Takie krótkie streszczenie. :)

Co byś zrobiła gdybyś dostała propozycję zagrania w SMS w Sosnowcu i zamieszkania 400 km od swojego domu, razem z Łukaszem i Agnieszką Żygadło? Zgodziłabyś się opuścić swoją rodzinę, przyjaciółkę, chłopaka? Paulina podejmuje decyzję. Opuszcza swój dom rodzinny, by szkolić się na siatkarkę. Jest rozgrywającą. Praktycznie wszystkie zawodniczki z innych klubów ją lubią. Uwielbia zawierać nowe znajomości. Wydaje się, że przez pewien czas, ma idealne życie tu, w Sosnowcu. Jednak później ono się psuje. Czy Paulina będzie szczęśliwa? A może jej szczęście ograniczy się tylko do postępów w siatkówce? Przekonacie się same!
Serdecznie zapraszam do czytania opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba.

środa, 30 kwietnia 2014

55. To co? Do zobaczenia za tydzień?

- Tu są bilety za mnie i za tą panią – powiedział, a pan ochroniarz oderwał kawałek biletu śmiejąc się przy tym i Andrzej poszedł dalej. Zaniósł mnie aż na samo siedzenie i usadził się obok mnie
- Wolę z prawej strony – powiedziałam a on grzecznie przesunął mnie na prawo a sam siadł po lewo. – A nie jednak wolę po lewo – powiedziałam a on znów mnie przesunął cały czas się uśmiechając – No i co się szczerzysz? – podniosłam jedną brew.
- Bo jesteś tutaj i postanowiłem na swoim – znów się wyszczerzył
- Boże święty, masz z tego satysfakcję? – powiedziałam lekko podenerwowana
- Nie denerwuj się – przytulił mnie, a ja wywróciłam oczami.
Następnego dnia, po szkole zabrał mnie do galerii, bo powiedział, że musi kupić przyjacielowi prezent na urodziny. Chodziliśmy po galerii już czwartą godzinę i denerwowałam się na niego, bo nawet nie wiedział co mu kupić. Przy okazji, ja kupiłam sobie 4 bluzy. W końcu wybrał. Około 22 wróciłam z zakupów. Zanim odrobiłam lekcje, umyłam się i wgl, była północ. Spojrzałam na telefon. Jedna nieprzeczytana;
„Jutro zabieram Cię na tenisa!”
Uśmiechnęłam się do siebie i usnęłam.
Następnego dnia wstałam o 6:30 i nie mogłam usnąć. To jakieś dziwne, bo spałam 6 i pół godziny, no ale wstałam, zjadłam i umyłam. Spojrzałam na zegarek – 7:30. Do szkoły mam na 9. Zdecydowałam się pobiegać. Ubrałam się na sportowo i wyszłam na dwór. Zaczęłam biec. Po pół godziny ktoś mnie zawołał. Odwróciłam się i ujrzałam Andrzeja.
- Hej! Co Ty tu robisz?! – zapytał
- Eee no nie widać? – zaśmiałam się
- Biegasz? Po co? – zapytał
- Żeby mieć kondycję? A Ty?
- To samo – zaśmiał się – może pobiegamy razem? – zaproponował
- Wiesz, chętnie, ale już lecę do domu, bo za godzinę mam być w szkole. – powiedziałam
- To się przebiegniemy do domu – puścił mi oczko i zaczęliśmy biec. Przez całą drogę zerkaliśmy na siebie ukradkiem. Gdy stanęliśmy przed domem, powiedział:
- To widzimy się o 16? – zapytał
- No tak, ale przypominam, że masz trening na 19 więc mamy tylko 3 godziny – puściłam mi oczko – A no i dzięki za wspólne bieganie – uśmiechnęłam się i weszłam do środka. Szybko wzięłam prysznic, przebrałam się i wyszłam. Trening, szkoła, trening. Po treningu wyszłam na zewnątrz i ujrzałam znany mi samochód. Szybko do niego wsiadłam i dałam buziaka w policzek Andrzejowi.
- Siema – uśmiechnął się
- No hej – powiedziałam
- To na Tenisa? – zapytał
- Nie umiem grać w tenisa – pokręciłam głową z uśmiechem
- No to co? – klasnął w ręce – nauczysz się – powiedział i włączył się do ruchu ulicznego.
- A jak się zabiję tą piłeczką? – zapytałam z przerażeniem
- Wiesz.. o tym nie pomyślałem – odparł
- A serio, u mnie jest to możliwe! – uniosłam ręce z przerażoną miną, a zaraz potem obydwoje wybuchneliśmy śmiechem. 15 minut później byliśmy już w środku i zakładaliśmy sportowe buty.
- Andrzej – spojrzałam na niego i wybuchnęliśmy śmiechem kolejny raz
- Chodź! – powiedział i pociągnął mnie na sale. Przyszedł instruktor który miał nas nauczyć grać. No dobra, on nie umiał, a ja kiedyś nawet trenowałam i udawałam że nie umiem. Ja „nauczyłam się” w 5 minut. Zaczęliśmy grać mecze. Pierwszy wygrałam, drugi też. Andrzej nie dawał za wygraną
- Andrzeeeeej – jęknęłam po dwóch godzinach wygrywanych gier.
- No co – zasmucił się – No nie umiem – powiedział i wywrócił oczami, jakby ze złości, że nie potrafi ze mną wygrać. – Przyznaj, że umiesz grać – powiedział
- Andrzejku mój, trenowałam jakieś dwa lata. Grasz naj naj naj najlepiej w siatkę, po co Ci umieć grać w jakiegoś tenisa? – zapytałam
- No ale Ty też grasz naj naj naj najlepiej w siatkę, a umiesz grać w tenisa – powiedział – I wygrywasz ze mną – powiedział zrezygnowany i siadł na krzesełku z boku. Siadłam mu na kolanach.
- Hej! Nie musisz być we wszystkim lepszy – powiedziałam i się zaśmiałam – Jedna rzecz w której ja mogę być od Ciebie – zrobiłam z ust dzióbek a on się zaśmiał.
- No dobra – powiedział i wstał dając mi rękę – Lecimy na trening.
- Wiesz, że jutro jadę na obóz? – zapytałam gdy byliśmy już pod halą.
- To już jutro się zaczynają ferie? – zapytał zdziwiony
- No bravo! – zaśmiałam się
- To będę musiał przeżyć bez Ciebie ten tydzień, ale w następnym lecimy do zakopanego! – powiedział radośnie
- Gdzie? Kto? – zmarszczyłam brwi
- No my – poruszał brwiami – do Zakopca
- Wariat – podsumowałam
Następnego dnia o 9 byłam pod szkołą. Właśnie dałam panu kierowcy swoje dwie torby, kiedy poczułam ręce na moich oczach. Uśmiechnęłam się na samą myśl kto to może być. Złapałam te ręce i odwróciłam się.
- No hej – powiedział Andrzej a ja oplotłam rękoma jego szyję i się do niego mocno przytuliłam. – O a to za co? – zapytał
- Za to, że chciało Ci się podnieść dupę z łóżka, w czasie gdy masz wolne – zaśmiałam się a on przyjął minę myśliciela
- No fakt – pokiwał głową – To możesz jeszcze dać buziaka – powiedział i wskazał na swój policzek, na którym chwilę później były moje usta. Oderwałam się od niego
- To co? Do zobaczenia za tydzień? – zapytałam
- No jasne – puścił mi oczko.
- O Andrzej już jesteś – podszedł do nas mój trener 

------------------------
Na długi weekand wyjeżdżam, więc następny dopiero w poniedziałek! :) 
Tak etc, Skra mistrzem, a moja Sovia srebrno, ale złoto mają w serduszkach! <3 
Do następnego! :*
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ :) 

niedziela, 27 kwietnia 2014

54. Fanta?

- Chciałam powiedzieć, że zapomniałam kasy i czy pożyczysz mi 5 złotych na jakieś picie bo uschnę – puściłam mu oczko
- Jasne, masz – powiedział i sięgając do kieszeni wyjął drobne – wybierz – wybrałam 5 zł i akurat stanęliśmy na parkingu. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam uśmiechnięta z samochodu. Przed salą nikogo nie było, weszliśmy o środka. Skierowałam się do automatu. Wrzuciłam 5 złotych i nacisnęłam przycisk z Fantą pół litrową. Stoję, wydaje mi reszte biorę ją, patrzę a tak fanta zaklinowała się między szybą a półką.
- No dawaj dawaj, Fanta wierze w Ciebie – mówiłam i ruszałam trochę tą maszyną – No dawaj fanta, chodź do mnie – powiedziałam i usłyszałam za sobą śmiech. Odwróciłam się – coś nie tak? – zapytałam i podniosłam brew.
- Nie nic – zaśmiał się jeszcze Andrzej. Tak gadam z Wroną – Andrzej – podał mi dłoń
- Paula – uścisnęłam ją i się uśmiechnęłam.
- Co Cię tu sprowadza? – zapytał
- Fanta? – spojrzałam na niego dziwnie.
- A no, bo to trzeba tak kopnąć – zaśmiał się i dosłownie kopnął urządzenie. Fanta zleciała, ja ją wzięłam podziękowałam z lekkim uśmiechem i poszłam na trybuny, siadłam i otworzyłam fantę, napiłam się i napisałam sms do Zuzi. Na sale weszła Skra. Bartek szedł pierwszy, smutny, przygnębiony, spojrzał na trybuny i się do mnie lekko uśmiechnął, odwzajemniłam nikle uśmiech. Po ich treningu czekałam na Ziomka przed salą. Wyszedł Wrona a ja akurat piłam fante.
- Oo i jak smakuje fanta? – zapytał
- Jak zawsze pyszna – uśmiechnęłam się lekko.
- Ejej, czemu taka smutna? – zapytał i zrobił smutną minkę, którą mnie rozśmieszył – No i tak jesteś o wiele piękniejsza. – wyszczerzył się a ja pokręciłam głową z uśmiechem
- Na kogo czekasz? – zapytał
- Na Ziomka – odparłam
- Ziomka? – zmarszczył brwi – Aaaa To Ty jesteś tą dziewczyną, co tak zajebiście gra, co mieszka z nim? – zapytał
- To pierwsze to nie wiem, to drugie to tak – uśmiechnęłam się lekko.
- dziewczyna Kurasia? – zapytał i poruszał brwiami
- Była – westchnęłam i spojrzałam na drzwi
- To już wiem, czemu taka smutna, co się stało? – zapytał
- Wiesz, nie chce o tym mówić obcej osobie – powiedziałam
- Ej jakiej obcej? Zabieram Cię w takim razie na kawę, zapoznamy się – uśmiechnął się i złapał mnie za rękę
- Ejejej – zaśmiałam się – Ja tu z Ziomkiem przyjechałam – powiedziałam
- Ups – wzruszył ramionami i ciągnął mnie dalej
- ANDRZEJ – krzyknęłam rozbawiona
- No co? – Stanął przede mną i podparł się rękoma o boki. No dobra uległam mu.
- Muszę powiedzieć Ziomkowi – powiedziałam
- Okeeej – poszłam do Ziomka i mu powiedziałam
- No dobra, zgoda, bo dzięki niemu jesteś uśmiechnięta, tylko o 22 masz być w domu – pogroził mi palcem. No tak w sumie już jest 20 dostałam 2 godziny odjąć 25 minut na dojechanie. ŁAAAŁ dostałam 1,5 godziny!
- Dzięki – dałam mu buziaka w policzek i jeszcze mijając Bartka poszłam do Andrzeja – To gdzie jedziemy? – zapytałam i się uśmiechnęłam
- Tu zaraz jest kawiarnia księżniczko – powiedział i otworzył mi drzwi
- Dziękuję Księciu – powiedziałam rozbawiona i wsiadłam a on zamknął po mnie drzwi. Zaraz był obok mnie. W kawiarni zamówiłam kakao w wielkim kubku, a on kawę.
- Czemu kakao? – zapytał i się wyszczerzył
- Mam 17 lat i nie przepadam za kawą – powiedziałam i wzięłam łyka kakao
- 17? – Prawie pisnął – dałbym z 20, to znaczy przepraszam – zmieszał się
- Nie spoko spoko – zaśmiałam się – Każdy mi to mówi, przyzwyczaiłam się – wzięłam łyk kakao. Gadaliśmy tak już około godzinę, śmiałam się. Byłam pod wrażeniem, że on mnie potrafi aż tak rozbawić.
- No a Ty ile masz lat? – Zapytałam i poruszałam brwiami.
- Ile byś mi dała? – Zrobił śmieszną minę
- Nie wiem – podparłam się rękom o brode.
- Ale tak na oko – zamknął jedno oko a ja wybuchnęłam śmiechem
- No nie wiem, gdzieś tak 22 – powiedziałam niepewnie
- BINGO! – krzyknął aż każdy się na niego popatrzył a ja po raz kolejny wybuchłam śmiechem. – A tak zmieniając temat.. – zaczął – jak byś się komuś wygadała to by było Ci lżej – puścił mi oczko
- No wiem – westchnęłam, a on się na mnie patrzył – No dobra powiem Ci – powiedziałam zrezygnowana i opowiedziałam mu całą historię
- Kochasz go? – zapytał
- Jak cholera – westchnęłam i otarłam pojedynczą łzę.

- Ej nie płacz! – powiedział, siadł obok mnie i mnie przytulił.
- Dobra koniec tego, musimy lecieć – zaśmiałam się
- Okej – powiedział i odwiózł mnie do domu. Pożegnałam się z nim buziakiem w policzek i wleciałam do domu. Następnego dnia na drugim treningu spojrzałam na trybuny i zobaczyłam Wronę.
- Sorry dziewczyny zaraz przyjdę – powiedziałam i podeszłam do niego – Co Ty tu robisz ? – zapytałam i dałam mu buziaka w policzek
- Zabieram Cię po treningu do kina – odparł.
- Na co? – powiedziałam markotnie – żadna komedia romantyczna, ani horror, bo się boje– powiedziałam
 - Ale masz wymagania, ja już wybiorę – powiedział – A ty już leć, trening masz! – pogonił mnie. W szatni musiałam się tłumaczyć co mnie z nim łączy, wgl one mają za dobrze, ja się im ze wszystkiego tłumaczę. Umyłam się, umalowałam, ubrałam i poszłam na halę (bo nie wiem czy pamiętacie, od niej jest tylko otwarte wyjście) A tam Wronka sobie rozmawia z trenerem.
- O już jest, to ja lecę trenerze, do zobaczenia – powiedział i poszliśmy do jego samochodu. Wyjaśnił mi, że to jest jego stary trener, jak jeszcze był w moim wieku. Weszliśmy do kina.
- Po prosze dwa bilety na podwójnej kanapie na Istnienie – powiedział do pani z kasy
- No chyba Cię głowa boli – powiedziałam
- Niech pani jej nie słucha – machnął ręką, pani podała mu bilety, on zapłacił
- Nie idę na żadne istnienie – powiedziałam i założyłam ręce na piersi
- Karmelowy czy zwykły? – zapytał olewając moje wcześniejsze zdanie. Nie odpowiedziałam więc podszedł i kupił zestaw dla dwojga z popcornem karmelowym
- ANDRZEJ! – krzyknęłam na niego
- Nie krzycz – powiedział i podał mi fante, a sam poszedł dalej.
- ANDRZEJU WRONA – krzyknęłam na niego – Nie idę na żaden jebany horror, odwieź mnie do domu – powiedziałam wkurwiona a on podszedł do mnie i wziął mnie na ręce – Andrzej no! – krzyczałam i się śmiałam 

sobota, 19 kwietnia 2014

53. Nie zawiozę Cię teraz do domu!

Roześmiana otworzyłam drzwi, a tam zobaczyłam Aśkę.
- Co tu robisz? – zapytałam podejrzliwie, całkiem zapomniałam, że jestem tylko w koszulce Bartka.
- Muszę porozmawiać z Bartkiem – powiedziała spokojnie i się lekko uśmiechnęła – Mogę? – zapytała
- Skarbie, kto to? – Krzyknął i zaraz obok mnie był Bartek, o dziwo ubrany. - O Aśka, co Ty tu robisz? – zapytał, a ja wpuściłam ją do środka.
- Wchodź nie będziecie rozmawiać na klatce – uśmiechnęłam się i ją wpuściłam – To ja Wam nie będę przeszkadzać – powiedziałam i chciałam iść, ale Bartek przytrzymał mnie za rękę
- Nie spoko, siedź – uśmiechnął się.
Zdjęła kurtkę i zobaczyliśmy zaokrąglony brzuszek.
- O gratulacje – powiedział Bartek
- Bartek – westchnęła – Ja jestem w ciąży z Tobą – powiedział, a ja zamarłam.
Oni coś krzyczeli a ja miałam w głowie tylko te słowa „Bartek ja jestem w ciąży z Tobą”. Kiedy ona wyszła, siadłam sobie na kanapie.
- Paula – powiedział Bartek i siadł koło mnie. Zalałam się łzami. – Paula błagam nie płacz – powiedział i próbował mnie przytulił, ale się odsunęłam.
- Ale, że mnie zdradziłeś? – zapytałam zrezygnowana i na niego popatrzyłam cała zalana łzami.
- Jest w 5 miesiącu, wtedy jeszcze z nią byłem. Mówiła, że bierze tabletki.
- Dobra – otarłam łzy, próbując się się ogarnąć, wstałam. – Czyli to koniec? – zapytałam
- Paula ja tego nie powiedziałem, chce być z Tobą – podszedł do mnie
- Ale Bartek – westchnęłam – Dziecko musi mieć mamę i tatę. Oboje rodziców. Musisz być z nią, musisz – powiedziałam i popatrzyłam mu w oczy. – Ja idę się ogarnąć – powiedziałam i poszłam się ubrać, umyć. Zrobiłam to w 10 minut, Bartek cały czas siedział w salonie.
- Paula… Ja tylko Ciebie kocham – powiedział i podszedł do mnie. Przytuliłam się do niego. Znów cała zalana łzami. Podniósł moją brodę i mnie pocałował
- Ja Ciebie też bardzo kocham, jeszcze nikogo tak nie kochałam. – powiedziałam i się od niego odsunęłam. – Ale może tak po prostu miało być… - westchnęłam. – Nie wiem, może nie jestem dla Ciebie odpowiednia – założyłam kurtkę, czapkę i buty.
- Paula błagam Cię nie odchodź ode mnie – powiedział ze łzami w oczach
- Bartuś – powiedziałam, a po jego policzku poleciała pierwsza łza. Nie mogłam na to patrzeć, za bardzo mnie bolały, jego smutne oczy… - To nie mój wybór – powiedziałam i podeszłam do niego. Stanęłam na palcach i musnęłam jego policzek. Odwróciłam się i otworzyłam drzwi.
- Paula – powiedział a ja się odwróciłam – Ja zawszę będę obok Ciebie, nigdy Cię nie zostawię, rozumiesz? Za bardzo Cię kocham – powiedział
- Ja Ciebie Bartek też kocham. – odparłam i otworzyłam drzwi.
- Pocałuj mnie chociaż ten ostatni raz – powiedział, podeszłam do niego i wpiłam się w jego usta. Oderwałam się od niego i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Poszłam na sale. Zajęło mi to dobre 20 minut zanim doszłam. Weszłam do szatni
- Boże Paula co się stało? – zapytała Olka i podleciała do mnie
- Tak źle wyglądam? Próbowałam się ogarnąć ale się chyba nie udało – zaśmiałam się lekko
- Masz – powiedziała Marlena i dała mi zmywacz.
- Masz – powiedziała Olka i dała mi tusz
- Masz – powiedziała Kamila i dała mi Puder
- Jesteście wielkie – powiedziałam i dałam wszystkim buziaki w policzek
- I tak nie minie Cię rozmowa na ten temat – odparła Kasia.
- Wiem – westchnęłam i weszłam do toalety. Ogarnęłam się jakoś i wyszłam przebrać spodenki i założyć bluzkę ze swoim imieniem, a koszulkę od stroju włożyłam kawałek w spodenki a reszta wisiała. Założyłam Nike i nakolanniki, związałam włosy w luźnego dobierańca. Spojrzałam na siebie w lusterku, ujrzałam wisiorek od Bartka, szybko go zdjęłam i schowałam do torby. Weszłam na boisko. Nic mi nie szło kompletnie. Zero przyjęcia. Stanęłam na atak, zobaczymy jak mi to pójdzie. Pierwszy atak mocny ale aut, chociaż dobry że mocny. Poszłam drugi raz, wystawiła mi, podskoczyłam sobie a tu taki gwóźdź w 2 metr.
- Boże dziewczyno! – krzyknął trener, a ja się lekko uśmiechnęłam
No grałam dzisiaj na tym przyjęciu/atak, no grałam. Nawet mi się podobało. Ale jakoś nie cieszyłam się z każdej akcji, nawet jak wbiłam tego gwoździa. Tylko jeden mecz przegrałyśmy. Zajęłyśmy 2 miejsce. Niby dostałam tą nagrodę mvp. Schowałam ją do torby, nawet nie patrząc, co to. Niby każdy się zgadzał, ale ja chyba nie zasłużyłam, chyba na pewno. Tak mi się wydaje. Wchodząc na balkon, bo tam znajdowała się nasza szatnia zauważyłam Bartka.
- Zapomniałaś telefonu – powiedział i mi go dał.
- Dziękuję Ci – powiedziałam, biorąc go do ręki, patrzyłam cały czas w podłogę.
- Ej Paula – powiedział i podniósł moją głowę. – Przepraszam Cię – popatrzył mi w oczy. Widziałam te jego smutne niebieskie tęczówki.
- Nie Twoja wina – powiedziałam, dałam mu lekko buziaka w policzek i poszłam do szatni. Usłyszałam tylko jeszcze jego westchnięcie. Przebrałam się i poszłam na pieszo do domu. Pierdolnęłam (przepraszam za słowo) na łóżko i płakałam w poduszkę. Przyszedł Ziomek, powiedziałam mu to wszystko, próbował mnie rozbawić (nie wyszło to mu za dobrze, ale próbował). Umyłam się, spakowałam, poszłam spać. Rano wstałam, poszłam na trening, potem lekcje, potem znów trening, przyszłam, odrobiłam lekcje, posprzątałam w pokoju, łazience, garderobie, kuchni, salonie i była 22. Poszłam spać, wstałam poszłam na trening, lekcje, trening, do domu, odrobiłam lekcje, zadzwoniłam do Zuni, gadałam z nią 2 godziny, potem zjadłam kolacje, posprzątałam jeszcze w sypialni wujostwa i poszłam spać. Tak mi mijały jakieś 3,5 kolejne tygodnie życia, na weekendy jechałam do domu.
- Paulina jedziesz ze mną na trening popołudniowy dzisiaj – powiedział Ziomek i łapiąc mnie za rękę chciał mnie podnieść z łóżka.
- Ale tam będzie – zaczęłam ale mi przerwał
- Tak będzie Bartek, no to co? Paula – siadł koło mnie – musisz żyć dalej, jesteś wielką szczęściarą, zajebiście grasz, to że nie udało Ci się z Bartkiem, nie znaczy, że nie możesz sobie ułożyć życia z kimś innym – powiedział. – Dziewczyno masz 17 lat!

- No dobra – zmrużyłam oczy – może masz racje – powiedziałam i wstałam – Daj mi 10 minut – weszłam do łazienki, umalowałam się, poszłam do garderoby, przebrałam się i poszłam na dół.
- No to proszę mi się pakować do samochodu, raz dwa – powiedział i wyszliśmy. Wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy.
- Ziomeeek – zaczęłam jak dojeżdżaliśmy
- Boże nie! Nie zawiozę Cię teraz do domu! Masz normalnie żyć, a nie! 
----------------------------------------
Było trochę za słodko, było trochę za fajnie i jak w bajce, więc kiedyś musiało się to skończyć :) :D
Mistrz, Mistrz Resovia! Tak się cieszę, że wygrali, że są w finale! boże akjfnfwn, przed telewizorem to ja piszczałam, krzyczałam, skakałam i chyba wszystko pokoleji, denerwując przy tym sąsiadów :D
Wesołych Świąt, mokrego dyngusa no i no wiadomo (nie wiem co jeszcze można życzyć) :D 

wtorek, 15 kwietnia 2014

52. Tylko mi nie ucieknij!

- Chodź – powiedział
- Nie!!
- Agata! – krzyknął na nią trener a my się z niej śmiałyśmy
- No i co się kurwa śmiejesz? – krzyknęła na mnie
- Zachowuj się dziewczynko. – spojrzałam na nią z ironią.
- Sama się kurwa zachowuj – krzyknęła a my się zaśmiałyśmy. Rozległ się gwizdek sędziego i pani kapitan z drugiej drużyny podeszła do niej. Powiedziała jej coś, ona kiwnęła głową, podeszła do tamtej i powiedziała
- Agata dostajesz czerwoną kartkę i nie możesz już grać w tym meczu. Zejdź z boiska – spojrzała na nią poważnie, a ona zeszła z boiska i się popłakała.
Po meczu (wygranym) podziękowałyśmy za grę, przebrałyśmy koszulki i podeszłam do Bartka.
- Świetny mecz – dał mi buziaka w policzek, a ja napiłam się wody.
- Kochany – powiedziałam i go pocałowałam, oddał pocałunek
- Ale nie musisz się tak przebierać przy wszystkich – puścił mi oczko
- Oj Bartuś – powiedziałam i pokręciłam głową.
- Chyba muszę Ci kupić taką koszulkę termoaktywną – powiedział
- A to niby czemu?
- Bo jako jedyna jej nie masz – pokręcił głową, nic nie powiedziałam tylko się uśmiechnęłam.
- Ile masz jeszcze meczy? – zapytał
- Meczów Bartuś Meczów. Meczy to koza – zaśmiałam się
- Polonistka się znalazła – pokręcił głową.
- Jeszcze dwa ale teraz przerwa godzinna na obiad – powiedziałam
- To porywam Cię na obiadeeek – złapał mnie za rękę i zaciął ciągnąć do wyjścia
- Bartek – powiedziałam – Bartek – powtórzyłam znów zero reakcji – BARTEK !!! – krzyknęłam a on się odwrócił
- Co? – zapytał i się do mnie zbliżył
- Po pierwsze, obiad mamy tutaj, na stołówce. – zadarłam głowę do góry i spojrzałam mu w oczy.
- No to ehhh pójdziemy do Twojego trenera i powiemy – złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę Sali
- Bartek – westchnęłam
- No co? – popatrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami. Takimi ślicznymi, słodkim, niebieskimi oczkami… westchnęłam
- Muszę się przebrać, bo zapalenia płuc dostanę – no dobra uległam mu, chciałam zjeść z dziewczynami, ale cóż, on tak na mnie działa. Trener się zgodził i poszliśmy do jakiejś restauracji. Po drodze wychodząc z Sali śmialiśmy się, szedł tyłem i wtedy niechcący wpadł na Agate.
- Jak chodzisz debilu? – powiedziała nie wiedząc jeszcze, kto to. Odwróciła się i zamarła. Stałam za nim, nie chciałam się pokazywać teraz.
- Ja? – zapytał a ona kilka razy otworzyła buzię żeby coś powiedzieć, wyglądało to komicznie, nie powiem… Po chwili jednak udało jej się wydobyć z siebie jakieś słowa.
- Przepraszam – powiedziała cichutko.
- Nie spoko, to ja na Ciebie wpadłem – puścił jej oczko. Nie widziałam tego, ale jej reakcja o wszystkim mówiła.
- Gdzie idziesz? Sam? Może weźmiesz mnie na obiad – mówiła, a ja nie wytrzymywałam ze śmiechu i wskoczyłam na jego plecy
- Bartuuusiuu – powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek – To jak jedziemy? – zapytałam i się do niej słodko uśmiechnęłam a ona miała już łzy w oczach. – Ooo Agata, jak miło Cię znowu widzieć..
- Jesteś Idiotką, dlaczego musisz mieć tak dużo? Dlaczego? Wiem o Tobie dużo, obserwowałam Cię często na zawodach, na fejsie też… Dlaczego to Ty musisz grać w najlepszej drużynie w Polsce? Dlaczego to Ty musiałaś być na zgrupowaniu kadry? Dlaczego to Ty grałaś sparing z Rosjankami, dlaczego Twoim chłopakiem jest Bartosz Kurek, dlaczego Ty mieszkasz u Żygadło i znasz wszystkich siatkarzy? Dlaczego do cholery Ty masz takie udane życie? Czemu akurat Ty a nie ja? – Zapytała i się popłakała. Wtedy uświadomiłam sobie, że naprawdę dużo mam, naprawdę moje życie dobrze się wiedzie, naprawdę mam wielkie szczęście, że gram tu, że byłam na zgrupowaniach, że mam Bartka, że mam Ziomka, Igłę, Fabiana, że znam reprezentację, że mi pomagali. Zrobiło mi się jej przykro. Zeskoczyłam z Bartka i podeszłam do niej
- Przepraszam. Ale to nie moja wina, ja po prostu robię to, co umiem i dalej nie mam na to wpływu – przytuliłam ją. – Chcesz to możesz iść z nami na obiad – odchyliłam się – No skarbie nie płacz – podniosłam jej głowę za brodę tak by na mnie patrzyła. – To jak chcesz iść z nami na ten obiad? – zapytała
- Dzięki. Nie wiedziałam, że taka jesteś. Wydajesz się chamska, ale widać taka nie jesteś, dzięki wielkie, ale nie mogę, trener mi nie pozwoli – powiedziała i odeszła.
Bartek złapał mnie za rękę, pocałował w czoło i poszliśmy dalej. Po drodze próbował mnie rozbawić, ale mu się lekko to nie udawało, tylko nikle się uśmiechałam. Zjedliśmy obiad i poszliśmy w kierunku hali. Przed nią Bartek siadł na ławce i posadził na swoich kolanach.
- Ej skarbuś, nie bądź smutna. – Popatrzył mi w oczy.
- No ale Bartek, ta dziewczyna naprawdę ma rację – Powiedziałam do niego
- No ma rację. Ale czy to Twoja wina? Ty po prostu jesteś zajebista w tym co robisz i masz na to wpływ, trenujesz ciężko, oglądasz mecze, robisz wszystko związane z siatkówką. To że towarzyszy Ci szczęście to musisz po prostu się z tego cieszysz – powiedział, a ja na te słowa się uśmiechnęłam. W sumie on też ma racje.
- Dziękuję – powiedziałam i go namiętnie pocałowałam.
- Po turnieju jedziemy do Ciebie, bierzesz rzeczy i nocujesz dzisiaj u mnie, Fabian u rodziny – zaśmiał się i poruszał brwiami.
- Ej ej! – krzyknęłam – za dużo myślisz – powiedziałam i wstając złapałam go za rękę. Weszliśmy na sale.
Po turnieju tak jak powiedział Bartek pojechaliśmy do mnie wzięliśmy moje rzeczy i pojechaliśmy do Bartka. Włączyliśmy jakiś film, Bartek nalał nam po lampce wina.
- Bartuuuś ale wiesz, że ja jestem nie pełnoletnia? – zapytałam, gdy mi ją podawał.
- Oj dzisiaj masz ten rok więcej – zaśmiał się i siadł obok mnie. Przytuliłam się do niego i oglądaliśmy. W pewnym momencie Bartek mnie pocałował, nasze pocałunki stawały się coraz bardziej zachłanne, w pewnym momencie zaczynaliśmy się zbliżać do jego sypialni.
- Bartek – odsunęłam się lekko do niego – Ja jeszcze nigdy – przerwał mi pocałunkiem
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz – zaśmiał się i zaczął mnie znowu całować.
Następnego dnia gdy się obudziłam leżałam w niego wtulona. Spojrzałam na niego. Nie spał
- Długo już nie śpisz? – zapytałam
- Jakieś pół godziny – pocałował mnie.
- A która jest? – zapytałam
- 8:30 – uśmiechnął się
- Za półtora godziny gram pierwszy mecz – powiedziałam
- Wiem, miałem Cię właśnie budzić – powiedział i wstał. Założyłam jego podkoszulkę i poszłam za nim do kuchni. – Siadaj zrobię nam jakieś śniadanko – powiedział. Był w samych spodenkach. Bez koszulki. Wyglądał tak nieziemsko. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Właśnie miał iść otworzyć.
- Ja otworze – powiedziałam i poleciałam do drzwi.
- Tylko mi nie ucieknij! – krzyknął jeszcze. Roześmiana otworzyłam drzwi.

piątek, 11 kwietnia 2014

51. Zluzuj majty!

Chwilę później przyszła Asia.
- Ekhem – odchrząknęła. Spojrzeliśmy na nią ze znakiem zapytania w oczach. – Zająłeś moje miejsce – powiedziała i się do niego sztucznie uśmiechnęła.
- Podpisane jest? – zaczął oglądać krzesło i się śmiać.
- Bartek – jęknęła.
- Oj siadź na moim miejscu, Oki? – zapytał
- Dobra – wywróciła oczami. – które masz miejsce?
- 51. – powiedział.
Poszła a my wychyliliśmy się zza fotela. Szukała miejsca numer 51. Zobaczyła go koło Michała. Przystanęła, obejrzała się do tyłu, nie zdąrzyliśmy się schować. Zciągnęła brwi i podeszła do nas.
- Bartek schodź stad! – powiedziała zdenerwowana – Nie będę z nim siedziała – wywróciła oczami.
- Kaśka, zluzuj majty – uśmiechnęłam się do niej – dlaczego nie umiesz tak chociaż raz nie przejmować się wszystkim dookoła? – zapytałam.
- Ja nie umiem? Pfff ja wszystko umiem – powiedziała i poszła. Siadła, włożyła słuchawki do uszu, popatrzyła na nas i wykręciła oczami. Przytuliłam się do Bartka i usnęłam, trzymając jego rękę, bo widziałam, że boi się latać. Może chociaż trochę mniej się bał, przez to że trzymałam jego rękę? Obudził mnie Ziomek i powiedział, że lądujemy, więc muszę zapiąć pasy. Patrzę w lewo i widzę, że Bartek też usnął. Całuję go, a on się przebudza. Uśmiecha się.
- Zapnij pasy – powiedziałam. Zapiął pasy i pocałował mnie w skroń.
Dwa dni później w końcu poszłam do szkoły. Dziewczyny mnie wyściskały i wgl twierdząc, że się stęskniły. Idiotki moje kochane. Jak byłam na treningu dowiedziałam się, że jutro są zawody, będzie piękne przyjmowanie po tych treningach w reprezentacji! Następnego dnia ubrałam się i spakowałam. Do szkoły podrzucił mnie Ziomek i tam oczywiście wielkie tłumy. No dobra nie takie wielkie, ale było 10 drużyn, bo to turniej jakiś towarzyski. No i tyle ludu się tam kręciło że masakra. Dobrze, że mamy swoją szatnie na górze z wyjściem na balkon. Se my vipy mmm. Przebrałyśmy się i wyszłyśmy na balkon.
- Na której Sali gramy? – zapytałam.
- Chyba pierwszej – powiedziała Marlena (u nas jest tak, że jest jedna sala, oddzielona ścianą i druga ale jest z pierwszej do drugiej przejście takie jakby szeeeroookie drzwi na połowę. No i koło drugiej jest trzecia, a obok taka mała rozgrzewkowa.)
- Pierwszy mecz? – zapytałam
- Tak – odpowiedziała
- Ej to dawać na rozgrzewkową! – krzyknęłam i wszystkie za mną poszły na małą sale. Rozgrzałyśmy się i zagrałyśmy pierwszy mecz. Wygrałyśmy 3-1. Dziewczyny po meczu kibicowały koleżanką, ja prawie żadnej nie znałam dlatego poszłam na balkon i patrzyłam jak się rozgrzewają inne dziewczyny. Dwie od nas tam odbijały - Ola i Ola. Patrzyłam jak się wygłupią i nagle widzę ciemność. Tak ktoś zakrył mi oczy nawet chyba wiem kto.
- Zgaduj kto to! – Krzyknęła z dołu Olka. Ta pierwsza Olka.
- Hej Bartuś – odkręciłam się.
- Skąd wiedziałaś? – zrobił smutną minkę.
- Perfumy – zaśmiałam się a on mnie opiął i lekko pocałował.
- Kocham Cię – powiedział i znów mnie pocałował
- Wiem – powiedziałam i się odchyliłam trochę do tyłu. Czułam wzrok na sobie tych wszystkich dziewczyn rozgrzewających się.
- Pięknie grałaś - nachylił się trochę nade mną i chciał mnie pocałować.
- Wiem – odchyliłam się znów trochę do tyłu a on szybko przychylił się i mnie pocałował, odwzajemniłam pocałunek, a potem się zaśmiałam. – Co Ty tutaj w ogóle robisz? – zapytałam i przekręciłam się tak, by widzieć wszystkie twarze, które były na mnie zwrócone.
- Przyjechałem – wrzucił ramionami i mnie kolejny raz pocałował – żeby zobaczyć moją wspaniałą dziewczynę w akcji. – uśmiechnął się słodko i patrzył na mnie swoimi niebieskimi oczkami. Tak ślicznie na mnie patrzył, że stanęłam na palcach i go pocałowałam, ale bardziej namiętniej i dłużej. – A to za co? – zapytał uśmiechając się
- Za to, że jesteś – przytuliłam go stając na palcach, a on potem mnie podniósł do góry i siadł na ławce kładąc mnie na swoich kolanach a ja cały czas się śmiałam. – może pójdziemy tam bardziej po prawo zobaczymy jak grają – zaśmiałam się.
- Po co? Ja tam widziałem jak Ty grasz i mi to wystarczy – powiedział i popatrzył na swój paznokieć. – Skaleczyłem się
- Daj pocałuję – powiedziałam i się wyszczerzyłam, a potem pocałowałam jego paluszek. – No choć dziewczyny lepiej grają! – powiedziałam i wstałam podając mu rękę.
- Pff a kto jest w kadrze Polski Ty czy one? – zapytał i złapał mnie za rękę ale zamiast się podniósł to mnie pociągnął i wylądowałam na nim.
- No ja – zaśmiałam się – idę, za 20 minut gramy mecz – powiedziałam i zeszłam przez balkon a potem drabinkami.
- Ejej ktoś tu nie dał mi buziaka – zrobił smutną minkę
- Przepraszam - również zrobiłam taką minę i odwróciłam się, akurat weszła reszta dziewczyn. – To co dziewczynki rozgrzewamy się? – zapytałam
- Jasne – pocałowała mnie w policzek Ola i zaczęłyśmy się rozgrzewać. Po 15 minutach skończył się mecz na boisku, na którym gramy i przechodziłyśmy z Sali rozgrzewkowej na sale drugą. Właśnie przechodziłyśmy koło dziewczyn z Bydgoszcza i nagle jedna trąciła mnie mocno w ramię.
- Coś nie tak? – zatrzymałam się patrząc na nią
- Idź pocałuj się z Kurkiem jeszcze na pokaz – zakpiła
- Zluzuj majty – zakpiłam z niej i poszłam dalej
- Ooo właśnie gramy z gospodyniami, ktoś tu będzie miał poobijane rączki – powiedziała jeszcze za moimi plecami.
No i po 15 minutach zaczęła się gra. Ta dziewczyna wszystkie swoje ataki kierowała we mnie, a ja przyjmowałam wszystko w punkt. Niby w reprezentacji stałam na rozegraniu, ale były treningi gdzie wszyscy szkolili przyjęcie. Kiedy wyprowadzałyśmy atak z mojego przyjęcia, ona się bardzo wkurzała. Później weszła na zagrywkę. Zagrała nie w kogo innego tylko we mnie. Przyjęłam w punkt. Wystawiła Marlena i zaatakowała Olka. Ich trener wystawił inną dziewczynę na zmianę za nią.
- Ja nie schodzę – krzyknęła do niego i ustawiła się do przyjęcia.

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

50. Za młoda.

- A to, za co? – zapytał odrywając się odemnie
- Po prostu, za to, że jesteś – powiedziałam, a on powoli przybliżył swoją twarz do mojej, chwile później już czułam jego usta na moich
- EJ! ZAKOCHANI! SZAMPAN A NIE! – krzyknął Igła i wręczył nam po szklance
- szklanka? Serio? – zapytałam
- Skończyły się te no! No wiecie co! – zaśmiał się i odszedł
- To co? – zapytał Bartek – szczęśliwego nowego?
- Jak będziesz przy mnie to na pewno będzie szczęśliwy – powiedziałam, a on mnie przytulił.
- Wiesz przecież, że będę zawsze, tak? – zapytał
- Wiem – powiedziałam i musnęłam jego usta.
- Paulinka! – krzyknął Igła – teraz ze mną życzenia!
- WUJEEEK! – ucieszyłam się i rzuciłam się na jego szyje
- Paulinko – powiedział poważnie i mnie od siebie lekko odsunął, patrząc mi w oczka. – Wszystkiego najlepszego, żeby 2014 był lepszy od 13-tego, sukcesów w siatce, żebyś była jeszcze wyżej i reprezentowała jeszcze lepszy poziom, niż teraz, szczęścia z naszym Bartusiem, bo on jest całkowitym szczęściarzem, że Cię ma! Dzięki Tobie jest o wiele lepszym człowiekiem, a przede wszystkim, nareszcie znalazł prawdziwą miłość. Wiesz, jak Cię skrzywdzi to dostanie baty od całej reprezentacji, więc nie martw się szybko by się nie pozbierał! No i zero kontuzji no i wszystkiego co sobie życzysz! – powiedział i dał mi buziaka w policzek
- EJEJJE ja to wszystko widzę – powiedział Bartek i pogroził palcem na co ja się zaśmiałam
- Ja Ci wujek życzę szczęścia, miłości, kasy, radości, dzieci, wygranych turniejów, jeszcze z 5 tytułów najlepszego Libero w Polsce, Europie, Świecie, Wszechświecie! To co ja mam Ci życzyć? Mogę Ci zadać pytanie? – zapytałam
- Jasne
- Kto według Ciebie jest najlepszym Libero na Świecie – powiedziałam a on już chciał coś pwiiedzieć ale mu przerwałam dokańczając – i dlaczego jest to Krzysztof Ignaczak? – uśmiechnęłam się. Kilka razy otwierał usta by coś powiedzieć, ale zamykał. No nie możliwe, pan Ignaczak nie wie co powiedzieć?
- Dziękuję Ci – w końcu z siebie wydobył i mnie przytulił.
Złożyłam sobie ze wszystkimi życzenia, a wgl poszłam spać o 5 oczywiście usnęłam na kolanach u Bartka przy wszystkich no i musiał zostać. Następnego dnia, bania mi odpadała. Wstałam o 14 i zeszłam na dół trzymając się za nią. Podeszłam do Barku w kuchni i siadłam a po chwili dopiero zauważyłam Ziomka.
- Co kac morderca? – zapytał
- Ja piłam? – zapytałam z niedowierzaniem
- Tylko 3 kieliszki, bo potem Ci nie pozwoliłem, a no i dwie szklanki szampana – zaśmiał się – Masz pij – powiedział i podał mi wodę w kubku gdzie rozpuszczała się jakaś tabletka
- Co to? – zapytałam
- Dobre na kaca, po 5 minutach przestaje Cie bania boleć, ja już po – zaśmiał się a z mojej ręki wyślizgnął się kubek.
- Ej! – krzyknęłam
- No skarbie, głowa mi pęka, Ziomek Ci zrobi drugą – powiedział i już miał wziąć łyka kiedy wyrwałam mu kubek i mu go pokazałam
- Widzisz? Pisze PAULINA czyli to mój kubek – pokazałam mu język
- Masz Bartek – podał mu kubek Ziomek
- Dzięki! Chociaż Ty się ulitowałeś nade mną. – powiedział i wypij jednym duszkiem – BLEEEEE! CO TO? – krzyknął
- Niedobre, ale pomaga – zaśmiał się Ziomek – Pij Paula – powiedział a ja to wypiłam
- Mmmm pycha! – powiedziałam a Bartek walną faceplama.
6 godzin później siedziałam nad książkami a Bartek siedział obok mnie na telefonie.
- Skarbie – powiedział
- Yhym – odparłam nie odrywając głowy od książki
- Lubię Cię wiesz?
- Yhym
- Uwielbiam Cię wiesz?
- Yhym
- Kocham Cię
- yhym
- Bardzo Cię kocham
- Yhym
***Jak widzi to Bartek?***
- Bardzo Cię kocham
- yhym
- Jesteś Trochę dziecinna – powiedziałem, ze złości bo mnie nie słuchała
- Yhym
- I młoda
- Yhym
- Za młoda
- Yhym
- Taka gówniara – nie wytrzymywałem już
***Jak Paula?***
- Taka gówniara – powiedział
- Przesadziłeś – trzepnęłam książką a na moim policzku pojawiła się łza
- Paula…
- Co Paula? Co Paula? Myślałeś że Cię nie słucham tak? Ups myliłeś się. Ja Cię zawsze słucham, ZAWSZE. Ale musiałam się pouczyć, nie było mnie tyle w szkole musze to nadrobić. No ale już wiem co myślisz – wstałam
- Przecież wiesz, że ja tylko tak, żebyś w końcu na mnie popatrzyła. Ignorowałaś mnie – podszedł do mnie
- Nie Bartuś ja Cię nigdy nie ignoruje – powiedziałam
- Paula przepraszam – powiedział i nachylil, się by mnie pocałował, chyliłam głowę i nastawiłam policzek, pocałował mnie w niego i powiedział – Nie obrażaj się, proszę
- Wiesz, że tego nienawidze, już raz się o to pokłóciliśmy, chciałeś jeszcze raz?
- Nie nie chciałem, przepraszam – Powiedział patrząc mi w oczy. Nie odpowiedziałam tylko poczułam kolejną łzę na policzku – Paula przepraszam, nie płacz – wytarl moje policzki i schylił by spróbować mnie pocałować. Musnęłam lekko jego warg i odwróciłam głowę
- Muszę się nauczyć – powiedziałam
- Dobrze, nie będę przeszkadzam, przepraszam jeszcze raz kotku, nie gniewaj się – podszedł do mnie – Kocham Cię Pamiętaj – wziął moją głowę za podbródek i podniósł do góry, po czym pocałował w policzek
- Ja Ciebie też – powiedziałam cicho a on wyszedł. Rzuciłam się na łóżko i się popłakałam, przyszedł Ziomek.
- Skarbuś nie płacz – powiedział a ja się w niego wtuliłam
- Dziękuję, że przy mnie jesteś, nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła – powiedziałam
- Od tego tutaj jestem
- A teraz gadaj co mam zrobić – zaśmiałam się i bujnęłam go lekko w lewo.
- Posprzątałabyś w całym domu?
- Jasne – pokiwałam głową
- Jutro do 19 zdąrzysz? – zapytał
- Tak
- Ucz się!
- Okeej – powiedziałam a on wyszedł. Siadłam, otworzyłam książkę i mój telefon się odezwał.
- halo?
- Dzień dobry tutaj Piotr Makowski
- A Dzień Dobry
- Pojutrze męska kadra gra sparing z Rosjanami
- Wiem
- Jest dużo miejsca w autobusie i zakupiliśmy bilety i umówiliśmy się na sparing z Rosjankami, od razu po chłopakach, czy chciałabyś jechać z nami? – zapytał
- Jasne – powiedziałam entuzjastycznie – Dziękuję bardzo
- Emailem Ci prześle szczegóły – powiedział
- Dobrze – uśmiechnęłam się sama do siebie
- To Dobranoc
- Dobranoc – rozłączyłam się
Czyli nici ze sprzątania. Następnego dnia razem z Ziomkiem pojechaliśmy do Spały gdzie było spotkanie, z którego wyjeżdżamy. Po godzinie byliśmy w Spale, a po 2 godzinach drogi od Spały na lotnisku. No ja nic nie mówiłam, ale mam dziś urodziny, chyba wszyscy zapomnieli. Z Bartkiem to powiedzieliśmy sobie tylko „cześć”. Siedziałam właśnie z Kaśka w samolocie i lecieliśmy.
- Idę po picie, chcesz? – zapytała
- Co? – zdjęłam słuchawkę
- Idę po picie, chcesz też? – zapytała ponownie.
- Nie dzięki – uśmiechnęłam się i założyłam słuchawkę, patrząc przez szybę. Nagle poczułam pocałunek w ramie. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Bartka. Pocałowałam go, na co widziałam, że trochę się zdziwił, ale objął mnie a ja się do niego przytuliłam i dałam mu jedną słuchawkę.
- Kocham Cię – szepnął do mnie i dał mi pudełeczko. – Wszystkiego najlepszego – powiedział i się uśmiechnął.
- Dziękuję – pocałowałam go, otworzyłam pudełeczko i ujrzałam piękne kolczyki – Mmm jakie śliczne – powiedziałam i się zaśmiałam. – Kocham Cię bardzo – przytuliłam się do niego.
- Kochanieee… Wiesz, bo ja siedzę z Dzikiem, a zaraz Kasia wróci pewnie i raczej z nim nie siądzie… - wymamrotał
- Ups.. Ja Cię teraz nie puszczę – wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.

sobota, 5 kwietnia 2014

Liebster Award.

Więc, zostałam nominowana przez http://zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com/ i bardzo Ci dziękuję, że wybrałaś mój blog, bo jakoś to takie jakby docenienie mojej bujnej wyobraźni i twórczości :*

No więc lecimy:

1. Wybrałabyś /-łbyś lot w kosmos czy dwa tygodnie na Ibizie?
Zdecydowanie dwa tygodnie na Ibizie! Bałabym się być w kosmosie :oo
2. Pierwsza myśl po przebudzeniu?
Zdecydowanie za wcześnie by myśleć :D
3. Rytuał na udany dzień?
Wstać prawą nogą :D
4. Resovia vs Skra?
Resovia od zawsze w moim czerwono białym serduszku <3
5. Kierujesz się sercem czy rozumem?
Raczej serce, bo u mnie z tym drugim to trochę krucho :)
6. Spotkanie z przyjaciółmi czy domowa samotnia?
Spotkania z przyjaciółmi! :D
7. Książka vs jej ekranizacja?
Raczej ekranizacja, ale są książki, które wolę przeczytać, niż obejrzeć np. Sagę Zmierzch.
8. Skąd zainteresowanie siatkówką?
Do siatkówki przekonała mnie pewna osoba, dzisiaj jest moją przyjaciółką, wcześniej się nie znałyśmy, byłam w podstawówce na zajęciach z siatkówki i stwierdziła, że muszę przyjść do niej na trening, nie przekonała mnie tym na początku, bo wtedy tańczyłam hip-hop. Ale stwierdziłam, że spróbować można i tak na początku 5 klasy podstawówki poszłam na pierwszy trening i tak mi się spodobało, że bez namysłu rzuciłam taniec. Jestem jej bardzo wdzięczna, a ona bardzo dobrze o tym wie :)
9. Przepis na szczęście?
Piłka, siatka i kawałek boiska. Zdecydowanie, gdy się to połączy wyjdzie z tego wielkie szczęście, które gdy tylko się dotknie, od razu zadziała :)
10. Najlepszy wynalazek ludzkości? Dlaczego?
Siatkówka. Dlaczego? Po prostu jest to wspaniała gra, która uczy szacunku, pokory, waleczności, wytrwałości, to dzięki niej zawiera się nowe przyjaźnie, to dzięki niej uśmiech wkrada się na Twoje usta, nawet w najgorszy dzień w życiu. Dlatego. :)
11. Walentynki czu Tłusty Czwarek? Które święto bardzie lubisz? Dlaczego?
Tłusty Czwartek, bo zawsze ma się go z kim obchodzić hahah :D Wystarczy, że pójdziesz do sklepu po pączka :D

Do dalszej gry nominuję: 

http://gdy-zycie-pisze-scenariusze.blogspot.com/
http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/
http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/
http://czasem-wszystko-sie-zmieniaa.blogspot.com/
http://odzawszenazawsze.blogspot.com/
http://trudna-milosc-ciezka-przeszlosc.blogspot.com/
http://siatkarskazazdrosc.blogspot.com/
http://zagubiona-w-swiecie-marzen.blogspot.com/
http://siatkarskie-sny-czy-ty.blogspot.com/
http://siatkowka-mojamilosc.blogspot.com/
http://badz-zawsze-przy-mnie.blogspot.com/

Moje pytania to:
1. Dlaczego siatkówka, a nie inny sport?
2. Jak zaczęłaś się interesować siatkówką?
3. Ulubiony klub?
4. Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z blogowaniem?
5. Co najbardziej lubisz robić w wolnym czasie?
6. Jakie książki polecasz?
7. Masz jakieś zwierzątko?
8. Ile masz lat?
9. Byłaś kiedyś na meczu reprezentacji? Jeżeli tak to którym? Jeżeli nie, to czy chciałabyś?
10. Ulubiona część garderoby?
11. Najlepszy sposób na bycie szczęśliwym?

Jeszcze raz dziękuję za nominację, wydaję mi się, że nie mogę Cię nominować kolejny raz, nie wiem może jestem w błędzie, nie za bardzo się orientuje :D Jakbym mogła, to na pewno byś się tam znalazła :* Pozdrawiam! <3

49. Jak Ty to zrobiłaś?

- Boże Kaśka co się stało!? – krzyknęłam widząc ją całą zapłakaną.
- Siatkarze są do dupy! Słyszysz? Zerwij z tym Twoim Bartusiem, bo oni wszyscy są tacy sami, wszyscy rozumiesz! Dają Ci nadzieję a potem znikają, cieszą się z tego jak robisz z siebie pośmiewisko, bo wierzysz im we wszystkie słowa!!
- Kasiu, nie płacz, nie warto – powiedziałam i ją przytuliłam
Trochę mi zeszło, zanim ją uspokoiłam, ale w końcu około 1:30 poszłyśmy spać.
Następnego dnia ubrałam się i zeszłam na dół na śniadanie, razem z Kaśką, która była już w normalnym stanie. Na śniadaniu nie mogłam siąść z chłopakami bo był tak Bartek. Po śniadaniu trening, potem godzina odpoczynku. Gdy wychodziłam z Sali również minęłam się z Bartkiem, nie mogąc nic powiedzieć.. Cały dzień trenowałam ciężko, jadłam i odpoczywałam na zmianę. Wieczorem, po kolacji, przyszedł a raczej wpadł do mojego pokoju wujek Krzysiek i nic nie mówiąc złapał mnie za rękę i wyszedł ciągnąc mnie za sobą.
- Wujek – powiedziałam spokojnie, zero reakcji – Wujek! – powiedziałam głośniej, zero reakcji – Igła do cholery jasnej gdzie Ty mnie prowadzisz? – krzyknęłam i stanęłam twardo na ziemi. Nic to nie dało bo wziął mnie na ręce i zaprowadził do Swojego pokoju. Chyba do swojego pokoju, bo nic nie widziałam, bo przełożył mnie przez ramie. Postawił mnie. Spojrzałam na niego a on się szeroko uśmiechnął.
- I to wszystko, żeby mnie zaprowadzić do Twojego pokoju? – zapytałam
- Tak – pokiwał głową
- Było powiedzieć, przyszłabym sama – powiedziałam, obejrzałam się za siebie, byli tam praktycznie wszyscy. Siadłam obok Bartka.
- Ejejejje! – rozległy się krzyki w pokoju.
- Dobra już dobra! – krzyknęłam i siadłam obok Ziomka. – Wujek, oni na mnie krzyczą – powiedziałam oburzona ze smutną minką.
- Nie krzyczeć proszę na moją Paulinkę – powiedział i objął mnie ręką.
- Gramy w karty? – zapytał Michał.
- Gramy – odpowiedzieli wszyscy razem.
- Umiesz już grać? Wiesz o co chodzi? – zapytał mnie Igła
- Umiem, umiem – powiedziałam. No i zaczęliśmy grać. Ale kto musiał przegrać pierwszą runde? Oczywiście, że ja. – No słucham? – powiedziałam poirytowana do Dzika.
- Przedłużam Wasze nie odzywanie, nie zbliżanie się do siebie do tygodnia. – wskazał na mnie i Bartka.
- Ale tak nie można! – powiedzieliśmy razem
- Można, można – puścił do nas oczko Dziku.
- Ja już więcej nie gram, po się kurde przedłuży do 2 miesięcy – wywróciłam oczami i siadłam na łóżku.
- I ja też! – krzyknął Bartek i siadł obok mnie.
- Nie tak blisko! – powiedział Igła
- Walcie się – powiedział i mnie pocałował
- BĘDZIE UBAW NA OBIEDZIE! – Krzyknął Winiar.
- Ty mówisz – powiedzieliśmy naraz i się zaśmialiśmy.
- Bądź mężczyzną, weź to na siebie! – powiedział Fabian.
- No dobra – fuknął i pocałował mnie w czoło.
 Następnego dnia na obiedzie Bartek podszedł do kucharki Zosi i powiedział
- Dzień dobry szanownej pani!
- Czego chcesz? – powiedziała oschle a my patrzyliśmy na to z boku
- Chciałbym powiedzieć, że dzisiejszy kotlet był niedogotowany i miał dziwny smak – powiedział powoli
- Tak? – zaczęła krzyczeć – Mam do wykarmienia tak dużo chłopów i dziewuch, a Ty mi mówisz, że kotlet był nie dogotowany? Proszę! Proszę! Chodź stań chociaż dzień tutaj! – krzyczała cały czas a chłopaki mieli polewę. Stwierdziłam, że wkroczę do akcji
- Ale proszę się nie denerwować – powiedziałam i stanęłam obok Bartka – mojemu chłopakowi pewnie chodzi o to, że jego mamusia lepiej gotuje, wie pani jacy są chłopcy, mamusia gotuje najlepiej i tyle, a jak jej zabraknie to wybrzydza, że to takie to takie, może dla niego było niedogotowane, może dla mnie też, ale jakby się pani nie starała tak nie dogodzi pani wszystkim, jakby było bardziej, to pewnie przyszedłby i powiedział że przegotowany – puściłam jej oczko – Choć Bartuś nie zawracaj pani głowy – powiedziałam a ona się do mnie uśmiechnęła.
- Dziękuję córeczko – powiedziała jeszcze na odchodne
- Nie ma za co – uśmiechnęłam się
Przeszłam obok nich, obkręciłam się trzy razy i powiedziałam
- Taaadaaaam
- Jak Ty to zrobiłaś? – niedowierzali
- Normalnie – zaśmiałam się
Wygląda na to, że nie mogę bez niego wytrzymać, no cóż to chyba dobrze! Po wieczornym treningu byłam w holu i zobaczyłam Fabiana siedzącego na ławce przed ośrodkiem, zgarnęłam bluzę z pokoju i wybiegłam w stroju treningowym do niego.
- hej – powiedziałam a on podniósł na mnie wzrok i się uśmiechnął – mogę?
- jasne siadaj – odparł
- Coś się stało? – zapytałam
- Chyba tak – spuścił głowę – chyba się zakochałem – odparł
- Oo a to w kim? – zapytałam
- W tobie?
- Fabian… przerabialiśmy już to..
- Wiem, ale
- Fabian nie ma żadnego ale, zrozum, błagam…
- Dobra już nic – powiedział wstał i poszedł. Ehhh wstałam i również poszłam do pokoju. Reszta zgrupowania, przebiegła normalnie, rano śniadanie, potem trening, potem obiad, następnie drugi trening, co 2 dni był on na siłowni, kolacja i raz na 3 dni jeździłyśmy same na basen. Gdy nie było basenu siedziałam z chłopakami oglądając filmy lub grając w karty. To tyle, całe zgrupowanie, bardzo skupiłam się na trenowaniu i chciałam w 100% wykorzystać ten czas i nauczyć się nowych rzeczy, czy też dopracować przyjęcie, rozegranie czy atak. Najwięcej trenowałam sype. Ale mi to pasowało. Uwielbiam stać na rozegraniu.
Po 2 tygodniach treningu byłam wręcz wniebowzięta tym wszystkim, tym całym światem siatkarskim. Wracałam do domu zadowolona, na pewno zadowolona bardziej niż kiedykolwiek byłam. Niby moja przygoda na ten rok się kończy z kadrą, ale i tak było zarąbiecie. Święta spędziłam w rodzinnej atmosferze, w sylwestra spędzonego z siatkarzami i ich rodzinami 5 minut przed północą wyleciałam na dwór i stanęłam patrząc na fajerwerki, bo niektórym już się zachciało puszczać. Niektórzy w nich nic nie widzą, ja, gdy na nie patrzę, przypominają mi się wszystkie ważniejsze zdarzenia z tego roku. Począwszy od stycznia, aż do teraz. Tak szybko ten rok zleciał… Nagle poczułam ręce oplatające mnie w pasie.
- Kocham Cię skarbie – powiedziałam

- Ja Ciebie też misiu – pocałował mnie w policzek.
- 10! – zaczęli odliczać
….
- Jeden!
- Zeroo!
I rozległ się huk fajerwerek… Patrzyłam z zachwytem na każdą jedną i się uśmiechałam, przypomniało mi się, jak poznałam Ziomka, który tak naprawdę wywrócił moje życie do góry nogami, jak poznałam chłopaków, krótki, ale ważny związek z Fabianem, Te wszystkie świetne chwile, spędzone z Zunią i naszymi braćmi, szkoda, że ich tutaj nie ma.. Na koniec przypomniał mi się trwający związek z Bartkiem. Nasz pierwszy pocałunek za halą, nasz wspólny trening, naszą kłótnie, jeszcze, jako przyjaciele, naszą przerwę w związku, widziałam jego całującego się z Aśką.. ale mnie to teraz nie bolało, cieszyłam się, że nadal go mam. Odwróciłam się do niego i wpiłam w jego usta.
--------------------
No i jest kolejny :)
Bardzo szkoda tej wczorajszej kontuzji Alka, czy tylko ja miałam łzy w oczach, gdy tak się wił z bólu pod siatką? Tak czy siak, Alek jest prawdziwym kapitanem. Jedni by się załamali, a on dzisiaj o kulach zjawił się na treningu, by popatrzyć na swoją drużynę. Wracaj nam szybko do zdrowia, bo jesteś ważnym ogniwem Sovii! Szkoda, że Resovia wczoraj przegrała, bo moje serce należy do niej :) A Wasze? Kogo widzicie na miejscu Mistrza Polski 2013/2014? Dzisiaj kolejny mecz i kolejna szansa na wygranie! #GoSovia! :*
Pozdrawiam i do następnego! :*

środa, 2 kwietnia 2014

48. A co jeżeli nam nie wyjdzie?

…. będącego z nim trenera kadry Polskich siatkarek. Podeszłam do nich i uścisnęłam najpierw rękę tego drugiego.
- Dzień dobry – powiedziałam
- Dzień dobry – uśmiechnął się
- Hej trenerze – powiedziałam
- Hej hej Paula.
- Coś się stało? – zapytałam zdziwiona
- Wiesz, kto stoi przed Tobą prawda? – zapytał  mój trener
- Pan Piotr Makowski, nie mylę się? – zapytałam
- Nie nie mylisz się – powiedział trener kadrowiczek i wszyscy usiedliśmy na siedzeniach – A więc do rzeczy – powiedział – Twój trener to mój dobry kolega, dzisiaj go odwiedziłem i widziałem trochę jak grasz, dzisiaj też, trochę powystawiałaś, ponieważ kiedy Wy trenowaliście ja poprosiłem o to Twojego trenera. W kadrze są dwie rozgrywające, ale jedna już ma 35 lat, więc już nie jest w takiej formie, choć jest bardzo doświadczona. Myślę, że Ty za rok, bo akurat urodziłaś się w styczniu i będziesz miała 18 lat, zostaniesz jej najlepszą zastępczynią – powiedział i zakończył Swój monolog 
- Ale jak to? – zapytałam - Przecież dzisiaj nie jest pryma aprilis
- Dostaniesz powołanie do kadry Polski na rok 2014/2015 – uśmiechnął się do mnie a ja się skrzywiłam
- Ja? – zapytałam niedowierzając – przecież tak się nie da.. Nie będę jeszcze w żadnym klubie
- Nic nie szkodzi – uśmiechnął się
- Ale ja? Jak? – pytałam dziwnie się na niego patrząc
- No normalnie – zaśmiał się
- Ta, a co ja jestem w ukrytej kamerze? – zapytałam z lekką ironią w głosie
- No nie! – zaśmiali się
- Ta jasne – wywróciłam oczami, a oni się śmiali
- Musisz zacząć wierzyć w siebie – powiedział pan Piotr – Na to zgrupowanie jedziesz z nami, tyle, że będziesz ćwiczyła z dziewczynami tylko do świąt tj do 23 grudnia. Tu masz szczegóły wyjazdu – podał mi list.
- Ale pan mówi serio? – zapytałam i uniosłam brew
- Serio serio – zaśmiał się, a ja go przytuliłam – Dziękuję! – krzyknęłam
- Nie masz za co mi dziękować – powiedział uśmiechając się, a ja szalałam jak głupia. – Będę się zbierał. – zaśmiał się i wstał
- Dziękuję – uścisnęłam jego rękę
- Nie ma za co, naprawde – powiedział i pożegnał się z moim trenerem, kiedy wyszedł trener mi pogratulował a ja go przytuliłam, po czym on też poszedł. Siedziałam tak na trybunach sama i układałam to sobie wszystko w głowie i po moich policzak leciały łzy szczęścia. Chwilę później Bartek i Ziomek podeszli do barierki, bo skończyli trening. Siedziałam tak i patrzyłam w jeden punkt uśmiechnięta. Patrzyli się na mnie chyba jakieś 5 miunut i mnie wołali po czym wskoczyli do mnie przez barierkę i siadając na podłodze zapytali co się dzieje. Ja nic nie odpowiedziałam tylko rzuciłam się w ramiona Bartka śmiejąc się bo go przewróciłam. Po chwili wstałam i zrobiłam to Ziomkowi.
- BOŻE CO CI JEST? – zapytali na raz śmiejąc się
- Powiem tak – zaśmiałam się – Mogę się dzisiaj upić? – zapytałam a oni się na mnie dziwnie popatrzyli
- Przecież masz dopiero 16 lat plus nie nawiedzisz alkoholu – powiedział Bartek i ciągle się na mnie patrzyli
- Nie możesz! – krzyknął Ziomek
- Ale Wy byście pili ze mną! Za mój sukces! – zaczęłam się śmiać
- Boże co Ci jest? – zapytał poważnie Bartek i przyłożył mi rękę do głowy
- Jadę na zgrupowanie kadry Polski! – krzyknęłam i wskoczyłam na Bartka przytulając go.
- Co? BOŻE GRATULACJE! – krzyczeli a teraz ja się z nich śmiałam
- To znaczy – opanowałam się – w tym roku jadę tylko do przerwy świątecznej, a w następnym mam powołanie!
- Bo jesteś za młoda – dodał Bartek
- Nom – zaśmiałam się i przytuliłam do Ziomka a potem do Bartka, a potem on mnie namiętnie pocałował. – To co mogę dzisiaj pić? – zaśmiałam się
- Chyba Ci się w dupie poprzewracało – zaśmiał się Ziomek. – Lecimy się przebierać – powiedzieli i poszli normalnym wyjściem, a ja za nimi. Wszyscy akurat wychodzili z szatni i mieli całą dla siebie, więc weszłam tam do środka.
- Nono chłopcy przebierać się – powiedziałam, siadłam na ławce podkulając nogi i włączyłam kamerkę, którą przekręciłam ją na siebie – A teraz pierwszy odcinek NITKĄ SZYTE. Dzisiaj jesteśmy na treningu chłopców i oni właśnie się przebierają, także nie podniećcie się za bardzo – puściłam oczko i przekręciłam na nich a oni zaczęli się wygłupiać rozbierając się – Nie róbcie tego w domu! – Krzyknęłam śmiejąc się. Jakieś 15 minut później wyszliśmy z szatni. Oni szli pierwsi, a ja za nimi – No i patrzcie, jakie wielkoludy, nie wiem, co oni jedli i chyba nie chce wiedzieć – mówiłam. Chwilę później wskoczyłam na plecy Bartka i tak szliśmy do samochodu.
- To… Z kim jedziesz? – zapytał mnie Ziomek
- Wszyscy jedziemy do nas, więc… Jadę z… Bartuusieeem – powiedziałam i wsiadłam do samochodu uśmiechając się. Chłopaki wsiedli do samochodów i ruszyliśmy. Jechaliśmy 5 minut a w tym czasie, na esce leciało „My słowianie” i… darłam się na cały samochód. Nie…. Nie mam talentu wokalnego. Ale było śmiesznie i to się liczy!
Koniec dnia przesiedzieliśmy w miłej atmosferze, rozmawiając.. i nie piłam! :D Jeszcze przed pójściem spać powiedziałam:
- Nie mówcie nic nikomu, że będę w Spale ok.? A szczególnie Igle ok.?
- Niespodzianka będzie? – zapytał Ziomek
- No a jak – zaśmiałam się
- Bo to Żygadło, nas nie rozpieszczaaa, czasem przyspiesza czasem podwieszaaaa – zaczął śpiewać Bartek a ja padałam ze śmiechu, Ziomek za to zaczął się denerwować i trzepnął go w łeb, a zaraz potem wszyscy się śmiali..
2 dni później byłam już na zgrupowaniu. Pierwszy dzień, było wprowadzenie, drugiego już miały zacząć się treningi no i przyjeżdżała męska kadra. Wstałam, ubrałam się i poszłam na śniadanie. Wgl mam pokój z taką Kasią, jest najmłodsza, zaraz po mnie. Libero ^^. ! Poszłyśmy obydwie na śniadanie, zjadłyśmy i do pokoju po torbę treningową. Zeszłyśmy z nią i zobaczyłam siatkarzy. Igła stał na przodzie. Uśmiechnęłam się gdy Kasia zaczęła piszczeć na ich widok. Chwile później Kaśka powiedziała
- Przystojni nie?
- Jak cholera – powiedziałam, a chwile później zobaczył mnie Igła, który podbiegając do mnie złapał mnie w ramiona i okręcił dwa razy dookoła siebie.
- Boże Paula, co Ty tu robisz? – zapytał patrząc na mnie
- a bo wiesz… - zaczęłam ale nie dane mi było dokończyć, bo trener zawołał
- Ej Wiśniewska, na sale, bo zaraz się spóźnisz na trening – w sumie to takie jakby wytłumaczenie
- SERIO? – zapytał uradowany
- No tak jakoś – zaśmiałam się
- GRATULUJE! – krzyknął i mnie przytulił
- Dzięki – powiedziałam i się do niego uśmiechnęłam. – Hej misiek – powiedziałam do Bartka i go pocałowałam
- No hej skarbie. Leć na trening! – pogonił mnie i puścił oczko, uśmiechnęłam się i zgarniając Kaśkę poszłyśmy na trening, w wejściu na sale, przywitałam się jeszcze z Ziomkiem.
- Znasz ich? Bartek Kurek to Twój chłopak? – zapytała niedowierzając
- Tak wyszło – uśmiechnęłam się.
- Jesteś szczęściarą – powiedziała i zaczęła piszczeć.
- E tam. To on jest szczęściarzem, że mnie ma – zaśmiałam się.
Wieczorem chłopcy zaprosili mnie na „domówkę” a raczej „pokojówkę” czytaj na pewno gre w karty. O 20 poszłam do pokoju numer 66 i weszłam nie pukając.
- o kurwa, znaczy się no kurde, przepraszam – powiedziałam szybko i jeszcze szybciej zamknęłam drzwi. No co? Ciekawe jaka by była wasza reakcja gdybyście zobaczyli Bartmana bez koszulki całującego się z jakąś dziewczyną która również była bez koszulki. Z pokoju numer 67 wyszedł Igła.
- Myśleliśmy, że już nie przyjdziesz – powiedziała a ja na niego dziwnie spojrzałam – no co?
- Który masz pokój? Jaki numer? – zapytałam
- No 66.
- To spójrz na swoje drzwi. W pokoju numer 66 to teraz Bartman Mizia się z jakąś cizią.
- O kurwa. Znaczy kurde. Sorki – zaśmiał się i wprowadził do pokoju. Przywitałam wszystkich głośnym „hej” i usiadłam na kolana Bartkowi całując go na przywitanie
- Ej! Każdy chciałbym mieć takie przywitanie, nie tylko on!! – krzyknął Winiar
- Się wie bo ja to taka śliczna, utalentowana, mądra i w dodatku skromna – zaśmiałam się a siatkarze razem ze mną.
- To co? Poker na zadania? – zapytał Dziku i wszyscy się zgodzili. Ja nie umiałam grać, więc grałam z Bartkiem. On był w to całkiem nizły.. Pierwszą rundę wygraliśmy! A przegrał ten co zaproponował czyli Kubiak
- No eeehhhh czekam – powiedział Michał a my spojrzeliśmy się na siebie
- Wymyślaj – zachęcił mnie Bartek.
- Hmmm… O już wiem! – krzyknęłam entuzjastycznie – Idź do dziewczyny z mojego pokoju, kiedy Ci otworzy, powiedz że ją bardzo kochasz i nie wyobrażasz sobie życia bez niej i poczekaj na jej reakcje – powiedziałam
- Uuuuu – wszyscy wydali z siebie takie dzwięk, a Igła dodał – dobre! Dobre! Moja szkołą!
- Ale przecież ona to taka hotka, zaraz zacznie mnie całować czy coś. – majaczył
- UPS – wzruszyłam ramionami.
- Serio musze?
- Ktoś tu chyba pęka. Nie mówcie że Dziku wymięka – powiedział Ziomek tym samym prowokując go
- Ja wymiękam ? pff – powiedział i wyszedł a ja z Bartkiem zaraz za nim. Zapukał do drzwi a my schowaliśmy się za rogiem. Kiedy ona wniebowzięta mu otworzyła powiedział – Kasiu zakochałem się w Tobie od pierwszego wejrzenia i nie mogę bez Ciebie żyć – trzeba przyznać wczuł się w rolę!
- Wiedziałam że mnie kochasz! Tylko czekałam kiedy mi to powiesz, tak patrzyłeś na mnie na holu – powiedziała i rzucając się na niego zaczęła go całować i zdejmować jego bluzę wchodząc powoli do środka, a on ją odepchnął i  powiedział:
- Eh dziewczyno! Gramy w pokera na wyzwania! – a ona dała mu ostra z liścia i trzepnęła drzwiami. Przyszedł do nas. Ej dobra, jestem chamska, to było złe wyzwanie..
- Oj Dziku przepraszam – powiedziałam i dałam mu buziaka w tego policzka
- Daj jeszcze jednego to Ci wybaczę – powiedział a ja to zrobiłam. – Ok. Wybaczone!
Powróciliśmy do pokoju i gry w pokera. Tym razem ja z Bartkiem polegliśmy, a wygrał Igła.
- Przez 3 dni macie się do siebie nie odzywać, nie zbliżać, nie zwracać na siebie uwagi
- Co? – krzyknęliśmy
- gówno 1:0 dla mnie
- Smacznego 1:1
- Od jutro bo dziś musimy dokończyć grę
- A co jeżeli nam nie wyjdzie? - zapytał Bartek i mnie przyciągnął do siebie przytulając się do moich pleców.
- To będziecie musieli powiedzieć pani Zosi, że obiad był nie dobry
- pfff luzik – powiedziałam i spojrzałam na Bartka
- Żaden luzik!! – krzyknął – chcesz przez te 2 tygodnie coś zjeść?
- Ehh – westchnęłam i graliśmy dalej.
Wygraliśmy, znowu, przegrał Igła.
- Co mam zrobić? – zapytał
- Nie wiem, Bartek wymyśl coś – powiedziałam i spojrzałam na niego
Gre skończyliśmy o północy.
-Dobra co jak co ale jest już późno idę do siebie – wstałam – papa – powiedziałam i zaczęłam dawać po kolei wszystkim buziaka w policzek, jak doszłam do Bartka stanął między nami Igła rozłożył ręce i powiedział
- Już jest 00:02, od dzisiaj wyzwanie
- Pa Igła – dałam mu buziaka w policzek i wyszłam. To będą ciekawe 3 dni..
Weszłam do pokoju i nie spodziewałam się tego co zobaczyłam 

-------------------------
Tak, tak, tak zgadłaś, żę to trener kadry! Od początku chciałam żeby tak było i już miałam w głowie plany na kolejne, więc nie chciało mi się zmieniać hahha :D Zaspojlerowałaś! Ten taki dłuższy :) Pozdrawiam i do kolejnego + dzięki za wszystkie komentarze! To tak bardzo motywuje! :*