Takie krótkie streszczenie. :)

Co byś zrobiła gdybyś dostała propozycję zagrania w SMS w Sosnowcu i zamieszkania 400 km od swojego domu, razem z Łukaszem i Agnieszką Żygadło? Zgodziłabyś się opuścić swoją rodzinę, przyjaciółkę, chłopaka? Paulina podejmuje decyzję. Opuszcza swój dom rodzinny, by szkolić się na siatkarkę. Jest rozgrywającą. Praktycznie wszystkie zawodniczki z innych klubów ją lubią. Uwielbia zawierać nowe znajomości. Wydaje się, że przez pewien czas, ma idealne życie tu, w Sosnowcu. Jednak później ono się psuje. Czy Paulina będzie szczęśliwa? A może jej szczęście ograniczy się tylko do postępów w siatkówce? Przekonacie się same!
Serdecznie zapraszam do czytania opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba.

poniedziałek, 4 listopada 2013

11. Zemdlenie i małe opowiadanie o naszej przyjaźni.

***Chłopaki***
- Kurde Paula zemdlała! – krzyknął Ziomek i zaraz już wszyscy zebrali się obok mnie.
- Weźcie jej nogi do góry! – powiedział Krzysiek, a Kurek to uczynił.
- Igła, to przez ciebie! Za dużo biegała!
- Nie obwiniaj mnie – powiedział spokojnie Krzysiek. – Chciałem żeby się dobrze rozgrzała. – dodał klepiąc mnie po policzku.
- O budzi się!! – powiedział Kurek.
- Paula słyszysz nas? – zapytał Igła.
- Jasne. – powiedziałam i wstałam na równe nogi – jeszcze 3 kółek nie zrobiłam, czekajcie dokończę.
- O nie nie nie! – powiedział Kurek i wziął mnie za biodra do góry po czym postawił obok Ziomka i Krzysia.
- Nie biegasz już! Dzisiaj już koniec treningu! Jedziemy do szpitala.! – powiedział Ziomuś
- Ale wujek nie gorączkuj się tak, mama Ci nie mówiła, że ja mam tak, że raz w miesiącu mdleje? A który dzisiaj?
- 29 sierpień
- O za 3 dni szkoła, no i właśnie 29 każdego miesiąca mdleje, byłyśmy z mamą już 10 razy u lekarza i on powiedział, że taka moja natura, musisz się przyzwyczaić, możesz zadzwonić do mamy się upewnić, a mi dajcie przebiec te 3 kółka – zdenerwowałam się na samym końcu i przepchnęłam obok Kurka i pobiegłam dalej. Czułam się normalnie, jak gdyby nigdy nic.
- Już przebiegłaś te 3 kółka to siądź i odpocznij.
- Najpierw ćwiczenia rozgrzewające – powiedziałam i zaczęłam się rozciągać.
- Boże ona jest uparta – zaśmiał się przechodzący Bartman.
- Ambitna – poruszył brwiami Jarosz.
Przez cały trening pytali jak się czuje, jak mi, czy nie boli mnie głowa i takie tam. Dzisiaj udawało mi się wszystko. Na koniec wszyscy mnie chwalili, a Bartek jak to miał w Swoim zwyczaju wziął mnie od tyłu za biodra i podniósł do góry, odwrócił w powietrzu i powiedział:
- Utalentowana to Ty jesteś, trzeba Ci przyznać, serio! – zaśmiał się.
- Dziękuję – odwzajemniłam gest – Ty za to beztalencie – pokazałam mu język, a on mnie puścił na ziemię
- Wiesz co? Obrażam się ! Tak ! Obrażam się! – tupnął nóżką jak 3 latek, co mnie rozśmieszyło.
- Oj przepraszam Bartusiu – przytuliłam go
- Ok. Już się nie gniewam – zaśmiał się i też mnie przytulił.
- Ciekawe co na to Aśka – zaśmiałam się
- E tam Ty to gówniara jesteś – pokazał mi język
- No dzięki…Nie mów tak na mnie nie lubie! też Cie lubię – zaśmiałam się
- No bo Ty to przyjaciółka, nie ? – zapytał
- Jasne – odparłam i poszłam do szatni się przebrać, musiałam poczekać aż wszyscy wyjdą. Weszłam do szatni i się przebrałam następnie pojechaliśmy do domu. Kiedy weszłam w drzwi poszłam dalej do pokoju, przeszłam koło kuchni i zobaczyłam Zuzie i Dawida.
- O Hej – powiedziałam i poszłam dalej, po 3 sekundach wróciłam i rzuciłam się Zuzi na szyje. – Wy tutaj? Razem? – zapytałam ściskając brata.
- A jak – zasmiali się
- Tęskniłam – powiedziałam i przytuliłam jeszcze raz Zunie.
- Wiesz tak właściwie my chcemy Ci powiedzieć coś – zaśmiał się Dawid
- Co? – zapytałam
- Jesteśmy razem – powiedziała uśmiechnięta Zuzia
- O jak miłoo.! Gratulację! – powiedziałam i ich uściskałam.
Pogadaliśmy chwilę i wszedł Ziomek. Usiadł przy stole i pił kawe, my po herbacie.
- Mogę się zapytać ogólnie jak się poznaliście, jak spędzaliście czas tam, jaka była wasza sytuacja? – zapytał Ziomuś
- Jasne – odparłam po czym pociągnęłam dalej – ogólnie znamy się od dziecka, nasze mamy to przyjaciółki najlepsze pod słońcem od podstawówki. Zuza ma brata o rok starszego, który jest przyjacielem Dawida a ja jestem przyjaciółką Zuni. Jesteśmy bardzo zżyci. Ogólnie mamy podobną sytuację, ponieważ Zuzi rodzice też się rozwiedli. My, ja i Dawid mamy tak, że nasz tata przesyła co miesiąc 2 tysiące złoty na nasze utrzymanie. Jednak to nie idzie dla mamy, tylko po połowie dla nas. Nasza mama jest strasznie pracowita i chce zrobić tak, żeby nam nigdy niczego nie zabrakło, udaje jej się to do dzisiaj, ponieważ mamy działkę i na niej domek na skraju miasta i mieszkanie. Jest bardzo dobrą kobietą, kochającą, choć ma czasem dla nas mało czasu, ale my to w 100 % rozumiemy. Na pytanie kto mi funduje tyle par butów już znasz odpowiedź – zaśmiałam się – to 1000zł jest na wszystkie kina, teatry, ubrania, buty na cały miesiąc, mamy tak, że nie prosimy mamy o pieniądze co chwilę, a ja że jestem zakupoholiczką, to jest ułatwienie. Zawsze jak przychodziłyśmy ze szkoły to najpierw do mnie. Zazwyczaj Dawid już był z Mateuszem, bratem Zuni, a że oni mieszkają 3 klatki dalej to ten. Przychodziliśmy i robiliśmy obiad. Zawsze tak było. Potem szłyśmy do Zuni i odrabialiśmy lekcje i się uczyliśmy. Po tym zawsze jeździłyśmy we dwie na zakupy, do galerii, zawsze. Przyjeżdżałyśmy całe wypchane, jak jechałyśmy autobusem to ludzie się na nas patrzyli jak na idiotki, nie przeszkadzało nam to. – popatrzyłam na Zunie – no może czasem przeszkadzały takie docinki jak „lalusie się obkupiły”, ale to tylko to. Przyjeżdżałyśmy i patrzyłyśmy co kupiłyśmy i ile wydałyśmy. Często na następny dzień już kupowałyśmy tylko jakąś bluzkę i tradycyjnie lody, żeby rozplanować pieniądze. Jak kupowałyśmy buty do siaty to kupowałyśmy na początku miesiąca, a potem już mniej rzeczy. Ogólnie umiemy rozpracować to co nam było. Potem rozchodziłyśmy się do domów i pokazywałyśmy mamom co kupiłyśmy i za ile i opowiadałyśmy co w szkole i jakie odpały miałyśmy z Zunią, bo bez tego to się chyba by nie obeszło – zaśmiałam się.
- No to fajnie miałyście, ale to tak się złożyło że Zuzia też miała to 1000 zł „kieszonkowego”?
- Zuza trochę mniej. 800 zł. Ale mamy takie same gusty i kupowałyśmy przeważnie to samo, ewentualnie inne kolory. Czasem też ja stawiałam lody, czasem ona. Jak ona nie chciała czegoś kupić to ja jej kupowałam. Było po prostu mega te 16 lat spędzone razem – uroniłam łezkę.
- To jazda – zaśmiał się Ziomek. - Podziw dla waszych mam. A jak spędzaliście dni kiedy były treningi po południu?
 - Przeważnie było to tak, że od razu w planie lekcji był trening, bo rano przed zajęciami 2 godizny i po zajęciach godzina. Dodatkowo w czwartki i piątki był trening i soboty dlatego w czwartki miałyśmy mniej czasu na zakupy bo trening był na 18 a my przychodziłyśmy do domu na 16 streszczałyśmy się baaardzo szybko z obiadem i szłyśmy na podbój galerii, potem niczym z prędkością słońca wparowałyśmy do szatni a potem na sale po czym trener się na nas darł że mamy najbliżej a najpóźniej przychodzimy. Za to w sobotę i niedzielę wychodziłyśmy na dwór. Te przypały były najlepsze jak wchodziłyśmy na dach jakiegoś małego garażu i tak siedziałyśmy i rozmawiałyśmy potem musiałyśmy uciekać przed ochroniarzem hehe – powiedziała Zuzia.
- Czyli Wakacje też pewnie razem? – zapytał wujek
- Wakacje… W te wakacje pierwszy raz wyjechałyśmy gdzie indziej na urlop. Obie do Hiszpanii ale do innego miasta, wprawdzie blisko siebie, ale nie mogliśmy się znaleźć. Strasznie przeżywałyśmy, że jesteśmy w tym samym kraju, w tym samym czasie, a nie możemy się widzieć. Za to tak po prostu wakacje spędzałyśmy na wszystkim i na niczym. W każdym sklepie w tamtej galerii miałyśmy kartę klienta, no może nie każdym, bo dla niemowlaków nic nie kupowałyśmy… - zaśmiałam się – w Sinsay, New Yorker, Croppie, Hausie, Sizerze, Asicsu, C&A, H&M no i jeszcze wielu różnych panie nas poznawały i przy kasach pytały co dzisiaj kupiłyśmy – zaśmiałyśmy się
- To macie genialną przyjaźń…
- Nie chce przerywać, ale musimy się skarbie zbierać – powiedział Dawid i objął ją od tyłu.
- Nie!! czemu? – zapytałam
- Misiek jutro mam trening, przecież wiesz – powiedziała. Zunia do mnie podeszła i mnie przytuliła – masz nie płakać jak pojadę, zrozumiano? – zapytała
- Taa… - powiedziałam.
- To my się zbieramy, dozobaczenia <3 – powiedziała i pocałowała mnie w policzek a następnie przytuliła. Pożegnałam się z Dawidem i wyjechali.
- Jazda zostałam sama – powiedziałam sama do siebie i chciałam wchodzić ale ktoś mnie zatrzymał.
- Ja przyszedłem - powiedział

2 komentarze: