- Dziękuję za to, że pomogłaś
Adze. – powiedział.
- Nie ma za co. – uśmiechnęłam się nikle.
- Jesteś na mnie zła? – zapytał.
- Ile to już wiesz? Jak długo wiesz, że jestem Twoją córką?
- Około 2 lata. – westchnął.
- Nie ma za co. – uśmiechnęłam się nikle.
- Jesteś na mnie zła? – zapytał.
- Ile to już wiesz? Jak długo wiesz, że jestem Twoją córką?
- Około 2 lata. – westchnął.
- Czemu mi nie powiedziałeś? –
zapytałam i spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
- Nie mogłem, Twoja mama powiedziała, że musi to ona zrobić i, że masz się odemnie tego nie dowiedzieć. Ja miałem tylko powiedzieć Agnieszce. – spojrzał mi w oczy i złapał za ramiona. – Paulina, naprawdę, chciałem. Gdy się dowiedziałem, że mam córkę, zacząłem szaleć ze szczęścia. Zawsze chciałem mieć córeczkę, wiesz, jakie zdanie miała Aga. Jest modelką więc nie chciała mieć dziecka. Gdy się potem dowiedziałem, bo ja pomagam wybierać Sms-owi dziewczyny. Oni mówią, żebym zobaczył na tą i tą, a ja jadę z nimi i pomagam im podjąć decyzję. Gdy tylko powiedzieli Twoje imię i nazwisko, duma mnie zaczęła rozpierać. Pomimo tego, że Cię nie znałem. Powiedziałem wszystko Zbyszkowi (trenerowi) jaka jest sytuacja, dlatego mieszkałaś u nas. Ja naprawdę chciałem Cię poznać. – powiedział i spojrzał na mnie. Przytuliłam się do niego. – Pokochałem Cię jak córkę. – wyznał. Tak naprawdę to on mi jakby zastępował tatę. Pomagał, przytulał, analizował ze mną mecze, chodził na moje mecze… - Bartek na Ciebie czeka. – uśmiechnął się i odsunął trochę od siebie. – Jak przemyślisz wszystko, to zadzwoń, przyjadę do Ciebie i pogadamy. Kiwnęłam głową i wsiadłam do samochodu.
- Hej Skarbie. – powiedział Bartek i pocałował mnie w policzek.
- Hej Misiek. – uśmiechnęłam się lekko.
- Jak z nią? – zapytał i włączył się w ruch uliczny.
- Dobrze, myślę, że jej trochę pomogłam, gadałyśmy jak dawniej, wstała normalnie i zjadła. Teraz będzie coraz lepiej. – uśmiechnęłam się.
- Jestem niesamowita. – osparł a ja się zaśmiałam.
- Niesamowita to za dużo powiedziane, ale genialna to czemu nie. – przeczesałam teatralnie włosy.
- Czyli mam się rozumieć, że z Ziomkiem też sobie wyjaśniliście trochę? – zapytał z nadzieją.
- Trochę tak. Wiem jakie jest jego zdanie na ten temat. Mam przemyśleć i dać mu znać.
- A co jak na razie o tym myślisz? – zapytał
- Chyba on nie jest niczemu winny. Mama mu zabroniła mi mówić, bo chciała to zrobić sama. A zbliżał się do mnie, trzeba przyznać, że w niektórych momentach zastępował mi tatę, którego tak bardzo mi brakuje. – westchnęłam, a on się lekko uśmiechnął.
- Mam zawrócić, żebyście mogli pogadać? – zapytał.
- Zadzwonię do niego jutro, przyjedzie. – uśmiechnęłam się.
- Czyli jedna sprawa z głowy? – zapytał.
- Można tak powiedzieć. – uśmiechnęłam się lekko.
- Nie mogłem, Twoja mama powiedziała, że musi to ona zrobić i, że masz się odemnie tego nie dowiedzieć. Ja miałem tylko powiedzieć Agnieszce. – spojrzał mi w oczy i złapał za ramiona. – Paulina, naprawdę, chciałem. Gdy się dowiedziałem, że mam córkę, zacząłem szaleć ze szczęścia. Zawsze chciałem mieć córeczkę, wiesz, jakie zdanie miała Aga. Jest modelką więc nie chciała mieć dziecka. Gdy się potem dowiedziałem, bo ja pomagam wybierać Sms-owi dziewczyny. Oni mówią, żebym zobaczył na tą i tą, a ja jadę z nimi i pomagam im podjąć decyzję. Gdy tylko powiedzieli Twoje imię i nazwisko, duma mnie zaczęła rozpierać. Pomimo tego, że Cię nie znałem. Powiedziałem wszystko Zbyszkowi (trenerowi) jaka jest sytuacja, dlatego mieszkałaś u nas. Ja naprawdę chciałem Cię poznać. – powiedział i spojrzał na mnie. Przytuliłam się do niego. – Pokochałem Cię jak córkę. – wyznał. Tak naprawdę to on mi jakby zastępował tatę. Pomagał, przytulał, analizował ze mną mecze, chodził na moje mecze… - Bartek na Ciebie czeka. – uśmiechnął się i odsunął trochę od siebie. – Jak przemyślisz wszystko, to zadzwoń, przyjadę do Ciebie i pogadamy. Kiwnęłam głową i wsiadłam do samochodu.
- Hej Skarbie. – powiedział Bartek i pocałował mnie w policzek.
- Hej Misiek. – uśmiechnęłam się lekko.
- Jak z nią? – zapytał i włączył się w ruch uliczny.
- Dobrze, myślę, że jej trochę pomogłam, gadałyśmy jak dawniej, wstała normalnie i zjadła. Teraz będzie coraz lepiej. – uśmiechnęłam się.
- Jestem niesamowita. – osparł a ja się zaśmiałam.
- Niesamowita to za dużo powiedziane, ale genialna to czemu nie. – przeczesałam teatralnie włosy.
- Czyli mam się rozumieć, że z Ziomkiem też sobie wyjaśniliście trochę? – zapytał z nadzieją.
- Trochę tak. Wiem jakie jest jego zdanie na ten temat. Mam przemyśleć i dać mu znać.
- A co jak na razie o tym myślisz? – zapytał
- Chyba on nie jest niczemu winny. Mama mu zabroniła mi mówić, bo chciała to zrobić sama. A zbliżał się do mnie, trzeba przyznać, że w niektórych momentach zastępował mi tatę, którego tak bardzo mi brakuje. – westchnęłam, a on się lekko uśmiechnął.
- Mam zawrócić, żebyście mogli pogadać? – zapytał.
- Zadzwonię do niego jutro, przyjedzie. – uśmiechnęłam się.
- Czyli jedna sprawa z głowy? – zapytał.
- Można tak powiedzieć. – uśmiechnęłam się lekko.
Następnego dnia, zadzwoniłam do
Ziomka. Zdziwił się, że tak wcześnie, ale powiedział, że przyjedzie za godzinę.
Oceny wystawione, więc do szkoły chodzić nie trzeba. Potem do niego oddzwoniłam
i zaproponowałam, że pojedziemy na lody i tam porozmawiamy. Zgodził się. Więc
podjechał po mnie i poszliśmy na pieszo na lody. Szliśmy i rozmawialiśmy. Pytał
jak mi się grało na turnieju. Opowiedziałam mu. Powiedziałam też, że zawaliłam
tą zagrywką. Powiedział, że oglądał ten mecz i że był w moim wykonaniu bardzo
dobry.
- Tylko strasznie mało środkiem grałaś i prawie wcale nie kiwałaś. Mogłaś w jednym secie zagrać dużo środkiem, to wtedy w następnym ustawiałyby się na środku i skakali w ciemno, to Ty wtedy kiwka, albo na pojedynczy po skrzydłach. – dopowiedział.
- Tylko nasze środkowe z atakiem sobie nie za dobrze radzą, często są blokowane.
- Tylko strasznie mało środkiem grałaś i prawie wcale nie kiwałaś. Mogłaś w jednym secie zagrać dużo środkiem, to wtedy w następnym ustawiałyby się na środku i skakali w ciemno, to Ty wtedy kiwka, albo na pojedynczy po skrzydłach. – dopowiedział.
- Tylko nasze środkowe z atakiem sobie nie za dobrze radzą, często są blokowane.
- To nic, zablokują je, ale w
następnym secie i tak masz na pojedynczym skrzydła, bo będą czekać na środku.
Jak się zorientują, że nie grasz środkiem, to będą w ciemno do skrzydeł, do
najwięcej punktujących zawodników, wtedy dajesz znowu środek. Będą potem
masakrycznie zdenerwowane. Nic tak nie denerwuje środkowych jak bawienie się
nimi. – zaśmiał się.
- Wiesz to ze swojego
doświadczenia? – poruszłam brwiami.
- Uwielbiam się tak bawić z naszymi środkowymi. Karol i Andrzej to po prostu ich szlak trafia na fragmentach.
- Zapamiętam sobie, dziękuję za podpowiedz. – przytuliłam go.
Zamówiliśmy lody i siedliśmy przy stoliku.
- Dobra to ja zacznę. – powiedziałam, a on się uśmiechnął. – Dziękuję.
- Za co? – zapytał zdziowny.
- Trafiło do mnie to, że tak naprawdę, to od początku naszej znajomości, zastąpywałeś mi tatę. Analizujesz ze mną każdy mecz, podpowiadasz. Nawet nie o mecze chodzi, ale nawet pomagasz mi wychodzić z dołka. – uśmiechnąłam się. – Dziękuję za to. Nie mam do Ciebie urazy, że nie powiedziałeś mi o tym. Było to dla mojego dobra, zrozumiałam. – powiedziałam.
- Mogę coś powiedzieć? – zapytał.
- Jasne.
- Uwielbiam się tak bawić z naszymi środkowymi. Karol i Andrzej to po prostu ich szlak trafia na fragmentach.
- Zapamiętam sobie, dziękuję za podpowiedz. – przytuliłam go.
Zamówiliśmy lody i siedliśmy przy stoliku.
- Dobra to ja zacznę. – powiedziałam, a on się uśmiechnął. – Dziękuję.
- Za co? – zapytał zdziowny.
- Trafiło do mnie to, że tak naprawdę, to od początku naszej znajomości, zastąpywałeś mi tatę. Analizujesz ze mną każdy mecz, podpowiadasz. Nawet nie o mecze chodzi, ale nawet pomagasz mi wychodzić z dołka. – uśmiechnąłam się. – Dziękuję za to. Nie mam do Ciebie urazy, że nie powiedziałeś mi o tym. Było to dla mojego dobra, zrozumiałam. – powiedziałam.
- Mogę coś powiedzieć? – zapytał.
- Jasne.
- Mam śliczną i bardzo mądrą
córkę. – uśmiechnął się a ja za nim. – Nie oczekuję od Ciebie, żebyś mówiła na
mnie tata, wystarczy, żeby było tak, jak było do tej pory. – uśmiechnął się.
Kiwnęłam głową i przesiadłam się obok niego. Przytuliłam się do niego mocno.
- Dziękuję bardzo.
- Nie masz za co. – opowiedział szybko. – To ja mogę dziękować Tobię, że nie masz mi tego za złe.
Miesiąc później. Chłopaki dostali się z 2 miejsca w grupie do ćwierćfinału. Stare Jabłonki. Turniej dziewczyn mojego rocznika. Mariusz Prudel i Grzegorz Fijałek muszą wybrać dwie najlepsze dziewczyny, mogą być z innych drużyn i ta para ma zagrać przeciwko im. Oni mają oglądać cały turniej. Gram z Asią. Właśnie wygrałyśmy trzeci mecz w grupie i wychodzimy z niej z 1 miejsca.
- Dziękuję bardzo.
- Nie masz za co. – opowiedział szybko. – To ja mogę dziękować Tobię, że nie masz mi tego za złe.
Miesiąc później. Chłopaki dostali się z 2 miejsca w grupie do ćwierćfinału. Stare Jabłonki. Turniej dziewczyn mojego rocznika. Mariusz Prudel i Grzegorz Fijałek muszą wybrać dwie najlepsze dziewczyny, mogą być z innych drużyn i ta para ma zagrać przeciwko im. Oni mają oglądać cały turniej. Gram z Asią. Właśnie wygrałyśmy trzeci mecz w grupie i wychodzimy z niej z 1 miejsca.
- Dobry mecz. – powiedziałam gdy
siadłyśmy na krzesełkach. – Zwijamy się, bo następni wchodzą. – wstałyśmy i
szłyśmy dalej, wymieniając się uwagami.
- Jak masz taką piłe, że możesz bić, masz blok i jesteś pewna to bij. Jak nie jesteś pewna, spróbuj w ostatnim momencie wstrzymać rękę. Maskujesz to, zamach, do petardy – na ugiętych rękach, na poziomie barków, żeby nie zrobić z siebie idiotki, pokazałam jej. - i w ostatnim momencie leciutko za siateczkę. – powiedziałam.
- Jak masz taką piłe, że możesz bić, masz blok i jesteś pewna to bij. Jak nie jesteś pewna, spróbuj w ostatnim momencie wstrzymać rękę. Maskujesz to, zamach, do petardy – na ugiętych rękach, na poziomie barków, żeby nie zrobić z siebie idiotki, pokazałam jej. - i w ostatnim momencie leciutko za siateczkę. – powiedziałam.
- Spróbuję. – uśmiechnęła się. –
Jak krzyknę „jest” to gramy połówkę do ciasnego.
- Tylko, żebyś za późno nie krzyknęła. – powiedziałam. – Po moim przyjęciu, od razu widzisz jak leci, krzyczysz jest i wiem, że to połówka.
- Oki. – przybiłyśmy sobię piątki. Naglę ktoś popukał mnie palcem w ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam Grzegorza Fijałka, a za nim stojącego Mariusz Prudla.
- Hej. – uśmiechnął się ten pierwszy.
- Yy hej. – no tak, Paulinkę zatkało.
- Grzesiek. – wyciągnął do mnie rękę.
- Paulina.
- Mariusz – powiedział ten drugi.
- Asia. – uśmiechnęła się moja towarzyszka. Podali sobie ręce.
- Dobrze gracie. – uśmiechnął się Grzesiek.
- Dziękujemy, staramy się.
- Tylko, żebyś za późno nie krzyknęła. – powiedziałam. – Po moim przyjęciu, od razu widzisz jak leci, krzyczysz jest i wiem, że to połówka.
- Oki. – przybiłyśmy sobię piątki. Naglę ktoś popukał mnie palcem w ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam Grzegorza Fijałka, a za nim stojącego Mariusz Prudla.
- Hej. – uśmiechnął się ten pierwszy.
- Yy hej. – no tak, Paulinkę zatkało.
- Grzesiek. – wyciągnął do mnie rękę.
- Paulina.
- Mariusz – powiedział ten drugi.
- Asia. – uśmiechnęła się moja towarzyszka. Podali sobie ręce.
- Dobrze gracie. – uśmiechnął się Grzesiek.
- Dziękujemy, staramy się.
- Gracie gdzieś? Jakiś klub? –
zapytał Mariusz.
- Halówka. Ja sypie, Aśka przyjęcie. – powiedziałam.
- Sypiesz? – zdziwił się.
- No tak. – uśmiechnęłam się.
- To czemu tak skaczesz i tak lejesz? – zapytał Grzesiek. Wzruszyłam ramionami.
- Tak jakoś. – wyszczerzyłam się.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę, a potem ich zawołano.
- Ale Cię wychwalili. – zaśmiała się Asia.
- E tam. Mówili, że dobrze graMY. – podkreśliłam końcówkę.
- Jasne, jasne. – puściła mi oczko i pociągnęła na trybuny.
- Gratulację. – powiedział.
- A dziękuję. – nastawiłam policzek, a zaraz na nim były jego usta.
Tak wygrałyśmy ten turniej. Tak jesteśmy genialne. Właśnie w tym momencie Mariusz i Grzesiek wybierają dwie zawodniczki.
- A może jednak zmienimy zasady? – zapytał, ten niższy.
- Czyli? – zapytał organizator.
- Ja wybiorę sobię jedną dziewczynę, Mariusz drugą i zagramy przeciwko sobie. – poruszał zabawnie brwiami.
- Halówka. Ja sypie, Aśka przyjęcie. – powiedziałam.
- Sypiesz? – zdziwił się.
- No tak. – uśmiechnęłam się.
- To czemu tak skaczesz i tak lejesz? – zapytał Grzesiek. Wzruszyłam ramionami.
- Tak jakoś. – wyszczerzyłam się.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę, a potem ich zawołano.
- Ale Cię wychwalili. – zaśmiała się Asia.
- E tam. Mówili, że dobrze graMY. – podkreśliłam końcówkę.
- Jasne, jasne. – puściła mi oczko i pociągnęła na trybuny.
- Gratulację. – powiedział.
- A dziękuję. – nastawiłam policzek, a zaraz na nim były jego usta.
Tak wygrałyśmy ten turniej. Tak jesteśmy genialne. Właśnie w tym momencie Mariusz i Grzesiek wybierają dwie zawodniczki.
- A może jednak zmienimy zasady? – zapytał, ten niższy.
- Czyli? – zapytał organizator.
- Ja wybiorę sobię jedną dziewczynę, Mariusz drugą i zagramy przeciwko sobie. – poruszał zabawnie brwiami.
- Zgoda. – powiedział organizator.
– To proszę kogo wybieracie? – zapytał i nagle obydwoje na raz wskazali na mnie
palcem. Każdy się zaśmiał. Organizator również. – Musicie się jakoś podzielić.
– zaśmiał się. – Który odstępuje?
- Ja nie. Ona będzie grała ze mną. – powiedział Grzesiek.
- Ja nie. Ona będzie grała ze mną. – powiedział Grzesiek.
- Chyba śnisz, że ja Ci ją
odstąpie. – zaśmiał się złośliwie Mariusz.
- Chyba będziesz musiała Ty wybrać. – stwierdził pan organizator, te słowa skierował do mnie. Wzruszyłam ramionami.
- Jako, iż, gram pod siatką na bloku, tak też, wybieram pana… - tak lubię trzymać w niepewności. – panaaa… - zatrzymałam się znów.
- No mów żesz wreszcie. – niecierpliwił się Fijałek
- Chyba będziesz musiała Ty wybrać. – stwierdził pan organizator, te słowa skierował do mnie. Wzruszyłam ramionami.
- Jako, iż, gram pod siatką na bloku, tak też, wybieram pana… - tak lubię trzymać w niepewności. – panaaa… - zatrzymałam się znów.
- No mów żesz wreszcie. – niecierpliwił się Fijałek
- Pana Grzegorza Fijałka. Wielkie
gratulacje! – Każdy się zaśmiał.
- Lamus. – te słowa skierował
Grzesiek do Mariusza.
- To ja wybieram panią. –
wkierował palca na Asię. – I tak wygramy. – zmrużył oczy, zmarszczył nos, a po
chwili przybił piątkę z Asią.
- Jeszcze zobaczymy. – fuknął
Grzesiek.
No więc po bardzo zaciętym boju, wygrała drużyna Grzegorza Fijałka. Gdy siedliśmy na swoich krzesełkach, zaczęliśmy rozmowę.
- Fajnie się z Tobą gra. – uśmiechnął się
- Z Tobą również. – odwzajemniłam uśmiech.
- Niedługo mają wprowadzić Mixy. Jak już to zrobią, to zajmuję Cię do pary. – uśmiechnął się. – Tylko mi się wpisz do telefonu, żebym wiedział, na jaki numer pisać. – jak powiedział tak zrobiłam.
- Powodzenia w następnych meczach. Wygrajcie wszystkie możliwe złota! – zaśmiałam się.
- Dzięki. – uśmiechnął się i się rozeszliśmy.
ROZDZIAŁ 96.
No więc po bardzo zaciętym boju, wygrała drużyna Grzegorza Fijałka. Gdy siedliśmy na swoich krzesełkach, zaczęliśmy rozmowę.
- Fajnie się z Tobą gra. – uśmiechnął się
- Z Tobą również. – odwzajemniłam uśmiech.
- Niedługo mają wprowadzić Mixy. Jak już to zrobią, to zajmuję Cię do pary. – uśmiechnął się. – Tylko mi się wpisz do telefonu, żebym wiedział, na jaki numer pisać. – jak powiedział tak zrobiłam.
- Powodzenia w następnych meczach. Wygrajcie wszystkie możliwe złota! – zaśmiałam się.
- Dzięki. – uśmiechnął się i się rozeszliśmy.
ROZDZIAŁ 96.
Podeszłam do Andrzeja.
- Wiesz, że teraz jedziemy do Torunia prawda? – zapytał.
- Tak. Najpierw do taty, muszę sobię z nim wyjaśnić parę spraw. – powiedziałam.
Po 2 godzinach drogi byliśmy na miejscu. Poprowadziłam Andrzeja pod dom mojego taty. Stanęliśmy przed drzwiami i zapukałam. Drzwi się otworzyła, a przedemną stanął facet o wzroście nie wiele mniej niż2 metry . Tak to miej więcej
po nim mam to 183cm. Zdziwił się bardzo widząc mnie, a jeszcze bardziej widząc Andrzeja
obok mnie.
- Wiesz, że teraz jedziemy do Torunia prawda? – zapytał.
- Tak. Najpierw do taty, muszę sobię z nim wyjaśnić parę spraw. – powiedziałam.
Po 2 godzinach drogi byliśmy na miejscu. Poprowadziłam Andrzeja pod dom mojego taty. Stanęliśmy przed drzwiami i zapukałam. Drzwi się otworzyła, a przedemną stanął facet o wzroście nie wiele mniej niż
- Hej, tato. – uśmiechnęłam się
lekko.
- Hej, wejdź. – powiedział. – Kawy, herbaty? – zapytał po chwili.
- Nie dzięki, chcę tylko coś wyjaśnić. – weszliśmy do kuchni, siadłam na krześle.
- Słucham.
- Wiesz, że nie jestem Twoją córką, tak? – zapytałam.
- Wiem. – przytaknął.
- Od kiedy? – zapytałam.
- Kilka lat temu się dowiedziałem, wtedy gdy się z mamą rozstaliśmy.
- Wiedziałam. – zacisnęłam rękę w pięść. – I to właśnie dlatego się rozstaliście? – zapytałam.
- Tak. – kiwnął głową. – Nie chcieliśmy Ci jeszcze mówić, byłaś za mała, dlatego wersja, że znalazłem sobie inną, była bardziej rozsądna. – wzruszył ramionami.
- Nie kochasz mnie prawda? – zapytałam. – Dlatego nie interesowałeś się mną, po tym jak się rozstaliśmy? – zaczęłam płakać.
- Hej, wejdź. – powiedział. – Kawy, herbaty? – zapytał po chwili.
- Nie dzięki, chcę tylko coś wyjaśnić. – weszliśmy do kuchni, siadłam na krześle.
- Słucham.
- Wiesz, że nie jestem Twoją córką, tak? – zapytałam.
- Wiem. – przytaknął.
- Od kiedy? – zapytałam.
- Kilka lat temu się dowiedziałem, wtedy gdy się z mamą rozstaliśmy.
- Wiedziałam. – zacisnęłam rękę w pięść. – I to właśnie dlatego się rozstaliście? – zapytałam.
- Tak. – kiwnął głową. – Nie chcieliśmy Ci jeszcze mówić, byłaś za mała, dlatego wersja, że znalazłem sobie inną, była bardziej rozsądna. – wzruszył ramionami.
- Nie kochasz mnie prawda? – zapytałam. – Dlatego nie interesowałeś się mną, po tym jak się rozstaliśmy? – zaczęłam płakać.
- Nie Paulina, to nie tak. –
przytulił mnie. – Kocham i Ciebie i Twoją mamę, ale gdy Cię widzę, ona tak
bardzo mi Cię przypomina, że cierpię jeszcze bardziej.
- To może lepiej będzie, jak nie będziesz moim tatą i tak nim nie byłeś dobre 10 lat. Niech się nic nie zmienia. Niech zostanie tak jak jest. Tęskniłam za Tobą, ale chyba będę musiała przestać. – westchnęłam i wyszłam, łapiąc wcześniej Andrzeja za rękę. Czemu z Andrzejem? Ma odpoczynek, a Bartek charuje w Spale. Pozatym nasze relacje są tak jak kiedyś, czysto przyjacielskie. Aż trudno pomyśleć.
- To może lepiej będzie, jak nie będziesz moim tatą i tak nim nie byłeś dobre 10 lat. Niech się nic nie zmienia. Niech zostanie tak jak jest. Tęskniłam za Tobą, ale chyba będę musiała przestać. – westchnęłam i wyszłam, łapiąc wcześniej Andrzeja za rękę. Czemu z Andrzejem? Ma odpoczynek, a Bartek charuje w Spale. Pozatym nasze relacje są tak jak kiedyś, czysto przyjacielskie. Aż trudno pomyśleć.
- Jedna sprawa załatwiona. –
wzruszyłam ramionami.
- No chodź tutaj. – przytulił mnie
a potem odchylił się trochę i wytarł moje policzki. – Nie płacz, nie warto.
Tylko wybacz mamie. Obiecaj. – powiedział.
- To nie takie łatwe. –
westchnęłam i weszłam do samochodu. Zaraz był na miejscu kierowcy i włączył się
w ruch uliczny.
- Chociaż spróbuj. – powiedział.
- Spróbuję. – westchnęłam. Chwilę później byliśmy na miejscu. Weszłam po schodach i zapukałam do drzwi. Otworzył mi Dawid. Przywitałam się z nim.
- Jest mama? – zapytałam.
- Nie, będzie za pół godziny.
- To w sumie i dobrze. – westchnęłam. – Od kiedy wiesz, że moim tatą nie jest Marcin.
- Chociaż spróbuj. – powiedział.
- Spróbuję. – westchnęłam. Chwilę później byliśmy na miejscu. Weszłam po schodach i zapukałam do drzwi. Otworzył mi Dawid. Przywitałam się z nim.
- Jest mama? – zapytałam.
- Nie, będzie za pół godziny.
- To w sumie i dobrze. – westchnęłam. – Od kiedy wiesz, że moim tatą nie jest Marcin.
- Mniej więcej 4 lata.
Dowiedziałem się przypadkiem. – westchnął.
- Czemu mi nie powiedziałeś? – zapytałam.
- Czemu mi nie powiedziałeś? – zapytałam.
- Nie mogłem, mama mi nie
pozwoliła. – westchnął i podszedł do mnie zamykając w szczelnym uścisku. –
Naprawdę chciałem, wiedziałem, że się dowiesz prędzej czy później, wiedziałem,
że będziesz wtedy nie szczęsliwa, że będziesz czuła się niechciana, ale nie
mogłem Ci powiedzieć, może gdybym ja to zrobil, przyjęłabyś to inaczej, ale ja
nawet sam nie wiedziałem jak. Kilka razy chciałem, ale mama to zauważała i
krzyczała na mnie. Przepraszam. – pocałował mnie w czubek głowy. – Musisz tylko
wiedzieć, że jesteś moją małą siostrzyczką, kochaną rodzoną siostrzyczką i
zawsze będziesz i zawsze byłaś. Kocham Cię bardzo mocno i zawsze będę przy
Tobie. Strasznie się załamałem, gdy się nie odzywałaś cały miesiąc, gdy nie
odbierałaś, nie odpisywałaś.
- Kocham Cię bardzo. Nie gniewam
się na Ciebie. – powiedziałam. Dzisiaj wszystkim wybaczam. Eh. Nagle do
mieszkanie weszła mama. Jej mi będzie trudno wybaczyć.
- Hej. – powiedziała i weszła do
salonu, gdzie siedzieliśmy. – Paulina! Jejku nareszcie jesteś! – powiedziała i
szybko była przy mnie, chcąc przytulić. Myślałam, że będę szczęśliwa gdy ja
zobaczę. Ale ja poczułam jedynie ukucie w sercu. Odsunęłam się jednak od niej.
– Proszę Cię, wybacz mi. – po jej policzku poleciała łza. Nawet ta łza mnie nie
przekonała.
- Dlaczego? – zapytałam płacząc.
- To było naprawdę dla Twojego
dobra.
- Dla mojego dobra, byłoby wtedy, gdybyś od razu mnie przekonywała w tym, że Marcin to nie mój tata. Kurde mama, nie widzisz że mnie krzywdzisz i krzywdziłaś tym? Nie dość, że mnie okłamywałaś, to jeszcze spowodowałaś to, że znienawidziłam tatę.
- Dla mojego dobra, byłoby wtedy, gdybyś od razu mnie przekonywała w tym, że Marcin to nie mój tata. Kurde mama, nie widzisz że mnie krzywdzisz i krzywdziłaś tym? Nie dość, że mnie okłamywałaś, to jeszcze spowodowałaś to, że znienawidziłam tatę.
- Ja naprawdę chciałam stworzyć
szczęśliwą rodzinę.
- Budującą się na kłamstwie? – zapytałam zdenerwowana. – Przecież prędzej czy później by się to wydało. Mamo, chciałaś całe życie okłamywać tatę, że jestem jego córką?
- Nie, toznaczy tak. Ale to nie jest tak jak myślisz.
- Dobra, nie chce mi się z Tobą gadać. Pa. – rzuciłam i wybiegłam, a za mną Andrzej.
- Paulina! – krzyczał za mną Andrzej. – Paulina do cholery jasnej! – krzyknął i złapał mnie za łokieć. – Miałaś spróbować jej wybaczyć. – spojrzał mi w oczy.
- Nic nie wiesz, nie wiesz co czuję! – krzyknęłam i weszłam do samochodu. On też wszedł.
- Paulina.. –westchnął.
- Zawieź mnie do domu, proszę. – powiedziałam łkając. Zawiózł mnie na posesję Żygadło, bo tam właśnie mieszkałam, razem z Ciocią pod nieobecność chłopaków, a może już tam zamieszkam? Nie wiem. Podziękowałam Andrzejowi i wpadłam do mieszkania. Rzuciłam jakieś tam „hej już jestem” do cioci i wbiegłam po schodach do swojego pokoju. To co, że jest 2 w nocy. Wybrałam numer do Bartka. Od razu odebrał.
- Halo?
- Hej. – powiedziałam łamiącym się głosem.
- Co się stało? Skarbie.
- Byłam tam. Z Tatą było ok, z Dawidem też, ale mama – urwałam. – Myślałam, że jak ją zobaczę to ta złość minie, a wręcz przeciwnie, gdy ją zobaczyłam to poczułam jak bardzo jej nienawidzę, za to co mi zrobiła. Powiedziała mi, że chciała zbudować szczęśliwą rodzinę. Szczęśliwą rodzinę, okłamując tatę i nas, że jestem jego córką? Że go nie zdradzła i wszystko cacy?
- Budującą się na kłamstwie? – zapytałam zdenerwowana. – Przecież prędzej czy później by się to wydało. Mamo, chciałaś całe życie okłamywać tatę, że jestem jego córką?
- Nie, toznaczy tak. Ale to nie jest tak jak myślisz.
- Dobra, nie chce mi się z Tobą gadać. Pa. – rzuciłam i wybiegłam, a za mną Andrzej.
- Paulina! – krzyczał za mną Andrzej. – Paulina do cholery jasnej! – krzyknął i złapał mnie za łokieć. – Miałaś spróbować jej wybaczyć. – spojrzał mi w oczy.
- Nic nie wiesz, nie wiesz co czuję! – krzyknęłam i weszłam do samochodu. On też wszedł.
- Paulina.. –westchnął.
- Zawieź mnie do domu, proszę. – powiedziałam łkając. Zawiózł mnie na posesję Żygadło, bo tam właśnie mieszkałam, razem z Ciocią pod nieobecność chłopaków, a może już tam zamieszkam? Nie wiem. Podziękowałam Andrzejowi i wpadłam do mieszkania. Rzuciłam jakieś tam „hej już jestem” do cioci i wbiegłam po schodach do swojego pokoju. To co, że jest 2 w nocy. Wybrałam numer do Bartka. Od razu odebrał.
- Halo?
- Hej. – powiedziałam łamiącym się głosem.
- Co się stało? Skarbie.
- Byłam tam. Z Tatą było ok, z Dawidem też, ale mama – urwałam. – Myślałam, że jak ją zobaczę to ta złość minie, a wręcz przeciwnie, gdy ją zobaczyłam to poczułam jak bardzo jej nienawidzę, za to co mi zrobiła. Powiedziała mi, że chciała zbudować szczęśliwą rodzinę. Szczęśliwą rodzinę, okłamując tatę i nas, że jestem jego córką? Że go nie zdradzła i wszystko cacy?
- Paulina. – zaczął ale ja nadal
mówiłam.
- I jeszcze okłamała, że to tata nas zostawił, żę przez niego nie jesteśmy wszyscy razem
- Paulinko.. – wtedy urwałam i zaczęłam płakać. – Proszę Cię nie płacz, bo spakuję się i lecę do Ciebie..
- Nie nigdzie nie lecisz. Przepraszam nie potrzebnie Ci zawracam głowę. – powiedziałam nieprzyjemnie.
- Paulina, wiesz, że nie zawracasz mi głowy, proszę Cię tylko nie płacz, bo mnie serce boli, gdy słyszę Cię w takim stanie i nie mogę Cię przytulić. Proszę tylko nie rób nic głupiego. Za tydzień się widzimy, lecisz z Agą do nas do Włoch.
- Dziękuję. – westchnęłam.
- I jeszcze okłamała, że to tata nas zostawił, żę przez niego nie jesteśmy wszyscy razem
- Paulinko.. – wtedy urwałam i zaczęłam płakać. – Proszę Cię nie płacz, bo spakuję się i lecę do Ciebie..
- Nie nigdzie nie lecisz. Przepraszam nie potrzebnie Ci zawracam głowę. – powiedziałam nieprzyjemnie.
- Paulina, wiesz, że nie zawracasz mi głowy, proszę Cię tylko nie płacz, bo mnie serce boli, gdy słyszę Cię w takim stanie i nie mogę Cię przytulić. Proszę tylko nie rób nic głupiego. Za tydzień się widzimy, lecisz z Agą do nas do Włoch.
- Dziękuję. – westchnęłam.
- Kocham Cię, jest u was 2 w nocy,
idź spać. Proszę.
- Dobrze, dziękuję, dobranoc. Powodzenia jutro. Kocham Cię. – powiedziałam głośniejszym szeptem.
- Ja Ciebie też. Dobranoc. – powiedział i się rozłączył.
Jutro grają ćwierćfinały, jak wygrają ten mecz, to wychodzą z pierwszego miejsca. Muszą wygrać. Z taką myślą usnęłam. W ubraniu, w makijażu, rozmazanym.. Nastpnego dnia wstałam o 15. Poszłam do łazienki, ogarnęłam się i zeszłam na dół.
- Rybko. – podbiegła do mnie ciocia. – Co się wczoraj stało? Rozmawiałaś z Bartkiem, nie chciałam Ci przeszkadzać, potem jak weszłam to już spałaś.. – Opowiedziałam jej wszystko nie oszczędzając łez. O 19 siadłyśmy przed telewizor oglądać najpierw studio przed meczowe, a potem sam mecz. Wygraliśmy to! Byłam mega szczęśliwa, tym bardziej, że Bartek pokazał się z super strony. Ziomek zresztą też! Szybkie 3:0 i wychodzimy do półfinałów z 1 miejsca z grupy A.
- Oglądamy jeszcze wywiady? – zapytałam cioci.
- Jasne. – powiedziała i się uśmiechnęła. Najpierw wypowiadał się Andrzej. Potem Mariusz Wlazły. – O patrz teraz Bartek. – uśmiechnęła się, a ja razem z nią.
- Genialny mecz. – powiedział dziennikarz.
- Dziękuję. Myślę, że zagrałem dobrze, ale jeszcze nie na moim najwyższym poziomie. – uśmiechnął się.
- Jak Ci się grało?
- Mam tak, że we Włoszech mi się zawsze dobrze gra. Taki klimat. Jedyne co, to trener reprezentacji Włoch zostawia wiele do życzenia. Ale przyzwyczailiśmy się do tego i myślę, że już jego zachowanie nie sprawia takiego kłopotu.
- Jeszcze jedno pytanie, komuś dedykujesz ten mecz?
- Tak. – uśmiechnął się do kamery. – Chcę zadedykować go mojej dziewczynie, nie ma mnie przy niej gdy tego potrzebuje, nie ma mnie przy niej, gdy tego chce, nie ma mnie przy niej gdy ja tego chcę, wiem, że nie muszę przepraszać jej za to, bo ona rozumie mnie jak nikt inny, ale chciaż zadedykuję jej ten mecz. Nie długo ja zobaczę i już nie mogę się doczekać. – uśmiechnął się, a ja poczułam taką łzę szczęścia na moim policzku i również się uśmiechnęłam.
- I Widzowie mogą teraz zobaczyć, jak bardzo trzeba poświęcić się dla siatkówki. – uśmiechnął się dziennikarz. – Dziękuję bardzo Bartek za wywiad.
- Nie ma za co.
Gdy znów pokazało się studio, spojrzałam na ciocię, a ciocia na mnie.
- Normalnie skarb, a nie chłopak. – uśmiechnęła się.
- Dobrze, dziękuję, dobranoc. Powodzenia jutro. Kocham Cię. – powiedziałam głośniejszym szeptem.
- Ja Ciebie też. Dobranoc. – powiedział i się rozłączył.
Jutro grają ćwierćfinały, jak wygrają ten mecz, to wychodzą z pierwszego miejsca. Muszą wygrać. Z taką myślą usnęłam. W ubraniu, w makijażu, rozmazanym.. Nastpnego dnia wstałam o 15. Poszłam do łazienki, ogarnęłam się i zeszłam na dół.
- Rybko. – podbiegła do mnie ciocia. – Co się wczoraj stało? Rozmawiałaś z Bartkiem, nie chciałam Ci przeszkadzać, potem jak weszłam to już spałaś.. – Opowiedziałam jej wszystko nie oszczędzając łez. O 19 siadłyśmy przed telewizor oglądać najpierw studio przed meczowe, a potem sam mecz. Wygraliśmy to! Byłam mega szczęśliwa, tym bardziej, że Bartek pokazał się z super strony. Ziomek zresztą też! Szybkie 3:0 i wychodzimy do półfinałów z 1 miejsca z grupy A.
- Oglądamy jeszcze wywiady? – zapytałam cioci.
- Jasne. – powiedziała i się uśmiechnęła. Najpierw wypowiadał się Andrzej. Potem Mariusz Wlazły. – O patrz teraz Bartek. – uśmiechnęła się, a ja razem z nią.
- Genialny mecz. – powiedział dziennikarz.
- Dziękuję. Myślę, że zagrałem dobrze, ale jeszcze nie na moim najwyższym poziomie. – uśmiechnął się.
- Jak Ci się grało?
- Mam tak, że we Włoszech mi się zawsze dobrze gra. Taki klimat. Jedyne co, to trener reprezentacji Włoch zostawia wiele do życzenia. Ale przyzwyczailiśmy się do tego i myślę, że już jego zachowanie nie sprawia takiego kłopotu.
- Jeszcze jedno pytanie, komuś dedykujesz ten mecz?
- Tak. – uśmiechnął się do kamery. – Chcę zadedykować go mojej dziewczynie, nie ma mnie przy niej gdy tego potrzebuje, nie ma mnie przy niej, gdy tego chce, nie ma mnie przy niej gdy ja tego chcę, wiem, że nie muszę przepraszać jej za to, bo ona rozumie mnie jak nikt inny, ale chciaż zadedykuję jej ten mecz. Nie długo ja zobaczę i już nie mogę się doczekać. – uśmiechnął się, a ja poczułam taką łzę szczęścia na moim policzku i również się uśmiechnęłam.
- I Widzowie mogą teraz zobaczyć, jak bardzo trzeba poświęcić się dla siatkówki. – uśmiechnął się dziennikarz. – Dziękuję bardzo Bartek za wywiad.
- Nie ma za co.
Gdy znów pokazało się studio, spojrzałam na ciocię, a ciocia na mnie.
- Normalnie skarb, a nie chłopak. – uśmiechnęła się.
- No nie? – zaśmiałam się. Nagle
rozdzwonił się mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam uśmiechniętą
twarz Bartka. Odebrałam i wyszłam przed dom. Siadłam na schodkach.
- Halo? – uśmiechnęłam się do słuchawki.
- Hej skarbie, jak się czujesz? – zapytał.
- Już dobrze, dziękuję, że mnie w nocy wysłuchałeś. No i dziękuję za tą dedykację. Kocham Cię bardzo mocno. – powiedziałam.
- Tylko mi tam nie płacz. – powiedział stanowczo. – Bo już widzę, jak się rozklejasz. – zaśmiał się.
- Głupek. – skwitowałam.
- Halo? – uśmiechnęłam się do słuchawki.
- Hej skarbie, jak się czujesz? – zapytał.
- Już dobrze, dziękuję, że mnie w nocy wysłuchałeś. No i dziękuję za tą dedykację. Kocham Cię bardzo mocno. – powiedziałam.
- Tylko mi tam nie płacz. – powiedział stanowczo. – Bo już widzę, jak się rozklejasz. – zaśmiał się.
- Głupek. – skwitowałam.
- Też Cię kocham. – powiedział.
- Wiem.
- Widzę Cię za 5 dni we Włoszech. – powiedział.
- Wiem.
- Widzę Cię za 5 dni we Włoszech. – powiedział.
- Na półfinały. – uśmiechnęłam się
do telefonu. – Wygrane, a potem już tylko 1 miejsce. – dodałam, a on się
zaśmiał.
- Wejdź do domu mała i idź się myć.
- Skąd wiesz, że nie ma mnie w domu? – zdziwiłam się.
- Znam Cię, pewnie siedzisz na schodkach przed domem.
- Jasnowidz. – skwitowałam. – Dobra idę zjeść i się umyć a potem spać.
- Wejdź do domu mała i idź się myć.
- Skąd wiesz, że nie ma mnie w domu? – zdziwiłam się.
- Znam Cię, pewnie siedzisz na schodkach przed domem.
- Jasnowidz. – skwitowałam. – Dobra idę zjeść i się umyć a potem spać.
- To leć to zrobić, ja lecę się
przebierać i wziąć prysznic. Do usłyszenia. – powiedział.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. – Rozłączył się. Weszłam do środka.
- Spać! – poklaskała w ręce ciocia.
- A ja miałam taką cichą nadzieję, że pomalujesz mi paznokcie… - zaczęłam.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. – Rozłączył się. Weszłam do środka.
- Spać! – poklaskała w ręce ciocia.
- A ja miałam taką cichą nadzieję, że pomalujesz mi paznokcie… - zaczęłam.
- Nie spać! Zwiedzać!
- Zapierdalać! – dokończyłam, a ciocia spojrzała się na mnie gniewnym wzrokiem. – Sorciaa.- zrobiłam smutną minkę.
- Żeby mi to było ostatni raz. – pogroziła mi palcem.
- Zapierdalać! – dokończyłam, a ciocia spojrzała się na mnie gniewnym wzrokiem. – Sorciaa.- zrobiłam smutną minkę.
- Żeby mi to było ostatni raz. – pogroziła mi palcem.
- Wiadomo. – uśmiechnęłam się.
Wieczór spędziłyśmy bardzo miło. Pomalował mi paznokcie, a ja jej. Pozwoliła mi zapomnieć o zmartwieniach, bo ciągle się śmiałyśmy, albo wygłupiałyśmy. Nagle rozdzwonił się jej telefon.
- To Łukasz. – uśmiechnęła się. – Odbiorę.
- Jasne. – przytaknęłam. Poszła do kuchni. Gadali trochę długo i nie zabardzo słyszałam o co, a nie chciałam podsłuchiwać. Wiem, żę między nimi jest trochę napięta sytuacja teraz, i chcę by się to zmieniło, bo tak naprawdę ja się do tego przyczyniło. Dlatego jak usłyszałam kawałek ich rozmowy to mój dzisiejszy humor jeszcze bardziej się poprawił.
- Też Cię kocham Łukasz.
- …
- Tak, wybaczę Ci.
- …
Wieczór spędziłyśmy bardzo miło. Pomalował mi paznokcie, a ja jej. Pozwoliła mi zapomnieć o zmartwieniach, bo ciągle się śmiałyśmy, albo wygłupiałyśmy. Nagle rozdzwonił się jej telefon.
- To Łukasz. – uśmiechnęła się. – Odbiorę.
- Jasne. – przytaknęłam. Poszła do kuchni. Gadali trochę długo i nie zabardzo słyszałam o co, a nie chciałam podsłuchiwać. Wiem, żę między nimi jest trochę napięta sytuacja teraz, i chcę by się to zmieniło, bo tak naprawdę ja się do tego przyczyniło. Dlatego jak usłyszałam kawałek ich rozmowy to mój dzisiejszy humor jeszcze bardziej się poprawił.
- Też Cię kocham Łukasz.
- …
- Tak, wybaczę Ci.
- …
-
Już Ci ją daję. – powiedziała i weszła do pokoju. – Łukasz chce z Tobą
rozmawiać. – uśmiechnęła się do mnie.
- Pogodziliście się? – zapytałam
radośnie na wstepie.
- Tak. – powiedział, wiedziałam, że właśnie teraz się szeroko uśmiecha.
- To kiper mega zajefajnie! – krzyknęłam i przytuliłam ciocię, która się śmiała.
- Jak tam u Ciebie Paula? – zapytał z troską.
- Tak. – powiedział, wiedziałam, że właśnie teraz się szeroko uśmiecha.
- To kiper mega zajefajnie! – krzyknęłam i przytuliłam ciocię, która się śmiała.
- Jak tam u Ciebie Paula? – zapytał z troską.
- Dobrze. – przytaknęłam.
- Na pewno? – zapytał podejrzliwie. – Wczoraj Bartek się bardzo o Ciebie martwił i chciał już wsiadać w samolot i lecieć do Ciebie..
- Wczoraj nie było za kolorowo, dzisiaj już lepiej. Byłam w Toruniu, po prostu myślałam, że jak zobaczę mamę, to jej wybaczę, ale poczułam wtedy jeszcze większą złość do niej.
- Nie wybaczyłaś? – zapytał.
- Nie. Przepraszam, wiem, że wszyscy oczekujecie odemnie tego, żebym jej wybaczyła, ale ja nie potrafię
- My tego od Ciebie nie oczekujemy. Po prostu, chcemy, żebyś była szczęśliwa, a rodzice są do szczęścia nieziemsko potrzebni.
- Wiem, ale ja nie mogę. – poczułam na policzku łzę.
- Paula, nie płacz. – powiedział. – Przepraszam, nie będę naciskać.
- Kolejny jasnowidz, kurde. – westchnęłam, a on się zaśmiał.
- Tęsknię za Tobą. – uśmiechnęłam się na te słowa. Nigdy ich nie usłyszałam od taty.
- Ja za Tobą też.
- Czekam tylko, aż przylecicie. I nie mogę się doczekać. – zaśmiał się a ja razem z nim. – Jeszcze jedno pytanie, z Tatą i bratem sobie wszystko wyjaśniłaś? – zapytał.
- Tak. Z Tatą nie będę utrzymywała kontaktów, tak jak do tej pory, a z Dawidem będzie wszystko po staremu. – uśmiechnęłam się. – Kończę, bo maluję cioci paznokcie i nie mogą za bardzo wyschnąć, bo ozdoby przyczepiam.
- Dobrze. – powiedział wesoło. – Dozobaczenia.
- Dozobaczenia. – uśmiechnęłam się do telefonu i się rozłączyłam. - Na pewno? – zapytał podejrzliwie. – Wczoraj Bartek się bardzo o Ciebie martwił i chciał już wsiadać w samolot i lecieć do Ciebie..
- Wczoraj nie było za kolorowo, dzisiaj już lepiej. Byłam w Toruniu, po prostu myślałam, że jak zobaczę mamę, to jej wybaczę, ale poczułam wtedy jeszcze większą złość do niej.
- Nie wybaczyłaś? – zapytał.
- Nie. Przepraszam, wiem, że wszyscy oczekujecie odemnie tego, żebym jej wybaczyła, ale ja nie potrafię
- My tego od Ciebie nie oczekujemy. Po prostu, chcemy, żebyś była szczęśliwa, a rodzice są do szczęścia nieziemsko potrzebni.
- Wiem, ale ja nie mogę. – poczułam na policzku łzę.
- Paula, nie płacz. – powiedział. – Przepraszam, nie będę naciskać.
- Kolejny jasnowidz, kurde. – westchnęłam, a on się zaśmiał.
- Tęsknię za Tobą. – uśmiechnęłam się na te słowa. Nigdy ich nie usłyszałam od taty.
- Ja za Tobą też.
- Czekam tylko, aż przylecicie. I nie mogę się doczekać. – zaśmiał się a ja razem z nim. – Jeszcze jedno pytanie, z Tatą i bratem sobie wszystko wyjaśniłaś? – zapytał.
- Tak. Z Tatą nie będę utrzymywała kontaktów, tak jak do tej pory, a z Dawidem będzie wszystko po staremu. – uśmiechnęłam się. – Kończę, bo maluję cioci paznokcie i nie mogą za bardzo wyschnąć, bo ozdoby przyczepiam.
- Dobrze. – powiedział wesoło. – Dozobaczenia.
-------------------------------------------------
Jeżeli są jakieś błędy to przepraszam, ale nie sprawdzałam :)
Czuję się trochę źle z tym, że nie dodaję rozdziałów systematycznie, bo jak zakładałam tego bloga, to już czytałam kilka i wiedziałam jak to jest jak widzisz rozdział na danym blogu dwa razy w miesiącu, albo co tydzień. Chciałam dodawać jak najczęściej, a w wakacje chciałam dodawać codziennie, jednak mi to nie wyszło i oprócz wyjazdów które miałam, to teraz gdy jestem w domu, nie mam nic na usprawiedliwienie. :(
A tak zmieniając temat, dopiero dzisiaj zauważyłam, że w nazwie mojego bloga, brakuje literki "a" przy nasza :D Mądra Paulina! xd
Pozdrawiam i do następnego!