Takie krótkie streszczenie. :)

Co byś zrobiła gdybyś dostała propozycję zagrania w SMS w Sosnowcu i zamieszkania 400 km od swojego domu, razem z Łukaszem i Agnieszką Żygadło? Zgodziłabyś się opuścić swoją rodzinę, przyjaciółkę, chłopaka? Paulina podejmuje decyzję. Opuszcza swój dom rodzinny, by szkolić się na siatkarkę. Jest rozgrywającą. Praktycznie wszystkie zawodniczki z innych klubów ją lubią. Uwielbia zawierać nowe znajomości. Wydaje się, że przez pewien czas, ma idealne życie tu, w Sosnowcu. Jednak później ono się psuje. Czy Paulina będzie szczęśliwa? A może jej szczęście ograniczy się tylko do postępów w siatkówce? Przekonacie się same!
Serdecznie zapraszam do czytania opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba.

niedziela, 26 stycznia 2014

31. Schowajcie mnie błagam.

- No bo jest turniej i trener zapomniał nas poinformować, bo myślał że to w następną, a on tak właśnie żebyśmy się nie denerwowały to dzień wcześniej mówi, i kurcze nie miałyśmy Cie jak poinformować..
- Dobra trudno – zaśmiałam się – Dajcie mi strój – podały mi – o kurna ale zajebisty – powiedziałam
- No wiemyy – uśmiechnęła się
- Dobra za ile gramy pierwszy?
- szczerze?
- No…
- 5 minut – powiedziały
- O kurna! – zaczęłam się przebierać. Minutę później byłam przebrana
- 59 sekund tadaaaam jednak umeisz – zaśmiały się
- Idziemy!
Pierwszy mecz wygrałyśmy. Kilka zagrywek zepsułyśmy, kilka bloków – autów było, ale wygrałyśmy gładko 3:0. 25:10, 25:13 i 25:17.
- Hej – powiedziała jakaś dziewczyna gdy szłam i pisałam sms do Bartka, że mam turniej i że może przyjechać, ale nie gwarantuje nietykalności, bo jest jakieś 200 dziewczyn w wieku 17 lat..
- Heeej – powiedziałam cicho, wpatrzona w ekran
- Paulina tak? – zapytała nieśmiało
- Oj sorki tak, tak. Co tam? – uśmiechnęłam się
- Boże Ty tak dobrze grasz, przyjęłaś wszystkie ataki mojej drużyny i zagrywki. Boziu masakra – powiedziała i się skapłam że ona jest z tej drużyny co z nimi grałyśmy.
- A no dzięki, staram się – zaśmiałam się
- Ale Ty to poporstu miszczu
- E tam
- Kto Cię uczył?
- Przez 6 lat grałam w Toruniu
- Serio? Nie widziałam Cię, a z dziewczynami jesteśmy porządnie zaprzyjaźnione
- Bo ja jestem rocznik młodszy – zaśmiałam się
- Ty rocznik młodszy? Pfff ta jasne
- Tak, taak
- Teraz dostałaś powołanie do szkoły w Sosnowcu?
- Tak
- W kadrze grasz?
- Swój rocznik polski i z twoim rocznikiem kadra Polski.
- Ooo to będziemy razem – poruszała brwiami
- Hah to fajowo. A Ty jak masz na imię?
- Ania. Na zgrupowaniach ćwiczysz ze mną
- No to w środę się spotkamy kolejny raz – uśmiechnęłam się
- No masakra półtora tygodnia szkoły zerwane - poiwedziała
- Damy rade
- Oby
- Kto jak nie my? – zapytałam i się uśmiechnęłam
- Ej to będziemy mieć zajebistego Libero w kadrze!
- Rozgrywająca
- Oooo
- No bo ja poprawnie to rozgrywającą jestem. Wszędzie rozgrywam tylko tu Libero
- Ooo
- Tylko od razu mówię że ja gram szybkie
- Ooo dobra! Uwielbiam takie ale u nas tylko trener tak umie
- Idziemy na małą sale, potakujesz z szybkiej!
- Myślisz! Myślisz!
Rozegrałam jej pierwsze trzy piłki, a ona rzuciła się na mnie i powiedziała:
- Boże Ty jesteś zajebistą rozgrywającą!!!!
- No dzięki
- Jak zapytam czy atakować umiesz, to to będzie tylko formalność?
- Ee –  wykrztusiłam z siebie i uśmiechnęłam się
- Czyli tak.. Idź na zagrywkę!
- Okeeej – powiedziałam i pierdyknęłam zagrywką z wyskoku.
- OMG.. My przecież  Tobą wszystko wygramy!
- E tam.. Czekaj ktoś dzwoni… Halo?.. No hej misiek…. – i tak rozmawiałam 10 minut
- Chłopak?
- Nom
- Przyjedzie?
- Właśnie jedzie – uśmiechnęłam się
- Ooo
- Nom
J
Poczekałam jeszcze 10 minut z Anią pod halą i w końcu przyjechał.
- PATRZ TAM IDZIE KUREK W NASZĄ STORNĘ! – powiedziała zjarana Ania mi na ucho
- No wiem – spojrzałam na nią i wtedy już Bartuś doszedł. Przytulił mnie i pocałował
- O kurwa – powiedziała Ania
- No to hmm przedstawiam Ci mojego chłopaka… - spojrzałam na niego.
- Siema jestem Bartek – wystawił do niej dłoń a ona zaczęła skakać i piszczeć. Popatrzyliśmy się na siebie i wybuchliśmy śmiechem. Ona stanęła przeciągnęła ręką po twarzy, wypuściła powietrze i podała mu rękę.
- Ania jestem – powiedziała bardzo poważnie i się uśmiechnęła
- Miło mi
- Mi też – powiedziała uradowana i zaczęła mnie przytulać. Popatrzyłam się przez jej ramie na Bartka i posłałam mu buziaka w powietrzu.
- A ja jeszcze coś mogę zapytać? – skierowała się do Bartka
- Pewnie – uśmiechnął się
- Mogę zdjęcie? – zapytała
- Stawaj – odparła, ona dała mi aparat i poszybowała do Bartka. On ją objął i zrobiłam im zdjęcie. Podziękowała i się zmyła. Ja poszłam z Bartkiem na małą sale. Nie było tam nikogo tylko Karola z Olą. Grały sobię.
- Za 10 minut się rozgrzeamy – powiedziała Karola i dalej grała.
- Za 10 minut zobaczysz jak ładnie przyjmuję – powiedziałam i stanęłam przed nim
- Ale ja już widziałem – powiedział i lekko palcami przyciągnął mnie do siebie za boki. Lekko założyłam ręce na jego szyję i stanęłam na palcach.
- Ale nie widziałeś jak gra mój cały zespół – zaśmiałam się
- No to teraz zobaczę – powiedział mając już bardzo blisko swoją twarz koło mojej, nagle drzwi do małej Sali wypełniły dziewczyny z innych klubów i pisnęła jedna:
- Bartosz Kurek!!!!
- O nie tylko nie to – powiedział jeszcze mnie przytulając i dał mi lekko całusa w usta.
- Idź pełnić swoją powinność – powiedziałam i stanęłam obok mnie
- No tak ja – uśmiechnął się
- Niech Pan chwilę tu poczeka idziemy po zeszyty i marker dobrze?
- Jasne – uśmiechnął się a gdy one były już za drzwiami pisnął – SCHOWAJCIE MNIE BŁAGAM. 

--------------
Tak wgl to w moim wymyślonym opowiadaniu jest tak, że obok Sosnowca jest Bełchatów, kumacie? :D 

1 komentarz:

  1. Wiedziałam, że szykuje się jakiś turniej :)* rozdział świetny i zapraszam do mnie na nowy :)* zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń