Takie krótkie streszczenie. :)

Co byś zrobiła gdybyś dostała propozycję zagrania w SMS w Sosnowcu i zamieszkania 400 km od swojego domu, razem z Łukaszem i Agnieszką Żygadło? Zgodziłabyś się opuścić swoją rodzinę, przyjaciółkę, chłopaka? Paulina podejmuje decyzję. Opuszcza swój dom rodzinny, by szkolić się na siatkarkę. Jest rozgrywającą. Praktycznie wszystkie zawodniczki z innych klubów ją lubią. Uwielbia zawierać nowe znajomości. Wydaje się, że przez pewien czas, ma idealne życie tu, w Sosnowcu. Jednak później ono się psuje. Czy Paulina będzie szczęśliwa? A może jej szczęście ograniczy się tylko do postępów w siatkówce? Przekonacie się same!
Serdecznie zapraszam do czytania opowiadania. Mam nadzieję, że się spodoba.

niedziela, 27 października 2013

8. Poznanie nowego siatkarza.

- Nie dziwie się, ja też kocham siatkówkę – powiedział ktoś z tyłu. Myślałam, że to wujek dlatego odwróciłam się i chciałam go uściskać i jeszcze raz podziękować, ale zobaczyłam, że za mną stoi ktoś inny.
- BARTOSZ KUREK ?! – krzyknęłam z niedowierzaniem.
- Wiesz jestem przyjacielem Ziomka – uśmiechnął się, a ja do niego podleciałam i go uściskałam. – Już, bo mnie udusisz. – zaśmiał się – Jutro masz trening z całą naszą reprezentacją, będziesz miała 13 osobistych trenerów – zaśmiał się.
- Ale, że Igła? Bartman? Jarosz? Winiar?? Dzik? Zati? Cichy Pit? Kosok? Możdżon? Ruciak?
- Zapomniałaś o Fabianie Drzyzga – uśmiechnął się\
- A kto to? – zapytałam
- Nowy rozgrywający, najmłodszy tylko 18 lat ma więc 2 lata starszy tylko od Ciebie.. – poruszał brwiami
- Moje życie zmienia się w jakąś bajeczkę – zaczęłam skakać w miejscu koło niego.
- Ej młoda spokojnie – zaśmiał się i mnie podniósł, po czym zobaczył moją kolekcję butów, postawił mnie i podszedł do niej. – Masz 16 lat tak?
- Dopiero 8 września skończę.
- Nieważne.. 16 lat i tyle par butów? 1,2,3 – zaczął liczyć
- Z tymi w których przyjechałam i w tych – wyjęłam z torby buty do siatkówki – jest ich 60 – uśmiechnęłam się
- ILE???!! – niedowierzał
- no 60.. – powiedziałam ciszej
- A ile masz do siatkówki? – zapytał
- 6 tylko – posmutniałam
- Tylko? Ja mam 24 lata i mam 8 – zaśmiał się
- Niedługo Cię dogonię, bo mam zamiar kupić sobię nowee i będę miała 7 – uśmiechnęłam się
- Dobra to powiedz mi tylko teraz ilu używasz? – zapytał
- Te są moje ulubione bo najładniejsze – pokazałam na różowo, czarno białe buty asics za kostkę. – i w tych najczęściej gram na turniejach ligowych. Chyba, że są mokre czy coś. Te, są moje drugie ulubione, bo mój idol ma takie – pokazałam buty Nike za kostkę, szare z oczojebnymi żółtymi podeszwami.
- Ooo takie ma też Ziomek.
- No przecież mówię – zaśmiałam się
- Aaa to Ziomek to Twój idol? – zapytał
- Nom. – uśmiechnęłam się.
- Dobra dawaj dalej
- No to te co ma wujek to w tych gram na turniejach towarzyskich. A te są nowe i jeszcze w nich nie grałam – pokazałam na najnowszy model biało czarny Assics
- Ejj, kupiłem wczoraj takie same – zaśmiał się
- No widzisz – uśmiechnęłam się – dalej… W tych trenuje – pokazałam mu normalne asics szaro białe z różowym znaczkiem i różową podeszwą.
- Różowy to Twój ulubiony kolor? – zapytał
- Różowy i niebieski – powiedziałam i się uśmiechnęłam – W tych – pokazałam takie same jak wcześniej tylko z niebieskim znaczkiem i podeszwą. – w tych jak są jakieś sparingi to w tych popylam – zaśmiałam się – i są jeszcze jedne moje buty do siatkówki takie niskie zwykłe asicsy z niebieskimi fragmętami – uśmiechnęłam się
- A dlaczego prawie wszystkie asicsy? – zapytał
- Bo są najładniejsze, pomijając fakt taki, że 3 pary moich butów to męskie – zaśmiałam się
- Dobra, dobra – uśmiechnął się. – To Ty się jeszcze rozpakuj, bo jutro czeka Cię trening. – zaśmiał się
- Taaa.. Zabijesz mnie chyba swoją zagrywką – zaśmiałam się
- E taaam, dam Ci żyć – uśmiechnął się, potargał moje włosy i wyszedł
Rozpakowywałam ubrania na trening, wtedy myślałam. Paulina kurde przed chwilą rozmawiałaś z Bartoszem Kurkiem, najwięcej punktującym zawodnikiem ligi światowej 2011. MVP ligi śiwatowej 2012!! A Ty kurde o butach. W duszy śmiałam się z samej siebie… Kiedy się rozpakowałam weszłam do pokoju, wyciągnęłam mojego Iphona, wpisałam numer mojej przyjaciółki i usiadłam przy biurku. Popatrzyłam na nie i zobaczyłam mojego tableta! Bez żadnej pękniętej szyby… Mój wujek jest genialny.
- Paula, właśnie miałam do Ciebie dzwonić, co tam u Ciebie?
- Przed chwil rozmawiałam z Kurkiem, rozumiesz to? – powiedziałam cała podekscytowana
- Coo?? Aaaaaa!! Zajebiście – powiedziała i usłyszałam głos z tyłu „Zunia jak się wyrażasz?”
- Właśnie Zunia jak się wyrażasz? – zapytałam
- No ale nie powiesz, że źle powiedziałam!! A jak dom? Pokój? – zapytała
- Cudooo! Jak wpadniesz do mnie to Cię oprowadzę – zaśmiałam się. – A jak tam u ciebie?
- Tak jak 5 godzin temu heh
- Tęsknię brzydalu..
- Wytrzymasz 2 dni
- Jak to dwa dni?
- Kurwa wygadałam się…
- Przyjeżdżasz? Przyjeżdżasz? JAZDAAAAAA!! – krzyknęłam
- Paula, ale Ty nic o tym nie wiesz, dobrze? – zapytała
- Jasneee
- Miała to być niespodzianka a ja kurde tak oto pięknie się wygadałam
- No przecież wiem, że Tobie się tajemnic nie powierza, ale inni chyba nie wiedzą – zaśmiałam się
- Ej no przecież znam wszystkie Twoje tajemnice….
- Przecież wiem balasie
- Ja lecę papatki
- Ej czekaj
- Słucham?
- Jutro mam trening z całą reprezentacją!!
- Cooo? Aaaaaaaaaaaaaaaaaa zajebiście – piszczała
- Jutro zadzwonię, papapapapa, kocham Cię – powiedziałam
- Pa mordkoo, Ja ciebie też.
Rozłączyłam się i zleciałam na dół, zobaczyłam wujka odwróconego tyłem, więc cicho podeszłam i wskoczyłam mu na plecy.
- Młoda, co ty wyprawiasz? – zaczął się śmiać
- Pokemooon wymiar walkiiii
- Złaź mi z pleców. Ile Ty ważysz? – zaśmiał się
- Tylko 52 kg – pisnęłam mu do uchaa – Dziękuję za naprawienie tabletaaa – zeszłam mu z pleców
- Słyszałeś Bartek? Ona waży tylko 52 kg! A ma 182 cm i 52kg?
- E tam, pewnie mówi mniej – zaśmiał się, a ja tym razem wskoczyłam mu na plecy – Boże jaka ona lekka – zdziwił się
- E tam. Przecież ja waże 100 kg – zironizowałam i chciałam zejść
- O nie młoda teraz nie zejdziesz – powiedział, złapał mnie i przekręcił na ramię – Zaraz pokażemy Ci łazienkę – uśmiechnął się szyderczo
- Nie proszę pana, proszę niech pan mnie puści, proszę, mam ulubioną bluzkę na sobię, błagam panaaa – Krzyczałam
- Za pana to jeszcze potem wyjdę z Tobą na dwór i się przeziębisz.. – zaśmiał się
- Yyy no to niby jak mam mówić? – zapytałam
- Po imieniu?  Bartek jestem
- Paulinka – chciałam podać mu rękę ale nie miałam jak – jak mnie puścisz to Ci podam rekę na przywitanie.
- A całusa w policzek dostanę? – zapytał
- Nawet dwa – powiedziałam
Postawił mnie na ziemię, a ja podałam mu rękę. Nastawił policzka, a ja szybko zwiałam do pokoju.
- O nie, nie, nie! Nie będzie tak! – powiedział i mnie gonił.
Kiedy byłam już w swoim pokoju i chciałam zamykać drzwi uniemożliwiła mi to jego noga. Odciągnął drzwi w drugą stronę i wszedł do pokoju. Ja wlazłam do garderoby i zamknęłam się na kluczyk.
- Myślisz, że drzwi mi straszne? – zapytał
- No na pewno ich nie wyrwiesz – zaśmiałam się a wtedy on przekręcił jakoś zamek i wszedł jak człowiek.
- Ale jak? – zapytałam kryjąc się za wieszakami.
- No normalnie, z dwóch stron jest zamek – zaśmiał się i wziął mnie na ręce i przełożył przez bark.
- Nie, błagam tylko nie do łazienki, błagam, mogę dać kurde 3 buziaki proszeee – krzyczałam
- Dobrze, ale teraz muszę być pewny więc, siadaj –posadził mnie na ladzie w kuchni, a on sam stanął przede mną. – Poproszę buziaka – powiedział a ja dałam mu buziaka w policzek. – Miały być trzy – wspomniał a ja dałam mu kolejnego.
- Oj po co Ci buziaki od takiej – popatrzyłam się na siebie – brzydkiej dziewczyny?
- Brzydkiej? – zapytał a ja przytaknęłam – ja Ci dam brzydkiej – zaczął mnie gilgotać
- Dobra, dobra – dałam mu trzeciego buziaka – Teraz mnie puścisz? – zapytałam
- Nie – zaśmiał się. – Musisz powiedzieć mi wszystko co o mnie wiesz.
- Dobra, jak chcesz. – Powiedziałam – Więc tak.. Urodziłeś się 29 sierpnia. Ooo masz jutro urodziny – zaśmiałam się – Chyba 1988rok? Grasz na pozycji przyjmującego. W 2011 roku kiedy mieliśmy brąz na Lidze Światowej dostałeś nagrodę najwięcej punktującego zawodnika. Świetne piłki rozgrywał Ci wtedy Łukasz Żygadło, najlepszy rozgrywający jakiego tylko znam. W 2012 roku zostałeś MVP Ligi Światowej. Jesteś podporą dla naszej reprezentacji. Jeszcze w 2012 roku Twoja zagrywka była bardzo nie regularna, mianowicie albo as, albo lekka, albo aut, albo siata. Sorki taka prawda…. W tym sezonie będziesz grał we Włoszech z numerem 16. Ważysz 2 razy więcej niż ja i jeszcze 3 kg., Czyli 107 kg. Chwalisz się, że to są czyste mięśnie. Masz 205cm wzrostu. W 2011 roku gdy dostałeś najlepiej punktującego, powiedziałeś, że oddałbyś tą nagrodę, by być chociaż szczebel wyżej na podium. Zasięg a ataku podajże 374 cm? A w bloku około 340cm. Aaa i jeszcze najważniejsze. Grasz w siatkówkę – uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam jego oczy. – Już mnie puścisz?
- Skąd Ty tyle o mnie wiesz? – zapytał – A i pomyliłaś się bo skacze do ataku 375cm a nie 374cm – zrobił smutną minkę
- Bo jesteś moim DRUGIM idolem. Od razu po tym – wskazałam palcem na Ziomka.
- Pff.. Co on potrafi – zaśmiał się
- Dużo – powiedziałam i poszłam do pokoju. – Dobranoc – krzyknęłam jeszcze na odchodne i poszłam spać.

poniedziałek, 21 października 2013

7. Ostatnia rozmowa z Mariuszem i Wyjazd :)

- Co ty gadasz Mariusz? Przecież masz sobie ułożyć życie tutaj, i nie będziesz mi rzucał żadnej dziewczyny dla mnie, bo ona na to nie będzie zasługiwała. Niestety nie będziemy już razem przez jakieś 3 lata, a potem to nie wiem, co będzie. Mariusz, masz pokochać kogoś, a nie czekać nie wiadomo ile na mnie, bo nie jestem księżniczką i na każde moje zawołanie będziesz ze mną. NIE bo ja też mogę sobie kogoś znaleźć. Przemyśl to. Nara – powiedziałam wściekła i pobiegłam szybciej zostawiając go w osłupieniu. Podbiegłam do Dominika, który co chwilę podnosił mnie, przytulał, całował w policzek z radości, że spełniają się moje marzenia. Mówił mi, że do mnie przyjedzie kiedyś.. Ciekawe… Po zakończonej rozgrzewce, zaczął się atak. Kiedy wystawiałam piłkę do krótkiej i miałam niedokładną musiałam się trochę odsunąć, wtedy właśnie dostałam piłką w głowę, w ucho.. Upadłam na ziemię.
- Przepraszam, boże Paulina – zaczął mówić Mariusz
- Paulinka – poprawiłam go i wszyscy zaczęli się śmiać w raz z trenerem.
- No to chyba jej nic nie jest skoro jeszcze potrafi żartować –zaśmiał się trener.
- A co tu takie zgromadzisko? To że szumi mi w uchu to jedno, a to że widzę jakieś 26 osób nad sobą tworzące kółko to drugie – zaczęłam się śmiać i wymachiwałam ręką by ktoś mi pomógł wstać. Kiedy wystawił rękę Mariusz i Zunia, popatrzyłam na nich i już chciałam dać ją Mariuszowi kiedy przypomniała mi się zasada „Przyjaźń ważniejsza od chłopaka” i skierowałam ją w stronę Zuni. Każdy patrzył się na mnie dziwnie. Ale nie robiłam sobie z tego nic i dalej rozgrywałam. Kiedy była przerwa podszedł do mnie Mateusz i zapytał się:
- Ej pokłóciłaś się z Mariuszem?
- Nie, ale mam zasadę przyjaciółka najważniejsza, powiedz to wszystkim, bo się głupio na mnie patrzą – powiedziałam
- Ok.
- Dziękuję – Dałam mu buziaka w policzek
- Ej za taką nagrodę to możesz prosić o cokolwiek chcesz – uśmiechnął się
- Bardzo śmieszne – powiedziałam i złapałam go za rękę – chodź na boisko – pociągnęłam go za sobą.
Graliśmy sparing. Tym razem mieszane składy. Byłam w składzie z Zunią i czterema chłopakami. Wygrałyśmy oczywiście. Po treningu poszłyśmy do szatni, wzięłam prysznic i się przebrałam. Wyszłam Przed sale i tam już wszyscy na mnie czekali. Wyściskałam każdego, dałam każdemu buziaka i nadeszła kolej na Zunie.
- Będę tęsknić mordko – uśmiechnęłam się nikle a po moim policzku poleciała łza.
- Ej tylko mi tu nie płacz balasie – wytarła moją łzę
- Nawet teraz nie obejdzie się bez wyzwisk debilu? – zaśmiałam się
- Nie ma wyjątków – przytuliła mnie – będę za Tobą strasznie tęsknić misiek
- Wiem, ja za Tb też – dałam jej buziaka i ją przytuliłam – jesteśmy w kontakcie tak? – zapytałam
- Jasne – odparła.
- Mamusiuuu – podeszłam do mamy
- Córciu – mama się uśmiechnęła\
- Kocham Cię bardzo – powiedziałam i ją przytuliłam
- Córeczko spełniaj swoje marzenia – powiedziała a ja się uśmiechnęłam – niedługo będziemy się widzieć
- Wiem przecież – powiedziałam i ją puściłam – Za tą łajzą będę bardziej tęsknić – wskazałam na Zunie a po jej policzku poleciała łza. – Nie płacz brzydalu
- Będzie mi brakować Twoich docinek – zasmiała się i ostatni raz mnie przytuliła, pomachałam wszystkim i wsiadłam do auta.
Jechaliśmy około 4,5 godziny, gadaliśmy o siatkówce, aż wkońcu wujek zapytał:
- A jak tam z Twoim chłopakiem?
- Nie mam chłopaka
- A ten no ten Maaa
- Mariusz – dokończyłam – Już nie jest moim chłopakiem
- A to niby czemu? Nie wierzy się w związek na odległość? – zapytała ciocia
- Nie – ucięłam krótko
- Dobra nie będziemy Cię dręczyć pytaniami.. – rzucił wujek
- Dobra Jezu, lepiej będzie jak znajdzie sobie kogoś na miejscu, ładniejszą, lepszą, mądrzejszą no.. – powiedziałam i wtedy wujostwo wybuchło śmiechem
- Skarbie przecież ty jesteś śliczna, mądra i utalentowana, czego chcieć więcej?
- Ciociu chodzi o to, że to nawet związek by nie był, bo co to za związek przez telefon? Dobra skończony temat – ucięłam
- Jak chcesz, to co za tydzień czy dwa mamy się spodziewać u nas w domu, jakiegoś chłopaka? – zapytał wujek patrząc na mnie przez lusterko
- Ewentualnie za trzy dni…– rozmarzyłam się
- Szybka jest – zaśmiała się ciocia
- Oj przecież żartuje – powiedziałam
Założyłam słuchawki i usłyszałam piosenkę „Red lips - to, co nam było”. Oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy.

- Księżniczko wstajemy – ktoś szturchał mnie w ramie
- Przecież ja nie spałam – otworzyłam oczy – Co?! Już na miejscu? Aa to może i spałam… - powiedziałam i wstałam.
Wzięliśmy moje torby, pudła i wieszaki przenośne, i szafki z garderoby i poszliśmy do domu. Kiedy weszłam myślałam, że pomyliłam domy. Było tam tak cudnie… Wnieśliśmy wszystko na górę, gdzie miał się znajdować mój przyszły pokój. Kiedy weszłam zdziwiłam się. Stało już tam biurko, podwójne łóżko, o którym zawsze marzyłam i kilka szafek.. Zobaczyłam też drzwi.. Otworzyłam je i ujrzałam moje buty na znajomej półce. Zrozumiałam, że to moja garderoba..
- Tu jest cudnie – powiedziałam i przytuliłam ciocię, a potem wujka. – Ale skąd tu biurko i łóżko i te szafki?  - zapytałam
- A tak ogólnie to stoją tu już dobre 2 miesiące. Pokój dla gości tu był – zaśmiała się ciocia.
- Dziękuję, Dziękuję, Dziękuję Wam, że mnie tu przyjęliście – zaczęłam skakać z radości. A oni się ze mnie śmiali.
- Rozpakuj te ubrania, buty i twoje rzeczy – powiedziała ciocia.
- Ok. – odpowiedziałam i wzięłam się za garderobę.
Każdego buta lekko prostowałam, bo się troszkę pogniotły. Ułożyłam je każdy rodzaj do każdego i wzięłam się za ubrania. Najpierw porozwieszałam kurtki. Potem bluzy, Potem sukienki a na końcu poukładałam spodnie, spodenki, bluzki, kombinezony… Wzięłam się za rzeczy na trening. Postawiłam przed sobą 3 torby i powiedziałam cicho
- Kocham grać i zawsze będę…
- Nie dziwie się, ja też kocham siatkówkę – powiedział ktoś z tyłu. Myślałam, że to wujek dlatego odwróciłam się i chciałam go uściskać i jeszcze raz podziękować, ale zobaczyłam, że za mną stoi…

piątek, 11 października 2013

6. Mega długie pożegnanie.

- Zunia uspokój się. Tu chodzi o to, że jutro mój ostatni trening tutaj… - zaczęłam płakać.
- Jak to ostatni? – zapytała i też słychać było, że zaczynała płakać. Dobrze ją znam wiem kiedy płacze nawet przez telefon.
- No jutro po treningu wyjeżdżam, żeby jeszcze poćwiczyć z wujkiem przed pierwszymi testami.. - Powiedziałam.
- Pogadamy jutro. Trzymaj się – powiedziała smutnym głosem i się rozłączyła.
Ja wlazłam pod prysznic i myślałam. Mam dopiero 16 lat a już pierwszy raz muszę się rozłączać z przyjaciółmi, z chłopakiem. Tak siatkówka na pierwszym miejscu.. Powtarzam sobie to już 6 lat i tak jest. Ale teraz trudno mi rozstać się z Zuzą.. Przecież przyjaźnimy się już 7 lat. To ona mnie namówiła na siatkówkę… Sama jest bardzo dobrą przyjmującą i atakującą… Rozumiemy się bez słów, kiedy coś się dzieje to do niej pierwszej wybieram numer, nawet nie do mamy, nie do chłopaka, ale do niej.. Jest moim wsparciem, najcieplejszym człowiekiem, jakiego znam.. Jest drugą mnie. Zawsze jak mamy wybierać chłopaka albo przyjaciółkę wybieramy to drugie. Jest moją siostrą. Tak, jest moją siostrą… Można ją tak nazwać. Kiedy przychodzi do mnie, nawet nie dzwoni, po prostu wchodzi, chyba że są zamknięte drzwi. Często jak mama mnie prosi o pozmywanie, a mi się nie chce klepie mnie w tyłek i mówi, że mi pomoże. Mamy przy tym kupę śmiechu. Zawsze po jej wyjściu słodyczy w moim domu nie znajdziesz, potrafi pszeszperać szafki w ich poszukiwaniu. Sama zagląda do lodówki, robi sobie jedzenie. Nawet u mnie ma swoje ubrania „w razie gdyby miała nocować” co jest częste. Ja u niej zresztą tak samo. Nie kłócimy się prawie wcale. Siedzimy razem, ściągamy razem na testach, jak przypały to tylko z nią. Zawsze ale to zawsze jest przy mnie. Teraz najbardziej będzie mi jej brakować. Już widzę minę mojej mamy kiedy przyjdzie jej płacić mój abonament…
Z rozmyśleń przerwała mi mama krzycząc:
- Paulina wszyscy chcemy się umyć. Siedzisz już pół godziny wyłaź!!
 - No już – odkrzyknęłam
Wyszłam z pod prysznica i stanęłam w lustrze. Wyjęłam płatki do demakijażu i zmyłam do końca mój makijaż. Umyłam zęby. Potem buzię. Wzięłam do ręki balsam i nasmarowałam się nim. Wyjęłam suszarkę i wysuszyłam włosy. Nałożyłam na siebie moją pidżamę i wyszłam.
- No naroście – powiedzieli wszyscy.
- Oj nie przesadzajcie, że tak długo tam siedziałam – powiedziałam z ironią
- Godzina to mało? – zapytał wujek z zakłopotaniem – nawet Aga tyle nie siedzi

- Oj tam – powiedziałam i poszłam spać.
Rano kiedy zadzwonił budzik nie chciałam wstawać. Nie chciałam rozstawać się z Zuzą i innymi przyjaciółkami i przyjacielami.. Kiedy wyłączyłam telefon po 10 minutach ciągłego budzika i schowałam głowę w poduszkę przyszła mama i siadłą na moim łóżku.
- Skarbie wstawaj – powiedziała
- Mamo ja chce tam jechać, ale nie chce się rozstawać z Zuzią.. Przecież wiesz, że ja ją kocham jak siostrę
- Wiem słonko.. Wiesz jak będziemy przyjeżdżać do ciebie to ją będziemy zabierać – powiedziała moja mama – no chyba, że jakiś chłopak będzie chciał ją dla siebie to nie wiem.. – Zaśmiała się a ja z nią
- E tam, ja jestem ważniejsza, w sumie to i tak nie ma żadnego jeszcze – odparłam i mimowolnie wstałam.
Po ogarnięciu się, ubrałam się w ostatnie ubrania, jakie zostawiłam sobie i razem z mamą zapakowałam resztę moich butów do pudła. Poszłam zjeść śniadanie. Potem już wszyscy razem z moją mamą pojechaliśmy na sale. Kiedy wchodziłam na trening moje nogi się lekko uginały bo wiedziałam, że to już ostatni. Ale chciałam, żeby przyjaciele mnie dobrze zapamiętali.. Taką uśmiechniętą, pozytywną dziewczyne… Weszłam wiec do szatni pełna optymizmu. Tym razem miałyśmy już oddzielną szatnie od naszych chłopców więc każda już prawie przebrana wyczekiwała mnie. Dałam każdej buziaka w policzek, a następnie się przebrałam. Kiedy wszystkie wyszły zostałam z Zuzą sama.
- Zunia kocham Cię wiesz? – powiedziałam z lekkim uśmiechem na ustach.
-- Ja Ciebie też wiesz? – zapytała i obie się zaśmiałyśmy po czym rzuciłyśmy w ramiona. Stałyśmy przez chwilę tak kiedy powiedziałam:
- Pamiętasz, że zawsze jestem u cb na pierwszym miejscu, a Ty u mnie? – zapytałam
- No jasne
- No to jak moi rodzice będą do mnie przyjeżdżać to masz z nimi przyjeżdżać, jak będziesz miała za dużo nauki to weź książkę to pouczymy się razem.
- Z Tobą nauka? – Zaśmiała się
- Oj wolę jak siedzisz przy mnie i się uczysz niż ja Cię nie widzę – powiedział i po moim policzku poleciała pierwsza łza.
- Chodźmy już na trening – powiedziała i zatrzepotała rzęsami by nie płakać.
- Idziemy. Klata do przodu, uśmiech na buzi i co??
- Gramyyy
Weszłyśmy na trening i przywitałam się z chłopakami buziakiem w policzek. Mój trener już wiedział, że to ostatni mój trening tutaj więc powiedział na wstępie:
- Dziewczyny… Chłopaki… Paulina ma Wam coś do powiedzenia – uśmiechnął się do mnie gorąco.
- No dobrze więc po pierwsze powiem Wam, że już dzisiaj wyjeżdżam, by potrenować jeszcze tam przed pierwszymi testami. To jest mój ostatni trening tu. Chciałabym z tego miejsca podziękować naszemu trenerowi, który użerał się ze mną dobre 6 lat. Za każdą wskazówkę, za każdą dobrą radę, za każdy trening na którym wkładał całe swoje serce, za każdy wygrany turniej, ale też za każdy przegrany. Nigdzie nie znajdę lepszego od pana. Dziękuję trenerze – powiedziałam i go uściskałam. – Chciałam Wam też podziękować za wszystkie przyjaźnie tutaj zawarte. Przeprosić za każdą kłótnie z Wami większą czy mniejszą. Podziękować za to, że wytrwałyście ze mną na boisku i że zostałam przez Was wybrana na kapitana, którą rolę pełnie już 4 rok. Dziękuję za to, że wtedy, gdy mi nie wychodzi nie złościcie się na mnie, a w ręcz przeciwnie, dajecie po sobie poznać że jesteście całym sercem ze mną. Kiedy mam chwilę zwątpienia dajecie mi kopa w tyłek i napędzacie. W ogóle chciałam Wam podziękować, za każdą chwilę spędzoną z Wami… Za serdeczność, wyrozumiałość, dziewczyny po prostu za wszystko.. Chłopaką chce podziękować też za przyjaźnie, za może coś więcej niż przyjaźnie. Za to że dzięki im zagrywką i atakom dopracowałam przyjęcie – tu wszyscy się zaśmieli – Mam dla Was prośbę nie zmieniajcie się i pamiętajcie o mnie, dobrze? – zapytałam i wszyscy pokiwali głową – A tutaj najbardziej chce podziękować Zuni. Jesteś dla mnie podporą, wygadałyśmy chyba milion rozmów przez telefon, miliard sms.. Jesteś dla mnie jak siostra i zawsze będziesz. To ty pamiętasz o wszystkich ważnych rzeczach, zawsze jesteśmy razem, nierozłączne. I nawet teraz kiedy ja wyjeżdżam myślę, że nie znajdziesz sobię nikogo na zastępstwo, bo tego bym nie przeżyła – powiedziałam i zaczęłam płakać – Dziękuję Ci za każdą chwilę spędzoną razem. Za każdą kłótnie, za każde pocieszanie, za razem podjęte decyzje, za to że mnie jeszcze nigdy nie opuściłaś w potrzebie i za to że jestem dla Ciebie najważniejsza, nawet od chłopaków, Ty dla mnie też… Po prostu dziękuję Ci za to, że jesteś – powiedziałam i rzuciłyśmy się w swoje ramiona płacząc…
- A teraz my mamy coś dla Ciebie – powiedziała Zuzia i przywołała trenera ręką. – Masz rozpakuj
Z papieru wyciągnęłam pudełeczko. Kiedy zajrzałam do środka ujrzałam klubową koszulkę z moim numerkiem „9” i nazwiskiem na której widniały podpisy każdej dziewczyny i chłopaka. A także podpis trenera: „Ten numer zawsze będzie na Ciebie czekał pamiętaj”. Było w nim też zdjęcie z dziewczynami po wygranej lidze… Na drugim chłopaki z wielkim transparentem „Kochamy Cię Paula”. Był też puchar. Bardzo się zdziwiłam gdy zobaczyłam nasz puchar po wygranej lidze.
- Ale jak to? – zapytałam
- Normalnie, należy Ci się – odparł trener
Uściskałam go i potem zajrzałam do pudełka, były jeszcze dwie rzeczy. Jeden to pojemniczek jakby na wisiorek. Kiedy go otworzyłam ujrzałam wisiorek z przypinką w kształcie serca na którym wygrawerowany był napis „Jeśli walczysz, jesteś zwycięzcą ~ UKS 6”. Uśmiechnęłam się i podziękowałam każdemu. Na samym końcu ujrzałam pendrajwa. Zdziwiłam się lekko, ale zobaczyłam, że za mną stoi trener z laptopem. Wsunęłam pena i zobaczyłam co na nim jest.. „Pożegnalne” Nacisnęłam i ujrzałam filmik. Był to filmik pożegnalny, przez cały czas kiedy go oglądałam ryczałam jak głupia.
- Boże jak ja Was kocham – powiedziałam i przytuliłam każdego po kolei. – Jak będę przyjeżdżać na weekendy to każda sobota jest nasza ok.? Na Sali będziemy siedzieć i gadać. I nie ma nie! – powiedziałam ze łzami w oczach – Dziękuję Wam jeszcze raz i chodźcie na trening nooo to mój ostatni muszę zabłysnąć – powiedziałam a po tych słowach wszyscy zaczęli się śmiać.
- No to jazda 15 kułek – krzyknął trener.
Ahh to ostatnie 15 kółek tutaj i ostatnie darcie się trenera…
kiedy biegłam rozmawiałam z Mariuszem.
- Tak po prostu wyjeżdżasz? – zapytał
- Mariusz wiesz, ze jade spełniać marzenia – powiedziałam
- Będę na Ciebie czekać, tyle ile muszę – powiedział – ja przyjedziesz znowu tutaj to rzucę każdą dla ciebie - wypalił.
-----------------------
już 6 rozdział tak szybko hehe. Dzisiaj jade na turniej dlatego dopiero w środę nowy :)) Już pisze kolejne rozdziały więc jest dobrze, i myślę że to opowiadanie będzie o wieeeleee dłuże niż tamto 10 rozdziałowe :) Pozdrawiam ;**

środa, 9 października 2013

5. Trudna rozmowa, wielkie pakowanie i zmiana terminu wyjazdu :)

A co jeszcze jeden będzie :) Jutro też dodam bo nie będzie mnie znowu w weekand bo turniej mam, a potem będę się w poniedziałek uczyć więc jutro następny a jeszcze następny we wtrorek, miłego czytania <3
-------------------------------
Stanął i mnie przytulił. Płakałam. Bardzo bałam się tej rozmowy, ale musiałam.
- Mariusz…
- Wiem
- Ale nie wiesz… Ja wyjeżdżam na 9 dni. Za 9 dni już nie będziemy razem. Nie możemy. Możemy być przyjaciółmi. Bardzo mnie to boli, bo Cię kocham
- Ja Ciebie też. Ale dlaczego mamy nie być razem?
- Bo to jest 400 km stąd. Nie możemy być razem. Znajdziesz sobie kogoś tu, na miejscu.
- Nie potrafię. Cały czas myślę o Tobie.
- Ja o Tobie też. Uwierz. Ale nie mogę, nie mogę Cię ograniczać, przecież prącej czy później kogoś sobię znajdziesz.
- Ale ja chce być z Tobą. Kurde musisz wyjeżdżać teraz? Kiedy zdałem się na odwagę i Ci powiedziałem wszystko? Kurde to jest dopiero 2 dzień naszego związku..
- Musze spełniać swoje marzenia. Jak się chce uprawiać ten sport wyczynowo, to trzeba całe życie podpisać pod siatkówkę – powiedziałam i pocałowałam go w policzek
- Kocham Cię
- Wiem, ale już dzisiaj nie możemy być razem. Jak Cię tak z dnia na dzień zostawię, to będzie gorzej. Oswajaj się już teraz – powiedziałam  i odwróciłam się. Dałam krok, a on znów złapał mnie za nadgarstek i przytulił bardzo mocno.
- Jutro. Proszę Cię nie dzisiaj. Chce jeszcze dzień być z Tobą. – Tulił mnie tak mocno, jakbym to było ostatni raz. Fakt pewnie będzie jednym z ostatnim. Płakałam. Wtedy przyszedł Łukasz.
- Paula już musimy iść – powiedział – Spakujesz jeszcze trochę ubrań i pojadę zawieść do domu. Potem pogadacie, bo się troszkę śpieszę. Ok.?
- Dobrze – powiedziałam – pa – dała buziaka w policzek Mariuszowi.
Łukasz przytulił mnie i szepnął:
- będzie dobrze
- musi – uśmiechnęłam się i weszłam do jego auta.  
Pojechaliśmy do domu i znów była awantura czego nie oddam, co oddam. Hahah czuje, że z wujkiem to będzie niezła beka. Kiedy nie chciałam oddać ani jedenych spodenek z 11, tak się „zdenerwował”, że wziął mnie na ręce, odciągnął od garderoby i spakował 6 par. Stwierdził że zostawiłam jeszcze sobie spódnice, o które tez była kłótnia. Po niespełna półtoragodzinnym pakowaniu się. Spakował karton butów, karton ubrań i szafkę na buty z garderoby i przenośnie wieszaki. Kiedy wyszedł kazałam pozdrowić mu „ciocię Agnieszkę” i pojechał. Zadzwoniłam do Mariusza, żeby do mnie przyszedł. On był 10 minut później. Kiedy zobaczył, że nie mam tylu par butów powiedział:
- Ooo wreście zmądrzałaś i sprzedałaś te niepotrzebne?
- Wujek stwierdził, że na raz to my się nie zabierzemy i będzie w ratach zabierał. Szafkę na buty też zabrał dlatego tak leżą porozwalane. – zrobiłam smutną minkę.
- Ojej..
- Dobra Mariusz, ja mówię serio, musimy przestać się spotykać, tak będzie lepiej i dla mnie i dla Cb. Nie przeżyje jak zostawię Cię z dnia na dzień. Będę tęsknić i w ogóle.
- Jesteś tego pewna? – zapytał wkurzony
- Tak – odparłam a on już miał wychodzić, kiedy wzięłam go za rękę i przytuliłam się do niego. Potem pocałowałam i puściłam.
- Kocham Cię – powiedział
- Ja Ciebie bardziej – powiedziałam a on wyszedł.
Od razu złapałam za drążek i zaczęłam się podciągać na nim. Po chwili zobaczyłam, że Mariusz się na mnie patrzy. Zeszłam i zapytałam:
- Co Ty tu jeszcze robisz? – zapytałam
- Patrzę się na Ciebie – odparł i się uśmiechnął
- Mariusz nie. Papa – powiedziałam i go wypchnęłam za drzwi.
- Tak będzie lepiej – powiedziałam do siebie samej. Weszłam jeszcze na facebooka i napisałam sms do wujka Ziomka.
 „Wujek następnym razem jak przyjedziesz, to zabierz Żonę, pewnie jest tak bardzo fajna jak Ty, bo jakby inaczej”
„Hej, tu Agnieszka. Dziękuję, postaram się jutro przyjechać z Łukaszem”
„Ooo. Jutro? To bardzo fajnie. Czekam:*”
„Będziemy na Twoim treningu, dozobaczenia:*”
- Jak fajniee – powiedziałam sama do siebie i usnęłam.
Rano trening o 10. Chyba trenerowi spodobały się treningi razem. Bo znowu taki był. Kiedy zobaczyłam chłopaków, powiedziałam:
 - Hej, Wy znowu na naszym treningu? – i dałam każdemu po kolei buziaka w policzek. Mariuszowi też, choć zrobiłam to tak samo jak innym.
- Oo przyszedł nasz 4pack – zaśmiał się Mateusz.
- Ooo jest i ten zachwycający się nim – zaśmiałam się i poszłam się przebrać kiedy wyszłam z szatni zobaczyłam na trybunach Łukasza z Agnieszką. Podleciałam szybko do nich
- Hej wujuu – przytuliłam go – A Ty to pewnie moja ciocia – zaśmiałam się – Hej, miło Cię poznać – powiedziałam i ją przytuliłam
- Mi Ciebie również – powiedziała i się uśmiechnęła.
- Łooo ale ty ładna jesteś. – powiedziałam – Boże jakie masz nogi długie – podziwiałam ją.
- Heh dziękuję. Ale ty też jesteś ładna. A o nogach to nie wspomnę. Leć trenuj – powiedziała i się uśmiechnęła.
Trening znowu podobny. Oprócz tego, że Zunia się spóźniła i założyła bluzkę na lewą stronę. Ale też nie wychodziła mi wystawa w tył. Nie wiem, czemu. W przód była perfekcyjna, krótka i podwójna krótka też. Pajp też. Ale kurde w tył ni diabła nie wychodziło. Wkurzałam się strasznie kiesy kolejne piłki mi nie wychodziły, a trener nawet nie wiedział dlaczego <tak mój trener jest świetny> Niby miałam stopy równolegle do siatki i wgl a i tak przelatywała na drugą stronę piłka. Kiedy kolejny raz mi się nie udało, i przeklęłam pod nosem poczułam że ktoś za mną stoi. To był Łukasz. Powiedział mi, że muszę postarać się piłkę wypuścić z dwóch rąk jednocześnie. Bo mi jedna ręka szybciej idzie a druga wolniej. Kiedy tak zrobiłam udało mi się. Podziękowałam i powiedziałam mu, żeby może poprowadził dziś ten trening. On poszedł do trenera zapytać o zgodę, a ja poszłam do cioci.
- Ciociiuuu
- Słucham Cię?
- No bo czy może wujek poprowadzić trening nasz dzisiaj?
- A czemu mnie pytasz o zgodę?
- Bo przyjechałaś z nim i nie chce żebyś sama siedziała. Może masz ochotę porobić zdjęcia.?
- Jasne. Wiesz bardzo dobrze grasz. I wydajesz się naprawdę bardzo miłą dziewczyną. Inna by nie przyszła i nie zapytała czy chciałabym coś porobić, żeby się nie nudzić. – uśmiechnęła się
- Tu masz aparat – podałam jej lustrzankę. – też Cię bardzo polubiłam. – uśmiechnęłam się i poszłam na boisko.
Trening był mega. Ziomek co chwilę pokazywał nowe fajne ćwiczenia. Wszyscy byli wniebowzięci.
Na koniec był okrzyk
- Ziooooo – krzyknęłam
- MEEEK – odkrzyknęłi wszyscy i się roześmiali.
a potem :
Dzię ku jemy! Dzię ku jemy!
- Jesteś mega Ziomek – zaśmiałamsię i przytuliłyśmy go.
Kiedy się przebrałam wyszłam i poszłam do cioci. Ona pokazała mi zdjęcia.
- Dziękuję są mega – powiedziałam i ją przytuliłam
- Hehe nie ma za co – odparła
- Jest, jest – powiedziałam i się uśmiechnęłam
- Powiedz Paulinko ile masz par butów?  - Zapytała i się zaśmiała
- a to wujek Ci nie mówił? – zapytałam
- ale on prawdę mówił że 60? – zapytała
- No tak – uśmiechnęłam się
- Będziemy się wymieniać bo ten sam rozmiar a niektóre to masz naprawdę ładne, ba! Wszystkie są ładne! – powiedziała
- hahaha dobrzee – powiedziałam
- Paula a nie chcesz nam mówić po imieniu?  - zapytała
- Wole Ciocia, Wujek – odparłam
- no dobrze. – pojechaliśmy do domu.
- Paulina – zaczął Wujek
- Paulinka – poprawiałam go a on się zaśmiał
- Dobrze. A wiec Paulinka, nie chcesz jutro przyjechać do nas, żebyśmy jeszcze poszli na sale i poćwiczyli, żebyś lepiej na testach we wrześniu wypadła?
- Oczywiście, że chce, to powiedz wujek mamie a ja z ciocią pójdę się pakować. Ciocia zobaczysz moją wieeeelką garderobę choć – powiedziałam.
 Ciocia zachwyciła się na samym początku moim pokojem. A najbardziej moim końcikiem nad łóżkiem. Miałam tam sto zdjęć ze znajomymi, zabawne, zwariowane, poważne, z chłopakami jakich miałam.. Fakt pięknie to wyglądało. Ale kiedy weszła do garderoby stanęła i przyglądała się.
- No Tobie też będzie trzeba u nas garderobę zrobić…
- A Wujek już mi szafkę na buty zabrał, a była taka ładna. Jak stała to było miejsce na 100 par butów i były tylko takie podkładki obok siebie żeby stały… i mi jeden ten przenośny wieszak zabrał – poskarżyłam się
- No to zabieramy się za pakowanie. Wyjmuj torby.
- Ok. – powiedziałam i wyjęłam 4 wielkie walizki.
- Jakie wielkie…
- No bo ja jak nawet jadę na 5 dni to taką zabieram wypchaną po brzegi + oddzielną kosmetyczkę na kółkach – zaśmiałam się.
- Oj ciekawie z Tobą będziemy mieli – powiedziała – dawaj może po kolei. Najpierw bluzki z krótkim rękawkiem.
- Ok. – powiedziałam i wyjęłam na kupkach: Najpierw białą stertę (ok.20) . Potem kolorową (ok.18) a potem czarną (ok.13).
- Dobra… To odłóż połowe tych podkoszulek do walizki
- dwie trzeciee!! Proszę
- No dobra. – powiedziała i włożyłyśmy 36 bluzki. – Teraz bluzki długi rękaw – powiedziała i już naszykowała się na najgorsze.
- Ok. – powiedziałam i wyjęłam jakieś 7 bluzek z długim rękawem.
-Tylko tyle? - Zapytała z niedowierzaniem
- No bo ja chodzę w bluzach, a nie bluzkach z długim rękawem.
- Ok, to ja to spakuje, a Ty wyjmuj bluzy.
- Dobra – powiedziałam i wyjęłam około 20 bluz zakładanych i 10 zasuwanych
- Dobra… To wybieraj z tego dwie trzecie.
- Ale ja chce wszystkie je, proszee - powiedziałam
- Dobra to dawaj – powiedziała i je włożyła jakie 5 bluz po czym dodała – Dobra nie ma już miejsca w tej.
- A jeszcze jakieś 5 razy tyle… - powiedziałam i zaczęłam z nią układać resztę bluz w nowej walizce.
- Dobra to dawaj krótkie spodenki – powiedziała a ja wyjęłam jakieś 23. – Tak myślałam że ich będzie dużo – odparła a ja tylko wzruszyłam ramionami
- Dać Ci trzecią?
- Dawaj – uśmiechnęła się - Teraz długie spodnie – wyjęłam 10 par.
- Szykuj sukienki
- Dobra – powiedziałam i przysunęłam jej cały wieszak na kółkach.
- A no dobra – powiedziała i zaczęłyśmy zdejmować z wieszaków sukienki i układać do walizki. Było ich 30. Tak duuużo. – Spódnice?
- Spoko – wyjęłam jakieś 10 spódnic.
- Ooo mało – uśmiechnęła się i spakowałyśmy.
- Teraz czwarta? – zapytałam
- Noo… Jakieś kurtki dawaj.
- Spoko – powiedziałam i podsunęłam jej wieszak na kółkach. Kolejny…
- Po co Ci księżniczko 5 kurtek na zimę? – zapytała
- No bo tu masz płaszczyk taki jak do restauracji, tu masz na snowboard… Tu masz taką ciepłą do szkoły, tu masz do kościoła, a tu do rodziny…
- A no dobra – powiedziała i wpakowała do torby tylko płaszcze.
- A tą ciepłą i na snowboard? – zapytałam
- Weźmiemy położymy tak w samochodzie – uśmiechnęła się i rzuciła je na walizki.
- Tu są na jesień – powiedziałam i pokazałam 7 kurtek.
- Boże Paula… Kurtki, Buty, Sukienki, Spodenki i Bluzy to Twoja ulubiona część garderoby?
- Buty najbardziej – uśmiechnęłam się.
- Zauważyłam… Dobra dawaj majtki, skarpetki i staniki. – powiedziała a ja jej to dałam. Kiedy dałam jej moją „kolekcję” staników <czytaj 18 innych sztuk> ona zdębiała.
- A staników po co Ci tyle? – zapytała.
- No bo jeszcze nie powiedziałaś żebym Ci koszule dała a mam takich mgiełek jakieś 14 więc muszą być ładne, bo prześwitują nie?
- No dobra…. Koszule daj…
- Masz – wyjęłam jakieś 30 sztuk.
- Pidżama? – zapytała
- Ok. – Dałam jej 4 dwu częściowe i 3 koszule takie długie…
- O czymś zapomniałam?
- Tylko o kombinezonach, ale jest ich tylko 5. A no i jeszcze ubrania na treningi…Ooo ich jest sporo…, Ale to mam 3 torby na treningi to w nich da rade zapakować. 
- No to pakuj, ja idę do wujka.
- Ok. – powiedziałam i zapakowałam. Gdy pakowałam ostatnią koszulkę rozłożyłam ją i zobaczyłam koszulkę polski z 15 i napisem Żygadło. Wsunęłam ją na siebie i poszłam do salonu się zaprezentować.
- Ooo – krzyknęli wszyscy.
- Mówiłam, że jesteś moim idolem – powiedziałam i go przytuliłam.
- Paulinko spakowana? – zapytała mama
- Tak jest.! Jeszcze jutro pojedziemy się pożegnać z dziewczynami ok.?
- I z chłopakiem? – wciął się wujek.
- Masz chłopaka? – zapytała mama
- Tak właściwie to miałam, tylko 2 dni mogliśmy się nacieszyć sobą, bo przyjechał ten oto tu stojący mężczyzna i musiałam przekreślić mój związek z Mariuszem.
- Zaraz, zaraz… Mariuszem? Przecież to Twój przyjaciel… - powiedziała mama dziwnie poruszając brwiami.
- No i nadal nim jest – powiedziałam – dobra koniec tematu – powiedziałam trochę zdenerwowana.
- Okej… To idź się myć i idź spać. Jutro ostatni trening tutaj – powiedziała mama
- No tak musiałaś mi przypominać – mruknęłam pod nosem idąc w stronę łazienki a do moich oczu nabrały się łzy. Wzięłam mojego Iphona i wykręciłam znany numer mojej najlepszej przyjaciółki.
- Halo? – usłyszałam.
- Hej Zunia.. – powiedziałam smutnym głosem
- CO SIĘ STAŁO? KTOŚ CIĘ SKRZYWDZIŁ? NIE DARUJE 
MU TEGO… - krzyczała 

4. Moja wielka garderoba.

Najpierw mówię, że chce swoją nieobecność jakoś wynagrodzić dlatego jest następny :D Tak zdradze Wam że Paulina wyjedzie pod koniec 7 rozdziału ^^ Także jeszcze będzie się coś działo w tym mieście :))
Miłego czytania :)
-----------------------------------------------------------------------------------------
- No normalnie – i powiedziałam mu wszystko.
- No wiesz, to że dostaniesz kiedyś propozycję, to było wiadomooo
- Niby dlaczego?
- Ej no sorry taka rozgrywająca by nie miała? – zapytał
- Oj dobra. Wchódź – otworzyłam drzwi kodem jakże cudownym 0457192
Weszliśmy. Dominik poszedł do mojego brata o dwa lata starszego, a ja z Ziomkiem poszłam do kuchni. Mama przeraziła się na widok gościa i chciała jak najszybciej wszystko wiedzieć. Po wszystkich szczegółach odparła
- Dobrze zgadzam się – powiedziała
- Na serioooo!!!!!!????? – wykrzyczałam i zaczęłam piszczeć, skakać, latać po domu, krzyczeć przez okno, że moje marzenia się spełniają. Wtedy wujek złapał mnie łapskami za boki, podniósł lekko do góry, zaniósł do kuchni, gdzie odbywała się rozmowa i powiedział
- Paulina wiemy, że się cieszysz – śmiał się
- Paulinka – poprawiłam go a on znowu zaczął się śmiać
- Paulinka wiemy, że się cieszysz, ale to sąsiadom raczej się nie spodoba – uśmiechnął się
- Dobrze, ale Łukasz teraz powiedz ile będzie to kosztować? – zapytała moja mama
- Ale nie wiem o czy jest mowa – powiedział
- No o tym ze ten szkodnik będzie u Ciebie nocował, jadł…
- Ale w żadnym wypadku. – powiedział
- Łukasz nie wygłupiaj się, tylko mów
- Dobra jak pani taka uparta, to tylko jedzenie, to wyjdzie jakieś 200 zł miesięcznie.
- Tylko? To chyba nie wiesz ile ten grubas je – powiedziała mama ze śmiechem
- Proszę pani. Nie będę pani obciążać, bo i tak ona będzie wyjeżdżała na zgrupowania, które po części będą dofinansowane od sponsorów, ale po części nie. Na kartę zawodnika, na takie inne potrzeby klubu. – rzekł
- No dobrze. Ale jeżeli to będzie za mało to proszę mówić, dobrze? – zapytała, ale przecież to było wiadome, że i tak nie powie, bo ma pieniędzy pod dostatek. – Oczywiście na takie rzeczy jak ubrania i tak dalej, to ja będę jej dawała kieszonkowe, bo z jej zakupocholiznem to zbankrutowałbyś. – zaśmiała się mama
- Nooo – poparłam ją. – No i mamo jeszcze na lody, kino, mc Donalda…. – zaczęłam wyliczać
- O nie Paula, jesz pożądne obiadki mojej żonki – powiedział Ziomek.
- No ale
- Nie ma żadnych ale. Ja tu Cię dopilnuje...
- Dobra to Paula idź się pakuj już, bo zostało ci 10 dni, a zanim ty się spakujesz.. Upierzesz wszystko
- To znaczy ty upierzesz? – zapytałam z radością w głosie
- A pralki to paniusia nie umie nastawić? – wciął się Łukasz
- No ale… Jejku, jak ja będę miała ciężko z Tobą..
- Moja żona też jest stanowcza
- No dobra… To z Wami… - powiedziałam i weszłam do łazienki nastawiać pierwsze pranie.
- No to może ją ustawisz do porządku – zaśmiała się mama
- No ja myślę – powiedział Łukasz
- To co przenocujesz dzisiaj u nas, dobrze? – zapytała moja mama
- Dobrze – uśmiechnął się i wszedł do łazienki gdzie byłam ja. – Ej przecież masz jeszcze 10 dni – zaśmiał się.
- No i popatrz ile rzeczy do uprania i uprasowania – pokazałam mu na wielki kosz
- To tylko Twoje ubrania? – zapytał ze zdziwieniem
- Tu jest mojej mamy i mojego brata – pokazałam mu o pół mniejszy kosz
- A to wielkie Twoje? Tylko Twoje? – zapytał
- Taak – powiedziałam
- To jak wielką ty masz szafe? – zapytał
- Ja mam garderobę – powiedziałam i zaprowadziłam go do pokoju. Otworzyłam drzwi do garderoby a on do niej wszedł
- Taaakaaa wielkaaa? To wszystko Twojeeee? – zapytał
- Wszyściusienko. A patrz ile butów – odwróciłam go, a on ujrzał moją kolekcję (56 par) butów.
- Japierdolee – powiedział  - nawet Aga tyle nie ma – powiedział i zaczął liczyć
- Tu jest dokładnie 56 par. 6 par vansów. 5 par air maxów. 5 par conversów. 5 par do siatkówki, no i te co miałam dziś na treningu, a te – pokazałam na czarno różowo białe Asicsy – moje ulubione… tak właściwie to jest jeszcze 2 pary do biegania. New balance jedne… 3 pary szpilek wysokich no w nich to tylko do rodziny, bo gdzie indziej to za wysoka.. 4 pary szpilek niskich, 2 pary litów, o w tych to wcale nie chodze bo mają 11cm, a ja za wysoka… tu są 3 pary snackersów <trampek na koturnie>, 2 pary emu jedne wysokie na zime niebieskie, a drugie niskie beżowe też na zime. Kozaki takie z zamszu 2 pary. Tu 6 par klapek. 2 pary Rzymianek… Jedne skejty, ale nie chodze bo po co? 3 pary balerinek. 2 pary zwykłych trampek. 1 martensy. Jedna para botek beżowych, drugie są czarne, a no i jeszcze jedna para takich skórzanych kozaków, ale nie chodzę w nich kompletnie, bo są jakieś dziwne… - powiedziałam a on słuchał z niedowierzaniem
- Dobra… To teraz powiedz mi proszę po co Ci ich aż tyleee!?!
- No jejku jak po co? Są różne kolory, raz pasują mi taki kolor, raz pasuje mi taki. Raz jak chłopak jest tylko trochę odemnie wyższy to musze 6 cm założyć, a jak jest o dużo wyższy to mogę nawet lity 11 cm.
- Ja mam chyba 16 par i tak ciągle sądzę, że za dużo. Ale teraz powiedz mi czy wszystkie bierzesz do mnie?
- A mogeee? – zrobiłam oczka ze smreka
 - Możesz. Ale będziemy musieli zabrać te stojaki i tą szafkę.. Zrobimy Ci garderobę, bo mamy takie niepotrzebne pomieszczenie małe to akurat będzie ok. A jaki masz rozmiar?
- od 39 do 41 a co?
- O to tak jak moja Aga – zaśmiał się
- To od razu jej powiedz, że zaraz będzie Paula jej podkradała – powiedziała moja mama
- Albo Aga Pauli – zaśmiał się Łukasz. Dobra to ja wiem, spakuj dzisiaj połowę tych butów to ja je wezmę już jutro, będziemy na raty brali.
- Yyy.. Ale nieee… No to w czym ja będę chodziła??
- Wiedziałam, że tak będzie – zaśmiała się moja mama
- Masz 56 par butów – zaśmiał się.
- Mam 60 ale 4 się gdzieś poniewierają No ale ejjj… Dobra spakuje Ci 2 pary wysokich szpilek i 2 pary niskich i jedne lity i tyle
- Paulina!
- No co??
- Masz 60 par butów, oddasz 5 to w 55 w 10 dni będziesz chodzić?
- No dobrze to oddam też 4 pary air maxów i jedne conversy. No i te na zime. Ale więcej już  nie.
- Jeszcze Vansy oddajesz wszystkie
- nie nie wszystkie na pewno nie! Mogę oddać 3 pary.
- Ale to tylko połowa.
- Tak właściwie to 1/3 bo 3 pary się gdzieś poniewierają. Na przedpokoju jedne, w torbie drugie i jedne się suszą.
- Kurde. Nie tak nie będzie. Oddajesz połowę wszystkich butów!
- Dobrze. – uległam
Myślałam dłuższą chwilę i doszłam do wniosku, że oddam te w którym prawie nie chodze, abo jak na razie nie chodzę czyli: połowę klapek. Wszystkie szpilki oprócz jednych niskich i jednych wysokich. Wszystkie Snackersy, kozaki, Emu, botki, skejty, convesry <nad którymi upolewałam> i martensy. Wyszło 27 par butów.
- No dało się? – zapytał Łukasz pakując do kartonu Martensy.
- niby tak… Ale weź tak żeby się nie zgniotły proszee
- Spokojnie – powiedział i się uśmiechnął.
- Wiesz wujek, baaardzo Cię polubiłam, ta właściwie, to zawsze byłeś moim idolem. I nadal jesteś. Zawsze patrzyłam jak rozgrywasz piłki, jak wyskakujesz, jak układasz palce.. Brałam z Ciebie przykład… Bardzo chciałam być rozgrywającą i ta naprawde jakbym nie oglądała meczów z Twoim udziałem z Twoim rozegraniem to nie byłabym rozgrywającą tylko albo środkową, albo atakującą i przyjmującą… Dziękuję Ci – uśmiechnęłam się i zobaczyłam na jego twarzy pojawiło się wielkie wzruszenie.
- Chodź tu – rozłożył ręce, a ja się w niego wtuliłam – jest mi bardzo miło, naprawde nie wiesz jak bardzo, słyszeć takie słowa, od tak fajnego człowieczka jak Ty. Jest mi niezmiernie miło, że wziąłem udział w uczeniu Cię Twojej gry, chodź nawet nie wiedziałem, że to robie – zaśmiał się.
- A wiesz jak ja się cieszę, że Ty tu jesteś? Że znowu dzięki mojemu największemu idolowi idę do przodu? Przecież ja mam u Ciebie taki dług, że nie mogę….
- Młoda idź już spać – powiedział a ja poszłam się umyć, a potem spać. Rano o 8 zadzwonił mój budzik. Niechętnie wstałam i poszłam do łazienki. Ogarnęłam się, a kiedy weszłam do kuchni zrobić śniadanie zobaczyłam wujka bez koszulki. Właśnie robił jajecznicę. Której nie lubię. Stanęłam koło niego a on powiedział.
- Ooo jedz szybko i idziemy na trening. – powiedział i podał mi talerz jajecznicy.
- Wujeek bardzo Ci dziękuję, ale ja przepraszam nie lubię jajecznicy..
- Hehe byłem ciekawy czy zjesz – zaśmiał się – Twoja mama mi już powiedziała.. Masz tosty
- Kocham Cię wujkuuu – powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek.
Zjadłam i poszliśmy na trening. O dziwo dzisiaj też byli i chłopcy i dziewczyny. Tez było jedno wielkie zdziwienie… Oczywiście wszyscy się dziwili co ja robie tu z Ziomkiem, no ale wszystko wyjaśniłam wszystkim. Potem poszliśmy do trenera. Z przejsciem do innegu klubu nie robil problemu. Tylko mama musi przyjść jutro i podpisac. Poszlam na trening. Mariusz się do mnie nie odzywal, był zamyslony. Każdy mi gratulowal. Kiedy powiedziałam do niego cześć, on nic nie odpowiedział. Wyszłam z szatni biegiem i kiedy przechodziłam przez drzwi zlapal mnie ktos za nadgarstek. Wykręciłam się. Tak to był Mariusz..

3. Ja szczęściara i początek informowania że wyjeżdżam.

- ŁUKASZ ŻYGADŁO?????!!! – krzyknęłam z niedowierzaniem.
- We własnej osobie – powiedział i się uśmiechnął otwierając ręcę i przywołując do siebie, żebym się przytuliła. Od razu to zrobiłam, ale chwilę później oderwałam się od niego i stanęłam przed nim podpierając się rękoma.
- Ale chwila skąd znasz. Albo inaczej skąd pan zna moje imię ? – zapytałam
- Dobrze, że mnie teraz zauważyłaś – powiedział i się zaśmiał. – Byłem na całym Waszym treningu, żeby zobaczyć co umiesz… I muszę Ci przyznać, że w gębie to Ty nie zła jesteś – zaśmiał się znowu.
- Ale, że pan słyszał to wszystko, co było na nim?! – zrobiłam wielkie oczy.
- Łukasz jestem – odparł
- Ale pan jest odemnie starszy o niecałe 20 lat i mam panu po imieniu walić?
- To mów wujek – zaśmiał się. Co on taki szczęśliwy, że cały czas się śmieje?
- Kompromis – zaśmiałam się też
- No i powiem Ci, że naprawdę dużo potrafisz. Dlatego walnę prosto z mostu – powiedział a moja mina była taka „:O”. – No bo wiesz. Mam dla Ciebie propozycję. To znaczy nie ja tylko Sosnowiec. Ty idziesz teraz do 1 liceum prawda?
- Tak, ale dalej nie wiem o co chodzi
- No bo Sms w Sosnowcu zaprosił Cię do siebie do liceum, a że mieszkasz daleko dlatego razem z moją żoną stwierdziliśmy, że My mieszkamy blisko, bo chyba wiesz, że zostaje teraz w Polsce.. Dlatego mamy dla Ciebie propozycje.
- Jaką? – zapytałam ze łzami w oczach.
- Zamieszkasz u nas. To znaczy nie na stałe. Na weekendy wolne będziemy Cię zawozić do domu, a na tygodniu może Cię odwiedzać tyle osób ile chce. Najpierw pytam co Ty na to?
Przytuliłam go mocno, bardzo mocno.
- No mała, bo mnie udusisz. – powiedział i odchylił się by zobaczyć moje oczy. – Ej czemu płaczesz?
- Ze szczęścia? – prawie oznajmiłam
- Czyli jesteś za?
- Tak. Ale tylko wtedy, kiedy nie maczasz w tym palców. To znaczy ja chce dojść do czegoś nie ze znajomości, a ze swojej ciężkiej pracy – powiedziałam całkiem poważnie
- Uwielbiam takie osoby jak Ty. Będziemy się dobrze dogadywać – zaśmiał się.
- Ale czy moja mama pozwoli – powiedziałam
- Mama to pół biedy, a tata? – zaśmiał się, ale ja nie.
- Mój tata i tak ma mnie w dupie, tylko kasę przesyła i zabiera raz na 3 miesiące i myśli, że jest taki fajny – po moim policzku poleciała mi łza.
- Przepraszam – powiedział „wujek” i mnie przytulił.
- Nie masz za co, przecież nie wiedziałeś. Ej ale tu nie ma żadnej ukrytej kamery? – zapytałam z niedowierzaniem – jak to jakiś głupi, żart to naprawdę będzie to beznadziejny, bolące doświadczenie..
- Nie masz się, o co martwić. Dziś po basenie pojedziemy do Twojej mamy zapytać, dobrze?
- Jasne. Ale ja muszę autobusem wracać – powiedziałam
- Przecież Cię zawiozę. – odparł.
- Wątpie czy Ci się uda wujek – zaśmiałam się – Bo Twój samochód to już chyba nie żyje – powiedziałam i pokazałam mu parking, a wokół jego samochodu stado fanek.
- To pojadę z Tobą tym autobusem. Tam też oni – pokazał palcem jakieś kułeczka – będą? 
- Pewnie tak, ale dasz rade – zaśmiałam się - damy Ci kapelusz, okulary słoneczne i będzie ok.
- No taaa bardzo śmieszne wiesz? – zaśmiał się ironicznie.
- no przecież wiem – powiedziałam i dotarło do mnie, że moje marzenia się powoli spełniają. zaczełam skakać z radości, piszczeć, latać po trybunach i wtedy natknęłam się na mojego tableta. Podniosłam go i zobaczyłam, że pękła szybka. Łukasz cały czas się śmiał. Siadłam na ławce z tabletem i posmutniałam. Zobaczył to Łukasz i powiedział.
- Ej co jest?
- Kupiłam go wczoraj, a dziś już szybka pękła. Normalnie kurwa zajebiście. – przewróciłam oczami. A on zaczął się śmiać
- Oj będziemy musieli z Agą Cię oduczyć bluźnienia, oj będziemy musieli – śmiał się dalej
- Ale ja chce tylko powiedzieć, że to siatkówka mnie tego nauczyła. Bo to jak przyszłam na trening i zaczęło mi nie wychodzić to się wściekałam i zaczęłam bluźnić – zaczęłam skakać w miejscu i się tłumaczyć a on się śmiał – no ale z czego się śmiejesz?
- Paulinko, będzie nam z Tobą w domu wesoło – śmiał się
- Oj o to to ja jestem pewna – też się zaśmiałam i usiadłam.
- Bo wiesz… Chce Ci wyjaśnić jeszcze coś.
- Słucham Cię najcudowniejszy, najfajniejszy i najlepszy wujku na świecie ? – uśmiechnęłam się.
- My z Agnieszką chcieliśmy mieć dziecko, ale dlatego, że ja cały czas wyjeżdżam, a ona jest modelką to nie dalibyśmy sobie rady, dlatego kiedy usłyszeliśmy o Tobie, że chcą Cie tam, ale nie wiedzą czy się zgodzisz bo to strasznie daleko, to od razu im zaproponowaliśmy, że Cie do nas weźmiemy, oni się zgodzili. Nie jest to tak, że będziemy chcieli Cie adoptować czy coś, tylko będziemy chcieli, żeby Ci nic nie brakowało. – zaśmiał się
- Ale ja to rozumiem – uśmiechnęłam się – i jestem wam dłużna chyba kurna do końca życia
- Nie raczej nie. Ale to nie będzie tak, że będziesz mogła u nas wszystko o nie nie nie !! – powiedział stanowczo.
- No ale chłopak chyba będzie mógł do mnie przyjść no nie? – zapytałam.
- A Ty znowu o chłopakach – powiedział a ja posmutniałam lekko. – Co się kurczę znowu stało? – zapytał
- Emm no bo wiesz, no to znaczy no wstydzę się powiedzieeeć – wymigiwałam się
- No mów
- Nie nic nie jest – powiedziałam i wzięłam tableta do ręki, on mi go wyrwał i powiedział
- Paulina
- Paulinka – poprawiłam go
- Dobrze, to Paulinka. Powiedz co się stało. Wahasz się nad wyjazdem?
- No dobra… Chodzi o to, że no bo…
- No słucham Cię…
- No dobra kurde no bo już 2 lata podoba mi się Mariusz o ten tu co pływa – wskazałam mu palcem
- No niezłe ciacho – zaśmiał się
 - Ty większe, nie przerywaj mi. No bo od dzisiaj rano jesteśmy razem, wkońcu. A teraz kur..deee jade i dupa – opuściłam głowę.
- Paula. Wiesz ile chłopaków jest na świecie? – zaśmił się. – Niestety jeżeli chce się grać wyczynowo to trzeba całe życie ustosunkować pod ten sport.
- Wiem. Dobra już nic. – powiedziałam i wyrwałam mu mojego tableta. On go znów wziął i powiedział, że konfiskuje go do jutra. No cóż, co miałam zrobić? Zgodziłam się. Potem już wyszli z basenu, a ja powiedziałam dziewczyną, co i jak z moim nowym wujkiem i poszliśmy do autobusu. Z nami jechał też Dominik. Kiedy wyszłam z autobusu, moja torba była ciężka, a Dominik szedł do Dawida, a ja z wujkiem do mamy pogadać.  Dominik zaczął wyrywać mi torbę i mówić, że ode mnie ją weźmie, ja zaczęłam biec, ale on mnie dogonił. Pochylił się nade mną z tyłu i zaczął wyrywać torbę. W prawdzie wyglądało to jakbyśmy byli parą, dlatego  kiedy opierał się na mnie powiedziałam:
- Dominik.. Ty masz dziewczynę …
- A no tak, zapomniałem – powiedział i wyrwał mi z ręki torbę.
Szliśmy i się wygłupialiśmy, a Ziomek się z nas śmiał. A kiedy Dominik poleciał na chwilę, bo zobaczył kolegę powiedział mi:
- Achh dziewczyno Ty to masz branie
- E tam – zrobiłam się cała czerwona.
- Ej hatha spokojnie. Po prostu kolejny na ciebie leci. No ale wiesz… Takie nogi, brzuch, osobowość no i twarz, włosy – zaczął wyliczać.
- Ty też masz dziewczynę – przerwałam mu, a on zaczął się śmiać.
Przyszedł Dominik i powiedział:
·-Ej mój kolega chce Cię poznać, bo mówi, że z Ciebie niezła dupa.
- A widzisz? – zaśmiał się wujek
- Powiedz, że zajęta. – zaśmiałam się, a on poleciał i zaraz przyleciał znowu
- On mówi, że mu to nie przeszkadza, ale poznam go z Tb innym razem bo teraz musi lecieć. – zaśmiał się
- Ej Dominik to musi się streszczać, bo 1 września wyjeżdżam
- Ejejejejej jak to wyjeżdżasz – stanął przede mną.
-------------------------------
Ja chce, bardzo, bardzo, bardzo przeprosić nie było mnie ale już jestem taaak <3 :DD