Najpierw mówię, że chce swoją nieobecność jakoś wynagrodzić dlatego jest następny :D Tak zdradze Wam że Paulina wyjedzie pod koniec 7 rozdziału ^^ Także jeszcze będzie się coś działo w tym mieście :))
Miłego czytania :)
-----------------------------------------------------------------------------------------
- No normalnie – i powiedziałam mu wszystko.
- No wiesz, to że dostaniesz kiedyś propozycję, to było wiadomooo
- Niby dlaczego?
- Ej no sorry taka rozgrywająca by nie miała? – zapytał
- Oj dobra. Wchódź – otworzyłam drzwi kodem jakże cudownym 0457192
Weszliśmy. Dominik poszedł do mojego brata o dwa lata starszego, a ja z Ziomkiem poszłam do kuchni. Mama przeraziła się na widok gościa i chciała jak najszybciej wszystko wiedzieć. Po wszystkich szczegółach odparła
- Dobrze zgadzam się – powiedziała
- Na serioooo!!!!!!????? – wykrzyczałam i zaczęłam piszczeć, skakać, latać po domu, krzyczeć przez okno, że moje marzenia się spełniają. Wtedy wujek złapał mnie łapskami za boki, podniósł lekko do góry, zaniósł do kuchni, gdzie odbywała się rozmowa i powiedział
- Paulina wiemy, że się cieszysz – śmiał się
- Paulinka – poprawiłam go a on znowu zaczął się śmiać
- Paulinka wiemy, że się cieszysz, ale to sąsiadom raczej się nie spodoba – uśmiechnął się
- Dobrze, ale Łukasz teraz powiedz ile będzie to kosztować? – zapytała moja mama
- Ale nie wiem o czy jest mowa – powiedział
- No o tym ze ten szkodnik będzie u Ciebie nocował, jadł…
- Ale w żadnym wypadku. – powiedział
- Łukasz nie wygłupiaj się, tylko mów
- Dobra jak pani taka uparta, to tylko jedzenie, to wyjdzie jakieś 200 zł miesięcznie.
- Tylko? To chyba nie wiesz ile ten grubas je – powiedziała mama ze śmiechem
- Proszę pani. Nie będę pani obciążać, bo i tak ona będzie wyjeżdżała na zgrupowania, które po części będą dofinansowane od sponsorów, ale po części nie. Na kartę zawodnika, na takie inne potrzeby klubu. – rzekł
- No dobrze. Ale jeżeli to będzie za mało to proszę mówić, dobrze? – zapytała, ale przecież to było wiadome, że i tak nie powie, bo ma pieniędzy pod dostatek. – Oczywiście na takie rzeczy jak ubrania i tak dalej, to ja będę jej dawała kieszonkowe, bo z jej zakupocholiznem to zbankrutowałbyś. – zaśmiała się mama
Miłego czytania :)
-----------------------------------------------------------------------------------------
- No normalnie – i powiedziałam mu wszystko.
- No wiesz, to że dostaniesz kiedyś propozycję, to było wiadomooo
- Niby dlaczego?
- Ej no sorry taka rozgrywająca by nie miała? – zapytał
- Oj dobra. Wchódź – otworzyłam drzwi kodem jakże cudownym 0457192
Weszliśmy. Dominik poszedł do mojego brata o dwa lata starszego, a ja z Ziomkiem poszłam do kuchni. Mama przeraziła się na widok gościa i chciała jak najszybciej wszystko wiedzieć. Po wszystkich szczegółach odparła
- Dobrze zgadzam się – powiedziała
- Na serioooo!!!!!!????? – wykrzyczałam i zaczęłam piszczeć, skakać, latać po domu, krzyczeć przez okno, że moje marzenia się spełniają. Wtedy wujek złapał mnie łapskami za boki, podniósł lekko do góry, zaniósł do kuchni, gdzie odbywała się rozmowa i powiedział
- Paulina wiemy, że się cieszysz – śmiał się
- Paulinka – poprawiłam go a on znowu zaczął się śmiać
- Paulinka wiemy, że się cieszysz, ale to sąsiadom raczej się nie spodoba – uśmiechnął się
- Dobrze, ale Łukasz teraz powiedz ile będzie to kosztować? – zapytała moja mama
- Ale nie wiem o czy jest mowa – powiedział
- No o tym ze ten szkodnik będzie u Ciebie nocował, jadł…
- Ale w żadnym wypadku. – powiedział
- Łukasz nie wygłupiaj się, tylko mów
- Dobra jak pani taka uparta, to tylko jedzenie, to wyjdzie jakieś 200 zł miesięcznie.
- Tylko? To chyba nie wiesz ile ten grubas je – powiedziała mama ze śmiechem
- Proszę pani. Nie będę pani obciążać, bo i tak ona będzie wyjeżdżała na zgrupowania, które po części będą dofinansowane od sponsorów, ale po części nie. Na kartę zawodnika, na takie inne potrzeby klubu. – rzekł
- No dobrze. Ale jeżeli to będzie za mało to proszę mówić, dobrze? – zapytała, ale przecież to było wiadome, że i tak nie powie, bo ma pieniędzy pod dostatek. – Oczywiście na takie rzeczy jak ubrania i tak dalej, to ja będę jej dawała kieszonkowe, bo z jej zakupocholiznem to zbankrutowałbyś. – zaśmiała się mama
- Nooo – poparłam ją. – No i mamo jeszcze na lody, kino, mc
Donalda…. – zaczęłam wyliczać
- O nie Paula, jesz pożądne obiadki mojej żonki – powiedział Ziomek.
- No ale
- Nie ma żadnych ale. Ja tu Cię dopilnuje...
- Dobra to Paula idź się pakuj już, bo zostało ci 10 dni, a zanim ty się spakujesz.. Upierzesz wszystko
- To znaczy ty upierzesz? – zapytałam z radością w głosie
- A pralki to paniusia nie umie nastawić? – wciął się Łukasz
- No ale… Jejku, jak ja będę miała ciężko z Tobą..
- Moja żona też jest stanowcza
- No dobra… To z Wami… - powiedziałam i weszłam do łazienki nastawiać pierwsze pranie.
- No to może ją ustawisz do porządku – zaśmiała się mama
- No ja myślę – powiedział Łukasz
- To co przenocujesz dzisiaj u nas, dobrze? – zapytała moja mama
- Dobrze – uśmiechnął się i wszedł do łazienki gdzie byłam ja. – Ej przecież masz jeszcze 10 dni – zaśmiał się.
- No i popatrz ile rzeczy do uprania i uprasowania – pokazałam mu na wielki kosz
- To tylko Twoje ubrania? – zapytał ze zdziwieniem
- Tu jest mojej mamy i mojego brata – pokazałam mu o pół mniejszy kosz
- A to wielkie Twoje? Tylko Twoje? – zapytał
- Taak – powiedziałam
- To jak wielką ty masz szafe? – zapytał
- Ja mam garderobę – powiedziałam i zaprowadziłam go do pokoju. Otworzyłam drzwi do garderoby a on do niej wszedł
- Taaakaaa wielkaaa? To wszystko Twojeeee? – zapytał
- Wszyściusienko. A patrz ile butów – odwróciłam go, a on ujrzał moją kolekcję (56 par) butów.
- Japierdolee – powiedział - nawet Aga tyle nie ma – powiedział i zaczął liczyć
- Tu jest dokładnie 56 par. 6 par vansów. 5 par air maxów. 5 par conversów. 5 par do siatkówki, no i te co miałam dziś na treningu, a te – pokazałam na czarno różowo białe Asicsy – moje ulubione… tak właściwie to jest jeszcze 2 pary do biegania. New balance jedne… 3 pary szpilek wysokich no w nich to tylko do rodziny, bo gdzie indziej to za wysoka.. 4 pary szpilek niskich, 2 pary litów, o w tych to wcale nie chodze bo mają 11cm, a ja za wysoka… tu są 3 pary snackersów <trampek na koturnie>, 2 pary emu jedne wysokie na zime niebieskie, a drugie niskie beżowe też na zime. Kozaki takie z zamszu 2 pary. Tu 6 par klapek. 2 pary Rzymianek… Jedne skejty, ale nie chodze bo po co? 3 pary balerinek. 2 pary zwykłych trampek. 1 martensy. Jedna para botek beżowych, drugie są czarne, a no i jeszcze jedna para takich skórzanych kozaków, ale nie chodzę w nich kompletnie, bo są jakieś dziwne… - powiedziałam a on słuchał z niedowierzaniem
- Dobra… To teraz powiedz mi proszę po co Ci ich aż tyleee!?!
- No jejku jak po co? Są różne kolory, raz pasują mi taki kolor, raz pasuje mi taki. Raz jak chłopak jest tylko trochę odemnie wyższy to musze6 cm założyć, a jak jest o
dużo wyższy to mogę nawet lity 11
cm .
- Ja mam chyba 16 par i tak ciągle sądzę, że za dużo. Ale teraz powiedz mi czy wszystkie bierzesz do mnie?
- A mogeee? – zrobiłam oczka ze smreka
- Możesz. Ale będziemy musieli zabrać te stojaki i tą szafkę.. Zrobimy Ci garderobę, bo mamy takie niepotrzebne pomieszczenie małe to akurat będzie ok. A jaki masz rozmiar?
- od 39 do41 a
co?
- O to tak jak moja Aga – zaśmiał się
- To od razu jej powiedz, że zaraz będzie Paula jej podkradała – powiedziała moja mama
- Albo Aga Pauli – zaśmiał się Łukasz. Dobra to ja wiem, spakuj dzisiaj połowę tych butów to ja je wezmę już jutro, będziemy na raty brali.
- Yyy.. Ale nieee… No to w czym ja będę chodziła??
- Wiedziałam, że tak będzie – zaśmiała się moja mama
- Masz 56 par butów – zaśmiał się.
- Mam 60 ale 4 się gdzieś poniewierają No ale ejjj… Dobra spakuje Ci 2 pary wysokich szpilek i 2 pary niskich i jedne lity i tyle
- O nie Paula, jesz pożądne obiadki mojej żonki – powiedział Ziomek.
- No ale
- Nie ma żadnych ale. Ja tu Cię dopilnuje...
- Dobra to Paula idź się pakuj już, bo zostało ci 10 dni, a zanim ty się spakujesz.. Upierzesz wszystko
- To znaczy ty upierzesz? – zapytałam z radością w głosie
- A pralki to paniusia nie umie nastawić? – wciął się Łukasz
- No ale… Jejku, jak ja będę miała ciężko z Tobą..
- Moja żona też jest stanowcza
- No dobra… To z Wami… - powiedziałam i weszłam do łazienki nastawiać pierwsze pranie.
- No to może ją ustawisz do porządku – zaśmiała się mama
- No ja myślę – powiedział Łukasz
- To co przenocujesz dzisiaj u nas, dobrze? – zapytała moja mama
- Dobrze – uśmiechnął się i wszedł do łazienki gdzie byłam ja. – Ej przecież masz jeszcze 10 dni – zaśmiał się.
- No i popatrz ile rzeczy do uprania i uprasowania – pokazałam mu na wielki kosz
- To tylko Twoje ubrania? – zapytał ze zdziwieniem
- Tu jest mojej mamy i mojego brata – pokazałam mu o pół mniejszy kosz
- A to wielkie Twoje? Tylko Twoje? – zapytał
- Taak – powiedziałam
- To jak wielką ty masz szafe? – zapytał
- Ja mam garderobę – powiedziałam i zaprowadziłam go do pokoju. Otworzyłam drzwi do garderoby a on do niej wszedł
- Taaakaaa wielkaaa? To wszystko Twojeeee? – zapytał
- Wszyściusienko. A patrz ile butów – odwróciłam go, a on ujrzał moją kolekcję (56 par) butów.
- Japierdolee – powiedział - nawet Aga tyle nie ma – powiedział i zaczął liczyć
- Tu jest dokładnie 56 par. 6 par vansów. 5 par air maxów. 5 par conversów. 5 par do siatkówki, no i te co miałam dziś na treningu, a te – pokazałam na czarno różowo białe Asicsy – moje ulubione… tak właściwie to jest jeszcze 2 pary do biegania. New balance jedne… 3 pary szpilek wysokich no w nich to tylko do rodziny, bo gdzie indziej to za wysoka.. 4 pary szpilek niskich, 2 pary litów, o w tych to wcale nie chodze bo mają 11cm, a ja za wysoka… tu są 3 pary snackersów <trampek na koturnie>, 2 pary emu jedne wysokie na zime niebieskie, a drugie niskie beżowe też na zime. Kozaki takie z zamszu 2 pary. Tu 6 par klapek. 2 pary Rzymianek… Jedne skejty, ale nie chodze bo po co? 3 pary balerinek. 2 pary zwykłych trampek. 1 martensy. Jedna para botek beżowych, drugie są czarne, a no i jeszcze jedna para takich skórzanych kozaków, ale nie chodzę w nich kompletnie, bo są jakieś dziwne… - powiedziałam a on słuchał z niedowierzaniem
- Dobra… To teraz powiedz mi proszę po co Ci ich aż tyleee!?!
- No jejku jak po co? Są różne kolory, raz pasują mi taki kolor, raz pasuje mi taki. Raz jak chłopak jest tylko trochę odemnie wyższy to musze
- Ja mam chyba 16 par i tak ciągle sądzę, że za dużo. Ale teraz powiedz mi czy wszystkie bierzesz do mnie?
- A mogeee? – zrobiłam oczka ze smreka
- Możesz. Ale będziemy musieli zabrać te stojaki i tą szafkę.. Zrobimy Ci garderobę, bo mamy takie niepotrzebne pomieszczenie małe to akurat będzie ok. A jaki masz rozmiar?
- od 39 do
- O to tak jak moja Aga – zaśmiał się
- To od razu jej powiedz, że zaraz będzie Paula jej podkradała – powiedziała moja mama
- Albo Aga Pauli – zaśmiał się Łukasz. Dobra to ja wiem, spakuj dzisiaj połowę tych butów to ja je wezmę już jutro, będziemy na raty brali.
- Yyy.. Ale nieee… No to w czym ja będę chodziła??
- Wiedziałam, że tak będzie – zaśmiała się moja mama
- Masz 56 par butów – zaśmiał się.
- Mam 60 ale 4 się gdzieś poniewierają No ale ejjj… Dobra spakuje Ci 2 pary wysokich szpilek i 2 pary niskich i jedne lity i tyle
- Paulina!
- No co??
- Masz 60 par butów, oddasz 5 to w 55 w 10 dni będziesz chodzić? - No co??
- No dobrze to oddam też 4 pary air maxów i jedne conversy. No i te na zime. Ale więcej już nie.
- Jeszcze Vansy oddajesz wszystkie
- nie nie wszystkie na pewno nie! Mogę oddać 3 pary.
- Ale to tylko połowa.
- Tak właściwie to 1/3 bo 3 pary się gdzieś poniewierają. Na przedpokoju jedne, w torbie drugie i jedne się suszą.
- Kurde. Nie tak nie będzie. Oddajesz połowę wszystkich butów!
- Dobrze. – uległam
Myślałam dłuższą chwilę i doszłam do wniosku, że oddam te w którym prawie nie chodze, abo jak na razie nie chodzę czyli: połowę klapek. Wszystkie szpilki oprócz jednych niskich i jednych wysokich. Wszystkie Snackersy, kozaki, Emu, botki, skejty, convesry <nad którymi upolewałam> i martensy. Wyszło 27 par butów.
- No dało się? – zapytał Łukasz pakując do kartonu Martensy.
- niby tak… Ale weź tak żeby się nie zgniotły proszee
- Spokojnie – powiedział i się uśmiechnął.
- Wiesz wujek, baaardzo Cię polubiłam, ta właściwie, to zawsze byłeś moim idolem. I nadal jesteś. Zawsze patrzyłam jak rozgrywasz piłki, jak wyskakujesz, jak układasz palce.. Brałam z Ciebie przykład… Bardzo chciałam być rozgrywającą i ta naprawde jakbym nie oglądała meczów z Twoim udziałem z Twoim rozegraniem to nie byłabym rozgrywającą tylko albo środkową, albo atakującą i przyjmującą… Dziękuję Ci – uśmiechnęłam się i zobaczyłam na jego twarzy pojawiło się wielkie wzruszenie.
- Chodź tu – rozłożył ręce, a ja się w niego wtuliłam – jest mi bardzo miło, naprawde nie wiesz jak bardzo, słyszeć takie słowa, od tak fajnego człowieczka jak Ty. Jest mi niezmiernie miło, że wziąłem udział w uczeniu Cię Twojej gry, chodź nawet nie wiedziałem, że to robie – zaśmiał się.
- A wiesz jak ja się cieszę, że Ty tu jesteś? Że znowu dzięki mojemu największemu idolowi idę do przodu? Przecież ja mam u Ciebie taki dług, że nie mogę….
- Młoda idź już spać – powiedział a ja poszłam się umyć, a potem spać. Rano o 8 zadzwonił mój budzik. Niechętnie wstałam i poszłam do łazienki. Ogarnęłam się, a kiedy weszłam do kuchni zrobić śniadanie zobaczyłam wujka bez koszulki. Właśnie robił jajecznicę. Której nie lubię. Stanęłam koło niego a on powiedział.
- Ooo jedz szybko i idziemy na trening. – powiedział i podał mi talerz jajecznicy.
- Wujeek bardzo Ci dziękuję, ale ja przepraszam nie lubię jajecznicy..
- Hehe byłem ciekawy czy zjesz – zaśmiał się – Twoja mama mi już powiedziała.. Masz tosty
- Kocham Cię wujkuuu – powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek.
Zjadłam i poszliśmy na trening. O dziwo dzisiaj też byli i chłopcy i dziewczyny. Tez było jedno wielkie zdziwienie… Oczywiście wszyscy się dziwili co ja robie tu z Ziomkiem, no ale wszystko wyjaśniłam wszystkim. Potem poszliśmy do trenera. Z przejsciem do innegu klubu nie robil problemu. Tylko mama musi przyjść jutro i podpisac. Poszlam na trening. Mariusz się do mnie nie odzywal, był zamyslony. Każdy mi gratulowal. Kiedy powiedziałam do niego cześć, on nic nie odpowiedział. Wyszłam z szatni biegiem i kiedy przechodziłam przez drzwi zlapal mnie ktos za nadgarstek. Wykręciłam się. Tak to był Mariusz..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz