Takie krótkie streszczenie. :)

Co byś zrobiła gdybyś dostała propozycję zagrania w SMS w Sosnowcu i zamieszkania 400 km od swojego domu, razem z Łukaszem i Agnieszką Żygadło? Zgodziłabyś się opuścić swoją rodzinę, przyjaciółkę, chłopaka? Paulina podejmuje decyzję. Opuszcza swój dom rodzinny, by szkolić się na siatkarkę. Jest rozgrywającą. Praktycznie wszystkie zawodniczki z innych klubów ją lubią. Uwielbia zawierać nowe znajomości. Wydaje się, że przez pewien czas, ma idealne życie tu, w Sosnowcu. Jednak później ono się psuje. Czy Paulina będzie szczęśliwa? A może jej szczęście ograniczy się tylko do postępów w siatkówce? Przekonacie się same!
Serdecznie zapraszam do czytania opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba.

sobota, 1 marca 2014

39. Oj przesadzasz.

Następnego dnia, wstałam o 8, ubrałam się cieplej, umalowałam, zjadłam, naszykowałam blablabla… No i poszłam do szkoły, wcześniej budząc wujostwo. Tak już się przyjęło, że ja ich budzę, bo przecież sami to nie wstaną. Na rannym treningu ze swoim rocznikiem grałyśmy sparing z chłopcami. Nie powiem… szło nam bardzo dobrze… No ale chłopcy… Biją takie gwoździe… No wiadomo… Przegrałyśmy 3:1. Ale jest moc 1 set wygrany!  Potem były lekcje.
- Kurwa – powiedziałam gdy siedziałyśmy pod salą
- Co jest?! – zapytały zdziwione
- Dzisiaj historia – wywróciłam oczami
- Wiedziałam, że to o to chodzi, bo inaczej nie bluźnisz – zaśmiała się Aśka.
- No to, co że historia? – zapytała Marlena
- Ta pierdolona nauczycielka – powiedziałam i zorientowałam się, że słyszy mnie pani od chemii. – od Histyy – wywróciłam oczami.
- Oj tam. Nic Ci nie zrobi przecież, dobrze jesteś ubrana – powiedziała Karolina.
- Zakład, że mnie będzie pytać?
- Już Cię pytała dwa razy
- I teraz będzie trzeci raz! Ona chce mnie udupić, bo z tamtych odpowiedzi dostałam dobre oceny. – powiedziałam
- Nieeee
- Zakład?
- Okej – powiedziała po chwili zawahania.
- O co? – zapytałam trzymając ją już za rękę.
- 10 zł – odparła
- Ooo – zdziwiłam się
- Wycofujemy się – popatrzyła na mnie
- Skądże – odparłam. – Aśka przecinaj – pokazałam na nasze ręce a ona przecięła.
- Wygram – odprała dumna
- Zobaczymy – zaśmiałam się. Po chemii, przyszedł czas na historię.
- Dzień dobry – powiedziała facetka i zaczęła mi się przyglądać.
- Dzień dobry – odpowiedzieli wszyscy i siedli.
Sprawdziła listę, podyktowała temat..
- A teraz do odpowiedzi przyjdzie – zatrzymała się a ja się uśmiechnęłam do Marleny. – Ola Mińścichowska
- Dawaj dyche – powiedziała Marlena a ja jej dałam 10 zł.
Ola odpowiedziała na 3 i usiadła. Zaczęła się lekcja. 10 minut przed końcem pani powiedziała:
- Proszę się spakować.
- Ale dzwonek jest 45 po – powiedział Filip.
- No to co! Proszę się spakować! – powiedziała głośniej i wszyscy to uczynili. – Paulina Wiśniewska proszę do mnie – powiedziała, a ja się zaśmiałam
- Słucham – powiedziałam z uśmiechem
- Za chwilę nie będzie Ci wcale do śmiechu – odparła.
- Okeeej..
- Po pierwsze. Za długie kolczyki
- Proszę pani, my jesteśmy w liceum a nie gimnazjum – odprałam. No fakt miałam długie kolczyki, umalowane rzęsy, błyszczyk na ustach i lekką kreskę ale prawie nie widoczną.
- Po drugie, szkoła to nie wybieg mody, trzeba ubierać się z umiarem – odparła
- WTF? – krzyknął ktoś
- Przepraszam jeżeli nie odpowiada pani mój styl, no ale tak już jest że licealistki nie ubierają się tak jak kobiety w pani wieku – uśmiechnęłam się
- Czy ty mi sugerujesz że jestem stara? – oburzyła się a klasa się zaśmiała
- No wie pani, młoda na pewno nie
- Po trzecie widać Ci ramiączko od biustonosza – odparła
- Po czwarte stawaj do odpowiedzi – powiedziała
- Marlenko szykuj moją i swoją dyszkę – krzyknęłam – no słucham – zwróciłam się do pani.
Zaczęła mnie pytać najpierw rzeczy z zeszytu, potem książki, atlasu, a potem zaczęła jakieś bajki tworzyć, a jak ona to i ja. Stwierdziła że odpowiedziałam na 2.
- Pffff no chyba pani się popierdzieliło w głowie? Odpowiedziałam na 8 z 10 pytań i 2?!! – krzyknęłam, a klasa mnie poparła.
- ŻE CO?!
- Gówno w zoo jak nie wiesz co – wywróciłam oczami i usłyszałam dzwonek. – DOWIDZENIA – Wydarłam jej się nad uchem i wyszłam z Sali.

- Dostajesz uwage – usłyszałam jeszcze
- PIEPSZ SIĘ! – krzyknęłam nie odwracając się. Tak Paulinka buntowniczka. Dogoniła mnie jeszcze Marlena dając mi 20 zł. 10 zł moje 10 za przegraną. Poszłam do szatni. Kiedy się przebrałam i siedząc na plecach Karoliny wychodziłam z szatni zauważyłam dziewczyny z klasy
- O a Wy, co? – zapytałam zdziwiona
- Mamy sparing z Wami – zaśmiała się Aśka
- Jazda, jazda, jazda – krzyknęłam, zlazłam z Karoliny i uwiesiłam się jej na szyji, po chwili wlazłam znowu na Karole – wio koniku!
Poszybowałyśmy na hale. Stanęłyśmy i zaczęłyśmy się wszyscy rozgrzewać.
- No to gramy – powiedział trener gdy skończyłyśmy się rozgrzewać. Wszyscy poszli na swoją stronę a ja stanęłam po środku.
- DO NAS IDZIESZ! – Krzyknęła Karola i pociągnęła mnie za rękę
- DO NAS! – krzyknęła Aśka i pociągnęła mnie na drugą stronę
- NIE BO DO NAS!
- NIE DO NAS!
Kłóciły się tak 5 minut a ja latałam w jedną i drugą stronę. Popatrzyłam błagalnie na trenera.
- Jeden set gra z Wami, drugi z Wami! – powiedział
- No a trzeciego? – rozłożyłam bezradnie ręce
- SIEDZISZ NA ŁAWCE JAK DZIEWCZYNY NIE UMIEJĄ SIĘ POGODZIĆ! – powiedział lekko wkurzony, a ja się zaśmiałam
- Nie nasza wina, że jest taka dobra – odparła Kinga i każda ją poparła.
- Moja też nie – powiedział trener – pierwszego grasz na Libero, drugiego na rozgrywającej więc już wiesz jak! No i zaczęliśmy grać. Sparing zakończył się 3:1 dla starszych. Po treningu ubrałam się oczywiście ostatnia i wyszłam z Karolą na zewnątrz.
- Siema – usłyszałam za sobą na dworze, odwróciłam się
- Ooo hej Bartek – uśmiechnęłam się i go przytuliłam.
- To ja już lece – zaśmiała się Karola i znikła.
- Co robimy? – zapytałam
- Możemy pojechać do mnie na film, kupiłem nowy
- Horror? – dokończyłam
- Bo Ty tak lubisz Horrory – uśmiechnął się
- Bardzo – wywróciłam oczami i się zaśmiałam
- Jak w szkole? – zapytał już w samochodzie
- Nie przypominaj – zaśmiałam się nerwowo
- Ej! Co się stało?
- Znów ta babka od histy…
- Oj przesadzasz.. – przez naszą mini podróż opowiadałam mu akcje ze szkoły. Powiadomiłam Ziomka że będę u Bartka. W domu u niego zrobił mi kakao i siedliśmy na kanapie. To znaczy inaczej ja siadłam normalnie a on rzucił się na nią przy okazji ja podskoczyłam i oblałam się (dobrze że już zimnym), ale zaplamiłam cały sweterek.
- Cholercia jasna – krzyknęłam
- Przepraszam – zaśmiał się nerwowo
- Dasz mi jakąś koszulę? – zapytałam spokojnie
- Spoczko, jakaś się znajdzie – poszedł do szafy
- EJ TYLKO CZYSTĄ – wydarłam się
- Jasne jasne – odparł i rzucił mi niebieską koszulę. Zdjęłam szybko sweterek, i założyłam koszule. Wiedziałam, że się na mnie patrzył cały czas, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Zaczynałam zapinać guziki, ale jakoś mi to nie szło, bo te dziurki na nie były zamałe. Zaczęłam się wkurzać a on się ze mnie śmiał.
- Poczekaj, poczekaj – powiedział i podszedł do mnie. Zapiął jeden guzik, potem drugi, potem trzeci, i tak dalej. Był przy tym mega delikatny i czuły. – Fajny masz brzuszek – popatrzył mi w oczy z uśmiechem.
- Dziękuję – uśmiechnęłam się stojąc nadal blisko niego i patrząc mu w oczy. Staliśmy tak chwilę. Nagle drzwi do mieszkania otworzyły się i do domu wlecieli Fabian z Ziomkiem. 

1 komentarz:

  1. No, no, no intrygująca końcówka :)** czekam na następny :)*** a tymczasem Zapraszam na nowy zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń