- Jak to? – zmarszczył brwi
- Idę na lodowisko
- A tam jest? – klasnął w ręce,
pokiwałam głową – To ja idę z Tobą! – krzyknął
- Spokojnie, nie tak głośno –
zaśmiałam się – Tylko ja nie umiem jeździć – powiedziałam
- Serio? – zrobił wielkie oczy
- No tak, czy to coś dziwnego?
Jeszcze nigdy nie jeździłam – powiedziałam beznamiętnie.
- To Cię nauczę – objął mnie
ramieniem
- No spoko – uśmiechnęłam się i
poszłam powiedzieć trenerowi, że będę na łyżwach z Andrzejem, na co się zgodził
i poruszał brwiami. Aha, no spoko..
15 minut później byliśmy przed
basenem, ja z Andrzejem poszliśmy po łyżwy, a potem na lodowisko, a reszta na
basen. Gdy weszłam w tym czymś na lodowisko, prawie co zaliczyłabym pierwszą
mate, gdyby nie Andrzej który złapał mnie w ostatniej chwili. Złapałam się
bandy i jechałam dookoła skupiona na moich nogach, a Andrzej obok mnie.
- Musisz najpierw się odepchnąć
jedną nogą, potem drugą – powiedział, gdy odpychałam się tylko jedną.
- Nie potrafię – rozłożyłam ręce.
- Patrz – powiedział i to zrobił
- No tak, może jeszcze szybciej –
powiedziałam i wywróciłam oczami. Zrobił to wolniej, a ja próbowałam to powtórzyć,
kiedy mi się nie udało oraz setny i chyba 15 raz jebłam o lodowisko, wkurwiłam
się i siadłam na bandzie, głośno wypuszczając powietrze. Podjechał do mnie i
położył ręce na moich udach.
- Misiek, nie denerwuj się –
powiedział i się szeroko uśmiechnął. – Musisz się skupić i pomyśleć, tak jak
skupiasz się na piłce gdy grasz i myślisz, gdzie zagrać piłkę, do kogo sypnąć,
żeby zgubić blok, lub przewidujesz czy atak będzie po prostej czy skosie czy
może kiwka. To jest to samo, tylko musisz pomyśleć, którą nogę postawić i jak
się odepchnąć. Tak jak grasz zajebiście gdy myślisz, tak samo będziesz jeździć
zajebiście, jak pomyślisz – powiedział a ja zeszłam z bandy. Zrobiłam tak jak kazał, skupiłam się
na jeździe i chwilę później już zrozumiałam.
- No widzisz! – klasnął w ręce
Andrzej – jak ślicznie – puścił mi oczko. – Chodź teraz od tej bandy –
powiedział a ja popatrzyłam na niego jak na idiotę
- Chcesz, żebym się zabiła tak? I
przy okazji każdego kto mi wejdzie w drogę? – zapytałam
- Zaufaj mi – powiedział i złapał
mnie za rękę – Jestem tutaj, jesteś bezpieczna, nie upadniesz – powiedział i
zaczęliśmy jechać, trzymając się za rękę. Nagle zamiast skupić się na nogach,
skupiłam się na ręce którą trzymałam rękę Andrzeja. Zachwiałam się i już byłam
blisko ziemi, już bolał mnie ten upadek, kiedy poczułam, że ktoś trzyma mnie
mocno w ramionach i przyciąga do góry.
- Mówiłem, że ze mną nie upadniesz
– powiedział i się wyszczerzył
- Dziękuję – powiedziałam i
pocałowałam go w policzek
- Nie ma za co – puścił mi oczko –
Chodź, już na nas czekają – powiedział i wskazał dziewczyny które stoją przed
bandami.
- Oki – powiedziałam i poszliśmy
przebrać buty. Zdjęłam łyżwy i sięgnęłam po swoje buty. – Ej Andrzej – zaczęłam
- Co ? – zapytał i odwrócił się w
moją stronę
- Ktoś mi zajebał moje buty –
powiedziałam
- Jak to? – zaczął się śmiać
- Normalnie – powiedziałam całkiem
poważnie. Zaczęliśmy szukać butów, no
nie ma… - Ej dobra kij z butami, kupi się nowe, ale jak ja wrócę, na boso? –
zapytałam przerażona
- Wskakuj – powiedział, a ja
stając na ławkę wskoczyłam na jego plecy. Gdy wyszliśmy każdy na nas się
dziwnie patrzył.
- Czemu nie masz butów? – zapytała
Aśka
- Bo mi ktoś je zajebał –
powiedziałam i wszyscy zaczęli się śmiać. Nagle usłyszałam dźwięk robienia
zdjęcia, obróciłam głowę w lewo i zobaczyłam Marlene z moim iphonem.
Popatrzyłam się na nią głupio, a ona oddała mi telefon.
- no co? Będzie pamiątka –
wyszczerzyła się a ja zobaczyłam na to zdjęcie. Słodkie. On trzyma za moje uda,
żebym nie spadła, a ja swobodnie opieram się o jego plecy trzymając ręce na
jego ramionach.
- Patrz jakie słodziaśne –
powiedziałam ironicznie i pokazałam Andrzejowi zdjęcie, a on się wyszczerzył –
A te moje buty są takie śliczne – powiedziałam i każdy zaczął się śmiać.
Poszliśmy do ośrodka, To znaczy Andrzej poszedł, a mnie zaniósł do ośrodka. Od
razu poszłam się umyć. Położyłam się, a teraz do łazienki weszła Aśka. Gdy
usypiałam usłyszałam otwierające się drzwi. Otworzyłam niewidzialnie oczy i
zobaczyłam Andrzeja. Podszedł do mojego łóżka i przykrył mnie kołdrą. Westchnął
i pocałował mnie w czoło.
-------------------------------------------------
-------------------------------------------------
Przepraszam, za to na górze i przepraszam za nieobecność :( Wyjechałam w czwartek i dopiero wczoraj wróciłam :) Następny będzie szybciej :))
Będę tutaj zaglądała częściej :) Super blog!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: http://siatkowka-jest-sportem-wyjatkowym.blogspot.com/
Dziękuję! :) Już wpadam :*
Usuń<3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział,zresztą jak zawsze ;*
OdpowiedzUsuńAndrzej i Paulina są tacy słodcy.
Super by było,gdyby byli razem ;)
Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*
Dziękuję bardzo! :*
UsuńPo pierwsze bardzo, bardzo, ale tak naprawdę bardzo Cię przepraszam, że tak późno komentuję, ale po prostu na nic czasu nie mam... A co do rozdziału fantastyczny, uwielbiam to opowiadanie *_* ale to wiesz. Jakbym miała takiego nauczyciela jak Paula, to bym nawet mogła udawać, że nie umiem jeździć na łyżwach *_* zaskoczył mnie koniec, czyżby Andrzej coś ten teges do Pauli? xD stanowczo się na to nie zgadzam, nie wiem co planujesz, ale ja bym tak bardzo chciała, żebyś znowu postawiła na jej drodze Bartusia *_* taka moja mała prośba ;* nie musisz przepraszać każdy Cię zrozumie, że masz też inne zajęcia poza pisaniem bloga ;* już niecierpliwie czekam na następny ;* mam prośbę, abyś poinformowała mnie gdy tylko się pojawi ;*
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno, buźka ;**
zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com
Przecież nie masz za co przepraszać :*
UsuńDziękuję :*
Wiem, wiem, że się na to nie zgadzasz <3
Wezmę pod uwagę Twoją prośbę, obiecuję! :D
Jasne, będę informowała, przepraszam, że jak to robię to często późno, ale czasem wchodzę na kompa tylko żeby dodać posta i odrazu zmykam :) Do następnego! :*