Takie krótkie streszczenie. :)

Co byś zrobiła gdybyś dostała propozycję zagrania w SMS w Sosnowcu i zamieszkania 400 km od swojego domu, razem z Łukaszem i Agnieszką Żygadło? Zgodziłabyś się opuścić swoją rodzinę, przyjaciółkę, chłopaka? Paulina podejmuje decyzję. Opuszcza swój dom rodzinny, by szkolić się na siatkarkę. Jest rozgrywającą. Praktycznie wszystkie zawodniczki z innych klubów ją lubią. Uwielbia zawierać nowe znajomości. Wydaje się, że przez pewien czas, ma idealne życie tu, w Sosnowcu. Jednak później ono się psuje. Czy Paulina będzie szczęśliwa? A może jej szczęście ograniczy się tylko do postępów w siatkówce? Przekonacie się same!
Serdecznie zapraszam do czytania opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba.

niedziela, 27 kwietnia 2014

54. Fanta?

- Chciałam powiedzieć, że zapomniałam kasy i czy pożyczysz mi 5 złotych na jakieś picie bo uschnę – puściłam mu oczko
- Jasne, masz – powiedział i sięgając do kieszeni wyjął drobne – wybierz – wybrałam 5 zł i akurat stanęliśmy na parkingu. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam uśmiechnięta z samochodu. Przed salą nikogo nie było, weszliśmy o środka. Skierowałam się do automatu. Wrzuciłam 5 złotych i nacisnęłam przycisk z Fantą pół litrową. Stoję, wydaje mi reszte biorę ją, patrzę a tak fanta zaklinowała się między szybą a półką.
- No dawaj dawaj, Fanta wierze w Ciebie – mówiłam i ruszałam trochę tą maszyną – No dawaj fanta, chodź do mnie – powiedziałam i usłyszałam za sobą śmiech. Odwróciłam się – coś nie tak? – zapytałam i podniosłam brew.
- Nie nic – zaśmiał się jeszcze Andrzej. Tak gadam z Wroną – Andrzej – podał mi dłoń
- Paula – uścisnęłam ją i się uśmiechnęłam.
- Co Cię tu sprowadza? – zapytał
- Fanta? – spojrzałam na niego dziwnie.
- A no, bo to trzeba tak kopnąć – zaśmiał się i dosłownie kopnął urządzenie. Fanta zleciała, ja ją wzięłam podziękowałam z lekkim uśmiechem i poszłam na trybuny, siadłam i otworzyłam fantę, napiłam się i napisałam sms do Zuzi. Na sale weszła Skra. Bartek szedł pierwszy, smutny, przygnębiony, spojrzał na trybuny i się do mnie lekko uśmiechnął, odwzajemniłam nikle uśmiech. Po ich treningu czekałam na Ziomka przed salą. Wyszedł Wrona a ja akurat piłam fante.
- Oo i jak smakuje fanta? – zapytał
- Jak zawsze pyszna – uśmiechnęłam się lekko.
- Ejej, czemu taka smutna? – zapytał i zrobił smutną minkę, którą mnie rozśmieszył – No i tak jesteś o wiele piękniejsza. – wyszczerzył się a ja pokręciłam głową z uśmiechem
- Na kogo czekasz? – zapytał
- Na Ziomka – odparłam
- Ziomka? – zmarszczył brwi – Aaaa To Ty jesteś tą dziewczyną, co tak zajebiście gra, co mieszka z nim? – zapytał
- To pierwsze to nie wiem, to drugie to tak – uśmiechnęłam się lekko.
- dziewczyna Kurasia? – zapytał i poruszał brwiami
- Była – westchnęłam i spojrzałam na drzwi
- To już wiem, czemu taka smutna, co się stało? – zapytał
- Wiesz, nie chce o tym mówić obcej osobie – powiedziałam
- Ej jakiej obcej? Zabieram Cię w takim razie na kawę, zapoznamy się – uśmiechnął się i złapał mnie za rękę
- Ejejej – zaśmiałam się – Ja tu z Ziomkiem przyjechałam – powiedziałam
- Ups – wzruszył ramionami i ciągnął mnie dalej
- ANDRZEJ – krzyknęłam rozbawiona
- No co? – Stanął przede mną i podparł się rękoma o boki. No dobra uległam mu.
- Muszę powiedzieć Ziomkowi – powiedziałam
- Okeeej – poszłam do Ziomka i mu powiedziałam
- No dobra, zgoda, bo dzięki niemu jesteś uśmiechnięta, tylko o 22 masz być w domu – pogroził mi palcem. No tak w sumie już jest 20 dostałam 2 godziny odjąć 25 minut na dojechanie. ŁAAAŁ dostałam 1,5 godziny!
- Dzięki – dałam mu buziaka w policzek i jeszcze mijając Bartka poszłam do Andrzeja – To gdzie jedziemy? – zapytałam i się uśmiechnęłam
- Tu zaraz jest kawiarnia księżniczko – powiedział i otworzył mi drzwi
- Dziękuję Księciu – powiedziałam rozbawiona i wsiadłam a on zamknął po mnie drzwi. Zaraz był obok mnie. W kawiarni zamówiłam kakao w wielkim kubku, a on kawę.
- Czemu kakao? – zapytał i się wyszczerzył
- Mam 17 lat i nie przepadam za kawą – powiedziałam i wzięłam łyka kakao
- 17? – Prawie pisnął – dałbym z 20, to znaczy przepraszam – zmieszał się
- Nie spoko spoko – zaśmiałam się – Każdy mi to mówi, przyzwyczaiłam się – wzięłam łyk kakao. Gadaliśmy tak już około godzinę, śmiałam się. Byłam pod wrażeniem, że on mnie potrafi aż tak rozbawić.
- No a Ty ile masz lat? – Zapytałam i poruszałam brwiami.
- Ile byś mi dała? – Zrobił śmieszną minę
- Nie wiem – podparłam się rękom o brode.
- Ale tak na oko – zamknął jedno oko a ja wybuchnęłam śmiechem
- No nie wiem, gdzieś tak 22 – powiedziałam niepewnie
- BINGO! – krzyknął aż każdy się na niego popatrzył a ja po raz kolejny wybuchłam śmiechem. – A tak zmieniając temat.. – zaczął – jak byś się komuś wygadała to by było Ci lżej – puścił mi oczko
- No wiem – westchnęłam, a on się na mnie patrzył – No dobra powiem Ci – powiedziałam zrezygnowana i opowiedziałam mu całą historię
- Kochasz go? – zapytał
- Jak cholera – westchnęłam i otarłam pojedynczą łzę.

- Ej nie płacz! – powiedział, siadł obok mnie i mnie przytulił.
- Dobra koniec tego, musimy lecieć – zaśmiałam się
- Okej – powiedział i odwiózł mnie do domu. Pożegnałam się z nim buziakiem w policzek i wleciałam do domu. Następnego dnia na drugim treningu spojrzałam na trybuny i zobaczyłam Wronę.
- Sorry dziewczyny zaraz przyjdę – powiedziałam i podeszłam do niego – Co Ty tu robisz ? – zapytałam i dałam mu buziaka w policzek
- Zabieram Cię po treningu do kina – odparł.
- Na co? – powiedziałam markotnie – żadna komedia romantyczna, ani horror, bo się boje– powiedziałam
 - Ale masz wymagania, ja już wybiorę – powiedział – A ty już leć, trening masz! – pogonił mnie. W szatni musiałam się tłumaczyć co mnie z nim łączy, wgl one mają za dobrze, ja się im ze wszystkiego tłumaczę. Umyłam się, umalowałam, ubrałam i poszłam na halę (bo nie wiem czy pamiętacie, od niej jest tylko otwarte wyjście) A tam Wronka sobie rozmawia z trenerem.
- O już jest, to ja lecę trenerze, do zobaczenia – powiedział i poszliśmy do jego samochodu. Wyjaśnił mi, że to jest jego stary trener, jak jeszcze był w moim wieku. Weszliśmy do kina.
- Po prosze dwa bilety na podwójnej kanapie na Istnienie – powiedział do pani z kasy
- No chyba Cię głowa boli – powiedziałam
- Niech pani jej nie słucha – machnął ręką, pani podała mu bilety, on zapłacił
- Nie idę na żadne istnienie – powiedziałam i założyłam ręce na piersi
- Karmelowy czy zwykły? – zapytał olewając moje wcześniejsze zdanie. Nie odpowiedziałam więc podszedł i kupił zestaw dla dwojga z popcornem karmelowym
- ANDRZEJ! – krzyknęłam na niego
- Nie krzycz – powiedział i podał mi fante, a sam poszedł dalej.
- ANDRZEJU WRONA – krzyknęłam na niego – Nie idę na żaden jebany horror, odwieź mnie do domu – powiedziałam wkurwiona a on podszedł do mnie i wziął mnie na ręce – Andrzej no! – krzyczałam i się śmiałam 

1 komentarz:

  1. Wspaniały :)* Jezu niech ona w końcu pogodzi się z Bartkiem, bo jak zobaczy ją taką radosną w towarzystwie Wronki, to może być nieciekawie... A tak na marginesie to sama chętnie bym sobie poszła do kina z Andrzejem xD czekam na powrót Paula + Bartek i innej opcji nie przyjmuję :)*
    Pozdrowiam serdecznie i buźka :)**
    zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń