Takie krótkie streszczenie. :)

Co byś zrobiła gdybyś dostała propozycję zagrania w SMS w Sosnowcu i zamieszkania 400 km od swojego domu, razem z Łukaszem i Agnieszką Żygadło? Zgodziłabyś się opuścić swoją rodzinę, przyjaciółkę, chłopaka? Paulina podejmuje decyzję. Opuszcza swój dom rodzinny, by szkolić się na siatkarkę. Jest rozgrywającą. Praktycznie wszystkie zawodniczki z innych klubów ją lubią. Uwielbia zawierać nowe znajomości. Wydaje się, że przez pewien czas, ma idealne życie tu, w Sosnowcu. Jednak później ono się psuje. Czy Paulina będzie szczęśliwa? A może jej szczęście ograniczy się tylko do postępów w siatkówce? Przekonacie się same!
Serdecznie zapraszam do czytania opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba.

poniedziałek, 21 października 2013

7. Ostatnia rozmowa z Mariuszem i Wyjazd :)

- Co ty gadasz Mariusz? Przecież masz sobie ułożyć życie tutaj, i nie będziesz mi rzucał żadnej dziewczyny dla mnie, bo ona na to nie będzie zasługiwała. Niestety nie będziemy już razem przez jakieś 3 lata, a potem to nie wiem, co będzie. Mariusz, masz pokochać kogoś, a nie czekać nie wiadomo ile na mnie, bo nie jestem księżniczką i na każde moje zawołanie będziesz ze mną. NIE bo ja też mogę sobie kogoś znaleźć. Przemyśl to. Nara – powiedziałam wściekła i pobiegłam szybciej zostawiając go w osłupieniu. Podbiegłam do Dominika, który co chwilę podnosił mnie, przytulał, całował w policzek z radości, że spełniają się moje marzenia. Mówił mi, że do mnie przyjedzie kiedyś.. Ciekawe… Po zakończonej rozgrzewce, zaczął się atak. Kiedy wystawiałam piłkę do krótkiej i miałam niedokładną musiałam się trochę odsunąć, wtedy właśnie dostałam piłką w głowę, w ucho.. Upadłam na ziemię.
- Przepraszam, boże Paulina – zaczął mówić Mariusz
- Paulinka – poprawiłam go i wszyscy zaczęli się śmiać w raz z trenerem.
- No to chyba jej nic nie jest skoro jeszcze potrafi żartować –zaśmiał się trener.
- A co tu takie zgromadzisko? To że szumi mi w uchu to jedno, a to że widzę jakieś 26 osób nad sobą tworzące kółko to drugie – zaczęłam się śmiać i wymachiwałam ręką by ktoś mi pomógł wstać. Kiedy wystawił rękę Mariusz i Zunia, popatrzyłam na nich i już chciałam dać ją Mariuszowi kiedy przypomniała mi się zasada „Przyjaźń ważniejsza od chłopaka” i skierowałam ją w stronę Zuni. Każdy patrzył się na mnie dziwnie. Ale nie robiłam sobie z tego nic i dalej rozgrywałam. Kiedy była przerwa podszedł do mnie Mateusz i zapytał się:
- Ej pokłóciłaś się z Mariuszem?
- Nie, ale mam zasadę przyjaciółka najważniejsza, powiedz to wszystkim, bo się głupio na mnie patrzą – powiedziałam
- Ok.
- Dziękuję – Dałam mu buziaka w policzek
- Ej za taką nagrodę to możesz prosić o cokolwiek chcesz – uśmiechnął się
- Bardzo śmieszne – powiedziałam i złapałam go za rękę – chodź na boisko – pociągnęłam go za sobą.
Graliśmy sparing. Tym razem mieszane składy. Byłam w składzie z Zunią i czterema chłopakami. Wygrałyśmy oczywiście. Po treningu poszłyśmy do szatni, wzięłam prysznic i się przebrałam. Wyszłam Przed sale i tam już wszyscy na mnie czekali. Wyściskałam każdego, dałam każdemu buziaka i nadeszła kolej na Zunie.
- Będę tęsknić mordko – uśmiechnęłam się nikle a po moim policzku poleciała łza.
- Ej tylko mi tu nie płacz balasie – wytarła moją łzę
- Nawet teraz nie obejdzie się bez wyzwisk debilu? – zaśmiałam się
- Nie ma wyjątków – przytuliła mnie – będę za Tobą strasznie tęsknić misiek
- Wiem, ja za Tb też – dałam jej buziaka i ją przytuliłam – jesteśmy w kontakcie tak? – zapytałam
- Jasne – odparła.
- Mamusiuuu – podeszłam do mamy
- Córciu – mama się uśmiechnęła\
- Kocham Cię bardzo – powiedziałam i ją przytuliłam
- Córeczko spełniaj swoje marzenia – powiedziała a ja się uśmiechnęłam – niedługo będziemy się widzieć
- Wiem przecież – powiedziałam i ją puściłam – Za tą łajzą będę bardziej tęsknić – wskazałam na Zunie a po jej policzku poleciała łza. – Nie płacz brzydalu
- Będzie mi brakować Twoich docinek – zasmiała się i ostatni raz mnie przytuliła, pomachałam wszystkim i wsiadłam do auta.
Jechaliśmy około 4,5 godziny, gadaliśmy o siatkówce, aż wkońcu wujek zapytał:
- A jak tam z Twoim chłopakiem?
- Nie mam chłopaka
- A ten no ten Maaa
- Mariusz – dokończyłam – Już nie jest moim chłopakiem
- A to niby czemu? Nie wierzy się w związek na odległość? – zapytała ciocia
- Nie – ucięłam krótko
- Dobra nie będziemy Cię dręczyć pytaniami.. – rzucił wujek
- Dobra Jezu, lepiej będzie jak znajdzie sobie kogoś na miejscu, ładniejszą, lepszą, mądrzejszą no.. – powiedziałam i wtedy wujostwo wybuchło śmiechem
- Skarbie przecież ty jesteś śliczna, mądra i utalentowana, czego chcieć więcej?
- Ciociu chodzi o to, że to nawet związek by nie był, bo co to za związek przez telefon? Dobra skończony temat – ucięłam
- Jak chcesz, to co za tydzień czy dwa mamy się spodziewać u nas w domu, jakiegoś chłopaka? – zapytał wujek patrząc na mnie przez lusterko
- Ewentualnie za trzy dni…– rozmarzyłam się
- Szybka jest – zaśmiała się ciocia
- Oj przecież żartuje – powiedziałam
Założyłam słuchawki i usłyszałam piosenkę „Red lips - to, co nam było”. Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy.

- Księżniczko wstajemy – ktoś szturchał mnie w ramie
- Przecież ja nie spałam – otworzyłam oczy – Co?! Już na miejscu? Aa to może i spałam… - powiedziałam i wstałam.
Wzięliśmy moje torby, pudła i wieszaki przenośne, i szafki z garderoby i poszliśmy do domu. Kiedy weszłam myślałam, że pomyliłam domy. Było tam tak cudnie… Wnieśliśmy wszystko na górę, gdzie miał się znajdować mój przyszły pokój. Kiedy weszłam zdziwiłam się. Stało już tam biurko, podwójne łóżko, o którym zawsze marzyłam i kilka szafek.. Zobaczyłam też drzwi.. Otworzyłam je i ujrzałam moje buty na znajomej półce. Zrozumiałam, że to moja garderoba..
- Tu jest cudnie – powiedziałam i przytuliłam ciocię, a potem wujka. – Ale skąd tu biurko i łóżko i te szafki?  - zapytałam
- A tak ogólnie to stoją tu już dobre 2 miesiące. Pokój dla gości tu był – zaśmiała się ciocia.
- Dziękuję, Dziękuję, Dziękuję Wam, że mnie tu przyjęliście – zaczęłam skakać z radości. A oni się ze mnie śmiali.
- Rozpakuj te ubrania, buty i twoje rzeczy – powiedziała ciocia.
- Ok. – odpowiedziałam i wzięłam się za garderobę.
Każdego buta lekko prostowałam, bo się troszkę pogniotły. Ułożyłam je każdy rodzaj do każdego i wzięłam się za ubrania. Najpierw porozwieszałam kurtki. Potem bluzy, Potem sukienki a na końcu poukładałam spodnie, spodenki, bluzki, kombinezony… Wzięłam się za rzeczy na trening. Postawiłam przed sobą 3 torby i powiedziałam cicho
- Kocham grać i zawsze będę…
- Nie dziwie się, ja też kocham siatkówkę – powiedział ktoś z tyłu. Myślałam, że to wujek dlatego odwróciłam się i chciałam go uściskać i jeszcze raz podziękować, ale zobaczyłam, że za mną stoi…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz