Takie krótkie streszczenie. :)

Co byś zrobiła gdybyś dostała propozycję zagrania w SMS w Sosnowcu i zamieszkania 400 km od swojego domu, razem z Łukaszem i Agnieszką Żygadło? Zgodziłabyś się opuścić swoją rodzinę, przyjaciółkę, chłopaka? Paulina podejmuje decyzję. Opuszcza swój dom rodzinny, by szkolić się na siatkarkę. Jest rozgrywającą. Praktycznie wszystkie zawodniczki z innych klubów ją lubią. Uwielbia zawierać nowe znajomości. Wydaje się, że przez pewien czas, ma idealne życie tu, w Sosnowcu. Jednak później ono się psuje. Czy Paulina będzie szczęśliwa? A może jej szczęście ograniczy się tylko do postępów w siatkówce? Przekonacie się same!
Serdecznie zapraszam do czytania opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba.

sobota, 19 kwietnia 2014

53. Nie zawiozę Cię teraz do domu!

Roześmiana otworzyłam drzwi, a tam zobaczyłam Aśkę.
- Co tu robisz? – zapytałam podejrzliwie, całkiem zapomniałam, że jestem tylko w koszulce Bartka.
- Muszę porozmawiać z Bartkiem – powiedziała spokojnie i się lekko uśmiechnęła – Mogę? – zapytała
- Skarbie, kto to? – Krzyknął i zaraz obok mnie był Bartek, o dziwo ubrany. - O Aśka, co Ty tu robisz? – zapytał, a ja wpuściłam ją do środka.
- Wchodź nie będziecie rozmawiać na klatce – uśmiechnęłam się i ją wpuściłam – To ja Wam nie będę przeszkadzać – powiedziałam i chciałam iść, ale Bartek przytrzymał mnie za rękę
- Nie spoko, siedź – uśmiechnął się.
Zdjęła kurtkę i zobaczyliśmy zaokrąglony brzuszek.
- O gratulacje – powiedział Bartek
- Bartek – westchnęła – Ja jestem w ciąży z Tobą – powiedział, a ja zamarłam.
Oni coś krzyczeli a ja miałam w głowie tylko te słowa „Bartek ja jestem w ciąży z Tobą”. Kiedy ona wyszła, siadłam sobie na kanapie.
- Paula – powiedział Bartek i siadł koło mnie. Zalałam się łzami. – Paula błagam nie płacz – powiedział i próbował mnie przytulił, ale się odsunęłam.
- Ale, że mnie zdradziłeś? – zapytałam zrezygnowana i na niego popatrzyłam cała zalana łzami.
- Jest w 5 miesiącu, wtedy jeszcze z nią byłem. Mówiła, że bierze tabletki.
- Dobra – otarłam łzy, próbując się się ogarnąć, wstałam. – Czyli to koniec? – zapytałam
- Paula ja tego nie powiedziałem, chce być z Tobą – podszedł do mnie
- Ale Bartek – westchnęłam – Dziecko musi mieć mamę i tatę. Oboje rodziców. Musisz być z nią, musisz – powiedziałam i popatrzyłam mu w oczy. – Ja idę się ogarnąć – powiedziałam i poszłam się ubrać, umyć. Zrobiłam to w 10 minut, Bartek cały czas siedział w salonie.
- Paula… Ja tylko Ciebie kocham – powiedział i podszedł do mnie. Przytuliłam się do niego. Znów cała zalana łzami. Podniósł moją brodę i mnie pocałował
- Ja Ciebie też bardzo kocham, jeszcze nikogo tak nie kochałam. – powiedziałam i się od niego odsunęłam. – Ale może tak po prostu miało być… - westchnęłam. – Nie wiem, może nie jestem dla Ciebie odpowiednia – założyłam kurtkę, czapkę i buty.
- Paula błagam Cię nie odchodź ode mnie – powiedział ze łzami w oczach
- Bartuś – powiedziałam, a po jego policzku poleciała pierwsza łza. Nie mogłam na to patrzeć, za bardzo mnie bolały, jego smutne oczy… - To nie mój wybór – powiedziałam i podeszłam do niego. Stanęłam na palcach i musnęłam jego policzek. Odwróciłam się i otworzyłam drzwi.
- Paula – powiedział a ja się odwróciłam – Ja zawszę będę obok Ciebie, nigdy Cię nie zostawię, rozumiesz? Za bardzo Cię kocham – powiedział
- Ja Ciebie Bartek też kocham. – odparłam i otworzyłam drzwi.
- Pocałuj mnie chociaż ten ostatni raz – powiedział, podeszłam do niego i wpiłam się w jego usta. Oderwałam się od niego i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Poszłam na sale. Zajęło mi to dobre 20 minut zanim doszłam. Weszłam do szatni
- Boże Paula co się stało? – zapytała Olka i podleciała do mnie
- Tak źle wyglądam? Próbowałam się ogarnąć ale się chyba nie udało – zaśmiałam się lekko
- Masz – powiedziała Marlena i dała mi zmywacz.
- Masz – powiedziała Olka i dała mi tusz
- Masz – powiedziała Kamila i dała mi Puder
- Jesteście wielkie – powiedziałam i dałam wszystkim buziaki w policzek
- I tak nie minie Cię rozmowa na ten temat – odparła Kasia.
- Wiem – westchnęłam i weszłam do toalety. Ogarnęłam się jakoś i wyszłam przebrać spodenki i założyć bluzkę ze swoim imieniem, a koszulkę od stroju włożyłam kawałek w spodenki a reszta wisiała. Założyłam Nike i nakolanniki, związałam włosy w luźnego dobierańca. Spojrzałam na siebie w lusterku, ujrzałam wisiorek od Bartka, szybko go zdjęłam i schowałam do torby. Weszłam na boisko. Nic mi nie szło kompletnie. Zero przyjęcia. Stanęłam na atak, zobaczymy jak mi to pójdzie. Pierwszy atak mocny ale aut, chociaż dobry że mocny. Poszłam drugi raz, wystawiła mi, podskoczyłam sobie a tu taki gwóźdź w 2 metr.
- Boże dziewczyno! – krzyknął trener, a ja się lekko uśmiechnęłam
No grałam dzisiaj na tym przyjęciu/atak, no grałam. Nawet mi się podobało. Ale jakoś nie cieszyłam się z każdej akcji, nawet jak wbiłam tego gwoździa. Tylko jeden mecz przegrałyśmy. Zajęłyśmy 2 miejsce. Niby dostałam tą nagrodę mvp. Schowałam ją do torby, nawet nie patrząc, co to. Niby każdy się zgadzał, ale ja chyba nie zasłużyłam, chyba na pewno. Tak mi się wydaje. Wchodząc na balkon, bo tam znajdowała się nasza szatnia zauważyłam Bartka.
- Zapomniałaś telefonu – powiedział i mi go dał.
- Dziękuję Ci – powiedziałam, biorąc go do ręki, patrzyłam cały czas w podłogę.
- Ej Paula – powiedział i podniósł moją głowę. – Przepraszam Cię – popatrzył mi w oczy. Widziałam te jego smutne niebieskie tęczówki.
- Nie Twoja wina – powiedziałam, dałam mu lekko buziaka w policzek i poszłam do szatni. Usłyszałam tylko jeszcze jego westchnięcie. Przebrałam się i poszłam na pieszo do domu. Pierdolnęłam (przepraszam za słowo) na łóżko i płakałam w poduszkę. Przyszedł Ziomek, powiedziałam mu to wszystko, próbował mnie rozbawić (nie wyszło to mu za dobrze, ale próbował). Umyłam się, spakowałam, poszłam spać. Rano wstałam, poszłam na trening, potem lekcje, potem znów trening, przyszłam, odrobiłam lekcje, posprzątałam w pokoju, łazience, garderobie, kuchni, salonie i była 22. Poszłam spać, wstałam poszłam na trening, lekcje, trening, do domu, odrobiłam lekcje, zadzwoniłam do Zuni, gadałam z nią 2 godziny, potem zjadłam kolacje, posprzątałam jeszcze w sypialni wujostwa i poszłam spać. Tak mi mijały jakieś 3,5 kolejne tygodnie życia, na weekendy jechałam do domu.
- Paulina jedziesz ze mną na trening popołudniowy dzisiaj – powiedział Ziomek i łapiąc mnie za rękę chciał mnie podnieść z łóżka.
- Ale tam będzie – zaczęłam ale mi przerwał
- Tak będzie Bartek, no to co? Paula – siadł koło mnie – musisz żyć dalej, jesteś wielką szczęściarą, zajebiście grasz, to że nie udało Ci się z Bartkiem, nie znaczy, że nie możesz sobie ułożyć życia z kimś innym – powiedział. – Dziewczyno masz 17 lat!

- No dobra – zmrużyłam oczy – może masz racje – powiedziałam i wstałam – Daj mi 10 minut – weszłam do łazienki, umalowałam się, poszłam do garderoby, przebrałam się i poszłam na dół.
- No to proszę mi się pakować do samochodu, raz dwa – powiedział i wyszliśmy. Wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy.
- Ziomeeek – zaczęłam jak dojeżdżaliśmy
- Boże nie! Nie zawiozę Cię teraz do domu! Masz normalnie żyć, a nie! 
----------------------------------------
Było trochę za słodko, było trochę za fajnie i jak w bajce, więc kiedyś musiało się to skończyć :) :D
Mistrz, Mistrz Resovia! Tak się cieszę, że wygrali, że są w finale! boże akjfnfwn, przed telewizorem to ja piszczałam, krzyczałam, skakałam i chyba wszystko pokoleji, denerwując przy tym sąsiadów :D
Wesołych Świąt, mokrego dyngusa no i no wiadomo (nie wiem co jeszcze można życzyć) :D 

2 komentarze:

  1. Ciąża? Serio? Zastrzeliłaś mnie tym naprawdę, chociaż jakby się tak zastanowić to bardzo, bardzo, bardzo się cieszę, że tak namieszałaś, bo tak łatwo tego nie odkręcisz i będzie dużo rozdziałów xD wspaniały :)* tobie również wesołych świąt :)*
    pozdrawiam i buźka :)*
    zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń