Trener zawiózł mnie do szpitala i
zrobili mi tam wszystkie badania. Przy wszystkim był Ziomek. Potem odwiózł mnie
do domu. Powiedzieli, że wyniki będą za 3 dni, przyjdą listem do domu. Dziś był
czwartek, czyli na niedzielę powinny przyjść. Kiedy przyszłam do domu,
zostawiłam torbę i plecak, wzięłam koc z mojego pokoju, owinęłam się nim, w
salonie włączyłam jakąś tandetną komedię romantyczną i siedziałam połykając
łzy. Wszystko się waliło. Wszystko po kolei. Ziomek wiedział że chce być sama,
siedział w kuchni. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi.
---- Perspektywa Bartka ----
Poszedłem do niej. Chciałem pogadać, jak za dawnych czasów. Zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzył mi Ziomek z bardzo smutną miną.
- Coś się stało? – zapytałem i wtedy odsunął się na bok a ja ujrzałem Paulę oglądającą telewizję, skuloną, owiniętą kocem i połykającą łzy. Przestraszyłem się. Wszedłem do domu i podszedłem do niej. Nawet się na mnie nie popatrzyła. Siedziała wpatrzona w swoje ręce kiedy siadłem koło niej
- Ej mała co się stało? - zapytałem troskliwie.
- Wszystko się pierdoli – powiedziała przez łzy.
- Ale co się stało? – zapytałem i wtedy podniosła wzrok na mnie.
----- Perspektywa Pauli -----
Podniosłam na niego wzrok.
---- Perspektywa Bartka ----
Poszedłem do niej. Chciałem pogadać, jak za dawnych czasów. Zadzwoniłem dzwonkiem. Otworzył mi Ziomek z bardzo smutną miną.
- Coś się stało? – zapytałem i wtedy odsunął się na bok a ja ujrzałem Paulę oglądającą telewizję, skuloną, owiniętą kocem i połykającą łzy. Przestraszyłem się. Wszedłem do domu i podszedłem do niej. Nawet się na mnie nie popatrzyła. Siedziała wpatrzona w swoje ręce kiedy siadłem koło niej
- Ej mała co się stało? - zapytałem troskliwie.
- Wszystko się pierdoli – powiedziała przez łzy.
- Ale co się stało? – zapytałem i wtedy podniosła wzrok na mnie.
----- Perspektywa Pauli -----
Podniosłam na niego wzrok.
- Zaczęło się wszystko układać,
chodzę do szkoły o jakiej marzyłam, znam całą reprezentację, mam z nimi kupę
zdjęć, mam super chłopaka a tu nagle bum… - powiedziałam i kolejne łzy kapały
na koc. – Chłopaka straciłam, a dzisiaj trener powiedział mi że mogę mieć raka
i za 3 dni – już prawie nie mogłam wykrztusić żadnego zdania – i za 3 dni
dowiem się czy to prawda czy nie… - powiedziałam i już nie mogłam.. Wtuliłam
się w niego a on tylko gładził mnie po włosach… Siedziałam tak z nim bardzo długa.
Nic nie mówił tylko „ciiii będzie dobrze” i gładził mnie po włosach. Ale ja
tego potrzebowałam. Potrzebowałam się do niego przytulić. Następne 3 dni nie
wychodziłam z domu. Wujek zawiózł moje zwolnienie do szkoły, a Bartek oprócz
czasu kiedy był na treningu to przesiadywał ze mną. Robił mi śniadania, obiady,
kolacje, próbował rozśmieszać… Był przy mnie i to jest najważniejsze. W
niedziele w południe przyszedł listonosz… Bartek otworzył mu drzwi i odebrał
list. Siadł koło mnie.
- Przyszły wyniki – powiedział, a ja wzięłam do ręki kopertę. Odetchnęłam głęboko i otworzyłam ją, wzięłam do ręki i czytałam
- Wyniki badań zaprzeczają, występowanie nowotworu – czytałam coraz weselej, i nagle rzuciłam się na Bartka
- Mówiłem, że wszystko będzie dobrze! – powiedział i mnie przytulił bardzo mocno.
- Bartek, dziękuję Ci. – powiedziałam i popatrzyłam mu w oczy
- Ale za co?
- Chodźby za to że przy mnie byłeś prawie 24 godziny na dobę, choćby za to, że robiłeś mi śniadania, obiady i kolacje, choćby za to że przytulałeś mnie kiedy potrzebowałam i próbowałeś rozśmieszyć – powiedziałam ciągle patrząc mu w oczy
- Dla Ciebie wszystko – powiedział i się przybliżył, popatrzył na mnie zdezoriętowany
- No pocałuj mnie głuptasie – powiedziałam i wpiłam się w jego usta.
- Hmmmm to chyba znaczy, że jesteś zdrowa? – przerwał nam Ziomek a my na niego spojrzeliśmy. Pokiwałam głową i się uśmiechnęłam. – Wiedziałem – powiedział, podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Tobie też dziękuję, że wytrzymałeś to moje załamanie – powiedziałam – i przynosiłeś mi ciepłe kakauko – uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka. – Dobra teraz Paulina musi wziąć się do roboty, lekcje, treningi, rodzina, przyjaciele – zaczęłam wyliczać – Ojć dużo tego – powiedziałam i w podskokach udałam się do pokoju, po drodze usłyszałam jeszcze
- Nareszcie nasza Paulina wróciła – powiedział Bartek.
Zaczęłam dzwonić po kolei.. Najpierw do Zuni, potem do Aśki, potem
Karoli i wszystkich dziewczyn na które nawrzeszczałam na ostatnim treningu i
zaczęłam przepraszać. Aśka powiedziała że przyjdzie do mnie i da mi lekcje. W
czasie kiedy ona szła zadzwoniłam do mamy, opowiedziałam jej wszystko,
przeprosiłam że nie przyjechałam. Pogadałam jeszcze trochę z braciszkiem, aż w
końcu pojawiła się u mnie Aśka.- Przyszły wyniki – powiedział, a ja wzięłam do ręki kopertę. Odetchnęłam głęboko i otworzyłam ją, wzięłam do ręki i czytałam
- Wyniki badań zaprzeczają, występowanie nowotworu – czytałam coraz weselej, i nagle rzuciłam się na Bartka
- Mówiłem, że wszystko będzie dobrze! – powiedział i mnie przytulił bardzo mocno.
- Bartek, dziękuję Ci. – powiedziałam i popatrzyłam mu w oczy
- Ale za co?
- Chodźby za to że przy mnie byłeś prawie 24 godziny na dobę, choćby za to, że robiłeś mi śniadania, obiady i kolacje, choćby za to że przytulałeś mnie kiedy potrzebowałam i próbowałeś rozśmieszyć – powiedziałam ciągle patrząc mu w oczy
- Dla Ciebie wszystko – powiedział i się przybliżył, popatrzył na mnie zdezoriętowany
- No pocałuj mnie głuptasie – powiedziałam i wpiłam się w jego usta.
- Hmmmm to chyba znaczy, że jesteś zdrowa? – przerwał nam Ziomek a my na niego spojrzeliśmy. Pokiwałam głową i się uśmiechnęłam. – Wiedziałem – powiedział, podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Tobie też dziękuję, że wytrzymałeś to moje załamanie – powiedziałam – i przynosiłeś mi ciepłe kakauko – uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka. – Dobra teraz Paulina musi wziąć się do roboty, lekcje, treningi, rodzina, przyjaciele – zaczęłam wyliczać – Ojć dużo tego – powiedziałam i w podskokach udałam się do pokoju, po drodze usłyszałam jeszcze
- Nareszcie nasza Paulina wróciła – powiedział Bartek.
- Dużo mam tego do przepisywania? – zapytałam
- Szczerze? – pokiwałam głową na tak – Cholernie dużo – uśmiechnęła się – Ale dasz rade, bo kto inny jak nie Ty? – zapytała
- No Tylko ja – uśmiechnęłam się
- Mogę na fejsa?
- Jasne, chcesz Macbooka, Ipada, Tableta, Laptopa, czy na kompa? – zapytałam
- masz Macbooka?
- Dostałam za MVP. Czujesz Libero Mvp… Pfff – powiedziałam i dałam jej go.
- Ty jesteś szczęściarą. Ja już 3 rok proszę mamę i dopiero na gwiazdkę dostanę…
- No widzisz.. – uśmiechnęłam się i zaczęłam przepisywać. Gdy już kończyłam Aśka powiedziała:
- Zgrupowanie kadry masz za tydzień w poniedziałek, a w piątek jest sparing z Warszawą.
- A dzięki. Tsa… Kolejne zgrupowanie i kolejne przepisywanie… A wiesz na ile?
- chyba 5 dni – uśmiechnęła się
- Cały tydzień… - powiedziałam
- Jak chcesz, mogę wziąć Twoje zeszyty, i tyle ile będę mogła to Ci napiszę na lekcjach, chociażby tematy i krótkie notatki.
- Serio? – zapytałam
- No jasne, czego się nie robi dla przyjaciółki – odparła
- Dzięki – pocałowałam ją w policzek.
W piątek sparing wygrałyśmy. W poniedziałek pojechałam na zgrupowanie, siedziałam tam do piątku. W sobotę i niedziele byłam w Toruniu, mama się ucieszyła, że nareszcie jestem. W poniedziałek ubrałam się i zeszłam na dół. Zjadłam i poszłam do szkoły.
Uff... Jak dobrze, że Pauli nic nie jest. Rozdział fantastyczny :)** czekam na następny :)** a tymczasem zapraszam na nowy do mnie zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJuż nie wiem jak to komentować.! Po prostu rewelacja! :*
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana! :*
Usuń