Takie krótkie streszczenie. :)

Co byś zrobiła gdybyś dostała propozycję zagrania w SMS w Sosnowcu i zamieszkania 400 km od swojego domu, razem z Łukaszem i Agnieszką Żygadło? Zgodziłabyś się opuścić swoją rodzinę, przyjaciółkę, chłopaka? Paulina podejmuje decyzję. Opuszcza swój dom rodzinny, by szkolić się na siatkarkę. Jest rozgrywającą. Praktycznie wszystkie zawodniczki z innych klubów ją lubią. Uwielbia zawierać nowe znajomości. Wydaje się, że przez pewien czas, ma idealne życie tu, w Sosnowcu. Jednak później ono się psuje. Czy Paulina będzie szczęśliwa? A może jej szczęście ograniczy się tylko do postępów w siatkówce? Przekonacie się same!
Serdecznie zapraszam do czytania opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba.

niedziela, 25 maja 2014

60. Kto to był?

- Paulina! – obkręcił mnie wokół własnej osi. Kiedy mnie postawił zapytał – Co Ty tu robisz?
- To co Ty – wyszczerzyłam się – Jestem na obozie – zaśmiałam się.
- To extra! A do kiedy?! – zapytał
- Jeszcze 4 dni
- My jeszcze 5 – uśmiechnął się
- Leć na trening! – puściłam mu oczko – Jakby coś to pokój 55
- Mój to 91 – powiedział i machając mi poszedł do szatni. Poszłam do pokoju i się zdziwiłam,  bo już tam była Aśka.
- Ale że jak? – zapytałam
- No przeszłyśmy wszyscy obok Ciebie, jak się przytulałaś z Michałem – wytknęła mi język
- Daj mi żelki – zaśmiałam się i walnęłam się na łóżko.
- Łap – powiedziała i rzuciła we mnie paczką.
- Kocham Cię
- Wiem – zaśmiała się – Ej na następnym treningu już nic nie odwalaj dobrze?
- Spoko – westchnęłam – Będę siedzieć i robić to co mi karze – powiedziałam
- Wiesz, tak wypada, pomyśl tylko
- No wiem, przesadziłam? – zapytałam
- Troszkę , tak tyci tyci – pokazała na palcach
- Dobra, więc muszę iść przeprosić? – zapytałam
- Wypadałoby – przytaknęła
- Dobra idę – powiedziałam i wstałam. – Nie jednak nie, nie teraz, pójdę za 10 minut – powiedziałam i znów położyłam się na łóżko.
Pogadałyśmy chwilę i po 10 minutach poszłam do pokoju do Andrzeja.
Zapukałam.
- Jak to Ty Paulina to papa – krzyknął a ja weszłam.
- No jejku Andrzej – zrobiłam smutną minkę
- Co jejku? – podniósł się do pozycji siedzącej – Czemu nie mogłaś mnie posłuchać? – zapytał podenerwowany  - Tak dużo wymagałem?
- No bo, eh bo jestem głupia i myślę tylko o sobie – powiedziałam i spojrzałam mu w oczy
- Iii?
- No i jestem wielką egoistką, która denerwuje się, bo jej przyjaciel musi nią sterować i rozkazywać jej – powiedziałam, a on rozstawił ramiona
- No chodź się przytulić – powiedział i chwilę później siedziałam przytulona do niego
- No nie będę Cię już sterować, jak to Ty powiedziałaś, nie będę Cię poprawiać, ale chociaż jak mówię, do wszystkich to głuptasie słuchaj się i wypełniaj polecenia, dobrze? – zapytał się mnie
- No dobrze – mruknęłam a on pocałował mnie w skroń.
- Wiesz, że w następnym sezonie, nasza drużyna, będzie troszkę pozmieniana? – zapytał
- Jak to? – zmarszczyłam brwi i na niego spojrzałam
- Normalnie – wzruszył ramionami – Fabian do Resovii przychodzi, za niego będzie Uriarte. Bartek dostał propozycję z Maceraty i tam chyba będzie grał, a za niego przychodzi Conte.
- Co? Bartek we Włoszech? – zapytałam zdziwiona. Bartek wyjeżdża?
- Przykro mi, ale powiedział, że na 90 % wyjeżdża – powiedział
- A ok. – powiedziałam – Kto dalej? – zapytałam – Ziomek zostaje?
- Tak Ziomal nadal 1 rozgrywający, Ja i Karol zostajemy
- To dobrze – przerwałam mu
- No wiem – puścił mi oczko – Przychodzi jeszcze Wojciech Włodarczyk, no i zostaje Wlazły na strzelbie a i jeszcze Antiga będzie grał z nami.
- A W ogóle to Antiga teraz będzie trenerem kadry? – zapytałam
- No właśnie tak, trochę dziwnie, bo sam jest czynnym zawodnikiem – powiedział Andrzej.
Rozmawialiśmy tak do obiadu. Po obiedzie chwilę odpoczynku i trening, potem chwilę odpoczynku i kolacja, potem chwilę odpoczynku i basen i spać. Po basenie w autokarze była jeszcze mowa, że jutro jedziemy na stok, który jest 50 km od nas, żeby odpocząć od treningów jeden dzień. Więc następnego dnia ubrałam się  i zeszłam na dół na śniadanie.
- Ej ale Ty to zmienisz te buty? – zapytała Aśka
- Nie, wiesz, pójdę w Vansach – wywróciłam oczami.
Zjedliśmy wszyscy śniadanie, a zbiórka miała być godzinę później. Poszłam po schodach na górę, a pod moim pokojem spotkałam Michała.
- Hej – uśmiechnął się i dał mi buziaka w policzek
- Hej, hej – odpowiedziałam – Wchodź – otworzyłam drzwi, wszedł, a ja za nim.
- A Wy dzisiaj treningu nie macie? – zapytał
- Jedziemy na stok – uśmiechnęłam się i wtedy do pokoju weszła Aśka.
- Ooo hej Michał – powiedziała
- Hej Asia – powiedział i przywitali się buziakiem w policzek.
- Patrz Paula, jak się powinno witać, a nie takim szałem na jaki Ty wpadłaś widząc go – zaśmiała się Aśka
- Oj przesadzasz. – zaśmiałam się, a za mną i Michał.
- Wiesz, aż tak się stęskniła za takim przystojniakiem – przeczesał włosy ręką.
Rozmawialiśmy tak pół godziny, potem Michał zbierał się na trening.
- To jak wrócimy ze stoku to przyjdę – uśmiechnęłam się
- Oki – odwzajemnił gest i wyszedł mijając się w drzwiach z Andrzejem. On kiedy wszedł zmarszczył brwi i podnosząc palec i wskazując w stronę drzwi zapytał
- Kto to był?
- Michał – wzruszyłam ramionami
- Jaki Michał – zapytał podejrzliwie
- A co Cię to panie Wrona? – zapytałam rozbawiona. – Kolega z Resovii – puściłam mu oczko.
Wypożyczając sprzęt na stok, wszyscy się na mnie denerwowali, bo wybierałam którą deskę chcę, ta jest za wysoka, ta ma zły wzorek, ta za niska, ta nie.. No i po 40 minutach wybrałam deskę i poszłam ją wypożyczyć, gdzie każdy już na mnie czekał. Uśmiechnęłam się do nich rozbrajająco i poszliśmy kupić karnety. Gdy już wszystko było załatwione, zaczęliśmy wjeżdżać. Przy 5 zjeździe, przeszłam przez bramkę, Przede mną była jakaś dziewczynka na oko miała może 8 lat, a obok mnie inni ludzie. Ta dziewczynka wyszła na tą taśmę sama, i gdy siadła na krzesełku, zorientowała się, że nie ma przy niej jej rodziców.
- Mamo! Tato! – krzyknęła
- Boże Agata! Siedź spokojnie, nie wierć się i opuść to zapięcie, my jedziemy za Tobą – usłyszeć można było od jej mamy. Siedziałam akurat z nimi na krzesełku. Jej tata cały czas krzyczał, żeby opuściła to gówno. Nagle dziewczynka posłuchała taty, ale nie mogła dosięgnąć więc lekko się podniosła.
Kiedy próbowała dosięgnąć, krzesełko przechyliło się a ona spadła. Spadła z wysokości około 9-10 metrów. Gdy to zobaczyłam zakryłam ręką usta, a do moich oczu nabrały się łzy.
- Agatka! Agatka! – wołała rozpaczliwie jej mama – Na co czekasz? – wrzeszczała na swojego partnera – Dzwoń po GOPR! Szybko! – darła się i płakała a tata dziewczynki drżącymi rękoma wybrał numer i zadzwonił tłumacząc nerwowa co się stało. Gdy skończył jego żona zaczęła krzyczeć, że to jego wina, że to on kazał jej się zapiać, a tak to siedziała spokojnie i się trzymała. Od razu gdy zsiedliśmy z krzesełka oni zjechali na dół, a ja niedowierzając co się przed chwilą stało siadłam na śniegu i odpięłam deskę patrząc tępo w las obok stoku.

- Paulina? – usłyszałam znany mi głos.

2 komentarze:

  1. Super rozdział :)
    Czyżby Wronka był zazdrosny? ^,^
    Jejku..biedna Agatka ;c
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń