Odwróciłam głowę i ujrzałam
Andrzeja który szybko do mnie podjechał.
- Paulina, co się stało? – zapytał
i odpiął szybko narty kucając przede mną.
- Tamta….tamta…. – nie mogłam się
wysłowić, głos mi drżał, a ręce trzęsły.
- Paulina – złapał mnie za ręce i
popatrzył głęboko w oczy – Paulina, uspokój się – Po 10 minutach, uspokoiłam
się i głośno westchnęłam. – Co się stało? – zapytał ciągle trzymając moje ręce.
- Siedziałam o jedno krzesełko za
jedną dziewczynką, która za wcześnie wsiadła, siedziałam razem z jej rodzicami,
ona powinna tam siedzieć. Jej tato cały czas się darł, żeby opuściła to coś,
nie wiem jak to się nazywa, w końcu się posłuchała wstała i zamiast być
bardziej bezpieczna spadła. – powiedziałam na jednym wdechu – spadła… Taka mała
8 letnia dziewczynka…
- Spokojnie – powiedział i mnie
przytulił. – Chodź zejdziemy na dół stoku – powiedział
- Zapinaj narty – powiedziałam
zapinając deskę.
- Na pewno? – zapytał z troską
- Tak – ucięłam krótko. Zjechaliśmy
na dół i siadłam sobie na ławce na zewnątrz kawiarni razem z Andrzejem. – Idź
jeździć – powiedziałam
- Nie posiedzę z Tobą – uśmiechnął
się
- Na pewno? – zapytałam
- Tak – uśmiechnął się i objął
mnie ramieniem. Akurat jechała karetka z tą dziewczynką. Wybiegłam szybko i
zapytałam jej rodziców co z nią.
- Nie wiem, jest połamana, ale
żyje – powiedziała jej mama – Przepraszam musimy jechać – dodała i pobiegli do
samochodu.
Wróciłam do Andrzeja i
powiedziałam mu, co z dziewczynką. Szczerze, bardzo się ucieszyłam, ze żyje. To
straszne widzieć, jak dziecko spada z wyciągu z tych 9-10 metrów . Pogadałam z
nim jeszcze 15 minut i stwierdziłam, że idziemy jeździć dalej. Andrzej mówił
żebym jeszcze posiedziała chwilę, ale ja go przekonałam i jeździliśmy dalej.
Około 17 oddaliśmy sprzęt i wróciliśmy do ośrodka. Zjedliśmy spóźniony obiad, a
pół godziny później Andrzej chodził po pokojach i informował że za pół godziny
trening.
- Że co? – zapytałam zmęczona
- Że trening, nie ma łatwo, ruchy,
ruchy wstajemy! – zaczął klaskać w dłonie a chwilę później wyszedł. Razem z
Aśką Ślamazarnie wstałyśmy z łóżek i zaczęłyśmy się szykować na trening. W
szatni byłyśmy 10 minut przed 18. Mimo, że byłyśmy w szatni pierwsze,
przebrałyśmy się w 8 minut i wyszłyśmy z niej ostatnie. Najpierw rozgrzewka,
potem odbijanie w parach, a potem ćwiczenia na asekurację i przyjęcie.
Słuchałam się dziś zawzięcie Andrzeja i wykonywałam wszystkie polecenia, jakie
tylko mi kazał, a on, kiedy tak się słuchałam, co chwilę się uśmiechał. Pod
koniec zagrałyśmy fragmenty gry. Andrzej dorzucał piłki a trener poprawiał jak
którejś coś nie wychodziło lub się myliła. Pod koniec ćwiczenia rozciągające i
okrzyk końcowy. Po okrzyku gdy wychodziłam z hali do szatni ktoś złapał mnie za
rękę i przyciągnął do siebie.
- Dało się? – zapytał Andrzej,
szczerząc się.
- Dało się – uśmiechnęłam się –
tak wiem, jestem genialna, nie musisz mi o tym przypominać – zaśmiałam się.
- Się wie – powiedział i pocałował
mnie w czubek głowy. Uśmiechnęłam się i poszłam do szatni, gdzie tylko zabrałam
swoje rzeczy i poszłam do pokoju od razu pod prysznic.
- No wychodź z stamtąd! –
krzyknęła Aśka po moim pół godzinnym pobycie w łazience.
- Już, już – powiedziałam i chwilę
później wyszłam owinięta ręcznikiem, a ona szybko zajęła łazienkę.
Siedziałam i smarowałam się
balsamem, gdy nagle ktoś wpadł do pokoju.
- Andrzej no! – krzyknęłam –
Spadówa – powiedziałam i wskazałam palcem na drzwi. Wstałam by zamknąć na
kluczyk, żeby nie mieć takich nie miłych niespodzianek. Gdy był już na
korytarzu krzyknął:
- Ładne nogi! – a ja pokręciłam
głową.
niech ona będzie z bartkiem xD zapraszam na dajszansemilosci.blogspot.com i proszę żebyś mnie tam informowała o nowaosciach u cb
OdpowiedzUsuńJa wiem, wiem, że ona ma być z Bartkiem, nie Ty jedna tego chcesz :D Wezmę pod uwagę Twoją prośbę, obiecuję! :) Już wpadam :D Dobrze, będę informowała ;)
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny muszę zacząć od tego magicznego słowa: Przepraszam. Przepraszam, że tak późno komentuję, ale ostatnio na nic czasu w ogóle nie mam. A co do rozdziału to jak zawsze wspaniały, co więcej mam napisać? ;* dobrze o tym wiesz, że uwielbiam to opowiadanie ;* ale Paula ma szczęście, że ma takiego wspaniałego przyjaciela ;* tylko pozazdrościć ;* pamiętaj to ma być TYLKO przyjaciel!!!
OdpowiedzUsuńŚciskam serdecznie Buźka ;**
zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com
Na prawdę, nie masz za co przepraszać!
UsuńDziękuję :*
Do następnego! :*
Super rozdział ;)
OdpowiedzUsuńFajnie,że Paula ma takiego wspaniałego przyjaciela,który zawsze jej pomoże ;)
Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*
Dziękuję :D
UsuńRównież pozdrawiam, do następnego :*