Takie krótkie streszczenie. :)

Co byś zrobiła gdybyś dostała propozycję zagrania w SMS w Sosnowcu i zamieszkania 400 km od swojego domu, razem z Łukaszem i Agnieszką Żygadło? Zgodziłabyś się opuścić swoją rodzinę, przyjaciółkę, chłopaka? Paulina podejmuje decyzję. Opuszcza swój dom rodzinny, by szkolić się na siatkarkę. Jest rozgrywającą. Praktycznie wszystkie zawodniczki z innych klubów ją lubią. Uwielbia zawierać nowe znajomości. Wydaje się, że przez pewien czas, ma idealne życie tu, w Sosnowcu. Jednak później ono się psuje. Czy Paulina będzie szczęśliwa? A może jej szczęście ograniczy się tylko do postępów w siatkówce? Przekonacie się same!
Serdecznie zapraszam do czytania opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba.

wtorek, 15 kwietnia 2014

52. Tylko mi nie ucieknij!

- Chodź – powiedział
- Nie!!
- Agata! – krzyknął na nią trener a my się z niej śmiałyśmy
- No i co się kurwa śmiejesz? – krzyknęła na mnie
- Zachowuj się dziewczynko. – spojrzałam na nią z ironią.
- Sama się kurwa zachowuj – krzyknęła a my się zaśmiałyśmy. Rozległ się gwizdek sędziego i pani kapitan z drugiej drużyny podeszła do niej. Powiedziała jej coś, ona kiwnęła głową, podeszła do tamtej i powiedziała
- Agata dostajesz czerwoną kartkę i nie możesz już grać w tym meczu. Zejdź z boiska – spojrzała na nią poważnie, a ona zeszła z boiska i się popłakała.
Po meczu (wygranym) podziękowałyśmy za grę, przebrałyśmy koszulki i podeszłam do Bartka.
- Świetny mecz – dał mi buziaka w policzek, a ja napiłam się wody.
- Kochany – powiedziałam i go pocałowałam, oddał pocałunek
- Ale nie musisz się tak przebierać przy wszystkich – puścił mi oczko
- Oj Bartuś – powiedziałam i pokręciłam głową.
- Chyba muszę Ci kupić taką koszulkę termoaktywną – powiedział
- A to niby czemu?
- Bo jako jedyna jej nie masz – pokręcił głową, nic nie powiedziałam tylko się uśmiechnęłam.
- Ile masz jeszcze meczy? – zapytał
- Meczów Bartuś Meczów. Meczy to koza – zaśmiałam się
- Polonistka się znalazła – pokręcił głową.
- Jeszcze dwa ale teraz przerwa godzinna na obiad – powiedziałam
- To porywam Cię na obiadeeek – złapał mnie za rękę i zaciął ciągnąć do wyjścia
- Bartek – powiedziałam – Bartek – powtórzyłam znów zero reakcji – BARTEK !!! – krzyknęłam a on się odwrócił
- Co? – zapytał i się do mnie zbliżył
- Po pierwsze, obiad mamy tutaj, na stołówce. – zadarłam głowę do góry i spojrzałam mu w oczy.
- No to ehhh pójdziemy do Twojego trenera i powiemy – złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę Sali
- Bartek – westchnęłam
- No co? – popatrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami. Takimi ślicznymi, słodkim, niebieskimi oczkami… westchnęłam
- Muszę się przebrać, bo zapalenia płuc dostanę – no dobra uległam mu, chciałam zjeść z dziewczynami, ale cóż, on tak na mnie działa. Trener się zgodził i poszliśmy do jakiejś restauracji. Po drodze wychodząc z Sali śmialiśmy się, szedł tyłem i wtedy niechcący wpadł na Agate.
- Jak chodzisz debilu? – powiedziała nie wiedząc jeszcze, kto to. Odwróciła się i zamarła. Stałam za nim, nie chciałam się pokazywać teraz.
- Ja? – zapytał a ona kilka razy otworzyła buzię żeby coś powiedzieć, wyglądało to komicznie, nie powiem… Po chwili jednak udało jej się wydobyć z siebie jakieś słowa.
- Przepraszam – powiedziała cichutko.
- Nie spoko, to ja na Ciebie wpadłem – puścił jej oczko. Nie widziałam tego, ale jej reakcja o wszystkim mówiła.
- Gdzie idziesz? Sam? Może weźmiesz mnie na obiad – mówiła, a ja nie wytrzymywałam ze śmiechu i wskoczyłam na jego plecy
- Bartuuusiuu – powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek – To jak jedziemy? – zapytałam i się do niej słodko uśmiechnęłam a ona miała już łzy w oczach. – Ooo Agata, jak miło Cię znowu widzieć..
- Jesteś Idiotką, dlaczego musisz mieć tak dużo? Dlaczego? Wiem o Tobie dużo, obserwowałam Cię często na zawodach, na fejsie też… Dlaczego to Ty musisz grać w najlepszej drużynie w Polsce? Dlaczego to Ty musiałaś być na zgrupowaniu kadry? Dlaczego to Ty grałaś sparing z Rosjankami, dlaczego Twoim chłopakiem jest Bartosz Kurek, dlaczego Ty mieszkasz u Żygadło i znasz wszystkich siatkarzy? Dlaczego do cholery Ty masz takie udane życie? Czemu akurat Ty a nie ja? – Zapytała i się popłakała. Wtedy uświadomiłam sobie, że naprawdę dużo mam, naprawdę moje życie dobrze się wiedzie, naprawdę mam wielkie szczęście, że gram tu, że byłam na zgrupowaniach, że mam Bartka, że mam Ziomka, Igłę, Fabiana, że znam reprezentację, że mi pomagali. Zrobiło mi się jej przykro. Zeskoczyłam z Bartka i podeszłam do niej
- Przepraszam. Ale to nie moja wina, ja po prostu robię to, co umiem i dalej nie mam na to wpływu – przytuliłam ją. – Chcesz to możesz iść z nami na obiad – odchyliłam się – No skarbie nie płacz – podniosłam jej głowę za brodę tak by na mnie patrzyła. – To jak chcesz iść z nami na ten obiad? – zapytała
- Dzięki. Nie wiedziałam, że taka jesteś. Wydajesz się chamska, ale widać taka nie jesteś, dzięki wielkie, ale nie mogę, trener mi nie pozwoli – powiedziała i odeszła.
Bartek złapał mnie za rękę, pocałował w czoło i poszliśmy dalej. Po drodze próbował mnie rozbawić, ale mu się lekko to nie udawało, tylko nikle się uśmiechałam. Zjedliśmy obiad i poszliśmy w kierunku hali. Przed nią Bartek siadł na ławce i posadził na swoich kolanach.
- Ej skarbuś, nie bądź smutna. – Popatrzył mi w oczy.
- No ale Bartek, ta dziewczyna naprawdę ma rację – Powiedziałam do niego
- No ma rację. Ale czy to Twoja wina? Ty po prostu jesteś zajebista w tym co robisz i masz na to wpływ, trenujesz ciężko, oglądasz mecze, robisz wszystko związane z siatkówką. To że towarzyszy Ci szczęście to musisz po prostu się z tego cieszysz – powiedział, a ja na te słowa się uśmiechnęłam. W sumie on też ma racje.
- Dziękuję – powiedziałam i go namiętnie pocałowałam.
- Po turnieju jedziemy do Ciebie, bierzesz rzeczy i nocujesz dzisiaj u mnie, Fabian u rodziny – zaśmiał się i poruszał brwiami.
- Ej ej! – krzyknęłam – za dużo myślisz – powiedziałam i wstając złapałam go za rękę. Weszliśmy na sale.
Po turnieju tak jak powiedział Bartek pojechaliśmy do mnie wzięliśmy moje rzeczy i pojechaliśmy do Bartka. Włączyliśmy jakiś film, Bartek nalał nam po lampce wina.
- Bartuuuś ale wiesz, że ja jestem nie pełnoletnia? – zapytałam, gdy mi ją podawał.
- Oj dzisiaj masz ten rok więcej – zaśmiał się i siadł obok mnie. Przytuliłam się do niego i oglądaliśmy. W pewnym momencie Bartek mnie pocałował, nasze pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne, w pewnym momencie zaczynaliśmy się zbliżać do jego sypialni.
- Bartek – odsunęłam się lekko do niego – Ja jeszcze nigdy – przerwał mi pocałunkiem
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz – zaśmiał się i zaczął mnie znowu całować.
Następnego dnia gdy się obudziłam leżałam w niego wtulona. Spojrzałam na niego. Nie spał
- Długo już nie śpisz? – zapytałam
- Jakieś pół godziny – pocałował mnie.
- A która jest? – zapytałam
- 8:30 – uśmiechnął się
- Za półtora godziny gram pierwszy mecz – powiedziałam
- Wiem, miałem Cię właśnie budzić – powiedział i wstał. Założyłam jego podkoszulkę i poszłam za nim do kuchni. – Siadaj zrobię nam jakieś śniadanko – powiedział. Był w samych spodenkach. Bez koszulki. Wyglądał tak nieziemsko. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Właśnie miał iść otworzyć.
- Ja otworze – powiedziałam i poleciałam do drzwi.
- Tylko mi nie ucieknij! – krzyknął jeszcze. Roześmiana otworzyłam drzwi.

6 komentarzy:

  1. Super! Ciekawe kto to przyszedł ;) czekam z niecierpliwością na kolejny :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział *o*
    Ciekawa jestem kto to przyszedł ;o
    pozdrawiam,do następnego i zapraszam czasem do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję;*
      Czytam, czytam u Ciebie! :D
      Tylko nie komentuję, bo zazwyczaj czasu nie ma :( Koniec roku się zbliża, oceny trzeba zacząć poprawiać! :((

      Usuń
  3. Świetny :)* Bartuś jaki kochany z tym obiadkiem *_* ciekawe kto to przyszedł? Tak sobie myślę, że powinnam Cię chyba udusić za takie zakończenie! Ale niestety nie mogę tego zrobić, bo się nie dowiem kto to przyszedł! Obstawiam Ziomka, albo Fabiana :)* Pozdrawiam i buźka :)*

    OdpowiedzUsuń