to? Podeszłam do nich.
- Gratulacje – powiedział Andrzej i mnie pocałował.
- Dziękuję, ale co Wy tu robicie? – zapytałam.
- To była nasza połowa treningu – uśmiechnął się trener Nawrocki.
- Przecież Wy macie jutro mecz! Półfinałowy! – krzyknęłam.
- Ależ wiemy, trening był, ale tutaj był drugi trening – uśmiechnął się a ja pokręciłam głową. – Można się już rozejść! – krzyknął.
- Ok. – powiedzieli wszyscy i siedzieli. Przekręciłam oczami.
- Tak Was to zachwyca? – zapytałam.
- Wiesz jak Ty zajebiście grałaś? – zapytał Ziomek.
- Nagraliśmy wszystko – dodał Fabian.
- Te dwie gały co z drugiej piepsznęłaś były genialne – dopowiedział Karol.
- Albo ten blok! – powiedział Bartek. Oooo odezwał się!
- Po prostu byłaś genialna – podsumował Andrzej i łapiąc mnie za podbródek, schylił się i namiętnie pocałował mnie w usta. Uśmiechnęłam się do niego.
- Dziękuję wszystkim – powiedziałam i pocałowałam każdego w policzek. – Idę do dziewczyn – powiedziałam – muszę z nimi poświetować – puściłam im oczko i odeszłam. Tzn chciałam odejść, ale zawołał mnie Ziomek. – No co tam? – zapytałam.
- Boli Cię noga – zmrużył oczy.
- Nieee – przeciągnęłam końcówkę.
- Paulina, kulejesz – powiedział poważnie.
- Dobra, okej, boli, wezmę lód przyłożę i będzie ok. – wywróciłam oczami i odeszłam. Poszłam do szatni i kazałam komuś przynieść mi łód. Siadłam na podłodze i zdjęłam buta. Zdjęłam skarpetkę i stabilizator i nagle patrze a tam taaaaakaaa bania.
- O kurwa – przeklnęłam i nagle wszystkie się koło mnie zebrali.
Kazały mi tu czekać i poszły po trenera. Po chwili przyszedł trener, trener Skry i przy okazji cała Skra.
- Wynocha mi stąd – powiedział trener Skry.
- Ja zostanę – powiedział Andrzej.
- Nie – powiedział Ziomek – ja zostanę – zmrużył na mnie oczy. Wszedł a reszta wyszła. – Mówiłem – pokręcił głową.
- Oj wujek – powiedziałam wywracając oczami.
- Chcesz się wyleczyć i grać dalej, czy grać teraz z jakieś 2 miesiące i koniec z graniem? – zapytał , nic nie powiedziałam. – Chcesz?
- Dobra, jejku wyleczę się, ile mam nie grać? – zapytałam trenera który razem z Panem Nowrockim zajmowali się moja nogą.
- Teraz, około miesiąc – powiedział.
- Ile? – krzyknęłam.
- Dobrze mówię? – zapytał Nowrockiego.
- Tak – pokiwał głową.
- No to kurde zajebiście – westchnęłam.
- Paulina! – krzyknął Ziomek. Wywróciłam oczami.
- Ziomek, weź Paulinę, nasz fizjoterapeuta jeszcze jest w Energii.Zobaczy co i jak z nogą i da jej kule – powiedział.
- Chodź – powiedział Ziomek i wystawił do mnie rękę.
- Dam sobie rade – powiedziałam i wstałam sama. – Dziękuję za owinięcie nogi, czy co tam panowie mi robili – uśmiechnęłam się szeroko.
- Nie ma za co – powiedzieli na raz. Uśmiechnęłam się.
- Będę trenerze gdzieś tak za godzinę – powiedziałam.
- Dobrze – kiwnął głową. Uśmiechnęłam się i wyszłam kulejąc.
- Pomogę Ci – powiedział wujek i chciał mnie wziąć na barana.
- Poradzę sobie – powiedziałam i go minęłam.
- Paulina – krzyknął – nie strój fochów!
- Nie mam żadnego focha – powiedziałam i podeszłam do Andrzeja, który stał przed drzwiami. Przytuliłam się do niego. Pokiwaliśmy się chwilę z boku na bok śmiejąc się. Podniosłam głowę, dalej go przytulając i oparłam brodę o jego tors.
- Zawieziesz mnie do fizjoterapeuty waszego? – zapytałam i zrobiłam smutną minkę.
- Jasne – puścił mi oczko – Wskakuj – powiedział i wskazał na swoje plecy. Wykonałam jego polecenie i już mieliśmy wychodzić kiedy zaczepił nas Ziomek.
- Będziesz się na mnie obrażać? – zapytał.
- Nie wujek, nie będę. Za dużo Ci zawdzięczam, żeby się na Ciebie obrażać, wiem że chcesz dobrze – uśmiechnęłam się, odwzajemnił mój gest i wyszliśmy. Andrzej zawiózł mnie do fizjoterapeuty, on kazał mi przychodzić do niego codziennie o 19, kiedy chłopaki mają treningi. Na jakiś masaż stopy? A bo ja wiem.. Powiedział, że tylko skręcona. To chyba dobrze… Dostałam taki świetny stabilizator i powracam do kul na tydzień! Jak ja się cieszeeee… Czujecie tą ironię prawda? Po 40 minutach u fizjoterapeuty Andrzej przywiózł mnie znów na halę, tam już nie było siatkarzy, czekał tylko Ziomek i Fabian.
- I jak? – zapytał Ziomek.
- Kaleka znów wróciła do kuuuul – zaczął się śmiać ze mnie Fabian.
- A weź spadaj – wywróciłam oczami – Nie ładnie tak źle życzyć koleżance – zmarszczyłam brwi.
- Oj nie gniewaj się – podszedł do mnie i przytulił.
- Tak, tak, tak – pokiwaliśmy się chwilę w prawo, no i w lewo też, tak na zmianę.
- Idź się przebierać – powiedział Andrzej – na dekorację – uśmiechnął się – Nie zapomnij kul! Ja opowiem Łukaszowi o co chodzi z Twoją nogą – powiedział.
- No dobra – powiedziałam i poszłam do szatni. Przebrałam się w strój i łapiąc za kule wyszłam na dekorację. A że jestem kapitanem, więc stałam za podium jako pierwsza. Ten co mówi przez mikrofon, spiker to się chyba nazywa, nie wiem dokładnie, powiedział kto zajął czwarte miejsce, kto trzecie, kto drugie i przystała kolej na nas.
- A Mistrzem Polski Kadetek zostaje miejscowy zespół z Sosnowca!!! – i wtedy łapiąc się za ręce weszłyśmy na podium ciesząc się jak szalone. Pan prezydent Sosnowca wręczył mi (że kapitan) puchar i podniosłam go do góry. Podałam koleżanką i zostałam udekorowana złotym medalem. Potem przyszedł czas na nagrody indywidualne. Najlepsza Libero została dziewczyna od nas, najlepszą atakującą dziewczyna z miejsca drugiego, najlepszą rozgrywającą również dziewczyna z drugiego, najlepszą atakującą została Aśka, najlepszą przyjmującą została dziewczyna z trzeciego.
- A Mvp zostaje Paulina Wiśniewska!! – krzyknął. Rozległy się brawa. Uśmiechnięta o kulach zeszłam z podium i podeszłam do niego. – Co się stało? – zapytał i wskazał na kule
- Miałam kontuzję i nie do końca ją wyleczyłam – skrzywiłam się lekko.
- Paulina, jak widać jest o kulach, miała kontuzję, a grała cały mecz i to na takim wysokim poziomie, życzymy Ci zdrowia i żebyś wyleczyła się do zgrupowania Kadetek – powiedział przez mikrofon i uśmiechnął się;. Znów rozległy się brawa a ja dostałam statuetkę i jakąś średniej wielkości reklamówkę. Podziękowałam i udałam się na miejsce. Po chwili się wszystko skończyło. Podeszłam do Andrzeja i się do niego przytuliłam.
- Podwójne gratulacje – zaśmiał się i mnie namiętnie pocałował.

wtorek, 24 czerwca 2014

79. Ej taka sprawa.

Westchnęliśmy.
- To może przejdziemy trochę dalej? – zapytał jeden z chłopców. Spojrzałam na Andrzeja, który był trochę zdenerwowany.
- Jak widzicie jestem tu z dziewczyną, nie uśmiecha mi się stać przed kościołem pół godziny i rozdawać autografy, też mam swoje życie prywatne – odpowiedział i się lekko uśmiechnął
- Pff… Co to jest za dziewczyna.? Wybrałeś sobie małolatę, a możesz mieć każdą – odezwała się jedna z dziewczyn. No ok. Miała rację.
- Tak wybrałem małolatę – uśmiechnął się do mnie – najśliczniejszą, najcudowniejszą, najwspanialszą, najlepszą, najmądrzejszą małolatę pod słońcem – w tym momencie mnie pocałował – i nie zamienił bym jej na żadną inną dziewczynę, czy nawet modelkę, a teraz przepraszam, razem z moją księżniczką jedziemy do domu – powiedział i podeszliśmy do samochodu. Otworzył mi drzwi, wsiadłam, wziął ode mnie kule i rzucił na tylnie siedzenie. Obszedł samochód i ruszyliśmy. Gdy jechał co chwilę na niego zerkałam i się uśmiechałam.
- No co? – zapytał w końcu.
- No nic – wzruszyłam ramionami – słodki jesteś – powiedziałam a on się wyszczerzył. Do domu jechaliśmy 4 i pół godziny. Gdy już byliśmy na miejscu, wysiadł, obszedł samochód, wyciągnął kule.
- Dałabym radę sama – pokazałam mu język, a on kazał mi wejść na swoje plecy.
- W to nie wątpię – powiedział i zaniósł mnie do domu, postawił w korytarzu, dał kulę i poszedł zamknąć bramę i samochód. Gdy przyszedł ja już byłam w łazience i się myłam. Gdy stałam przy umywalce wpakował mi się do łazienki.
- Panu nic się nie pomyliło? – zapytałam wycierając twarz ręcznikiem i widząc go w lustrze.
- Nie – powiedział i objął mnie w pasie. Przytulił się do moich pleców.
- Na pewno? – zapytałam i się odwróciłam przodem do niego.
- Na sto procent – powiedział i mnie pocałował.
- Musisz jeszcze chwilę poczekać – powiedziałam i pokazałam mu szczoteczkę do zębów.
- Oki – powiedział i oparł się o szafkę.
- Będziesz się tak patrzył? – podniosłam brew a on pokiwał głową.
- Okeej.
Gdy już umyłam zęby, ubrana w majtki i koszulkę wyszłam z łazienki udostępniając mu ją. Siadłam w salonie na kanapie opierając się o jej bok i oglądałam telewizję. Po 15 minutach przyszedł.
- pokaż tą Twoją nóżkę skarbie – powiedział i siadł tak, że moje stopy powędrowały za lewą jego stronę. Zdjął mi skarpetkę – eee nie jest źle, bardzo spuchnięta nie jest – powiedział i wstał. Przyszedł minutę później z woreczkiem lodowym i siadł dokładnie tak samo, po czym przyłożył mi go do nogi. Takie zimne, że aż podskoczyłam.
- Zimne! – krzyknęłam
- i dobrze – uśmiechnął się – chcesz zagrać w piątek? – zapytał z podniesioną brwią. Przekręciłam oczami.
- no chce – powiedziałam
- to siedź cicho – powiedział i mnie pocałował
- Ty mnie uciszasz? – zapytałam oburzona
- Tak – powiedział
- Dobra! Sam chciałeś! Już się do Ciebie nie odezwę do końca życia! – powiedziałam i przekręciłam głowę na prawo.
- Ej, taka sprawa. Na ślubie powiesz tak czy napiszesz na kartce? – zapytał, a ja zaczęłam się śmiać.
- Oooo. Jejku jak ja Cię kocham – powiedziałam i przysuwając się do niego go pocałowałam a potem przytuliłam się do jego torsu.
- To dobrze – zaśmiał się i pocałował mnie w czoło – bo ja Cebie mocniej – objął mnie ręką.
- Idę ubrać bluzę, bo chłodno – powiedziałam i dokuśtykałam do garderoby. Ubrałam bluzę i wyszłam.
- To jest moja bluza – powiedział i podszedł do mnie
- Ale mi jest w niej ładniej – oznajmiłam – a w dodatku to jest moja ulubiona – powiedziałam i nasze usta się zaczęły zbliżać. Nagle rozdzwonił się jego telefon. Karol. Wziął na głośnik.
- Halo?
- Siema staryyy
- Siema
- Mogę wpaść?
- Jasne – powiedział Andrzej i się rozłączył. 3 sekundy później zadzwonił dzwonek do drzwi, a my wybuchliśmy głośnym śmiechem.
- Ja pójdę – powiedziałam
- taaa, pójdziesz – zaśmiał się a ja doczłapałam się do drzwi i otworzyłam je.
- wejdź – powiedziałam śmiejąc się i odwróciłam się idąc do salonu. Obejrzałam się za siebie, a on stoi jak stał. – no chodź! Dziewczyny w majtkach i bluzie nie widziałeś? – zapytałam a on się ocknął. Pokręcił głową z uśmiechem i wszedł także na kulach.
- Nie po prostu ładne masz nogi – puścił mi oczko
- A dziękuję, dziękuję, ćwiczyło się – zaśmiałam się i weszliśmy do salonu.
- Boże jakie kaleki, obydwoje na kulach Jezu – westchnął Andrzej
- Oj tam! – powiedzieliśmy w tym samym czasie i zaczęliśmy się śmiać. Siedliśmy na kanapie, włączyliśmy ps3.
- Kto gra? – zapytałam włączając fifę.
- Zagraj z Karolem, będzie pojedynek kalek – powiedział i pokazał nam język
- Dobra dobra! – przekręciłam oczami
- A tak serio muszę skończyć przykładać Ci lód – pocałował mnie w skroń, wziął lód i przyłożył do mojej nogi.
- Tacy słodcy – powiedział Karol i wziął do ręki pada, nastawiając pojedynek. Ostatecznie skończył się remisem 3:3. A tak właśnie obstawiał Andrzej.
- Ej ja idę spać – powiedziałam gdy na zegarku dostrzegłam 1 w nocy.
- Oj przepraszam – zmieszał się Karol – zasiedziałem się, będę się zbierał
- Przestań Karol – zaśmiałam się – jesteś zawsze mile widziany , posiedzcie sobie, potem masz cały pokój gościnny do dyspozycji – powiedziałam i puściłam mu oczko
- Dzięki – powiedział
- Nie ma za co – uśmiechnęłam się – Dobranoc – powiedziałam i podeszłam do Karola dając mu buziaka w policzek, potem podeszłam do Andrzeja i również dałam mu buziaka w policzek.
- Ejej! – złapał mnie za rękę – ja zasłużyłem na więcej – wskazał na lód, a ja go pocałowałam w usta.
- Dobranoc – powtórzyłam i poszłam do sypialni. Położyłam się, ale nie mogłam usnąć, chciało mi się pić. Wstałam i jakoś tak udało mi się cicho przejść do kuchni, tak że mnie nie widzieli, bo siedzieli tyłem do wejścia. Słyszałam jak rozmawiają.
- Czemu Ty zawsze masz takie szczęście do dziewczyn? – mówił Karol
- Sam nie wiem… może dlatego, że nie biorę pierwszej lepszej – pokazał mu język Andrzej
- Oj wiesz, że tamto to
- Tam wiem – przerwał mu śmiechem.
- No jejku! I że ona ma niby tylko 17 lat. – zaśmiał się Karol
- I jeszcze taka śliczna nie?
- Noo.. I jeszcze nie jest dziecinna, no popatrz, nie znajdziesz dużo dziewczyn w jej wieku, które zdecydowały by się wyjechać za marzeniami, a teraz kurde mieszkać z chłopakiem, jeszcze ma takie poczucie humoru i wgl można z nią porozmawiać.. Taka wygadana… No ehhh takiej to ja nigdy nie znajdę – załamał się Karol.
- A najlepsze jest to, że jest sto razy dojrzalsza niż jakakolwiek dziewczyna od niej starsza. No popatrz, widziała, jak jej chłopak całuje się z inną, mimo to, mu wybaczyła, albo na urodzinach Agi, przecież która inna dziewczyna, przywitałaby się normalnie z lalusią która rozbiła jej związek i jeszcze zapytała jak się czuje.. Jeszcze tak bardzo zasłaniała swój ból tym takim na pozór szczerym uśmiechem.. Cieszę się, że mam przy sobie taki skarb – powiedział Andrzej
- A Ty tylko ją skrzywdź czy coś, to Ci nogi z dupy powyrywam – powiedział ze śmiechem Karol
- Gdzież bym śmiał – uniósł ręce do góry mój chłopak.
Zastanawiałam się czy powiedzieć im, że jestem za nimi i wszystko słyszę, gdy analizowałam wszystkie za i przeciw upadła mi butelka, która mnie wydała, a oni aż podskoczyli ze strachu i obejrzeli się w tył.
- Co Ty tutaj robisz? – zaczął się śmiać Andrzej
- Przyszłam bo mi się pić chciało, ale teraz ogólnie słuchałam tych pochwał więc możecie kontynuować, nie zwracajcie na mnie uwagi – zawtórowałam Andrzejowi
- No i ma zajebiste nogi, trzeba przyznać – powiedział z uznaniem rozbawiony Karol.

- Lecę spać, dobranoc – powiedziałam i poszłam do pokoju. Położyłam się i znów nie mogłam zasnąć. Gdy już byłam blisko krainy Morfeusza, poczułam jak Andrzej obejmuje mnie ręką i przytula się do moich pleców. Uśmiechnęłam się i usnęłam.
-----------
Pierwszy od dłuższego czasu rozdział, który skończył się normalnie hahah :D
Dziękuję Wam za wszystkie miłe słowa i komentarze :* 

poniedziałek, 23 czerwca 2014

78. Dobra, na dzisiaj koniec.

Polecieli tam, a ja jakoś dokuśtykałam na kulach i zobaczyłam Karola zwijającego się z bólu.
- Co się stało? – zapytałam gdy dałam radę podejść do Andrzeja.
- Boże Paulina, miałaś czekać, tam w gabinecie – powiedział i spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Co się stało? – zapytałam ponownie.
- To samo co Tobie – powiedział  - Paulina – spojrzał na mnie ze złością.
- No już kurde siadam – powiedziałam i chciałam iść, ale jeszcze dodałam – Ale żebym siadła to musze tam dojść – powiedziałam.
- Już stój – powiedział i mnie objął.
- DOBRA NA DZISIAJ KONIEC! – krzyknął trener i każdy poszedł do szatni. Pokuśtykałam do Karola.
- No to co Karolku? – zapytałam – Witaj w klubie?
- Nie pocieszasz – pokręcił głową i poszedł z fizjoterapeutą do jego gabinetu. Chwilę później fizjoterapeuta wrócił się po mnie i powiedział.
- chodź dokończymy smarować nogę – i razem z nim poszłam do gabinetu. Teraz siedziałam obok Karola. Karol miał nogę w lodzie, ja miałam smarowaną i bandażowaną. Potem dał mi maść i powiedział jak co robić, podziękowałam, a on zajął się Karolem. Wyszłam i wpadłam automatycznie na Andrzeja, zachwiałam się i już prawie mnie bolał ten upadek, gdy zawisłam w powietrzu i zostałam przyciągnięta do góry przez Andrzeja.
- Przepraszam – powiedział i mnie pocałował.
- To teraz wracamy do domu – powiedziałam i jakoś wskoczyłam mu na plecy. A on zaczął się śmiać.
- Taki szofer teraz ze mnie będzie? – zapytał.
- Nono się wie – powiedziałam i poszliśmy.
- Wiesz, będę musiał przyjechać po Karola jak przyjdziemy – powiedział.
- Dobrze – powiedziałam i chwilę później Andrzej odstawił mnie do domu, a sam pojechał po Karola. Po 20 minutach przybył z Karolem i ps3.
- Teraz mam dwie kaleki w domu i ps3. Paulina szykuj się na robienie obiadów przez tydzień – powiedział i podłączył sprzęt a ja po 5 minutach skojarzyłam, że chodzi o zakład.
- No to uruchamiaj fifę i siadaj – powiedziałam gdy ps3 było podłączone.
- Ok. – powiedział siadł koło mnie i zaczęliśmy grać. Do pierwszej połowy było 1:1. W drugiej połowie też, a w ostatniej akcji kto strzelił? No kto? No Paulinka!!
- Bum bum bam! – krzyknęłam i klasnęłam w ręce
- Ona Cię ograła! – krzyknął Karol
- Robisz obiadki – wytknęłam mu język
- I tak bym robił, kaleko – pokręcił głową
- Wygrałam wygrałam wygrałam oł yea – zaczęłam machać rękoma i kręcić głową a oni się ze mnie śmiali.
- Przegrywanie z Tobą to sama przyjemność – powiedział i obejmując ręką, pocałował mnie w czubek głowy.
- Ooooo – powiedział Karol – Rzygam Tęczą! – zatkał oczy ręką
- To sobie kogoś znajdź – wzruszyłam ramionami.
- Dawaj mi teraz Andrzej tego pada, zaraz zobaczysz mistrza w akcji! – wypiął się dumnie i zaczęłam z nim pojedynek.
Graliśmy tak do późna, Karol nocował u nas, w pokoju gościnnym. Następnego dnia wstałam około 12. Czyli Andrzej już godzinę jest na treningu. Ubrałam się wygodnie i poruszając się na kulach poszłam do kuchni.
- O hej Karol – uśmiechnęłam się.
- Siadaj, już śniadanie prawie zrobione – powiedział i odwzajemnił gest.
- Oki, dzięki – zaśmiałam się i siadłam. Zjedliśmy razem śniadanie, a pół godziny później przyjechał Andrzej.
- Hej skarbie – powiedział i mnie pocałował – Siema stary – przybił sztamę z Karolem.
- Siemka – powiedzieliśmy na raz.
Posiedzieliśmy chwilę, a potem Andrzej odwiózł Karola do domu, bo ten musiał coś zrobić. W tym czasie siadłam sobie w salonie i wzięłam do ręki Ipada. Napatoczyła mi się strona Nike.com. Zaczęłam przeglądać buty damskie i wybrałam sobie buty do biegania. Andrzej wszedł i siadł obok mnie, biorąc laptopa. Zaczął przeglądać buty męskie. Ja też.
- Szukasz czegoś konkretnego? – zapytał.
- Chce jakieś nowe buty do siatki – powiedziałam.
- Kolejne? – popatrzył na mnie.
- Tak – wyszczerzyłam się – A Ty?
- Też – powiedział.
Po 10 minutach zapytał.
- Wybrałaś?
- Tak, a Ty? – zapytałam.
- Też – puścił mi oczko.
- Pokaż – zaśmiałam się.
- Ty Pierwsza – odwzajemnił gest.
- Na Ry – powiedziałam.
- Ok. – zgodził się i odliczyliśmy trzy czte ry i pokazaliśmy swoje wybrane buty.
- Ej te są moje! – krzyknęłam ze śmiechem.
- Nie! One są męskie! – również krzyknął ze śmiechem.
- No to co! Są moje, ja zamawiam!.
I zaczęliśmy się kłócić, kto zamawia te buty. W końcu stwierdziliśmy, że będziemy mieć takie same i zamówiliśmy dwie pary tych butów, ja rozmiar 42.5, on rozmiar 45.5. I moje buty do biegania w rozmiarze 42. Potem Andrzej zebrał się na trening. Po treningu przyjechał z Karolem i znów spędziliśmy razem miły wieczór.
Cały tydzień zrobiłam sobie wolne od szkoły. Jeździłam z Andrzejem i Karolem na treningi, po to, by pójść do fizjoterapeuty i by moja noga (i Karola też w sumie) była maltretowana przez niego. W sobotę pojechaliśmy do Torunia i się tam przenocowaliśmy. W niedzielę, poszliśmy do kościoła na godzinę 17. Weszliśmy do kościoła. Stanęliśmy sobie gdzieś na końcu, bo nie było miejsca siedzącego.
- Ustoisz? – zapytał mnie Andrzej pochylając się i wskazując na kule.
- dam radę te 45 minut – uśmiechnęłam się szeroko. Stanęłam sobie przed nim, żeby jakby coś to mnie łapał. W połowie mszy, jedna dziewczyna obejrzała się w tył i zobaczyła Andrzeja, a z wrażenia, aż zamknęła buzię ręką. Powiedziała kolejnej i tak oto ta wieść poleciała po kościele, a potem już co chwilę ktoś się odwracał i na niego patrzył. Andrzej położył ręce na mojej talii i schylił się. Szepnął mi do ucha.
- Czuje się obserwowany.
A ja na te słowa szeroko się uśmiechnęłam. Po mszy z racji tego, że staliśmy na końcu, wyszliśmy pierwsi. Stanęłam przodem do niego i spletliśmy nasze ręce ze sobą. Stanęłam na palcach zdrowej nogi i byłam już bliżej jego twarzy kiedy powiedziałam:
- Byłeś ciekawszy niż masz – i się uśmiechnęłam, co on też zrobił i tak uśmiechnięci zbliżyliśmy swoje twarze i złączyliśmy w pocałunku. Nagle jedna kula spadła na podłogę. Andrzej ją podniósł i zobaczyliśmy stado młodzieży dookoła nas. Andrzej podrapał się po głowie.
- Można autograf? – zapytał jeden chłopak.
- I zdjęcie? – dodała jedna dziewczyna.
- tu? – spojrzał na nich poirytowany Andrzej.
- Przed kościołem? – dodałam.
- Ty to się nie odzywaj! – krzyknął ktoś z końca tego oblężenia. Westchnęliśmy.
--------------------
Przepraszam Was bardzo, że przerwałam ten maraton, ale wczoraj, choć bardzo chciałam, to nie udało mi się wejść na komputer. Nie było mnie w domu praktycznie cały dzień, a jak przyjechałam to nie dość, że była północ to byłam strasznie zmęczona. Ale maraton rozdziałów część 2 zaczynamy! :D 

sobota, 21 czerwca 2014

77. Kule to nie moje przeznaczenie.

Andrzej zlękł się i mnie podniósł a ja się śmiałam
- Kule to nie moje przeznaczenie – odparłam
- To dobrze – pokręcił głową trener.
- Dobra już wiem jak – powiedziałam i zrobiłam jednego „kroka” – Widzisz, umiem! – prawie krzyknęłam z zadowolenia a wszyscy się zaśmiali.
- No dobra to lecimy – powiedział Andrzej, a ja pożegnałam się z dziewczynami i trenerem i „poszłam” razem z Andrzejem do domu. Pół godziny później leżałam sobie w ślicznym salonie i oglądałam mecz Zaksy z Jastrzębiem. Andrzej przyniósł mi kakao.
- To co od dzisiaj przez jakieś dwa tygodnie, będę twoim służącym – zapytał z uśmiechem.
- A ja będę Twoją księżniczką przez całe dwa tygodnie – przeciągnęłam się.
- Moją księżniczką to będziesz przez całe życie – powiedział i mnie pocałował.
- O jak słodko – powiedziałam i się wyszczerzyłam.
- Tak bardzo jak Ty? – zapytał a ja zaczęłam się śmiać.
- Bardziej Wrona, bardziej – uśmiechnęłam się.
- Skarbie lecę na trening – powiedział gdy spojrzał na zegarek.
- Ja chce z Tobą – powiedziałam
- Okeeej – podrapał się po głowie.
- Dam rade – uśmiechnęłam się, wzięłam w ręce kule i poszłam na przedpokój, siadłam na podłodze, ubrałam air maxa na nogę, założyłam płaszczyk i szalik i czekałam na niego w wyjściu, po chwili przyszedł z torbą założył buty i kurtkę, pocałował mnie z zaskoczenia i wyszliśmy. Andrzej kierował się do samochodu.
- A Ty misiek gdzie? – zapytałam.
- No do samochodu – powiedział.
- Nie nie nie! Idziemy na pieszo, 5 minut i jesteśmy – powiedziałam. – No dawaj.
- Ok. – powiedział i podszedł do mnie. Kucnął – no wskakuj – powiedział a ja zaczęłam się śmiać
- No chyba wariat – zaśmiałam się
- Albo tak, albo samochodem – powiedział
- No dobra – wywróciłam oczami i weszłam mu na ramiona. Wstał a ja się przestraszyłam, że zaraz spadnę – O kurwa – powiedziałam i od razu się złapałam za usta – Kurde – poprawiłam się
- Co? – zapytał
- Wysoko – powiedziałam przerażona
- Nie upuszczę Cię, nie bój się – powiedział i wziął ode mnie kule. Po 5 minutach byliśmy na miejscu.
- Dziękuję – powiedziałam i nachyliłam się przez jego głowę i go pocałowałam.
- Nie ma za co – powiedział i kucnął, a ja z niego zeszłam i złapałam za kule.
- O boże – podleciał do mnie Ziomek – Co się stało? – zapytał
- Mała sprzeczka mojej nogi z piłką, gdy spadałam z ataku – skrzywiłam się
- No to pięknie – powiedział – Na ile? – zapytał
- A ja wiem – wzruszyłam ramionami – jakieś 2 tygodnie – skrzywiłam się
- No to pięknie – westchnął.
- Oooo – podszedł do mnie Fabian – Co się stało? – zrobił słodką smutną minkę
- Mała sprzeczka mojej nogi z piłką, gdy spadałam z ataku – powtórzyłam
- Ooo – powiedział i mnie przytulił. – 2 Tygodnie? – zapytał
- Tak – pokiwałam głową i wszyscy weszliśmy do środka. Inni poszli do szatni, a Andrzej na chwilę został ze mną.
- Wiesz dlaczego nie lubię gdy przytula Cię inny facet? – zapytał
- Nie wiem – wzruszyłam ramionami
- Bo wtedy na kilka sekund trzyma w swoich ramionach moje szczęście – powiedział, pocałował mnie w czoło i poszedł do szatni, a ja weszłam na salę. Zobaczył mnie trener Nawrocki.
- Co się stało? – zapytał gdy byłam już koło niego – Siądź sobie – przysunął mi krzesełko.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się – Małe zetknięcie się piłki z moją nogą gdy spadałam z ataku… - powiedziałam a on się skrzywił.
- To nie dobrze – powiedział – chodź zaprowadzę Cię do naszego fizjoterapeuty, obejrzy kostkę i nie ma nie! – zaprowadził mnie do fizjoterapeuty, gdzie siedziałam pół godziny, a on oglądał i robił coś z kostką.
- Źle to wygląda – powiedział a ja się przestraszyłam – Nie spoko, spoko, będziesz grała, za jakieś 3 tygodnie – powiedział
- 3 tygodnie? – zapytałam z przerażeniem
- Niestety – odparł – Chcesz, możemy popracować dzisiaj jakąś godzinkę z tą kostką, żeby tak nie puchła i nie bolała – powiedział
- Jasne – odparłam. Zaczęliśmy małe rozruszanie kostki, potem masował mi ją. Strasznie bolało.
- Ał. – syknęłam.
- Przepraszam, ale musi trochę poboleć. – skrzywił się.
- Co się dokładnie stało? – zapytałam.
- Nie wiem czy czasem torebka stawowa Ci nie poszła. – skrzywił się, przestraszyłam się bardzo.
- Co to oznacza? – zapytałam.
- Ale ja jeszcze nie wiem. Jeżeli będzie Ci bardzo puchła to przyjdź do mnie. Tylko nie przestrasz się, jak trochę spuchnie, wtedy się nic nie dzieję, bo to normalne, przy skręceniu stawu skokowego, ale jak już nie będziesz mogła w buta włożyć, to od razu do mnie.
- Ale będę grała tak? – zapytał, nie powiem wstrząśnięta.

- Tak, nie martw się, nie jest to poważna kontuzja. – kiwnął głową.
- Marcin, chodź szybko. – przybiegł Ziomek.
- Co się stało? – zapytał.
- Chodź nie gadaj! – powiedział.

piątek, 20 czerwca 2014

76. Taka sytuacja.

Typowałabym albo Kurka, albo Wronę. W rezultacie dostał Wrona. Tak Andrzej! Szczęśliwy po podziękowaniu za grę podleciał do mnie i mocno pocałował.
- Gratulacje! – pocałowałam go słodko, a on uśmiechnięty podbiegł do reszty chłopaków.
Około 22 byliśmy w domu. Poszłam się umyć, a gdy wróciłam on siedział na komputerze. Kiedy chciałam spojrzeć powiedział.
- Już kończę – i zamknął klapkę. Tylko co on ukrywa? Weszłam jeszcze na chwilę na fejsa. O nowy post Andrzeja. Składanka trzech zdjęć w siatce w podziale pionowym. Pierwsze zdjęcie to fotografia na którym całuję go po jego wygranym meczu a między nami stoi barierka. Na drugim na moim meczu przyjmuję piłkę, a na trzecim to on całuje mnie po moim wygranym meczu. A komentarz: „Moja mała siatkareczka :*”. Uśmiechnęłam się i strzeliłam go z palców w głowę.
- Debil – podsumowałam i się do niego przytuliłam
- Moja siatkareczka – pocałował mnie w głowę
- Lubię być Twoja – zaśmiałam się i spojrzałam na niego, a on w odpowiedzi pocałował mnie w usta. Zgasił lampkę. – Już widzę te wszystkie zazdrosne hotki, które wypisują pod zdjęciem komentarze, jaka to ja jestem brzydka – zaśmiałam się
- Piękna – powiedział – Niech mówią co chcą, jesteś piękna – powiedział i mnie mocniej przytulił. Momentalnie zasnęłam. Wstałam o 7 i poszłam zrobić śniadanie. Gdy już zrobiłam, poszłam do pokoju. Spał, chciałam go tak słodko obudzić. Pocałowałam go. Nie ruszył się. Pocałowałam go drugi raz. Śpi dalej? Spróbowałam jeszcze raz, a wtedy oddał pocałunek i łapiąc mnie za boki przewrócił tak, że leżałam koło niego, cały czas mnie całował, nagle znalazłam się pod nim. Oderwałam się od niego. I powiedziałam praktycznie w jego usta.
- A chciałam Ci taki słodki poranek urządzić, a Ty od razu taki napalony – wyszczerzyłam się i jeszcze bardziej zbliżyłam do niego.
- Kocham Cię – powiedział i dał mi buziaka, a potem przekręcił się tak że leżał koło mnie.
- Wiem ja Ciebie też – powiedziałam i wstałam – choć na śniadanie – powiedziałam i dałam mu rękę, którą złapał, ale zamiast ja pomóc mu wstać, to on pomógł mi się położyć. Leżałam teraz tak na nim i się na niego patrzyłam kręcąc głową.
- Debil – skwitowałam
- Ej – powiedział ze smutną minką – już drugi raz na mnie tak mówisz! – wywrócił oczami
- Nie wywracaj tak tymi oczkami, bo robisz to za często – powiedziałam i sprzedałam mu słodkiego buziaka.
- No dobra, przeszło mi – wyszczerzył się, a ja z niego wstałam. Dałam mu rękę i tym razem obydwoje poszliśmy do kuchni. Zjedliśmy śniadanie, a potem odwiózł mnie do szkoły. W szkole podeszłam do dziewczyn z drugiej i chciałam się z nimi przywitać, ale były jakieś szorstkie
- Coś się stało? – zapytałam
- Nie, powiedz swojemu chłopakowi, żeby dodał jeszcze 1289392 Twoich zdjęć, może będziesz jeszcze bardziej sławna – powiedziała Ola
- Ale kurde o co Wam chodzi? – zapytałam
- Nie o nic – powiedziała druga Ola i odeszły.
Poszłam do Aśki i siadłam z nią na schodach.
- O co chodzi dziewczyną? – zapytałam
- Nie martw się, przejdzie im – powiedziała – zazdrość bierze -  dodała
- Oby to tylko to – powiedziałam i wywróciłam oczami – i oby im przeszło – powiedziałam i nagle podeszła Karolina i się ze mną przywitała całusem w policzek
- Hej Paula – uśmiechnęła się – Sorki za dziewczyny, słyszałam co zrobiły, przejdzie im, zazdrosne są obydwie Ole i tyle – powiedziała i siadła obok nas. Pogadaliśmy i zadzwonił dzwonek. Poszliśmy do swoich klas i tak minęła mi reszta lekcji. Po lekcjach trening. Rozgrzewka, a potem ćwiczenia. Gdy atakowałam, opadając skoczyłam na piłkę, która potoczyła się pod moją stopę. Nagle poczułam ogromny ból w stawie skokowym i upadłam wijąc się z bólu. Podlecieli do mnie wszyscy, razem z trenerem. Dziewczyny przeniosły mnie poza boisko i zaczęli coś robić z moją nogą. Włożyli mi ją potem w lód i było już trochę lepiej. Potem nasmarowali mi ją i zabandażowali. Gdy podniosłam głowę, ogarnęłam, że trenerowi pomaga Andrzej. Gdy go zobaczyłam lekko się do niego uśmiechnęłam, a on z troską w oczach, zapytał:
- Mniej boli?
Pokiwałam głową.
- Dasz radę stanąć na tą nogę? – zapytał trener
- Zaraz zobaczę, pomóżcie mi wstać – powiedziałam, a oni to uczynili. Stanęłam na tej nodze i poczułam cholerny ból, automatycznie podskoczyłam na drugiej nodze i po moim policzku poleciała łza bólu.
- Choć pomogę Ci dojść do szatni, przebierzesz się – powiedział Andrzej i objął mnie ręką wokół talii. Chciałam założyć rękę na jego szyi ale nie dosięgałam. Spojrzałam na niego rozbawiona, a on zaśmiał się i wziął mnie na ręce. Zaniósł do szatni, posadził na ławce i sam siadł obok, patrząc się na mnie.
- Mam się przebrać rozumiem? – zapytałam
- Tak – powiedział i się wyszczerzył.
- Okej – powiedziałam i zdjęłam koszulkę. Stanęłam na jednej nodze i podniosłam bluzę.

- Kocham Twój brzuch – powiedział i popatrzył na niego ze zdziwieniem
- No wiem – zaśmiałam się i założyłam bluzę. Potem ubrałam spodnie i dałam Andrzejowi moją torbę i plecak. A sama podpierając się o niego skakałam na jednej nodze. Gdy wyszłam trener do mnie podszedł.
- Załatwiłem Ci kule – powiedział i mi je podarował
- Och dziękuję za ten cudowny prezent – zdumiłam się
- Nawet w takiej sytuacji żartujesz? – zapytał rozbawiony
- Taka sytuacja – powiedziałam i wzięłam od niego kule. No dobra nie umiem na nich chodzić. Ale spróbować można. Wzięłam rękami kule dalej i przeskoczyłam. Chwila i leże jak długa na ziemi.
--------------------
Tak, wiem, zawaliłam z tym rozdziałem, jest kompletnie bez sensu, przepraszam :(
Nie nudzi Was to opowiadanie? :(

czwartek, 19 czerwca 2014

75. Ładnie razem wyglądacie.

- O nie, przepraszam – powiedziałam zawstydzona i wstałam.
- Nie no co Ty, siadaj – uśmiechnął się
- Nie niech pan siądzie – odparłam
- Mam pomysł – powiedział i dosunął krzesełko - teraz będzie dwóch trenerów – uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam gest i siadłam na jedno z krzeseł.
- Dziewczyna Bartka? – zapytał
- Eeeem Andrzeja – zaśmiałam się
- Jak to? – zdziwił się – przecież to Bartek cały czas się na Ciebie patrzy i jakieś 4 miesiące temu go z Tobą widziałem.
- 4 miesiące.. To było tak dawno – zaśmiałam się
- A rozumiem, a to czemu, jak bym mógł zapytać, się rozstaliście? – jejku jaki on dociekliwy..
- Bo przyszła jego była i powiedziała, że jest z nim w ciąży? – spojrzałam na mojego towarzysza, a on się zmieszał.
- Przepraszam.
- Nie ma za co – zaśmiałam się.
- Poprowadzisz dzisiaj trening? – zapytał.
- Co? – zaczęłam się śmiać – ja? – zmarszczyłam brwi.
- No Ty Ty – puścił mi oczko.
- Mogą pograć lekki meczyk, mogę być sędzią – powiedziałam.
- W której części hali? – zapytał – Dla Resoviaków czy naszych?
- Skra! – powiedziałam radośnie.
- No wspaniałą dziewczynę sobie Andrzej wybrał – puścił mi oczko a ja się wyszczerzyłam. Po godzinnej rozgrzewce i ćwiczeniach na doskonalenie przyjęcia, rozpoczął się mecz, a ja jak prawdziwa sędzina stanęłam na swoim stanowisku. Grał pierwszy skład na rezerwowych. Piłka dla drugiego składu. Serw na Bartka, który przyjął w punkt, rozegranie Ziomala do Andrzeja i punkt dla pierwszego składu. Serwuje Bartek, z drugiej strony wyprowadzony atak, przez lewe skrzydło, a mianowicie Antigę i podbity przez Wlazłego. Gwizdnęłam, błąd dotknięcia siatki (nie myślcie sobie, że nie było, dotknął Andrzej! Dotknął!)
- Ejejej! – krzyknęli Wrona i Wlazły i podeszli do mnie. Zagwizdałam i pokazałam ręką, żeby odeszli ode mnie. Andrzej się zaśmiał i pokręcił głową. Zagrywka, przyjęcie Tuia, Ziomek do Wlazłego. Aut. Gwizdnęłam i pokazałam aut.
- No przecież po palcach było! – krzyknął Kurek.
- Właśnie – poparł go Ziomek. Pokazywałam punkt dla tamtego zespołu cały czas. Zrezygnowali, ustali na moją decyzję. Następna piłka. Serwuje Fabian, perfekcyjne przyjęcie Zatorskiego, perfekcyjna wystawa do Wlazłego, a ten uderza antenka, blok, aut. Zagwizdałam punkt dla składu Fabiana. Tamci zgodzili się z moją decyzją, ale Wlazły znów miał jakieś problemy.
- Był blok, antenka! - krzyknął Wlazły, a cały ich skład go poparł.
- Nie. Proszę odejść, bo zaraz będzie żółta kartka.
- A teraz poprosimy Paulinko bez wygłupów – uśmiechnął się Wlazły.
- No dobra, ale to była antenka, blok, aut! Naprawdę! – powiedziałam.
- Tak skarbie, czekaj zaraz Ci załatwię okulary – krzyknął Wrona i się uśmiechnął do mnie. Zmrużyłam oczy i popatrzyłam na niego z gniewem – Dobra dobra już nic nie mówię! – uniósł ręce, a wszyscy się zaśmiali. Oprócz Bartka. A temu znowu co? No później nie byłam już taka surowa dla nich. Ale gwizdnęłam z cztery podwójne, ale też dwie w drugim składzie. O 15 byliśmy w domu, a Igła i Pit przyjechali do nas.
- Czyli powiadacie, że mieszkacie razem? – poruszał brwiami Igła
- Taka sytuacja – powiedziałam.
- Zajmuje ¾ garderoby – jęknął Wrona, a chłopaki się zaśmiali.
- Jak Ci przeszkadzam to było powiedzieć, najwyżej pójdę do internatu – wywróciłam oczami
- Prędzej zamienię pokój gościnny w jedną wielką garderobę, jak Cię stąd wypuszczę – powiedział i objął mnie od tyłu całując w czubek głowy. Uległam.
- Dobra wiem, że mnie kochasz – zaśmiałam się
- Ooo jak słodko – powiedzieli chórkiem resoviacy.
- Właśnie, więc Piotrek spowiadaj się – powiedziałam i podparłam się o boki.
- No bo – zaczął.
- No bo spotkał sobie Olę, która jest bardzo fajna, lubimy ją wszyscy no i są razem tadaaaam – wciął się Igła, a ja zmrużyłam oczy i na niego spojrzałam zabijającym wzrokiem. – Ups miał mówić Piotrek – zaśmiał się nerwowo.
- Jak tam pozatym u Was?
- A no treningi, dom, Ola, treningi, dom, Ola. – odparł Piotrek.
- A czasem dom i Ola się pokrywają. – zaśmiał się Igła, za co dostał od zawstydzonego Piotrka.
- No co? A to Ty myślisz, że u nich się ie pokrywają? – zapytał Igła i wskazał na nas.
- Mieszkamy w jednym domu, więc muszą się pokrywać. – zironizowałam.
- Tylko mieszkacie? – zapytał Igła.
- Przecież ja z nim nie mam nic wspólnego, jesteśmy tylko współlokatorami. – prychnęłam.
- I macie jednen pokój i jedno podwójne łóżko. Jedną kołdrę, jedno prześcieradło..
- Ale za to dwie poduszki! – wtrąciłam się i wszyscy się zaśmieli. Poczułam jak Andrzej się przytula do moich pleców.
- Ładnie razem wyglądacie. – stwierdził Nowakowski.
- A dziękujemy. – wyszczerzył się Andrzej.
- W ogóle to co na to Kowal, że jesteście u Skry? – zapytałam.
- On nie wie – wymamrotali.
- Co? – zapytałam.
- No nie wie, myśli, że jesteśmy razem ze wszystkimi Resoviakami – powiedział Igła
- Boże chcecie być bezklubowi? – zapytałam (tak głupie, ale no jak powiedzieć, bezrobotni?) – Sio mi stąd! – krzyknęłam – No już! – zagoniłam ich do wyjścia.
- Choć Piotrek wychodzimy, nie chcą nas tutaj – powiedział Igła i z uśmiechem wyszli. Gdy wyszli, Andrzej rzucił we mnie koszulką.
- łap! – krzyknął już wtedy kiedy znajdowała się ona na mojej głowie.
- Dobry masz zapłon. – wywróciłam oczami i spojrzałam na koszulkę.
- I nie waż się przyjść w jakiejś innej. – pogroził mi palcem.
- A czemu nie? Ziomka koszulkę mam, więc hop w nią i cacy. – wyszczerzyłam się, a on spojrzał na mnie spod byka.
- Ziomka? – zapytał i zaczął się do mnie zbliżać. Szłam do tyłu, do tąd, aż nie poczułam za sobą ściany.
- Ziomka. – powiedziałam pewnie i się uśmiechnęłam.
- A nie Andrzeja czasem?
- Nie. – pokręciłam głową.
- Na pewno? – zaczał mnie łaskotać.
- Dobra już Andrzej stop! Założę tą Twoją koszulkę! – mówiłam przez śmiech.
- Grzeczna dziewczynka. – powiedział i mnie pocałował.
- Nie lubię Cie. – fuknęłam.
- Wiem, ja Ciebie też nie. – uśmiechnął się i wyszedł do kuchni.
Półtora godziny później  byliśmy już na hali. Jest 17, a o 18 grają. Andrzej się poszedł przebierać. Weszłam na przepustce na miejsce dla rodzin i dziewczyn chłopków i przywitałam się z Ciocią Agnieszką, Agnieszką Wlazły i jej dzieciakami.
- Ładną masz koszulkę – zaśmiała się Wlazły.
- Wy też – wyszczerzyłam się.
Chwilę później weszli chłopcy i na trybunach rozległy się brawa. Koło nas przysiadły się jeszcze dziewczyny innych zawodników. Chłopcy podbiegli do swoich dziewczyn. Andrzej podbiegł do mnie.
- Powodzenia – powiedziałam uśmiechnięta
- Dziękuję – wyszczerzył się i mnie pocałował. Poszli się rozgrzewać. Chwilę później weszli Resoviacy. Po 20 minutach zaczął się mecz. Pierwszy set dla Resovii. Drugi dla nas. Trzeci dla Sovi. Czwarty dla nas. Zaczął się Tie break. Nasza zagrywka. Serwuje Kurek i punkt bezpośrednio z zagrywki. Kolejna zagrywka, przyjmuje Igła, piłka do Konarskiego i ten kończy. Zagrywa Tichaczek, przyjmuje dokładnie Zator, przesunięta krótka z Andrzejem, i ten wbija gwoździa w 2 metr. Trybuny szaleją. Zagrywa Wrona. Przyjmuje Veres, Tichaczek na środek do Nowakowskiego i teraz ten wbija gwoździa w 3 metr. Jest 2-2. Przyjęcie i rozegranie na pajpa do Kurka. Punkt! 3-2. Zagrywa Wlazły. I As! 4-2! Zagrywa kolejny raz, całkowicie zmienił kierunek, kolejny as! 5-2.! Zagrywa kolejny raz i piłka po taśmie przetoczyła się na drugą stronę. As! 6-2.Czas dla trenera Kowala. Wchodzimy znów na boisko. Kolejna zagrywka Wlazłego, a z przechodzącej kończy Karol!. 7-2. Wlazły Zepsuł. 7-3. Serwuje Nowakowski. Przyjęcie, rozegranie Ziomka do Wlazłego, który kończy! 8-3. Zmiana stron. Serwuje Tuia. Świetne przyjęcie Igły i atak Lotmana. 8-4. Psuje Lotman! 9-4. Kłos na zagrywce. Ostry flot na Veresa i z przechodzącej kończy Wrona! 10-4. Przyjęcie Igły i zablokowana przesunięta krótka z Kosokiem przez pojedynczy blok Wrony. Kibice szaleją.! 11-4. Kłos w aut. 11-5. Serwuje Konarski, przyjmuje Kurek i do niego piłka na lewy atak. Jest punkt! 12-5. Serwuje Ziomek. Aut. 12-6. Serw Kosoka, przyjmuje Winiar i krótka z Wroną. 13-6.! Jeszcze tylko 2! Kurek na zagrywkę iiiiii aaas!! 14-6! OSTATNI!!!! Kurek lżej po skosie, przyjmuje Lotman i do niego posyła piłkę Fabian. Podwójny blok Wrony i Winiara!! Jest punkt! Tak! Wygraliśmy! Nareszcie wygraliśmy z Resovią! Jeszcze trzeba wybrać Mvp. 

środa, 18 czerwca 2014

74. A to nowa pani trener?

Poszłam do łazienki w której wzięłam prysznic i się naszykowałam. Poszłam do garderoby z której wyszedł Andrzej. Gdy się już przebrałam, zaczęłam pakować torbę. W tym momencie przyszedł Wronka, myjąc zęby i złapał za byle jaką koszulkę. Uśmiechnął się i dał mi buziaka w policzek brudząc mnie tym samym pastą. Zaśmiałam się i rzuciłam w niego nakolannikiem który akurat trzymałam w ręku. Odwrócił się, wziął go i wrzucił jak profesjonalny koszykarz nim do torby „za trzy”. Zaczęłam mu bić brawa a on się ukłonił dwa razy i poszedł z powrotem do łazienki. Kiedy się spakowałam, rzuciłam torbę na przedpokój, poszłam na śniadanie, naszykowałam kanapki i chwilę potem obok mojej torby na przedpokoju, Andrzej rzucił swoją i zjawił się koło mnie. Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy na salę.
- O której masz rozruch przed meczem? – zapytałam
- O 12 – powiedział i mnie pocałował w czoło.
- O to akurat zdążysz, jeżeli wygramy 3-0 – zaśmiałam się
- Co jest oczywiste – schylił się nade mną i łapiąc za podbródek lekko mnie pocałował.
- Ej ej! Miśki! Nie miziać mi się tu! – krzyknął ktoś nad nami.
- Wujek! – krzyknęłam i go przytuliłam.
- Aż tak bardzo się stęskniłaś? – zaśmiał się.
- Sie wie! – powiedziałam i łapiąc każdego za jedną rękę. Zaprowadziłam ich za bandy na miejsca dla „vipów”, a sama poszłam do szatni. Przebrałam się i weszłyśmy na salę się rozgrzewać. W połowie meczu (który gładko wygrałyśmy 3-0) przyszedł Igła. Po meczu podeszłam do Andrzeja i przez bandy, stając na palcach, pocałowałam go, wszystko to uwiecznił Igła ze swoją lustrzanką. Po meczu, przebrałam się szybko i pożegnałam z dziewczynami. Podeszłam do chłopaków i tyłem wskoczyłam na plecy Igły, a Wrona przechwycił moją torbę. Przed wyjściem minęliśmy dziewczyny, które dzisiaj z nami przegrały. Patrzyły na mnie z dziwnymi minami.
- Siema dziewczyny – powiedziałam i się uśmiechnęłam
- No pa! – powiedziały i odwróciły się do swojego trenera.
- Widzicie nie macie się co przejmować, ona nie jest sama z siebie taka dobra, jak się ma takie towarzystwo, to pewnie miała od nich lekcje, więc głowy do góry – usłyszałam jeszcze za sobą. Chyba Igła też to usłyszał.
- Dziewczynki nie słuchajcie trenera, trener majaczy. Paula jest taka dobra, ze swojej ciężkiej pracy – uśmiechnął się a one mu grzecznie przytaknęły.
- To dowidzenia! – Krzyknęłam i popatrzyłam na ich trenera, który odwrócił wzrok i poszliśmy. – To teraz na trening! – krzyknęłam i pobiegliśmy (to znaczy Igła pobiegł, a ja na nim) do samochodu. Zeszłam z jego pleców. – Dziękuję panu, za tą podwózkę – powiedziałam i podałam mu rękę.
- Nie ma za co – odparł i pocałował moją dłoń, a chwilę później wybuchliśmy śmiechem.
- Andrzej! – krzyknęłam
- Słucham Cię? – zapytał stając obok mnie.
- Nie zagraliśmy w fife! Przypomniało mi się!
- Pójdziemy do Karola, Karol ma fife – powiedział i się wyszczerzył.
Pojechaliśmy na ich wspólny trening (tj Resovi i Skry). Przed halą byliśmy pierwsi. Stanęłam koło Andrzeja i gadaliśmy kiedy stoczymy fifowy pojedynek.
- Ale i tak ze mną nie wygrasz kotku – powiedział, gdy przyjechał Igła na parking.
- Nie nie nie! To Ty ze mną nie wygrasz – powiedziałam i się wyszczerzyłam a on w tym momencie mnie pocałował.
- Wszystko uwiecznione! – krzyknął Igła, oglądając zdjęcie na swojej lustrzanie a my się zaśmialiśmy. Weszliśmy do środka i Wrona skierował się z chłopakami do szatni a ja weszłam na sale. Nie było nikogo więc wzięłam piłkę i zaczęłam odbijać nad sobą.
- Jeszcze Ci się nie znudziło? – usłyszałam za sobą, odwróciłam się i zobaczyłam Piotrka.
- Piotrek! – krzyknęłam i rzuciłam się mu na szyję.
- No siema – zaśmiał się
- Jak tam? – zapytałam
- A no coraz lepiej – uśmiechnął się
- To dobrze – odwzajemniłam gest
- A jak u Ciebie? – zapytał
- A no wiesz, do przodu – zaśmiałam się

- Słyszałem o akcji z Bartku – zaczął
- Tak, tak, mniejsza z tym – powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam
- Szkoda, byliście ładną parą – powiedział
- Kto był ładną parą? – zapytał Wrona, który przed chwilą pojawił się na Sali i podchodząc do mnie, przytulił mnie od tyłu.
- Że wy ten? – zapytał zdziwiony Pit
- Że my co? – zapytałam zdezorientowana. Lubiłam go wkręcać.
- No że Wy ten teges – zmieszał się
- Ale co? – zapytałam dziwnie się na niego patrząc.
- Noooo – zaciął się – noooo – a my wybuchliśmy śmiechem
- No ten głupek jest teraz ze mną – powiedziałam i poczułam usta Wrony na moim policzku
- To gratulacje – klasnął w ręce Pit a my się wyszczerzyliśmy.
- Spadam na trybuny – powiedziałam, ale nie mogłam pójść, bo Andrzej złapał mnie za rękę. Odwróciłam się do niego, a on pokazał palcem na swój policzek. Stanęłam na palcach i dałam mu buziaka, tylko, w ostatniej chwili przekręcił twarz i ten policzek zamienił się w usta.
- Rzygam tęczą – powiedział Pit
- Poczekaj, aż przyjedzie Ola na mecz, wtedy wszyscy inni będą rzygać tęczą – powiedział Igła przechodząc obok nas.
- Piotrek! Musisz mi wszystko powiedzieć! – krzyknęłam na niego.
- Dobrze, dobrze po treningu – pokręcił głową. Poszłam na krzesełko dla trenera, bo go jeszcze tam nie było, a nie chciało mi się iść na trybuny. Patrzyłam na chłopców. Nagle nad sobą usłyszałam głos trenera Skry.
- A to nowa pani trener? – zaśmiał się.
---------------
Przepraszam, że krótki :(
Jak tam oceny wystawione? Chodzicie jeszcze do szkoły?
Ja ostatni raz w szkole byłam we Wtorek (10 czerwca) :D 

wtorek, 17 czerwca 2014

73. A ja mogę przyjść?

- To chyba będę musiała chodzić przez tydzień do maka
- Myślisz że źle gotuje? – zapytał
- Jeszcze nigdy nie jadłam to co ugotowałeś, ale wiesz, gotowanie zostaw kobietom – powiedziałam i poruszałam brwiami.
- Kooolaaaacjaaa! – krzyknęła mama i poszliśmy do jadalni. Przy stole dużo się śmialiśmy i rozmawialiśmy. Nagle moja mama powiedziała
- Dobrze, że znalazłaś sobie Andrzeja, jest o wiele lepszy niż Bartek, tamten taki przemądrzały się wydawał, a Andrzej taki miły.
Na te słowa uśmiechnęłam się i spojrzałam w prawo czyli w stronę mojego chłopaka. Zobaczyłam do wyszczerzonego, a po chwili dał mi buziaka w policzek. Powiedzieliśmy mamie, że mieszkam teraz z Andrzejem, bo Ziomek spodziewa się dziecka, a nie ma wolnego pokoju. Około 19 zaczęliśmy się zbierać.
- A może zostaniecie i się przenocujecie? – zapytała mama
- Mamuś jutro gramy mecze, ja z Gdańskiem, a Andrzej z Sovią – powiedziałam
- Aaa no to w takim razie dozobaczenia – powiedziała i nas uściskała.
- Pa mamuś
- Dowidzenia – powiedział Andrzej – Siema Dawid – przybili sobie „sztame” i poszliśmy do samochodu.
- Jeszcze tylko 4 godziny jazdy i w domciu – powiedziałam gdy wyjeżdżaliśmy z Torunia i założyłam nogi na przednią tapicerkę. Kurde, przypomniało mi się, że miałam z nim powalczyć w fifę. No i nici z naszej rywalizacji. Dobra nadrobi się to potem.
- Ej! Gdzie te nogi?
- Kocham Cię bardzo – powiedziałam i przesłałam mu buziaka w powietrzu
- Tak wiem, ja Ciebie też – powiedział a chwilę później się otrząsnął – Co? Kochasz mnie? – zapytał jakby zdziwiony
- No tak – powiedziałam, a on się wyszczerzył
- Naprawdę? – zapytał
- No tak!
- Pierwszy raz słyszę to od Ciebie – powiedział i się wyszczerzył. – zawsze mówiłaś „Ja Ciebie też”, albo nie opowiadałaś. – zasmucił się.
- A nie byłeś tego pewien? Muszę Cię w tym uświadamiać? – zapytałam

- Nie byłem pewien.
- A to czemu? – zdziwiłam się.
- Bo kochasz Bartka – wymamrotał
- Nie prawda – powiedziałam pewnie
- Jak to nie? – zapytał
- Kocham Ciebie – powiedziałam.
- Kocham Cie – powiedział i dał mi szybko buziaka w policzek, a ja się zaśmiałam i podgłosiłam muzykę. Około północy byliśmy w domu, napisałam sms do Ziomka;
Przepraszam, że tak późno, właśnie wróciliśmy z Torunia, jutro gram sparing o 10 jak masz ochotę to jesteś mile widziany, weź ochraniacze bo możesz być poturbowany przez jakieś nastolatki J Jak ciocia się czuje?”
Kiedy usypiałam przytulając się do Andrzeja, usłyszałam dźwięk sms. Niechętnie sięgnęłam po Iphona i odczytałam sms.
„Jasne, że będę, jeżeli tylko Ty będziesz na meczu z Resovią, Igła z Pitem się za Tobą stęsknili i majaczą mi żebym Cię zabrał na mecz, w sumie ja też się stęskniłem, nie mam z kim się powygłupiać, KOGO POCIESZYĆ ;( a Ciocia się dobrze czuje J.”
Automatycznie się uśmiechnęłam, a Andrzej spojrzał w wyświetlacz.
- A ja mogę przyjść? – zapytał i mnie pocałował w głowę.
- Naturalnie – zaśmiałam się
- A Ty przychodzisz do mnie, koszulkę już dla Ciebie mam – poruszał brwiami a ja się zaśmiałam. Odpisałam
„Będę, będę. Też tęsknie! Do zobaczenia jutro ;*”
I przytulając się do Andrzeja zasnęłam. Gdy rano mój buzik zadzwonił o 8:30 podniosłam się i spojrzałam na Andrzeja, który już nie spał i szeroko się uśmiechnął do mnie, po czym dał mi buziaka.
- Mmm takie poranki to ja mogę mieć codziennie – powiedziałam i wstałam. 
-------------------------
Halo, halo czyta ktoś? :( 

poniedziałek, 16 czerwca 2014

72. Cieszę się, że będę ciocią!

- No przecież nie masz za co – odsunęłam ją trochę od siebie – Cieszę się, że będę ciocią! A wgl to przed chwilą Andrzej zaproponował mi żebym z nim spróbowała zamieszkać, więc ten – uśmiechnęłam się szeroko.
- Na pewno? – zapytała – A co na to Twoja mama? – zapytała przejęta
- Nic – wzruszyłam ramionami – w następną sobotę, pojedziemy tam do nich – puściłam oczko do Andrzeja.
- No nie wiem czy to dobry pomysł – powiedziała ciocia
- Poradzi sobie, zuch dziewczyna – powiedział wujek i mnie przytulił.
- To ja lecę się pakowaaać! – krzyknęłam i pobiegliśmy z Andrzejem na góre.
Ta jestem nienormalna, jestem z nim coś koło dwóch tygodni, a już z nim będę mieszkać. Z Bartkiem byłam 3 miesiące i byłam u niego tylko coś koło 10 razy. Gdy pakowaliśmy moje ubrania Andrzej stwierdził, że zajmę mu całą garderobę. Jeszcze tego samego dnia o 22 byłam wypakowana, w domu Andrzeja.
- Andrzej – zaczęłam jak leżeliśmy na kanapie i oglądaliśmy film, ale nie dokończyłam, bo przerwał mi dzwonek do drzwi. Poszedł otworzyć i nagle do mieszkania wpadł Karol Kłos.
- Japieprze – krzyknął – Andrzej, chyba muszę Cię poprosić, żebyś też mój dom wyremontował! – zaśmiał się i mnie zobaczył – Ooo Hej, Paulina, tak? – zapytał
- Tak tak, siema – zaśmiałam się i oglądałam dalej. Oni siedli koło mnie i cały czas nadawali, jak katarynki, a ja się śmiałam
- Kupiłem dom obok – powiedział ni z gruchy ni z Pietruchy Karol i się wyszczerzył, a razem z nim Andrzej.
-To super – powiedział Andrzej
- Zgłaszam się do projektowania – krzyknęłam, a oni wybuchli śmiechem
- No wiesz, ten dom, to ona wyprojektowała – dał mi całusa w głowę Andrzej.
- Serio? – zdziwił się
- Tak – uśmiechnęłam się
- To wyrazy uznania – wyszczerzył się
- A dziękuję, dziękuję – powiedziałam z uśmiechem.
- Paula będzie tu mieszkać – powiedział Andrzej, a Karol zagwizdał
- Ulala
Po tam 3 godzinach (czyli koło 1) Karol poszedł do siebie, a my położyliśmy się spać.
- Chciałaś coś powiedzieć, przed tym jak Karol przyszedł – powiedział Andrzej, gdy się do niego przytuliłam.
- Chciałam powiedzieć, że dziękuję Ci, za wszystko, ale też, że nie wiem, czy to nie za wcześnie, gdyby inna dziewczyna w moim wieku powiedziała mamie, że będzie mieszkać z chłopakiem, to ta by ją wyśmiała – uśmiechnęłam się i go pocałowałam.
- Ty nie jesteś taka, jak wszystkie dziewczyny w Twoim wieku – powiedział i mnie pocałował.
- Pojedziemy jutro do Torunia? – zapytałam
- Jasne, ale najpierw Ci coś pokażę – powiedział i mnie pocałował w czoło.
- Oki, dobranoc – powiedziałam i chwilę później byłam w słodkiej krainie snów.
Następnego dnia, wstaliśmy o 11 i wcześniej jedząc śniadanie, które przygotowałam, wybraliśmy się do Torunia, ale wcześniej zatrzymaliśmy się koło miejscowego Domu dziecka.
- Co my tu robimy? – zapytałam
- Chcę Ci coś pokazać – zaśmiał się Andrzej i pociągnął w stronę wejścia. Weszliśmy na górę. Andrzej otworzył drzwi, wszystkie oczy wrzuciły się na nas.
- ANDRZEEEEEJ – pisnęły wszystkie dzieciaczki i zaraz go okrążyli, a ja odsunęłam się trochę w tył, żeby nie przeszkadzać.
- Czemu Cię tak długo nie było? – zapytała jedna dziewczynka, około 9 lat.
- Przepraszam Was – kucnął – ale musiałem zdobyć jej serduszko – wskazał na mnie, a ja na te słowa się szeroko uśmiechnęłam. Wszystkie dzieci skierowały wzrok na mnie.
- Hej – pomachałam im i zaraz były koło mnie. Pobawiliśmy się z nimi około godziny i musieliśmy już iść. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg domu dziecka, szybko stanęłam przed Andrzejem i założyłam mu ręce na ramiona
- To było słodkie, co powiedziałeś dzieciom – zaśmiałam się i dałam mu szybkiego, ale słodkiego buziaka w usta.
- Ejej nie tak szybko – powiedział i kładąc rękę na moim policzku, lekko nachylił się nade mną i zaczął całować. Po chwili oderwałam się od niego i łapiąc za rękę zaprowadziłam do samochodu. Pojechaliśmy do Torunia. Byliśmy tak o 17. Weszliśmy do domu i przedstawiłam Andrzeja mamie.
- Mamusiu to jest Andrzej, Andrzej to jest moja mama – powiedziałam a oni sobie tam podali dłonie. Przedstawiłam też go braciszkowi, siedli i zagrali w fife, a ja pobiegłam na chwilę do Zuzki. Przywitałam się z nią i 10 minut porozmawiałam i pobiegłam do chłopców. Siadłam.
- Ja też chce pograć – powiedziałam a Andrzej zaczął się śmiać. – Co myślisz, że nie umiem? – zapytałam
- Akurat nożna to jest gra dla mężczyzn – powiedział i mnie pocałował w czoło. Dawid dał mi pada i powiedział
- Oj stary grabisz sobie. – i pokręcił głową, a ja zaśmiałam się na zakłopotanie Andrzeja
- O co? – zapytałam pocierając ręce

- Ten kto przegra, gotuje przez tydzień obiady – powiedział

niedziela, 15 czerwca 2014

71. Znowu płakałaś. I znowu przez niego.

- No to co? – pokręciłam głową. – Myślałeś, że rzucę wszystko, łącznie z Andrzejem i zawieszę Ci się na szyi? – zapytałam patrząc na niego. Był zdezorientowany, nie wiedział co powiedzieć – No? – pogoniłam go – To już wszystko? – zapytałam
- Mówiąc, że mnie kochasz, chyba nie wiedziałaś, co to znaczy – powiedział z wyrzutem
- Oj Bartek, Bartek – pokręciłam głową
- No co Bartek? – uniósł się
- Wiem, co to znaczy kochać, a Ty chyba nie wiesz, co to znaczy cierpieć i ile przez Ciebie wycierpiałam – powiedziałam a po moim policzku poleciała pierwsza łza
- Przepraszam – spuścił głowę.
- Pamiętasz, jak powiedziałeś mi, że nie będę przez Ciebie nigdy już płakać? – zapytałam a on kiwnął głową – patrz robię to kolejny raz. – powiedziałam – Dziękuję Ci za te wszystkie dni, za to że byłam szczęśliwa, za to, że po prostu byłeś, ale teraz koło mnie od 3 miesięcy jest ktoś inny – powiedziałam
- Czyli nic z tego? – zapytał
- Nic – powiedziałam i poszłam na dół, a zaraz za mną on. Podeszłam do sofy od tyłu i przeskoczyłam przez nią, tak, że siedziałam właśnie obok Andrzeja
- Już? – zapytał
- Tak – uśmiechnęłam się lekko. Wstaliśmy i swoje kroki zaczęliśmy kierować na górę, by obejrzeć film.
- Znowu płakałaś – szepnął mi do ucha. Po chwili dodał – i znowu przez niego – dał mi buziaka w czoło.
Siedzieliśmy i zaczęliśmy oglądać film. Wzięłam ipada i nagle Andrzej go przejął. Włączył mieszkania do kupienia i gdy zobaczył pierwsze, wykręcił numer do właściciela. Pogadał chwile i stwierdził, że się zbieramy. Rozbawiona tym spontanem zleciałam na dół i oznajmiliśmy, że jedziemy obejrzeć mieszkanie dla Andrzeja. Chwilę później byliśmy już na tamtej posesji. Ujrzeliśmy śliczny domek. Spojrzałam na zafascynowanego Andrzeja, on spojrzał na mnie i powiedział
- BIERZEMY! – (raczej wykrzyknął, ale co tam!)
- Andrzej – zaśmiałam się
- No co? – zapytał
- Przecież – powiedziałam – jeszcze nie widziałeś jak jest w środku – zaśmiałam się
- Chodź! Zobaczysz jak pewnie jest ślicznie – powiedział, złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. Zadzwoniliśmy dzwonkiem i ujrzeliśmy małżeństwo.
- Witamy – uśmiechnęli się
- Dzień dobry – powiedział Wrona – Kiedy można podpisać umowę? – zapytał od razu
- Andrzej zachowuj się – skarciłam go a oni się zaśmiali.
- Chodźcie zobaczycie środek – powiedział pan właściciel.
Weszliśmy. Gdy przeszliśmy mały przedsionek, w którym stała szafka, a nad nią pozawieszane były haczyki na ubrania, otworzyliśmy i weszliśmy w kolejne drzwi. Po prawej stronie był salon. Piękny przestronny salon, z dużym oknem na połowę ściany i dużymi szklanymi drzwi wyjściowymi na ogródek, połączony z kuchnią. Podłogę pokrywały ciemno brązowe panele, a ściany były koloru beżowego. Kuchnię zaś pokrywały białe płytki. Po lewej stronie, była mała kwadratowa wnęka, a w niej, 3 pary drzwi, jakby na każdej ściance kwadratu. Na wprost tej wnęki, znajdowała się łazienka. Bardzo duża łazienka, pokryta biało brązowo beżowymi płytkami. Po lewej stronie we wnęce, za brązowymi drzwiami znajdowała się sypialnia, nie była duża, ale też nie była mała. Ściany były pokolorowane na brązowo, a podłoga pokryta śnieżnobiałymi panelami, jak wszędzie w tym domu. W sypialni znajdowały się drzwi, Andrzej stwierdził, że do garderoby. Całkowicie nie wykończona. Bez paneli, bez pomalowanych ścian.
- To pomieszczenie, nie było używane – powiedziała właścicielka.
Dalej w tej wnęce po prawej stronie był pokój, w którym ściany były pomalowane na lekki pomarańczowy.
- Czyli kiedy można podpisać umowę? – zapytał Andrzej
- Nawet dzisiaj – zaśmiała się pani w średnim wieku.
- Mieszkanie jest nie umeblowane? – zapytałam
- Jak widać – uśmiechnęli się właściciele.
Tak no i właśnie w ten sposób Andrzej kupił swoje mieszkanie, zapłacił zaliczkę w wysokości 10 tysięcy, a resztę ma przelać jutro. Jest godzina 16, a on mi wyskakuje z pytaniem:
- Jedziemy do ikei ? – zapytał
- Andrzej – zaśmiałam się – ogarnij. Dzisiaj chcesz wszystko zrobić? – zapytałam.
Przez następne dwa tygodnie po lekcjach, planowaliśmy, jeździliśmy po meblowych i rysowaliśmy wszystkie pomieszczenia. Pierwszą zaczęliśmy projektować łazienkę. Gdy mieliśmy już szkic, pojechaliśmy do Obi. Poszliśmy na dział z wannami.
- O ta będzie genialna! – powiedział i wskazał na dwuosobową wannę.
- Po co Ci dwuosobowa kotku? – zapytałam
- No bo.. No bo ta!– powiedział
- A nie lepiej ta? – zapytałam i wskazałam na narożną wannę. – Patrz – powiedziałam i otworzyłam swój szkicownik. – Będzie tu w rogu, a tu wybudujemy ściankę i zrobimy na nim haczyk, do powieszenia ręczniku.
- No dobra przekonałaś mnie – powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
Łazienkę urządzaliśmy przed dwa dni. Kiedy już wszystkie rzeczy były zrobione, zadzwoniliśmy po ekipę remontową. Siedzieliśmy z nimi w sobotę w łazience cały dzień i mówiliśmy co gdzie i jak. Około 21 skończyli, a my odkurzyliśmy, umyliśmy podłogi i wszystko co się zakurzyło i zamknęliśmy drzwi.
- Boże – siadłam sobie na podłodze – Padam – westchnęłam
- Odpocznij jutro, ja zacznę garderobę. – objął mnie ramieniem
- No chyba boli – powiedziałam i popukałam się w głowę – Garderobę? Taką przyjemność mi odbierzesz? – zapytałam, a on zaczął się śmiać.
- Jutro skarbie kupię panele i dam ekipie je zamontować – powiedział
- No dobra, to to sobie odpuszczę – powiedziałam – odwieziesz mnie do domu? – zapytałam – Jestem mega zmęczona
- Jasne – powiedział i wstaliśmy.
Odwiózł mnie do domu i po pożegnaniu, weszłam do niego, umyłam się i od razu poszłam spać. Wstałam koło 12. Po zjedzeniu, ubraniu się i pogadaniu z wujkiem i ciocią, stwierdziłam, że przejdę się sprawdzić jak tam idzie Andrzejowi, swoją drogą to dziwię się, że jakaś ekipa remontowa pracuje w niedzielę, on tak się uwziął, że nawet w niedzielę sobie nie odpuści. P 30 minutowym spacerku dotarłam pod jego dom. Akurat wychodził z niego.
- Hej skarbie, co Ty tu robisz? – zapytał gdy byłam już koło niego i mnie pocałował.
- Przyszłam – wzruszyłam ramionami z uśmiechem – Jak idzie? – zapytałam
- Właśnie jadę po farbę i wykładzinę – powiedział
- To jadę z Tobą – powiedziałam i wsiadłam do samochodu
- Miałaś dzisiaj odpocząć – powiedział i spojrzał mi w oczy
- Myślisz, że odpuszczę sobie najlepsze pomieszczenie i dam go skazać na Twój gust?
- Bardzo śmieszne – fuknął i odpalił samochód. Po chwili włączył się w ruch uliczny.
- No nie gniewaj się – powiedziałam i cmoknęłam go w policzek
- Na Ciebie nie umiem się gniewać – stwierdził i się wyszczerzył.
Gdy byliśmy sobie w dziale z farbami ujrzałam taką jedną śliczną szarą. Tylko stała na samej górze. No halo! Moje 183cm i nie dostawałam! Stanęłam sobie na palcach i już prawie sięgnęłam ale nie dałam rady. Westchnęłam. Spróbowałam jeszcze raz i znów to samo. Ktoś zaczął się śmiać. Obróciłam się.
- Takie śmieszne panie Wrona? – zapytałam
- Daj ja to zrobię – powiedział i już podnosił rękę gdy go powstrzymałam.
- Ja dam rade – uśmiechnęłam się szeroko.
Stanęłam na palcach i znów ta sama sytuacja. Próbuje dosięgnąć jeszcze raz i nagle dosięgnęłam. Ale jak to? Czekaj.. Nie czuję gruntu pod nogami.. Ja Latam? Nie.. to nie to.. Czekaj… Ktoś ma ręce na moim brzuchu… To już wszystko wiadomo.
- Dałabym rade sama – powiedziałam
- Tak tak wiem wiem – powiedział i wziął odemnie farbę. Włożył do koszyka i poszliśmy szukać wykładziny. Z tym poszło szybko, gdy zobaczyliśmy jaki mamy wybór od razu obydwoje wskazaliśmy tą samą. Na tej samej zasadzie urządzaliśmy resztę pomieszczeń. Często kłóciliśmy się, np. jakie łóżko, czy to czy tamto, lub jaką sofę, które meble, czy kominek czy nie, było tego dużo i dużo razy poszły za ostre słowa.
- Te meble są chujowe – powiedziałam zrezygnowana kiedy, już 5 razy wracaliśmy do nich i pokazywał mi jakie one są fajne.
- One są ładne – powiedział
- No co w nich takiego ładnego? – zapytałam
- No po prostu, same w sobie są śliczne! – powiedział
- Są chujowe - westchnęłam
- Sama jesteś chujowa – powiedział obrażony. Co? Jak on mógł tak powiedzieć?
- To kurwa spierdalaj – powiedziałam wkurzona na maxa i poszłam w stronę wyjścia.
- Paula! – krzyczał za mną – Paula! – przyspieszył kroku. Ja zaczęłam biec. Wyszłam ze sklepu i już byłam zalana łzami. Czy ja za często płaczę? Możliwe. Ale to raczej nie jest jakaś duperela. Nie. Jak można powiedzieć do swojej dziewczyny, że jest chujowa? To może nie powinnam być jego dziewczyną, skoro jestem CHUJOWA? Złapał mnie z nadgarstek i przekręcił do siebie.
- Paula – powiedział i spojrzał mi w oczy.
- Skoro jestem chujowa, to chyba nie powinnam być Twoją dziewczyną, Ty jesteś taki idealny – wywróciłam oczami.
- Paula – ujął moją twarz w swoje ręce.
- No kurwa co? – zapytałam i spojrzałam w jego oczy, wydawały się przepełnione bólem, ale może tylko się wydawały?
- Nie chciałem, to ze zdenerwowania – powiedział całkiem poważnie patrząc mi ciągle w oczy.
- O głupie meble się tak zdenerwowałeś? – zapytałam
- Ileż można wybierać meble do salonu? – wytarł moje policzki od płaczu swoimi rękoma. Spojrzał na zegarek – Już 5 godzin wybieramy – powiedział i się niepewnie uśmiechnął.
- Weźmy już te meble co Ci się podobają i skończmy ten temat – powiedziałam. Tak uległam. Zaczęłam się śmiać. – Nienawidzę tego w Tobie – powiedziałam i zmarszczyłam oczy
- Czego? – zaśmiał się
- Że Ci tak szybko ulegam – powiedziałam i wyswobodziłam się z jego objęć.
- Też Cię kocham – powiedział, objął mnie ręką i pocałował w czubek głowy.
- Coś nie jestem co do tego przekonana – powiedziałam cicho, ale chyba usłyszał.
- Ejejejje – stanął i zgarbił się, łapiąc mnie za boki. – Jak to? Kocham Cię bardzo mocno i jesteś najważniejszą osobą w moim życiu – powiedział i garbiąc się jeszcze bardziej mnie pocałował.
- No niby tak – uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę.
Gdy skończyliśmy ostatnie pomieszczenia Andrzej wynajął jakąś sprzątaczkę i gdy ona sprzątała my poszliśmy na obiad, którym Andrzej miał podziękować mi za pomoc. Pojechaliśmy do domu. Nie było już nikogo. Weszliśmy i na pierwszy rzut oka ujrzeliśmy piękny salon . Popatrzyliśmy się na siebie z uśmiechem i weszliśmy do łazienki znów popatrzyliśmy się na siebie z uśmiechem i poszliśmy dalej. Weszliśmy do sypialni, pocałował mnie i poszliśmy zwiedzać dalej. Najbardziej mi się podobała garderoba. Sama chciałabym taką mieć.Na koniec został pokój gościnny . Gdy wszystko skończyliśmy oglądać, stanęłam naprzeciwko Andrzeja. 
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję – zaczął tak mówić tyle razy, aż poplątał mu się język. Uśmiechnięci pocałowaliśmy się.
- Proszę, proszę, proszę – zaśmiałam się
- Paula – zaczął niepewnie
- Słucham? – zapytałam
- Może chcesz, ze mną tu zamieszkać? – zapytał i popatrzył mi w oczy.
- Ale jak? – zmieszałam się. No bo jesteśmy razem 2 tygodnie, a on chce żebym z nim mieszkała. Fakt znamy się 4 miesiące, no ale…
- Normalnie – wzruszył rękoma
- Andrzej skarbie – Tak, znów uległam. Stanęłam na palcach i zarzuciłam mu ręce na ramiona – Wiesz, że bym chciała, ale co mam powiedzieć wujkowi i cioci? – zapytałam
- Że chcesz zamieszkać ze Swoim chłopakiem – powiedział i mnie pocałował.
- Chodź, pojedziemy do nich – powiedziałam, chwilę później byliśmy już u mnie. Weszliśmy cicho do domu i usłyszałam rozmowę:
- Ale jak powiemy to Pauli, że będziemy mieć dziecko? – zapytała ciocia – przecież, zaproponowaliśmy jej, żeby mieszkała u nas, teraz co jej powiemy? Że nie ma pokoju, bo będziemy mieć dziecko? – zapytała
- Można podzielić jej pokój na pół – powiedział Ziomek. Cieszyłam się, że będę ciocią (no może nie taką ciocią spokrewnioną, ale ciocią). Chciałam im to przerwać.
- Nie musicie już mówić – zaśmiałam się, a oni podskoczyli i odwrócili się w naszą stronę.
- Słyszałaś? – zapytała ciocia i podbiegła do mnie a ja przytaknęłam – przepraszam – powiedziała i mnie przytuliła a ja zmarszczyłam brwi.
-----------
Nie rozpieszczam Was tym maratonem rozdziałów? :D
Taki dłuższy wyszedł, ale to chyba dobrze nie? Takie podziękowanie za taką ilość komentarzy, po prostu Was kocham :* Dziękuję bardzo!
Dzisiaj o 18:30 studio, a o 19:30 gramy! Zmiażdżymy Włochów w Łodzi! A za jakąś godzinkę w finale grają Polacy w Siatkówce Plażowej. Grzegorz Fijałek i Mariusz Prudel.
Pozdrawiam i do następnego :*